Wychowanie religijne kontra ideologia gender

Na samym początku mojego wpisu chciałabym zareklamować Państwu program dokumentalny zatytułowany "Gender - tęczowa rewolucja", który będzie pokazany w Tv Trwam w dniu dzisiejszym o godzinie 22.50 Oglądałam ten program dziś rano i mogę go polecić wszystkim tym, którym zależy na przyszłości naszego Kraju oraz na przyszłości naszych dzieci.

Krótka zapowiedź wspomnianego filmu znajduje się na serwisie Utube :
https://www.youtube.com/watch?v=UryVIuANKOE

W rzeczonym programie pada między innymi stwierdzenie, że ideologia gender wymierzona jest głównie w rodzinę. Nie następuje po nim kolejny (wydawałoby się, że dla wszystkich oczywisty) wniosek dotyczący odpowiedzi na pytanie : do czego człowiekowi potrzebna jest rodzina ? Od razu zaznaczam, by nie dawać wiary tysiącom idiotyzmów szerzonych przez psychologów, którzy sugerują, że rodzina to podłoże dla "zdrowia psychicznego" człowieka. Jest to typowe psychologiczne kłamstwo, które wprowadza całkowicie sztuczny konstrukt teoretyczny ("zdrowie psychiczne" czy też w ogóle "psychika"), by oduczyć ludzi racjonalnego myślenia czy też łączności z wcześniejszymi pokoleniami. Rodzina to przede wszystkim środowisko, gdzie człowiek zyskuje wiedzę odnośnie tego kim jest oraz jaki jest jego cel życia na tym świecie. Doskonale wiedzieli o tym Polacy, którzy żyli przed nami. Nie brakowało wszakże licznych książek akcentujących powagę religijnego wychowania, które w pierwszej kolejności następuje w rodzinie. Wychowanie religijne przyświecało również walce o wolność Narodu Polskiego. To dzięki niemu nasi Rodacy zachowywali hart ducha w najtrudniejszych dla nich okolicznościach, to dzięki niemu nie ustawali w walce o wolność i niepodległość naszej Ojczyzny, ale PO TO, by kiedyś urządzić ją według najlepszych polskich wzorów, by rządzić się własnymi, polskimi prawami, własnymi obyczajami, które ukochali do granic możliwości.
Nie kto inny jak polska inteligencja (wśród której wybitne miejsce zajmowali polscy duchowni), nieustannie trwała w napominaniu ludzi odnośnie ich postępowania, pełniła funkcję autorytetu moralnego, kompasu wskazującego wszystkim odwieczne wartości.

Wydaje się, że ideologia gender (która jest w istocie ukrytym totalitaryzmem), atakuje właśnie te wartości, które człowiek zyskuje we własnej rodzinie, tzn. wychowanie religijne i miłość do ziemi Ojczystej. Warto przy okazji dodać, że genderowi rewolucjoniści nie noszą na sobie barw żadnego konkretnego kraju, choć wielu sądzi, że zaczątek tej ideologii dała rewolucja bolszewicka. Faktycznie, to Rosja zapoczątkowała otwartą walkę człowieka z religią, chociaż trudno jednoznacznie orzec, czy bolszewizm był efektem masowego ogłupienia prowokowanego przez zagranicznych "filozofów"czy też starannie prowadzonej "polityki" tych, którzy zamierzali przejąć władzę w Rosji. Jedno jest jednak pewne. Przyjmując, że ideologiczna walka z religią wymknęła się Rosji spod kontroli, obróciła przeciwko własnym obywatelom (proszę mi wierzyć, że sami Rosjanie bardzo cierpieli z powodu postępowania bolszewików - o czym niektórzy z nich wspominają w krótkich rozmowach z Polakami), a następnie ogarnęła cały świat - należy jasno stwierdzić, że jakaś część odpowiedzialności za to, co obecnie ma miejsce na całym świecie pod względem niszczenia więzi człowieka z Bogiem, spoczywa na barkach rosyjskich. Nie oznacza to jednak, że winni niegodziwości swoich przodków znajdują się na straconej pozycji i mają trwale związane ręce. Można nawet paradoksalnie zauważyć, że to właśnie potomkowie ateistycznych Rosjan są w szczególny sposób zobligowani do działania i naprawienia wyrządzonych przez swoich rodaków szkód. Czynna i ogólnoświatowa obrona religii przed dewiacjami lgbt leży w najlepiej pojętym interesie Rosji.

Oczywiście Polska także zobligowana jest do obrony wiary religijnej, choć nasze zobowiązanie wynika z przyjętego niegdyś na siebie ślubu wierności względem Boga, a także wynika ze zwykłej lojalności wobec szeregu pokoleń Polaków oddanych całkowicie Stwórcy. Absolutnie nikt nie ma prawa w jakikolwiek sposób obniżać ich zasług w oczach Boga ! Jeżeli całe ich życie podporządkowane było religii, niech żaden dzisiejszy Polak nie ośmiela się niweczyć wypracowanej przez nich przychylności Boga względem Polski.

Po tym nieco przydługim wstępie chciałabym zaprezentować Państwu przedwojenne polskie ideały. Posłużę się przemyśleniami znanego już Państwu księdza Stanisława Podoleńskiego. W swojej krótkiej publikacji zatytułowanej "Wychowanie religijne w domu", a wydanej w Krakowie w 1933 roku, przedwojenny autor pisze :

"Cóż pomoże człowiekowi, choćby cały świat pozyskał, jeśliby na duszy swej szkodę poniósł ? Albo co może dać człowiek w zamian za duszę swą ? (Mat. 16, 26). Tak powiedział niegdyś Pan Jezus, a prawda ta trwa odtąd niewzruszenie, zawsze z tą samą niezmienną siła. Dziś człowiek jest, jutro go nie ma; minie majętność, wiedza i stanowisko, ludzie zapomną wnet o nim, nowi zajmą jego miejsce. Jedno mu tylko zostanie : wiara i dobre uczynki; ale też pozostaną po wszystkie wieki" (str. 3).

"Wiara zatem, wiara prawdziwa, przejawiająca się w czynach i życiu, to skarb największy, bo od niej zależy szczęście na ziemi i w niebie, cała doczesność i wieczność. Dobre jest mienie, nauka i zdrowie, potrzebne jest stanowisko, lecz same one nie dadzą szczęścia, a zresztą byt ich krótkotrwały. Natomiast religijność, pobożność do wszystkiego pomaga, osładza życie i wszystkie jego przejścia, owszem sięga poza grób, wprowadzając człowieka do niebieskiej Ojczyzny.
Wobec tego wychowanie religijne siła rzeczy wysunąć się musi na pierwszy plan i zająć naczelne stanowisko w całym dziele wychowania. szczęście dzieci to oś, około której obracają się wszystkie troski i zachody rodziców. A ponieważ całkowite i istotne szczęście zawisło przede wszystkim od życia religijnego, dlatego najważniejszym zadaniem rodziców jest szczepienie dzieciom od pierwszej chwili ducha wiary i pobożności, a następnie podtrzymywanie go przez wszystkie lata i strzeżenie jako najcenniejszego skarbu" (str. 4 - 5).

Na pytanie do kogo należy obowiązek religijnego wychowania, ksiądz Podoleński odpowiada :

"Wychowanie religijne, to jest, nauczenie dzieci prawd i przepisów wiary świętej oraz dopilnowanie, aby one były wypełniane i to nie tylko przez pewien czas, przez kilka lat, ale zawsze, jak długo młodzi pozostają w domu rodzinnym, jest pierwszym i najściślejszym obowiązkiem ojca i matki. W braku tychże zastąpić ich powinni ich wychowawcy" (str. 6).

Podoleński łączy wychowanie religijne z rozumieniem istoty katolicyzmu i umiejętności odpowiedzi na pytanie dotyczące tego, co znaczy być katolikiem ? Jak sam powiada :
"Krótko mówiąc, być katolikiem to znaczy : zawsze i wszędzie myśleć, mówić i działać po katolicku !" (str. 7).

Duchowny zauważa :
"Ojciec więc i matka, a zwłaszcza ta ostatnia - to osoby, którym Bóg powierzył wielką misję prowadzenia młodocianych dusz do Niego.
Czyż nam tego nie mówią zresztą najlepiej własne wspomnienia ? Sięgnijmy pamięcią w dal. Kto nam składał ręce do modlitwy, kto prowadził do kościoła, przemawiał tak pięknie o Bogu i uczył Go kochać z całego serca ? - Czy nie matka ? Zanim zaczęliśmy chodzić do szkoły i słuchać tam nauki katechizmu, już dusza nasza czuła się dzieckiem Bożym, już znaliśmy najważniejsze prawdy wiary i spełniali jej praktyki. Z małymi wyjątkami każdy prawie z nas, kto prowadzi obecnie prawdziwie katolickie życie, zawdzięcza to po Bogu przede wszystkim ojcu i matce. Czyż to nie najwymowniejsze świadectwo ?
Z takiego stanu rzeczy wynika zarazem, że zadanie to jest świętym, najważniejszym obowiązkiem ojca i matki. Wśród trosk o dzieci i ich przyszłość, wychowanie religijne musi zająć naczelne miejsce, a z wypełniania jego zdadzą kiedyś rodzice ścisły rachunek przed najwyższym Sędzią.
Obowiązek to zarazem nad wszelkie pojęcie zaszczytny. Prowadzić dzieci do Boga, rzeźbić w ich duszach obraz Stwórcy, pomagać im, by stały się godną świątynią Ducha Świętego - to znaczy szerzyć i utwierdzać królestwo Boże na ziemi, a więc i spełniać dzieło, dla którego sam Zbawiciel zstąpił na ziemię. Ojciec i matka, a zwłaszcza ta ostatnia, to prawdziwi misjonarze w ognisku domowym. Czy może ich spotkać bardziej chlubna rola ?
Niech więc w serca rodziców katolickich wryje się głęboko ta prawda, niech przejmą się doniosłością swego obowiązku i pełnią go wiernie, bo o nim nie wolno im zapominać !" (str. 9 - 10).

Rozważając w jaki konkretnie sposób rodzice powinni wychowywać religijnie własne dziecko, Podoleński podaje :
"Aby wychować dziecko religijnie, trzeba podać mu pewne najważniejsze prawdy wiary, pobudzić do unikania grzechu i do miłości Boga, nauczyć spełniania praktyk religijnych i dopilnować następnie, aby one rzeczywiście i stale były wykonywane" (str. 11).
Dwa niezbędne warunki decydujące o pomyślnym wyniku wychowania to : przykład rodziców i modlitwa za dzieci.

Przedwojenny autor dodaje :
"Dobrym jest przykład i koniecznym, ale sam nie wystarczy. - Jako istota rozumna musi dziecko naprzód wniknąć w jego pobudki i przyswoić je sobie, by pobudzić się skutecznie do naśladowania rodziców. Innymi słowy : musi poznać wiarę i ukochać ją. Bez poznania pozostanie ślepym, bez umiłowania martwym i niezdolnym do czynu, bo w rzeczach religii wszystko powinno płynąć z przekonania i serca.
Te dwie rzeczy : oświecenie rozumu i pobudzenie woli muszą zatem rodzice dać dziecku, do tego celu zmierzać powinny ich starania. W praktyce rola ta przypadnie po największej części matce, ponieważ ona najwięcej przebywa z dzieckiem, najlepiej je zna i potrafi przemówić do jego duszy. Ale niech ojciec rodziny nie sądzi przypadkiem, jak się to nieraz zdarza, że jest wolnym od tego obowiązku ! I na nim on ciąży, a to tym bardziej, im starszym jest dziecko" (str. 17 - 18).

"Przypomnijmy sobie z katechizmu dobrze znaną prawdę, że wiara to nie dzieło naszego rozumu, ale cnota nadprzyrodzona wlana przez Boga wraz z łaską poświęcającą i innymi darami przy chrzcie św. Niemowlę nie wie jeszcze nic o tych nadnaturalnych czynnikach, ale one są i działają w jego duszy, a dalsza praca rodziców nad wychowaniem religijnym znajdzie w nich podstawę i potężnego sprzymierzeńca.
Pomna na to i ufna w pomoc Bożą matka nie będzie więc czekała długo, ale nim jeszcze dziecko nauczy się dobrze mówić i dojdzie do zupełnego używania rozumu, już rozpocznie swe dzieło. Będzie składała rączki dziecięcia przed wizerunkiem Zbawiciela i Najświętszej Panny. Nauczy je robić znak krzyża i zachowywać się spokojnie podczas modlitwy pozostałych członków rodziny. A skoro tylko dziecko rozwinie się dostatecznie, nauczy je pacierza i odmawiać go będzie zawsze razem z nim pobożnie i z przejęciem. Wytłumaczy mu, że Bóg spogląda na nich i z największą miłością skłania się do zanoszonych próśb; a wtedy żywa wiara i ta wzruszająca ufność, do której nikt nie jest tak podatnym, jak serce dziecięcia, rozbudzi się w nim w całej sile, napełniając radością niebo i szczęściem niewymownym matkę. (...)
Ale na tym poprzestać nie można. Dziecko rośnie, rozwija się, zaczyna chodzić do szkoły a wśród różnego rodzaju zajęć, zabaw i stykania się z towarzyszami, pierwotna jego pobożność może być łatwo zagrożoną. Rano wstanie późno, więc opuści modlitwę, wieczorem zmęczone i zaspane uczyni podobnie. Kiedy indziej znowu zmówi ją za prędko, niedbale, bezmyślnie, z nieodpowiednim ułożeniem. Z początku zdarzać się to będzie rzadko, z czasem coraz częściej, a w końcu obejdzie się zupełnie bez pacierza.
Na groźne to niebezpieczeństwo rodzice nie mogą zamykać oczu ! Zapobiegną mu zaś najlepiej, jeżeli od samego początku czuwać będą starannie, by dzieci ich zmówiły zawsze pacierz rano i wieczór i to w należyty sposób : powoli, wyraźnie, z uwagą, bez przekręcania albo opuszczania słów, klęcząco ze złożonymi rękoma i w ogóle z największym uszanowaniem. Pamiętajmy, że dziecko jeszcze nie jest wyrobionym i może się łatwo opuścić nawet bez złej woli" (str. 18 - 20).

Podoleński przytacza jedną uwagę, która była powszechnie podzielana w przedwojennym polskim społeczeństwie :
"Ilekroć spotyka się dziecko, u którego uderza szczególniejsze poczucie i sumienność w spełnianiu obowiązków religijnych, mimo woli jedna ciśnie się myśl : jak dobrą ono ma matkę !" (str. 21 - 22).

Omawiając kwestię tego, o czym należy pouczać dziecko, katolicki ksiądz tłumaczy :
"O wszystkich najważniejszych, podstawowych prawdach wiary, potrzebnych do rozumnego spełniania jej praktyk. A zatem, że Bóg istnieje, jest stwórcą naszym i władcą najwyższym, od którego nieustannie we wszystkim jesteśmy zależni teraz i w wieczności, którego mamy obowiązek czcić i słuchać. Że jest On jednak nie tylko surowym i sprawiedliwym, ale też cierpliwym, miłosiernym i nieskończenie dobrym, czego najlepszy dowód widzimy w odkupieniu nas i ustanowieniu Najświętszego sakramentu. W ten sposób dziecko pozna z jednej strony ważność obowiązku modlitwy i pełnienia woli Bożej, a z drugiej strony pobudzi się do miłości Boga, do zwracania się do niego z najżywszą ufnością i wdzięcznością oraz do służby ochotnej i wiernej" (str. 22).

Podoleński zwraca uwagę, że zamiast systematycznego wykładu wiary, istotne są spontaniczne pouczenia o Bogu, czynione przez matkę dziecka :
"Póki dziecko pozostaje w domu, lepiej będzie, by matka pouczała je tylko od czasu do czasu przy szczególnie sprzyjającej okazji. Taką będzie np. jakieś szczególniejsze dobrodziejstwo otrzymane, ważniejsza uroczystość kościelna lub domowa, to znowu nieszczęście, choroba albo śmierć w domu, czy u obcych. W ogóle trzeba korzystać z chwili, w której dziecko jest weselej, lepiej nastrojone, ponieważ wtedy słowo matki trafi do duszy jego z łatwością i wzbudzi właściwy odgłos. (...)
Starać się powinno zawsze o sposób pouczania możliwie zajmujący, a podniosły, któryby pociągał dziecko i rozpalał jego serce. Do tego celu przyczyni się niemało opowiadanie pięknych przykładów, których wiele zawierają osobne książki, Biblia, żywoty Świętych, opisy misji wśród pogan itd. Nadto wielką pomocą są tu obrazy święte, bądź małe bądź wielkie, porozwieszane w domu czy w kościele, jak również książki z nimi. Jakże silnie przemawia piękny wizerunek Zbawiciela lub Najświętszej Panny nawet do starego, a cóż dopiero do dziecka !
Do wychowania religijnego pomagają wielce dobre książki i pisma, które przez opowiadanie budujących przykładów i podawanie pouczających ustępów oświecają rozum oraz budzą ducha wiary, zapał i oddanie dla świętej sprawy.
już zawczasu należy przyzwyczajać młodzież do uczęszczania do kościoła. Bardzo małych dzieci lepiej nie brać na długie nabożeństwa, ponieważ jeszcze nie mogą ich zrozumieć i zająć się odpowiednio modlitwą, a przymusowy ten pobyt jest niekiedy zbyt trudnym dla żywej ich natury. Trzeba je pouczać o wszystkim, co się w kościele znajduje i odbywa; a więc o ołtarzach, obrazach, nabożeństwach a zwłaszcza Mszy świętej. Niech się przejmą żywą wiarą w obecność Zbawiciela w Najświętszym Sakramencie i skoro tylko nauczą się czytać, niech się modlą pobożnie z książeczki, a zachowują się skromnie, cicho, z uszanowaniem" (str. 23 - 25).

"Jedną z najważniejszych rzeczy jest godne przystępowanie do sakramentów świętych, głownie do pierwszej Spowiedzi św. i pierwszej Komunii św.
Pierwsza Spowiedź i pierwsza Komunia św !  - Ileż z nimi łączy się wspomnień, ile spłynęło stąd błogosławieństwa, to jakby nowa era, której pamięć pozostaje niezatartą na zawsze. Ale jeżeli ta jedyna w życiu chwila minie bez echa, jakże bolesną i nieocenioną jest stratą. Zmarnowaną została godzina nawiedzenia Pańskiego. Bóg, który z nieskończoną miłością nachylił się ku sercu człowieka, znalazł je zimnym, nieczułym i choć chciał, nie mógł w nie wlać obfitości łask i darów niebieskich. A jeżeli taką była pierwsza Spowiedź, taką pierwsza Komunia święta, to czy następne będą lepsze ? (...)
Do dobrego przygotowania do pierwszej zwłaszcza Spowiedzi i Komunii św. powinny zmierzać najusilniejsze starania rodziców. (...)
Z ukończeniem tych uroczystości nie powinna jednak ustać opieka i pomoc rodziców, ale rozciągać się musi także na dalsze spowiedzi i Komunie święte. Trzeba dziecku zawsze przypominać ich ważność, pouczać w dalszym ciągu o sposobie przygotowania i dziękczynienia, a zarazem podtrzymywać nieustannie ducha i strzec od niebezpieczeństw.
Jeżeli to wszystko spełnią rodzice, Bóg wynagrodzi im sowicie tę troskę o Jego chwałę, błogosławieństwem swym darzyć będzie ich pracę, która przyniesie owoce wielkie i trwałe !" (str. 27 - 30).

Odnośnie wychowania religijnego dzieci starszych, przedwojenny autor pisze :
"Dzieci starsze potrzebują również wychowania religijnego, któreby utwierdziło w nich zbawienne zasady, nabyte uprzednio. Praca nad wyrobieniem religijnym trwać więc musi nadal, zmienić tylko wypadnie jej sposób.
Na co się ona ma rozciągać ? - Głownie na 3 rzeczy : na pogłębienie rozumienia i ukochania religii; na utrwalenie jej praktyk, wreszcie na rozbudzeniu odwagi i męstwa w wyznawaniu wiary" (str. 31).

Temat celu modlitwy za dzieci, duchowny zaznacza w następujących słowach :
"Wychować człowieka na dziecko Boże, wznieść jego umysł i serce ponad wszystko, co ziemskie, tak aby kroczyło po ziemi ze wzrokiem utkwionym w wieczność - to dzieło więcej niż ludzkie i dlatego czysto tylko ludzkie starania do niego stanowczo nie wystarczą. Tu konieczną jest pomoc łaski Bożej.
Po wtóre : dziś dziecko jest dobre, pobożne, ale czy jutro nim będzie ? Teraz od Boga zaczyna dzień, do Niego często się zwraca, kocha Go i służy z serca, ale czy takim zostanie na zawsze ? Czy późniejsze lata szkolne, czy zepsute otoczenie i zmienione warunki życia nie wytrącą pięknej jego duszy z prostej drogi, czy nie wygaszą w niej tego ognia nadprzyrodzonego, który płonie tam obecnie ? Czy nie porzuci z czasem modlitwy, Mszy św., spowiedzi, a nawet wiary ? (...)
Modlitwa to jeden z najłatwiejszych, a zarazem najpotężniejszych środków w całej pracy wychowawczej. (...). Rodzice katoliccy modlą się za dziecko jeszcze przed jego przyjściem na świat. (...). Proszą o ostateczne wytrwanie w dobrym i zbawienie wieczne.
A jeżeli dziecko w młodszych czy późniejszych latach nie utrzyma się na wskazanej mu drodze, ale zejdzie na manowce, a wszelkie prośby i zaklęcia rodziców pozostaną daremne - niech nie tracą nadziei, bo został im jeszcze środek, któremu nic się nie oprze, została modlitwa. Może skutek jej nie nastąpi zaraz, może nawet nie będzie danym ojcu i matce oglądać go ziemskimi oczami, ale przyjdzie on niezawodnie, jeżeli tylko nie ustaną w prośbie i nie poddadzą się zwątpieniu. Owa uroczysta obietnica : Proście, a otrzymacie, ma tu szczególniejsze zastosowanie" (str. 32 - 35).

Na końcu swej książeczki, Podoleński wspomina o wpływie wyrobienia religijnego na całe wychowanie :

"Tak zrozumiane wychowanie religijne jakże potężnym jest czynnikiem, jak skuteczną pomocą w przygotowaniu do życia ! - Nie tylko odwodzi od grzechu i prowadzi do dobrego, ale też budzi w duszy najszlachetniejsze porywy i pragnienia, pociągając młodego do wszystkiego, co piękne, górne i wzniosłe. (...)
Rodzice kochają dzieci, bo widzą w nich obraz Boży i stąd oddają się pracy nad nimi nie z musu i z niechęcią, ale całym sercem i z radością. dzieci słuchają rodziców jako zastępców Boga, czynią to ochotnie i z miłością, dokładając wszelkich starań, żeby oszczędzić im jakiekolwiek zmartwienia, a wzorowym sprawowaniem się przynieść im pociechę i osładzać codzienne troski.
Żywe to uczucie wdzięczności i miłości, rozkwitłe w wiośnie życia, nie więdnie nigdy, owszem wzrasta i potężnieje z wiekiem. Dla takich dzieci zgrzybiały ojciec i sędziwa matka nigdy nie stanie się ciężarem, zdobywać się będą na wszelkie ofiary dla dobra rodziców, synowską czcią i gorącym przywiązaniem otaczać ich będą aż do grobowej deski. A chociaż zimna dłoń śmierci zamknie im powieki, żyć będą dalej w pamięci i sercach dzieci. Nigdy nie zatrze się w ich oczach obraz ojca, a zwłaszcza matki, która jak anioł opiekuńczy czuwała nad nimi, składała ich ręce do modlitwy, prowadziła do kościoła, uczyła poznawać i kochać Boga, a przez to otworzyła drogę do prawdziwego szczęścia doczesnego i wiecznego. Imiona ich ze czcią wymawiać będą wnukowie, krewni i znajomi, a nawet obcy, którzy ich nie znali ! Bo dobre dzieci, to pomnik żywy, to najlepsze świadectwo rodziców ! (...).
Rodzice, którzy wychowali dzieci prawdziwie religijnie, to apostołowie, to szerzyciele Królestwa Bożego. Dla Boga ponosili trudy, dla Niego cierpieli, lecz Bóg w hojności przewyższyć się nie da. Czeka ich zapłata zbyt wielka, a korona wiekuistej chwały uwieńczy ich skronie. Przeminą chwilowe trudy i przykrości, a radości ich nie będzie końca !
rodzice katoliccy ! Jeżeli pragniecie, by życie wasze płynęło błogo, jeżeli chcecie, by dzieci wasze były szczęśliwe teraz i w wieczności, by was kochały i błogosławiły waszą pamięć aż do ostatniego tchnienia, by się modliły za was nieustannie - wychowujcie je religijnie, bo to do was należy, tego Bóg od was żąda !" (str. 36 - 38).

Na końcu mojego dzisiejszego wpisu zapytam Państwa, czy dostrzegacie związek ideologii gender z atakiem na religijne wychowanie ? Ja dostrzegam.

---
Pozdrawiam wszystkich Czytelników mojego bloga.

Kolejny wpis zostanie opublikowany za dwa tygodnie.