Co innego widzę, co innego słyszę

Pisze red. K. Stanowski, że ku własnemu zaszokowaniu będzie głosował na Andrzeja Dudę. Decyduje się na to, gdyż kandydat (w odróżnieniu – rozumiem – od PBK) „chce z prezydentury wycisnąć coś dla ludzi”. Nie może to być: Zauważył!

A właściwie to trzeba by zadać pytanie od drugiej strony: Jakim cudem red. Stanowski, który bez wględu na to, co on sam o tym sądzi, jest on dla mnie fragmentem większej całości, i to nie tylko me(r)diów – a więc: jakim cudem red. Stanowski tkwił dotąd w przekonaniu, że może być inaczej, a kto wie, może nawet, że na pewno jest inaczej.

Taki fundamentalnie fałszywy obraz świata au-rebour istnieje, w końcu red. A.K.A. Michnik czy pt. Balcerowicz (i nie oni jedyni) skądś biorą (generują?) swoje strachy (z własnych projekcji?), że będą do ich drzwi o 6.00 rano łomotać policjanci. Że ktoś ich będzie podsłuchiwał, że – o, zgrozo! – prawdopodobne stać się może wysłanie ich ciupasem na państwowy wikt i opierunek oraz pryczę. Jak się domyślam, patrząc na ich zapiekłość, to samoocena każe im antycypować co najmniej dwucyfrowy wyrok!

I to jest ten mój rozjazd rzeczywistości z ICH opowieścią... ok, przyznaję – opowieścią z drugiej strony. Chyba właśnie o to chodzi, że to jest druga strona, stąd nasze osobiste postrzeganie świata okazuje się tak odmienne, by nie rzec – wzajemnie przeciwstawne.
Ja bowiem pamiętam, że za czasów krótkich i niestety koalicyjnych rządów Prawa i Sprawiedliwości spałem snem sprawiedliwego, nikt z moich znajomych, że o przyjaciołach nie wspomnę, nie obawiał się porannego dzwonka u drzwi i też nikt nas nie podsłuchiwał. Wiem jednak, że nie wszystkich kołysało naonczas do snu błogie uczucie spokoju, ba! bywali i tacy, co to przeprowadzali się do krajów bez umowy ekstradycyjnej z Polską. (Niestety, później wrócili.) Uczciwi jakoś nie miewali wtedy problemów.

Owszem, znam, i to prawdziwe relacje o pakowaniu niewinnych ludzi do aresztu zwanego „wydobywczym”, co – jak mi wyjaśniono – polega na tym, że i od niewinnego można wydobyć przyznanie do czego się zechce, jeśli mu odebrać wszelką nadzieję na uczciwe traktowanie. Tak na przykład ludzie ze WSI, przy ewidentnym udziale rezydenta K. doprowadzili do próby samobójczej Wojciecha Sumlińskiego. Wiem też, a piszę o tym tak zdecydowanie, bo sprawa wyszła na jaw w postępowaniu sądowym, że powszechne podsłuchy telefoniczne stały się w pewnym momencie standardem u różnych szemranych służb (treść każdej rozmowy przez telefon komórkowy w III RP jest rejestrowana w postaci pliku tekstowego! Czy Państwo są tego świadomi?), jakoś niechętnych poddaniu się nadzorowi ze strony (na przykład) parlamentu i w żywe oczy, bez żadnych konsekwencji ten parlament okłamujące. Skala inwigilacji w ciągu ostatnich 8 lat nie ma sobie równych nie tylko w Europie. Tak się dziwnie składa, że to akurat ci dysponenci  rzeczywiście „totalitarnego policyjnego państwa”, działającego wszelako PO rządach Prawa i Sprawiedliwości, są przyjaciółmi niepokojących się dziś panów, których trwoży myśl o rychłym ponownym ściganiu złodziei zamiast łapaczy złodziei. Nigdy zaś nie byli przyjaciółmi środowiska GW wsadzani na obecnym etapie do więzienia ci, którzy szkodzili łapówkarskim geszeftom.
Postawienia porządku z głowy na nogi najwyraźniej się obawia red. A.K.A. Michnik. Pt. Balcerowicz – też. Przypuszczam, że należą w tym do przytłaczającej większości w swoim UWolskim środowisku.

To się wydaje całkiem spójne i logiczne. To jest ta sama opowieść, tylko widziana z przeciwnych stron. Dla red. A.K.A. Michnika zgrożeniem wydaje się Mariusz Kamiński, bo geszeftowi szkodzi i ludzi honoru wsadza. Przyjacielem jest mu natomiast płk. Mąka i organy prokuratorskie, których deontologię oddaje np. prok. Mamej. Tym razem pod hasłem ‘geszeft chronimy i policjantów wsadzamy’.
Spójne to i logiczne, podobnie jak konsekwentne zwycięstwa wyborcze Platformy O. i Bronisława K. w zakładach karnych. Tam Platforma nie ma z kim przegrać, a Bronisław święci triumfy.
Jeśli takie ‘triumfy’ można w ogóle ‘święcić’.

No dobrze, to ONI. Ale sportowy red. Stanowski? Czegóż on by się mógł bać...???
Czy aby z niego, naiwnego i dobrodusznego, ktoś okrutnie nie zadrwił? A może nawet – złośliwie go nie NABRAŁ...?!

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika Andrzej W.

17-05-2015 [15:49] - Andrzej W. | Link:

Problem POlega na tym właśnie, że jesteśmy MY i ONI. Żadna próba budowania państwa na zakłamywaniu tej oczywistości się nie powiedzie.
A ONI się PO postu zaczynają tego bać. Niestety, ONI-zdaję się- rozumieją to bardziej niż MY.

Obrazek użytkownika Sir Winston

17-05-2015 [19:08] - Sir Winston | Link:

Powinni się bać, skoro mają śmiałość stawać do konfrontacji, bo proporcja jest dla nich skrajnie niekorzystna.
Będzie tego wobec całego Narodu może z 500 rodzin, a pozornie związana z nimi otumaniona reszta bardzo łatwo może się ocknąć i przejść na własną stronę, bo ich udział w przekręcie nie ma obiektywnie podstawy. Wytworzyło się coś, co bodaj ś.p. Seawolf nazwał 'dyktaturą syfilityków', bardzo trafnie moim zdaniem.

Obiecującą znajdowałbym dla nich próbę wycofania się i negocjacji, ale widzę, że jej nie podejmą, wyraźnie idą na całość. Poniekąd słusznie, bo pozycję negocjacyjną mają żałosną; każdy układ zawiera jakąś banicję, a IM się mrzy co najmniej zachowanie wszystkiego.

Naród to z gruntu znaczy "MY". Konieczna jest dlań wspólnota przeszłości, wspólnota samopojmowania i wspólnota celów. ONI są poza całą trójką. W sumie to temat na osobną notkę, ale krótko mogę napisać, że jak się idzie przeciw wszystkim na całość, to nawet jeśli się w danym momencie zdołało część tego narodu otumanić, trzeba mieć świadomość, że to wyklucza późniejsze miłosierdzie. Ale skąd ONI mieliby wiedzieć, skąd się bierze miłosierdzie?

Pozdrawiam