x. Piotr Mańkowski + obecna sprawa Arcybiskupa Pawła Lengi

Na samym początku mojego wpisu chciałabym wskazać tym z Państwa, którzy nie wczytują się w komentarze pod danym blogiem, że odnalazłam i zarazem serdecznie polecam Państwa uwadze CAŁOŚĆ książki księdza Adama Podwina -  "Drogowskazy. Listy do młodego przyjaciela", wydanej w 1907 roku :

https://polona.pl/item/drogowskazy-listy-do-mlodego-przyjaciela,ODk3ODUwMDk/4/#info:metadata

W dzisiejszym wpisie chciałabym zwrócić Państwa uwagę na księdza Piotra Mańkowskiego. Krótki życiorys duchownego można znaleźć pod adresem :

https://pl.wikipedia.org/wiki/Piotr_Ma%C5%84kowski_(duchowny)

lub :

https://www.ipsb.nina.gov.pl/a/biografia/piotr-mankowski

Na temat życia przedwojennego kapłana został też napisany artykuł autorstwa Krzysztofa Morawskiego :

http://docplayer.pl/46721396-Arcybiskup-piotr-mankowski.html

W trakcie dzisiejszej notatki na blogu odwoływać się będę do napisanej przez niego książki "Tu es Petrus", dostępnej w serwisie Google Books :

https://books.google.pl/books/about/Tu_es_Petrus.html?id=qstDAQAAMAAJ&redir_esc=y

Jeżeli ktoś z Państwa byłby zainteresowany rozważaniami księdza Mańkowskiego, odsyłam go do serwisu Polona.pl, gdzie można zapoznać się z innymi publikacjami tego autora :

https://polona.pl/search/?query=Ma%C5%84kowski_Piotr&filters=public:1

Przy okazji, możecie Państwo przeczytać pamiętnik (prawdopodobnie) innego członka rodziny Mańkowskich :
https://www.wbc.poznan.pl/dlibra/publication/499000/edition/407188/content

Wybór dzisiejszej publikacji nie jest całkowicie przypadkowy. Muszę przyznać, że przyczyniła się do niego pewna sytuacja, która miała miejsce całkiem niedawno. Otóż, po emisji programu publicystycznego, w którym brał udział pewien kapłan, władze kościelne w Polsce wydały mu zakaz wypowiedzi publicznych. Kapłan ów, nie powiedział żadnego niegodziwego słowa pod adresem Kościoła. Wręcz przeciwnie, zaznaczał, że dzieją się w polskim Kościele rzeczy niewłaściwe, na które każdy przyzwoity duchowny powinien odpowiednio zareagować.
W jego medialnej wypowiedzi nie usłyszałam niczego niezgodnego z nauczaniem Kościoła. Ujęła mnie natomiast przejawiająca się w jego słowach, szczera troska o dobro Kościoła jako całości, uczciwe i wyraźne mówienie o masonerii, która już około 200 lat temu usiłowała wedrzeć się do seminariów duchownych i poczynić w nich ogromne spustoszenia, a także wskazywanie na konkretne błędy hierarchów prowadzące do zniekształcenia nauki głoszonej przez Kościół Katolicki.

Chciałabym, aby i Państwo przyjrzeli się całej tej nagonce na Arcybiskupa Pawła Lengę i sami ocenili na ile jest ona zasadna.
Wypowiedź medialna, po której wydano zakaz publicznego wypowiadania się temu duchownemu przedstawia się następująco :

https://www.youtube.com/watch?v=EQ4LB9kP2e4

Oficjalne odcięcie się KEP od słów Arcybiskupa widoczne jest w poniższym komunikacie :
https://episkopat.pl/en/rzecznik-episkopatu-abp-lenga-nie-reprezentuje-kosciola-w-polsce/

Publicysta Stanisław Krajski niemal natychmiast wziął w obronę Arcybiskupa Lengę :
https://www.youtube.com/watch?v=JQTMb7gSa10

A teraz przejdźmy do konkretnych cytatów z książki księdza Piotra Mańkowskiego, skierowanych głównie do kapłanów, ale pouczających dla nas wszystkich.
Chciałabym, by poniższe fragmenty posłużyły nam jako swoistego rodzaju przypomnienie : osobom duchownym - istoty własnego powołania, a osobom świeckim - powagi posiadania kapłana we własnej rodzinie. 

Przedwojenny duchowny zwraca się do kapłanów z takimi słowami :

"I w twoim życiu, mój bracie, był może ktoś co, jak Andrzej Szymona, ciebie do Jezusa poprowadził : Może pobożna matka, która ciebie uczyła Boga kochać i do stóp Jezusa w Najświętszym Sakramencie utajonego wiodła ? Może dobry przyjaciel-towarzysz, który ciebie do służby Bożej zachęcał lub kapłan-spowiednik, troskliwy o zbawienie twej duszy, a może na ogół dobre przykłady i zacne tradycje, wśród których wzrastałeś na łonie rodziny ?
Dość, że przyszła chwila, w której wzrok Chrystusowy spoczął na tobie : Jezus ci dał poznać, że coś niezwykłego dla ciebie gotuje, uczułeś pierwszą chęć poświęcenia się na służbę Bogu, zrodziła się w tobie pierwsza łaska powołania.
(...).
Niegodziwie postępują ci, co się uchylają spod wzroku Chrystusa, bo nie chcą iść za Nim. Nieszczęśni, nie rozumieją, że w Nim tylko znajdą moc i siłę i prawdziwe wesele i bogactwo i chwałę prawdziwą !
"Ty będziesz zwany Cefas". Ta zmiana imienia, to przepowiednia wielkiej zmiany jaka się dokonać miała w Szymonie, gdy z prostego i niewykształconego rybaka przedzierzgnie się w księcia Apostołów i głowę Chrystusowego Kościoła ! (...)
Dokonała się podobna zmiana i w tobie również, i dokonywa się w każdym, co się poświęca stanowi duchownemu.
(...).
I w rzeczywistości, jak Szymon, zmieniłeś dotychczasowe imię : odtąd bowiem poczęto nazywać ciebie "księdzem".
A choć z chwilą przywdziania sukni duchownej, jeszcześ się nie związał wobec Boga i Kościoła ślubem wytrwania w duchownym stanie, jednakże zewnętrzna ta oznaka włożyła na ciebie obowiązek, abyś w całym twym zachowaniu okazywał się godnym przedstawicielem tego stanu do którego wstąpić zamierzałeś.
A więc i w domu i na ulicy, wśród swoich i obcych, już żądano od ciebie tego umiarkowania, tej powagi, które jedynie licują ze stanowiskiem osoby duchownej. Wszak ktokolwiek ciebie widział lub słyszał, ten zdawał sobie sprawę z tego, że widzi i słyszy "księdza". Czy ten ksiądz, to kapłan, czy też alumn, który dopiero co wstąpił do seminarium, to dla przeciętnego widza lub słuchacza nie przedstawia szczególniejszego znaczenia" (str. 2 - 5).

"I ty, mój bracie, usłyszałeś wezwanie Zbawiciela : Pójdź za mną. Rzuć wszystko i wszystkich, a idź. Bóg tak chce.
(...).
Nie łatwa to rzecz, zachować miarę, by wśród trosk i zajęć tego świata nie sprzeniewierzyć się swoim obowiązkom, nie stracić ducha prawdziwego powołania.
To też proś, mój bracie, Jezusa, by ci na każdy dzień przypominał, iż masz iść za Nim. Służba Chrystusowa w Kościele św. - to treść twego życia, a reszta, to tylko dodatek - o tyle godziwy, o ile nie przeszkadza ci w pełnieniu obowiązków twego stanu.
(...).
Na tym polega całe zadanie kapłana : łowić dusze ludzkie, t.j. nawracać je do Boga, chronić od złego, oczyszczać i umacniać przy pomocy łask sakramentalnych, i wreszcie doprowadzić do chwały niebieskiej.
(...).
Najwyraźniej chyba, mój bracie, odczuwasz to swoje posłannictwo przy nauczaniu prawd wiary, zwłaszcza wtedy, gdy widzisz zbawienne skutki swego nauczania oraz przy sprawowaniu sakramentu pokuty, kiedy dusze ludzkie ze swymi słabościami i nędzami przed tobą się odsłaniają, kiedy możesz czytać w nich jak w otwartej księdze, być świadkiem ich żalu i powrotu do Boga, i kiedy wreszcie, władzą od Boga ci daną, zmazujesz słowami rozgrzeszenia najcięższe nawet winy grzechowe. (...).
Toż i Msza św., która ciebie samego tak nieskończoną mocą uświęca przez połączenie z Jezusem w Komunii św. - i Msza przecież służy ku łowieniu dusz ludzkich, bo na to jesteś kapłanem, abyś "ofiarował dary i ofiary za grzechy".
A skoro tak jest, bracie mój, więc jakże ważną rzeczą być musi na samym już wstępie życia kapłańskiego uprzytomnić sobie treść swego powołania, zrozumieć należycie, dokąd zdążać winny wszystkie czyny, starania, prace, cierpienia. Jednać ludzi z Bogiem i tym sposobem przymnażać Chrystusowi Panu wiernych sług Jego w czasie i wieczności : oto cel ostateczny stanu kapłańskiego.
Prawda, by dopiąć tego celu, potrzeba nieraz wielkich ofiar i poświęcenia, lecz w zamian jakaż radość ze spełnionego obowiązku !" (str. 8 - 11).

"Bóg ciebie powołał do wielkich rzeczy i pewnie niejedną rzecz wielką przy pomocy Jego łaski w życiu swym zdziałałeś lub jeszcze zdziałasz. Nic w tym dziwnego i tak być powinno, bo na toś jest kapłanem.
Ale pamiętaj, że nie sam z siebie to czynisz, lecz że łaska to Boża w tobie działa. Ty powtarzaj za Pawłem : "Z łaski Bożej jestem tym, czym jestem", a patrz, aby ta łaska próżną w tobie nie była" (str. 15).

"Straszny to potwór - kapłan bez wiary ! Głosi naukę w którą sam nie wierzy; sprawuje sakramenta, którym żadnej nie przypisuje skuteczności; niby prowadzi drugich do wiecznego zbawienia, a cel tej drogi uważa za nieistniejący. Życie jego, to jedno wielkie oszukaństwo.
(...).
Mógł Piotr na wzór Chrystusa chodzić po wodzie, pokonasz i ty trudności wszelkie, jeśli Bóg ciebie natchnie, byś dla chwały Jego to lub owo uczynił. Tylko z silną wiarą przystępuj do dzieła, i nie wahaj się ani na chwilę.
Skąd to pochodzi, że święci tak wielkich nieraz dokonywali czynów ? A może i ty, mój bracie, znał niejedną taką wybraną duszę, silną swą niezłomną wolą, i silniejszą jeszcze swą wiarą, co wpatrzona w Boga, jako w cel swój ostateczny, cudów niemal dokonywała w pracach i zabiegach, i cudowne swych trudów zbierała owoce ?
Czy chcesz i ty wielkich dokonywać czynów ? Nie trudna to rzecz, tylko pamiętaj, abyś, cokolwiek czynisz, czynił z wiary i z wiarą. To znaczy : Patrz na Jezusa, pomnąc że trzeba ci koniecznie i samemu iść do Niego, i drugich do Niego prowadzić, i wierz, że on ci dopomoże w przezwyciężeniu trudności. Miej dobrą wolę i idź za głosem sumienia, a wszystko łatwo ci pójdzie. (...).
Ale pamiętaj mój bracie, że jeśli wiara rzeczywiście i góry przenieść zdolna, to przeciwnie, niedowiarstwo nie tylko nie popchnie naprzód sprawy Bożej, ale jeszcze sparaliżuje i zaprzepaści to co zostało już dokonane. (...).
Zagaś ducha wiary, który ciebie ożywiać winien, a co pozostanie ? Martwota szkieletu lub uschłego drzewa, forma bez treści, dźwięk słów bez znaczenia, bezmyślność zamiast przewodniej idei.
I runie wszystko. Nie utrzyma się trup na nogach, rozsypią się owoce zebrane, przestaną iść do Jezusa te dusze, któreś pociągnął za sobą, bo "kto nie zgromadza ze mną - mówi Zbawiciel - rozprasza" (...).
I ty mój bracie, jeśliś się zachwiał w żywości i gorącości swej kapłańskiej wiary, wołaj ratunku i proś Jezusa o pomoc. Usłyszysz i ty wówczas, jak Piotr, głos Boży, który się w tobie odezwie wyrzutem sumienia: "Małej wiary, czemuś zwątpił" ?, ale jednocześnie wyciągnie się ku tobie wszechmocna prawica Boża i z toni uratuje" (str. 19 - 23).

"Czy chciałbyś poprawiać naukę kościoła, wprowadzać w życie nowe teorie, w odmienny sposób tłumaczyć słowa Zbawiciela ? wszak od tego zaczynali ci wszyscy nieszczęśliwi, co pychą uniesieni, kończyli na odszczepieństwie i sromotnym upadku !
Czy chcesz szukać nauczycieli wśród tych, co to niby z Kościołem nie zrywają, lecz chcieliby wprowadzać go na własne tory ? Wszak i oni już "ze strony wiary rozbili się" i zostali osądzeni. Patrz na smutne przykłady z ostatnich czasów : na modernistów i im podobnych !
A może wolisz iść po rozum do własnej głowy i samemu tworzyć nową naukę, wyszukiwać nową nieznaną dotychczas prawdę ? Czy sądzisz rzeczywiście, że od tylu wieków świat cały czekał na ciebie, byś go ty dopiero z błędów i ciemności do prawdy i światła poprowadził ? Toż tylko człowiek pozbawiony rozumu lub w strasznym pozostający zaślepieniu zdobyć się może na podobne zachcianki.
(...).
Piotr z dniem każdym nowe oglądał cuda Chrystusowej wszechmocy, coraz to nowe słyszał z ust Zbawiciela nauki - nie dziw, że z dniem każdym coraz lepiej poznawał tę wiarę, którą wobec Mistrza i współbraci swych tak jasno i tak odważnie wyznał.
I ty, mój bracie, wierząc w Jezusa Chrystusa i Jego naukę, której sam nauczycielem jesteś, nie składaj jej gdzieś w jakiejś głębokiej kryjówce twego umysłu, jakby martwy i nie procentujący kapitał, jakby tylko zasób suchych formułek, których się sam nauczył i drugim udzielasz. Z miłością Piotrową wsłuchuj się w znaczenie słów żywota wiecznego, które ci Jezus do wierzenia podaje, z dniem każdym staraj się lepiej rozumieć je i poznawać, a nauczysz się z dniem każdym coraz więcej garnąć się do Boskiego Mistrza i z coraz gorętszym zapałem głosić jego naukę" (str. 26 - 29).

"Pan Jezus wyraźnie mówi, że wiara, to dar Boży, a co od Boga pochodzi, to musi być wielkie, silne i trwałe - inaczej nie byłoby godnym Boga !
Na progu życia przez usta chrzestnych rodziców, prosiłeś, mój bracie, o dar wiary. Kościół św. uczynił zadość twemu żądaniu i mocą daną sobie od Boga, razem z tą wodą co spłynęła po twej głowie, wlał ci do duszy zarodek wiary na żywot wieczny.
I ty więc, mój bracie, nie ludzkimi siłami zdobyłeś sobie ten wielki dar Boży, i tobie, jak Piotrowi, Ojciec niebieski objawił prawdę swej boskiej nauki" (str. 32).

"A ty, bracie kapłanie, jakkolwiek skromniejsze jest twe stanowisko od wyniosłego szczytu, na którym postawił Chrystus Piotra Apostoła, czy jednak nie dzielisz z nim, i to w znacznej bardzo mierze, majestatu jego potęgi i władzy ?
Tu es Petrus : Powołany jesteś i ty, mój bracie, abyś pracował nad ukształceniem Chrystusa w duszach chrześcijańskich - donec formetur Christus in vobis. I tobie powierzone zostało nauczanie prawdy Bożej, i ty więc jedną z owych cegiełek jesteś, które się na fundament Kościoła składają. Jedna cegiełka gmachu nie utrzyma, ale złączona, spojona z opoką na której się wznosi budowa, pomaga wedle sił swoich do podtrzymania murów.
Tu es Petrus : Onej władzy kluczy Królestwa Niebieskiego, onej władzy co otwiera lub zamyka podwoje niebios, czy nie dzielisz, mój bracie, z Najwyższym Pasterzem, Księciem Apostołów ? Ileż to razy słowami : ego te absolvo - rozcinałeś więzy grzechowe, nieraz ciężkie może kajdany, co już wrosły w duszę nieszczęsnego grzesznika, przykuwając ją do ziemi i ściągając coraz niżej i niżej ku przepaściom piekielnym !
I wystarczyło jedno słowo któreś wyrzekł mocą Bożą i z rozkazu Bożego, by duszę skruszoną w jednej chwili wyswobodzić z niewoli grzechowej, zmyć ciężkie zbrodnie co ją plugawiły i na oścież otworzyć przed nią bramy Królestwa niebieskiego !
(...).
Przejdźmy do wniosków praktycznych. Jesteś kapłanem : Niedościgniona to godność i wielkość, mój bracie. To też wymagaj szacunku dla swej osoby przede wszystkim od samego siebie. Tak - szanuj swą godność kapłańską i tę suknię duchowną, która jest jej zewnętrzną oznaką. Niech twoje zachowanie nie będzie takim, by miało rumieńce wstydu wywoływać na obliczu twych współbraci, a nawet ludzi świeckich, co kochają Kościół i radziby sług jego widzieć przyobleczonych we wszelkie cnoty i przykładem dobrym świecących dookoła.
(...).
Jesteś kapłanem : Tu es sacerdos in aeternum. Wielkim jesteś i wielkim masz być w Królestwie niebieskim. Aleś na tę wielkość ani sam zasłużył, aniś ją sam zdobył. Łaska to Boża podźwignęła ciebie z prochu ziemi i wyniosła na szczyty Chrystusowego kapłaństwa (...).
Jeśli nie uszanujesz w tym życiu swej kapłańskiej godności, jeśli ją splamisz i podepczesz, posłuży ci ona ku większemu pohańbieniu kiedy ciebie Bóg na wieki od siebie odtrąci" (str. 37 - 41).

"Znosił Pan Jezus dolegliwości, zmęczenie po ciężkiej pracy, niewygody codziennego życia, ubóstwo; znosił krzywdy od złych ludzi, oszczerstwa i pośmiewiska, poniósł wreszcie mękę i śmierć krzyżową. Jakże często życie kapłana, na wzór Jezusowego z różnorodnych składa się udręczeń !
Ciężka praca duszpasterska w konfesjonale i na ambonie, niewygody dalekiej nieraz i uciążliwej podróży dla zaopatrzenia chorego, niezliczone cierpienia moralne, gdy ludzie złej woli najlepsze jego chęci opacznie tłumaczą, sławę szarpią, nie umieją być wdzięcznymi za okazane dobrodziejstwa, lecz jeszcze kąsają rękę co im chleb podaje lub na ratunek ku nim się wyciąga - oto obraz życia kapłańskiego znany powszechnie z codziennego doświadczenia.
To wszystko przewidzieć trzeba i z tym wszystkim pogodzić się należy" (str. 45).

"Cudowne zjawisko wprowadza Apostołów w stan zachwytu i jakby odrętwienia. A Piotr, jak zawsze, najbardziej pochopny do słowa i do czynu, woła w uniesieniu do Jezusa ; "Panie, dobrze jest nam tu być" !
Bo czyż mogło być inaczej ? Jeśli zawsze dobrze im było przystawać z Jezusem, to o ileż bardziej w onej chwili błogosławionej, gdy ujrzeli blask Jego chwały i doznali szczęścia zbliżonego do niebiańskiej szczęśliwości, wpatrzeni w Chrystusa, którego Bóstwo jakby przebiło się przez powłokę ciała, by zajaśnieć światłością wiekuistą nieba !
To szczęście, które spotkało Piotra, i twoim również, mój bracie, stało się udziałem. I ciebie bowiem wprowadził Pan Jezus "na górę wysoką osobno", kiedy ciebie oddzielił od tłumu pełzającego po ziemskich nizinach, by ciebie wynieść na szczyty kapłańskiego powołania.
I tobie również ukazuje się codziennie w śnieżnej postaci sakramentalnej, kiedy na słowo twe zstępuje z nieba na ołtarz.  zaledwie usta twe wyrzekły święte słowa sakramentalne : "To jest Ciało moje", a w tej chwili, zda się, słyszysz niby echo, głos z obłoku, mówiący ci : "Ten jest syn mój miły w którym sobie bardzo upodobał".
Czyż nie powinieneś, mój bracie, odczuwać na wzór Piotra radości niewypowiedzianej z obcowania z Jezusem ? (...).
Chcesz, mój bracie, zastanowić się nad pożytkiem, jaki daje ci Komunia św., i szczęściem jakiego w niej doznajesz ? Weź do ręki i przeczytaj uważnie znane ci bez wątpienia modlitwy dwóch wielkich Doktorów Kościoła, świętych: Tomasza z Akwinu i Bonawentury, umieszczone w brewiarzu jako Gratiarum actio post Missam. Zwięzłe co do formy, lecz bogate w swej treści, dadzą ci możność nad każdym niemal pojedynczym wyrazem odbyć rozmyślanie.
(...).
Pojmowali dobrze mistrzowie życia duchownego, jak wielkim dla kapłana szczęściem jest nawiedzenie Najświętszego Sakramentu, skoro żyjącym pod reguła tak często kazali gromadzić się na cichą modlitwę u stóp utajonego Zbawiciela.
Tu, w ciszy i spokoju, z cała swobodą możesz porozmawiać z Jezusem o tym wszystkim co ciebie najbardziej obchodzi - o sprawach kościoła, o sługach ołtarza, o kraju rodzinnym, o bliskich i dalszych, a przede wszystkim o samym sobie, o swoich nędzach i upadkach, o łaskach potrzebnych ci, a zwłaszcza o łasce wytrwania w dobrym, i o tylu innych rzeczach" (str. 49 - 52).

-------

Myślę, że powyższa garść cytatów powinna nam wystarczyć, by uzmysłowić sobie realia życia kapłańskiego. Ze względu na to, że całość książki wydaje się być na tą chwilę niedostępna, postaram się w kolejnym wpisie przytoczyć Państwu kolejne fragmenty z książki Mańkowskiego. Zapewniam, że wszystkie wyimki z rozważań przedwojennego kapłana są niezwykle ciekawe i pouczające. Uświadamiają nam, osobom świeckim, z jakimi problemami borykają się duchowni, a osobom poświęconym Bogu przypominają, gdzie powinny szukać przezwyciężenia swoich trudności. Warto przy okazji dodać, że przedwojenne duchowieństwo nie miało styczności z wszelkiej maści gorszycielami z psychologii, psychiatrii itp dziedzin, którzy wprowadzają niepotrzebny zamęt w sferze moralnej w każdym środowisku, w którym się pojawią, prowadząc do negatywnych konsekwencji i zacierając różnice pomiędzy dobrem, a złem. Przedwojenne duchowieństwo odznaczało się za to, jasnym i wyrazistym poglądem na świat i własne postępowanie, co przebija choćby z powyższych rozmyślań księdza Piotra Mańkowskiego.

Tyle na dzisiaj.

Kolejny wpis zostanie opublikowany za około 2 tygodnie.