Przez te wszystkie lata życia przekonałem się, że stara prawda w moim przypadku jest prawdziwa – pierwsze wrażenie się liczy.
Powszechnie ciągle ważna teza twierdzi, że fizjonomika to pseudonauka. Jednakże wiele udokumentowanych relacji i doświadczeń życiowych mówi, że coś w tym jest.
Powiem więcej, rozwinął się cały dział nauki, obserwacji behawioralnej, stosowany na przykład w rekrutacjach pracowników, także w trakcie przesłuchań policyjnych, czy sądowych, jak również wśród fachowców od sceny politycznej i wszelakich decydentów, gdzie precyzyjna obserwacja mimiki, gestykulacji, reakcji na sytuację, a także reakcji na pytania, pozwala wyciągnąć wnioski co do charakteru i osobowości obserwowanej osoby.
Wszyscy interesujący się sceną polityczną dobrze pamiętają byłego szefa klubu parlamentarnego PO, Zbigniewa Chlebowskiego, jak w trakcie tzw. afery hazardowej, udzielając wywiadu dziennikarzom pocił się i rozbieganym wzrokiem uciekał przed trudnymi odpowiedziami. Nikt nie miał wątpliwości, że facet kręci i mataczy i ma coś na sumieniu. Było to wyraźnie widać.
Z drugiej strony pamiętamy szloch i płynące łzy posłanki Sawickiej, przyłapanej in flagranti na akcie korupcji i odbioru łapówki. Mieliśmy pokaz teatralny, precyzyjnie przygotowany przez specjalistów od wizerunku, niewinności, przerażenia i zagubienia. Tu reakcją widowni winno być współczucie, przekonanie o niewinności i gniew na oskarżycieli.
Lecz nawet dobrzy aktorzy, gdy nie są na scenie, lub przed kamerą filmową, nie potrafią grać do końca. Wiele prawdy daje się odczytać w politycznych deklaracjach obserwując postaci Krystyny Jandy, czy Jerzego Sthura. Mimo wieloletniego treningu nie potrafią ukryć pogardy i nienawiści.
Fizjonomikę nazwano pseudonauką w czasach, gdy zawężano diagnozę psychologiczną do badania statycznego wizerunku osoby. Słusznie stwierdzono - cóż o charakterze człowieka mogą powiedzieć rysy twarzy, lub sylwetka i cała anatomia postaci. To są sprawy niezależne od umysłu.
Przestaje jednak fizjonomika być pseudonauką, gdy kogoś obserwuje się w zachowaniu w konkretnej sytuacji. Gdy dodajemy do statycznego obrazu cała dynamikę reakcji. Wtedy daje się dosyć dokładnie określić z kim mamy do czynienia.
Musimy założyć, że dosyć rzadko mamy kontakt z osobami, które nie chcą niczego ukryć,są szczere i uczciwe i nigdy nie prowadzą żadnych gier. Częściej niestety obcujemy z maską człowieka, a nie ukrytą pod nią prawdziwą osobowością.
Głębokie tajemnice mamy wszyscy i skutecznie potrafimy je ukryć głęboko. Lecz tu o to nie chodzi. A chodzi o wrażenie jakie chcemy wywierać i projektować o sobie otoczeniu, a nawet społeczeństwu.
Zawsze to samo – OTO JA, DOBRY CZŁOWIEK.
Nie wszyscy są w stanie być skuteczni w prawidłowej ocenie i orientować się w tej odwiecznej, subtelnej grze społecznej – jesteś taki, jakim cię widzą, a nie taki, jaki jesteś na prawdę.
Należę do grona osób, które posiadają skromny dar, nie wiem, czy to mogą być dobrze rozwinięte neurony lustrzane, gdyż rzeczywiście mam dużą empatię, a współczucie czasami doprowadza do łez, osób które właśnie na pierwszy rzut oka, po krótkiej obserwacji, potrafią poznać czy to prawda, czy fałsz. Czy rozmawiam lub tylko widzę kogoś, kto jest uczciwy i przyzwoity, kogoś komu mogę zaufać, czy raczej powinienem być ostrożny, a nawet bać się tej osoby.
Gdyby wszyscy ludzie mieli taki dar po równo, to świat byłby o wiele lepszy i piękniejszy. Niestety, większość łatwo oszukać i potem nimi manipulować.
@@@@@
Ten sążnisty wstęp odnosi się do właśnie powstałej na politycznym firmamencie gwiazdy typu supernowa, jaką bez wątpienia jest dopiero co mianowany z ramienia antypisowskiej opozycji, marszałek senatu, profesor Tomasz Grodzki. Szczecinianin, lekarz specjalizujący się w układzie oddechowym i chirurgii klatki piersiowej.
Od 2015 roku był senatorem, a przedtem nie udało mu się dostać do Parlamentu Europejskiego. Warto zwrócić uwagę, że taka ścieżka kariery, jak również związanie się już w 2006 roku z Platformą Obywatelską, może oznaczać, że profesor ma bardziej merkantylny niż liberalny stosunek do rzeczywistości.
Faktycznie, jak donoszą media, Tomasz Grodzki lubi być bogatym, lubi pewien luksus i rzeczy tworzące prestiż. Taka postawa widoczna jest również w stylu ubierania i kwiecistej, starannej, choć niezbyt mądrej wymowie.
To człowiek, który sobie zaplanował karierę. Na dodatek jest na tyle cierpliwy, żeby czekać i nie wykonywać gwałtownych głupich ruchów.
Poobserwowałem sobie wystąpienia i wywiady pana marszałka – profesora na paru pro i anty stacjach. Posłuchałem jego słów i uważnie patrzyłem, jak je wypowiada.
I głęboko w trzewiach (wiem, że to bzdura, ale tak się mówi) zapaliła się czerwona lampka i zawyła syrena.
Pan prezes Kaczyński ma intelektualny problem. Czyżby objawił się nowy Bobby Fischer dla naszego konserwatywnego Kasparowa?
Pierwsze wrażenia były silne. Bardzo dużo fałszu i obłudy. Na dodatek pompatycznie podawane (a to wbrew pozorom spory plus dla nas, bo to przypomina siermiężne wypowiedzi byłego prezydenta Komorowskiego).
Platforma Obywatelska ma marne zasoby intelektualne. To w większości pozerzy i pretendenci (nie w sensie aspirantów do tronu, tylko w tym angielskim znaczeniu – ludzie udający kogoś innego). Miernoty, nuworysze i kmiotki, jak Schetyna. Cwani i sprytni, ale nie mądrzy.
Jeżeli za głównych intelektualistów uważani są tam dwaj Rafałowie – Grupiński i Trzaskowski, to ja dziękuję. Nie ma z kim gadać. I jeszcze ten śmieszny ekspert od gospodarki, profesor (!!!) Andrzej Rzońca... Masakra!
Więc prosta kalkulacja pokazuje, że człowiek mądry, sprytny i bezwzględny może w tym upadającym terytorium zostać królem. Jeżeli tylko nie powinie się mu noga w drodze na szczyty.
Pan marszałek – profesor, jak wynika z moich obserwacji i odczuć, jest człowiekiem mądrym, sprytnym, jak się przy okazji okazało, łasym na kasę, więc i na władzę, a także amoralnym i bezwzględnym. A na dodatek próżnym i pompatycznym.
Wprost wymarzony idol tej pozerskiej i płytkiej warszawki, oraz całej reszty wolnych republik miejskich.
Lecz niewątpliwie niebezpieczny przeciwnik dla dobrej zmiany.
Działając mądrze i rozważnie wszystko to obecna władza z Jarosławem Kaczyńskim i swoimi zasobami intelektualnymi, uzupełniając to dodatkowo budującą się mocą sprawczą, była by w stanie zneutralizować. Jednakże dwie przywary Tomasza Grodzkiego stanowią dodatkowy kłopot. To pycha i próżność. Ludzie, którzy mają tego za dużo, potrafią być bardzo nieobliczalni.
Pozwolę sobie przywołać postać ex-ministra, na którego nawet bracia Kaczyńscy dali się nabrać, Radosława "Radka" Sikorskiego. Tego pozera i mitomana wprost rozsadzało jego id w dążeniu do przyjemności, a jego ego, w znaczeniu raczej buddyjskim, niż freudowskim, w sensie iluzji z którą się utożsamiał w widzeniu samego siebie, co powodowało niesłychaną próżność, a to, przy jednoczesnych brakach intelektualnych, pchało go w kierunku idiotycznych poczynań i zachowań, jak kandydowanie na prezydenta, próbowanie polityki zbliżenia z Rosją, czy niesławny "hołd berliński". Wiele ten człowiek Polsce zaszkodził.
Jest jeszcze gorszy przykład w najnowszej historii kraju, tylko, że tutaj głupota jest ewidentna, a ego, próżność i pycha przekracza maksimum uzyskane przez skrzyżowanie Nerona i Kaliguli, z dużym dodatkiem Napoleona. To Lech "Bolek" Wałęsa – przypadek patologiczny – zero skromności, zero samokrytycyzmu.
Tak więc mamy profesora Tomasza Grodzkiego, który sobie wymyślił, jako człowiek inteligentny i chcący się piąć do góry, że oprócz kariery zawodowej, zrobi też karierę polityczną, 13 lat temu przyłączając się do Platformy Obywatelskiej, następnie wspinał się, będąc radnym Szczecina, gdzie dał się poznać i zauważyć, wreszcie został senatorem RP, by już w drugiej kadencji uzyskać najwyższe na tym obszarze stanowisko – marszałka senatu.
Jestem przekonany, że to nie koniec ambicji pana profesora i przy najbliższej nadarzającej się okazji, będzie się ubiegał o stanowisko prezydenta Rzeczpospolitej.
A to, gdyby mu się to udało. byłoby wielkim nieszczęściem dla kraju,
Instynkt i ten dar fizjonomika podpowiadają mi, że pan Grodzki w swym życiu robi wszystko wyłącznie dla siebie.
Czy taki człowiek może dobrze dbać o powierzone mu państwo? Wątpię.
Czy może dbać o dobrobyt Polaków? A kogo to obchodzi?!
Mamy więc, wyczuwam, nieco inną sytuację, niewątpliwie trudniejszą dla PISu. Opozycja będzie usiłowała teraz grać nutą kultury, grzeczności, pseudo-koncyliacyjności i obłudy. "Zagranica" pewnie przygotowała nowy scenariusz.
Na szczęście, jak to się mówi – "Człowiek strzela, a Pan Bóg kule nosi". Lub dźwięcznie z angielska – "Man proposes, God disposes".
Poczekamy i zobaczymy, co do maja dziać się będzie.
Pojawiła się nowa postać u konkurencji, więc koniecznie trzeba ją obsrać z głębi trzewi, nawet jeśli ma się przeciw niej tylko pierwsze wrażenie.
Napisać li tylko, by się chamsko wyzłośliwiać Czysty komuch z pana.
godzien jest uznania za niezwykle głęboki, przemyślany komentarz, który z pewnością kosztował Go wiele wysiłku intelektualnego.
Kłaniam z podziwem!
Więc obsra mnie.
No więc dobrze, rozumiem, że też go pan nie lubi. I dobrze.
PS. Ja bym się bardziej obawiał Grzegorza Brauna.
Ps. No nie... To żart prawda?
Ministra sprawiedliwości, na przykład.
Dlaczego tendencyjnosc? No właśnie z faktu wymienienia nazwisk tylko z jednej strony.
Ps. Jak mam wymieniać nazwiska z obu stron, jak piszę tylko o jednym człowieku.
Nie dodalem: mnie sie pan szczeciński doktor nie podoba. Za wazeliniarstwo.
Dla porządku dwie moje wypowiedzi w jednym miejscu, żeby się nie rozlazło.
1. Owszem, wypowiada się Pan o jednym człowieku, ale do ilustracji używa dziewięciu (policzyłem) z jednej strony sceny politycznej i nikogo z przeciwnej. Panu to może nie przeszkadzać, ale mnie przeszkadza i każe traktować wypowiedź mniej (delikatnie powiedziane) serio.
2. JP 2 mnie za bardzo nie razi, bo wycieramy nim place, ulice, skwery, szpitale więc przyzwyczaiłem się do deprecjonującego nadmiaru. A wazeliniarstwo wyrażone słowami, cytuję z pamięci: "naród w swej mądrości podzielił władzę między Sejm i Senat" - to już dalej mi się odechciało słuchać...
Zaburzenia obsesyjno - kompulsywne?
Tak, policzyłem. Obaj mieliśmy metrologię, ja dalej z niej korzystam i skoro coś chcę pokazać, to liczba się doskonale nadaje.
To turbopatriota gotowy sprzysiąc się choćby z diabłem (z Ruskimi już ma dobry kontkt) byle by tylko zaszkodzić PISowi. Byłem i jestem pod dużym wrażeniem jego filmów ale będąc na spotkaniu wyborczym z Braunem w czasie kampanii prezydenckiej 2015 . uświadomiłem sobie, że to mitoman, niezainteresowany poprawą sytuacji w Polsce, żenujący krasomówca, wręcz zakochany w tym swoim słowotoku...Mocno szkodliwy, bo bałamuci patriotyczną młodzież
Bardzo mnie ciekawi, co szanowny Jabe chciał tu powiedzieć. Bo sensu nie widzę.
Taka jest moralność pragmatyka, a nie pisowca.
Ps. Zna pan jakieś haniebne czyny Piotrowicza? Może podobne do sędziego, wiceprezesa SN?