Witaj: Niezalogowany | LOGOWANIE | REJESTRACJA
SMOLEŃSK – 10 ROCZNICA. W OCZEKIWANIU NA RAPORT KOMISJI...
Wysłane przez Lech Makowiecki w 10-04-2020 [10:14]
GDY STANIE SIĘ PRAWDA
Kiedy nastąpi przełom (a finał jest bliski),
Znajdą twarde dowody… I pobudki niskie…
Gdy świeży wiatr rozwieje mgły smoleńskiej obłok,
Zdrada znów wyjdzie z cienia, stanie w świetle, o krok
Nasunie się pytanie (zwykłe w takiej chwili):
Jak się będą tłumaczyć ci, co mataczyli?
Skąd taka podłość u nich? Skąd łajdactwo takie,
Że ten, kto wyżej siędzie, nie chce być Polakiem?
Co powiedzą lemingi, które wierzyć chciały?
Nawet wbrew rozsądkowi… Wbrew logice całej…
Dlaczego w tym teatrze zaprzaństwa, przewiny…
Ten, kto oglądał skutek, nie szuka przyczyny?
Pierwsi rzekną: Znaliśmy od początku wszystko…
Wojny chcieliście? Z Rosją? Wybraliśmy przyszłość!
Lemingi zaś skwitują: Nie ma się co czubić!
Trudno. Stało się… Oj tam! Nikt ich tu nie lubił…
Wiersz SMOLEŃSK w interpretacji Jerzego Zelnika:
https://www.youtube.com/watch?v=HAsbd29942Q
Błogosławiony płynie czas (requiem smoleńskie)
https://www.youtube.com/watch?v=vqE6hoDM1jc
YouTube:
Komentarze
11-04-2020 [01:12] - Suriw | Link: Czy dla Polaków ważniejsza
Czy dla Polaków ważniejsza jest data,a także wiersz i piosenki : 10.IV.1940 czy 10.IV.2010?
https://www.youtube.com/watch?...
https://www.youtube.com/watch?...
Marian Hemar - wiersz o Katyniu cz.I.
Tej nocy zgładzono Wolność
W katyńskim lesie...
Zdradzieckim strzałem w czaszkę
Pokwitowano Wrzesień.
Związano do tyłu ręce,
By w obecności kata
Nie mogła ich wznieść błagalnie
Do Boga i do świata.
Zakneblowano usta,
By w tej katyńskiej nocy
Nie mogła błagać o litość,
Ni wezwać znikąd pomocy.
W podartym jenieckim płaszczu
Martwą do rowu zepchnięto
I zasypano ziemią
Krwią na wskroś przesiąkniętą.
By zmartwychwstać nie mogła,
Ni dać znaku o sobie
I na zawsze została
W leśnym katyńskim grobie.
Pod śmiertelnym całunem
Zwiędłych katyńskich liści,
By nikt się nie doszukał,
By nikt się nie domyślił
Tej samotnej mogiły,
Tych prochów i tych kości –
Świadectwa największej hańby
I największej podłości.
- - -
Tej nocy zgładzono Prawdę
W katyńskim lesie,
Bo nawet wiatr, choć był świadkiem,
Po świecie jej nie rozniesie...
Bo tylko księżyc niemowa,
Płynąc nad smutną mogiłą,
Mógłby zaświadczyć poświatą
Jak to naprawdę było...
Bo tylko świt, który wstawał
Na kształt różowej pochodni
Mógłby wyjawić światu
Sekret ponurej zbrodni...
Bo tylko drzewa nad grobem
Stojące niby gromnice
Mogłyby liści szelestem
Wyszumieć tę tajemnicę...
Bo tylko ziemia milcząca,
Kryjąca jenieckie ciała,
Wyznać okrutną prawdę
Mogłaby – gdyby umiała.
- - -
11-04-2020 [08:31] - Lech Makowiecki | Link: Suriv. Napisałem więcej
Suriv. Napisałem więcej wierszy na ten temat...
LAS KATYŃSKI
O, katyński deszczu,
Cóżeś ty zobaczył,
Że po tylu latach
Ciągle jeszcze płaczesz?
Widziałem ja ludzi
I widziałem bestie,
Tego, co ujrzałem,
Zapamiętać nie chcę.
O, katyńska brzozo,
Skąd ta krwawa blizna,
Kto cię obejmował,
Możesz mi to wyznać?
Obejmował ci mnie
Piękny żołnierz młody,
Nic już nie pamiętam,
Nic. Prócz tej urody.
O, katyński wietrze,
Nad kim ciągle szumisz?
Teraz cisza wokół,
Lecz szły tędy tłumy.
Tego, co tu zaszło,
Nigdy się nie dowiesz,
To nie jest ballada,
W której wiatr odpowie.
O, lesie katyński,
Świtem rozstrzelany,
Kto wymazał pamięć
O pomordowanych?
Pytasz mnie o czyny,
Pytasz mnie o ludzi,
Winnych nagrodzono,
Zmarłych nie obudzisz.
Panie na niebiesiech
Zmiłuj się nad nimi,
Powiedz nam, kto leży
W tej nieludzkiej ziemi.
Podejdź bliżej, proszę,
To zobaczysz może
Kulami wyryte
Imiona na korze.
(z tomiku "Ja tu zostaję" - 2015)
11-04-2020 [18:25] - Suriw | Link: I uważasz zapewne, że są
I uważasz zapewne, że są lepsze, niż te Hemara czy Kaczmarskiego.
12-04-2020 [09:32] - Lech Makowiecki | Link: Suriw. Bez takich wtrętów,
Suriw. Bez takich wtrętów, please... Uszanujmy poległych... Wesołych Świąt!
11-04-2020 [01:14] - Suriw | Link: Marian Hemar - wiersz o
Marian Hemar - wiersz o Katyniu cz.II.
Tej nocy sprawiedliwość
Zgładzono w katyńskim lesie...
Bo która to już wiosna?
Która zima i jesień
Minęły od tego czasu,
Od owych chwil straszliwych?
A sprawiedliwość milczy,
Nie ma jej widać wśród żywych.
Widać we wspólnym grobie
Legła przeszyta kulami –
Jak inni – z kneblem na ustach,
Z zawiązanymi oczami.
Bo jeśli jej nie zabrała,
Nie skryła katyńska gleba,
Gdy żywa – czemu nie woła,
Nie krzyczy o pomstę do nieba?
Czemu – jeśli istnieje –
Nie wstrząśnie sumieniem świata?
Czemu nie tropi, nie ściga,
Nie sądzi , nie karze kata?
- - -
Zgładzono sprawiedliwość,
Prawdę i wolność zgładzono
Zdradziecko w smoleńskim lesie
Pod obcej nocy osłoną...
Dziś jeno ptaki smutku
W lesie zawodzą żałośnie,
Jak gdyby pamiętały
O tej katyńskiej wiośnie.
Jakby wypatrywały
Wśród leśnego poszycia
Śladów jenieckiej śmierci,
Oznak byłego życia.
Czy spod dębowych liści
Albo sosnowych igiełek
Nie błyśnie szlif oficerski
Lub zardzewiały orzełek,
Strzęp zielonego munduru,
Kartka z notesu wydarta
Albo baretka spłowiała,
Pleśnią katyńską przeżarta.
I tylko p a m i ę ć została
Po tej katyńskiej nocy...
Pamięć n i e d a ł a się zgładzić,
Nie chciała ulec przemocy
I woła o s p r a w i e d l i w o ś ć
I p r a w d ę po świecie niesie –
Prawdę o jeńców tysiącach
Zgładzonych w katyńskim lesie.
11-04-2020 [08:34] - Lech Makowiecki | Link: Suriw. Podrzucam jeszcze
Suriw. Podrzucam jeszcze jeden wiersz (z tomiku "Pro publico bono" - 2012) nawiązujący i do Katynia, i do Smoleńska...
CZWARTE POKOLENIE
(klątwa Romanowów)
Mój prapradziad w Powstaniu Styczniowym wojował,
By tyrana obalić czynem, a nie słowem!
Poległ był z bronią w ręku pod Siemiatyczami.
Za to car Aleksander, swymi ukazami
Wyrok śmierci obwieścił (jako przestrzeżenie)
Na ród nasz cały, aż po czwarte pokolenie...
Praprababka ma boso, po śniegu uciekła
Z synkiem małym na ręku – z kozackiego piekła.
Przypłaciła to życiem... Lecz chłopiec ocalał.
To był właśnie mój pradziad. Polak – w każdym calu!
Ten zaś dzieci ośmioro spłodził (synów piątkę)
Szabla i Patriotyzm były ich majątkiem.
I za to właśnie pradziad w tiurmie oddał głowę;
Prababcia z dziećmi w porę zbiegła do Krakowa...
Dziadek mój, choć najmłodszy – z braćmi-żołnierzami
W pamiętnym osiemnastym wrócił z legionami;
Czterech z nich padło potem w Bitwie Pod Warszawą.
Dostali po Virtuti. Cześć im! Cześć i Sława...
Gdy w trzydziestym dziewiątym Hitler pakt miał za nic,
Dziadek z trzema synami bronił wschodnich granic.
Pisał listy z Katynia. Potem się urwało.
Dwóch synów zmroził Sybir. Ojcu się udało –
Wyszedł z Armią Andersa, z medalami wrócił.
I za to był ścigany, więc do lasu uciekł...
Tam matkę moją poznał. Rany mu leczyła.
Wpadł w obławie. Ciężarną na procesie była.
Nikt nawet nie wie dzisiaj, gdzie jest pochowany,
Ubecja pilnie strzeże tajemnic wybranych...
Jestem teraz ostatnim, czwartym pokoleniem.
Moje dzieci i wnuki – zgodnie z przeznaczeniem
Nie podlegają dłużej klątwie Romanowów,
(Która wszak oszczędziła moją siwą głowę)...
Tu kończę swą historię... Jutro lecieć muszę,
Do Smoleńska – pomodlić się za dziadka duszę...
I choć nie wiem, co jeszcze los przewrotny knuje,
Czuję dziś dziwny spokój. I nic nie żałuję...