x. Zygmunt Chełmicki i Siedem grzechów głównych - część 3

Zanim przytoczę Państwu ostatnią część rozważań księdza Chełmickiego, chciałabym w kilku słowach odnieść się do słynnego już kazania Arcybiskupa Jędraszewskiego w 75. rocznicę Powstania Warszawskiego. Podzielam słowa Arcybiskupa o "tęczowej zarazie", choć nieco inaczej lokuję jej przyczyny. Wydaje się, że pomysłu na ten rodzaj zarazy trzeba doszukiwać się we wcześniejszych niż radziecki komunizm inicjatywach, o których zazwyczaj się milczy. Tęczowa zaraza odwołuje się bezpośrednio do najniższych instynktów człowieka, które były sztucznie uwznioślane przez szereg oszustów dosyć dobrze wtapiających się w tłum i zyskujących posłuch wśród różnych społeczności, w których funkcjonowali. Można powiedzieć, że na przestrzeni wieków działali oni w sposób dosyć dobrze zorganizowany, wspierając siebie nawzajem. Ich cechą wspólną było to, że lubowali się w tym, co najniższe, najgorsze, najbardziej upodlające człowieka. Z wielkim zacięciem zwalczali religię. Zdarzało się, że "badali" dzieje opisane na kartach Nowego Testamentu, ale pod kątem toczenia swoistego rodzaju rywalizacji z Osobą Jezusa. Zwalczali i przekłamywali także Stary Testament oraz święte teksty innych religii, ale solą w ich oku był przede wszystkim Chrystus. Istnieją opinie, że walnie przyczynili się do wybuchu Rewolucji Październikowej, w następstwie której dokonano niewyobrażalnych zniszczeń w ramach samej kultury rosyjskiej oraz posłużono się jednym narodem w celu wyniszczenia innych (nie tylko fizycznie, ale i duchowo).
Pomimo tych różnic w ocenie czynnika sprawczego ideologii lgbt, doceniam słowa Arcybiskupa Jędraszewskiego. Uważam, że poprzez porównanie "tęczowej zarazy" do "zarazy czerwonej", zaakcentował on powagę sytuacji w jakiej obecnie się znaleźliśmy. Zaznaczył także niszczycielską siłę "tęczowego kłamstwa" oraz zasadniczą odmienność ideologów dewiacji seksualnych od polskiej kultury, polskiego dziedzictwa narodowego. Zachęcił także ludzi do walki z publiczną demoralizacją, do uaktywnienia się obrońców polskości, do uświadomienia ludziom potrzeby ochrony najcenniejszych polskich wartości, ale przede wszystkim do ochrony religii.
Ogrom ataków skierowanych przeciwko Arcybiskupowi jedynie unaoczni bezpośrednie zamiary piewców dewiacji. Ukaże ich ogromne rozczarowanie i wściekłość z powodu niepowodzenia długo przygotowywanego "dzieła" otumaniania całych rzesz społeczeństwa. Podejrzewam też, iż ujawni ponadnarodowe związki zawiązywane w celu oszukiwania ludzi za pośrednictwem ideologii lgbt.
Nie odnoszę jednakże wrażenia, by Rosja była inicjatorem tych "patologicznych związków". Obawiam się niestety, że może ona być ich częścią. (Pisząc "Rosja" mam oczywiście na myśli decydentów, a nie zwykłych obywateli, którzy prawdopodobnie cierpią z powodu deptania wyznawanych przez nich niegdyś wartości).

Przejdźmy teraz do dalszego cytowania rozważań księdza Chełmickiego, na podstawie jego książki "Siedem grzechów głównych w siedmiu kazaniach pasyjnych", wydanej w Warszawie w 1903 roku.

O obżarstwie i pijaństwie :

"Pierwszym i kardynalnym błędem naszym byłaby wszelka miękkość względem naszego ciała, schlebianie i dogadzanie mu. (...) Grzech obżarstwa i pijaństwa rozważać będziemy nie tylko w dosłownym znaczeniu, ale w ogóle jako dogadzanie i schlebianie naszemu ciału, przez co rośnie jego moc i wzmaga się przewaga nad duchem" (str. 85).

"W udręczonym tak srodze na ciele Chrystusie znajdziemy najdoskonalszy wzór, jak walczyć z ciałem, na których punktach skruszyć nam należy przede wszystkim jego panowanie" (str. 86).

"Nie ma nic więcej poniżającego nad owe umiłowanie własnego podniebienia. Wiadomo, że w czasach największego upadku moralnego Rzymu, wybujał najwyżej wykwint smakoszów. Mniej bolała zwyrodniałego Rzymianina największa klęska legionów, niż nieudana uczta lub słowo nagany z ust głośnego smakosza.
I za dni naszych jednym z objawów upadku obyczajów jest wyuzdane obżarstwo. Ludzie, którzy zatracili wiarę w swoją podnioślejszą wartość, którzy obniżyli swoja godność do poziomu marnych pożądań zwierzęcej natury, szukają zazwyczaj na tej drodze rozgłosu i znaczenia" (str. 86).

"Według dzisiejszego kodeksu światowego, wolno się Panu Bogu w niedzielę i święto nie pokłonić, wolno o Spowiedzi wielkanocnej zapomnieć, ale nie stawić się na ucztę proszoną, opuścić obiad wykwintny jest grzechem nad grzechami. (...).
Jeżeli obżarstwo poniża człowieka, to pijaństwo czyni go wstrętniejszym nad najbardziej odrażającego zwierzęcia. "Pijaństwo - uczy św. Augustyn - jest jak otchłań piekielna, która pochłonąwszy swoją ofiarę, tak srodze ją pęta, że za żadną cenę nie pozwala jej z ponurych głębin swoich wyjrzeć na światło trzeźwości" "(str. 87).

(Ważne są) "krótkie, lecz trafne słowa św. Hieronima "Pijaństwo jest pokarmem szatanów" (str. 90).

Innym objawem grzesznego dogadzania naszemu ciału jest zbytek :
"Zbytek w najróżnorodniejszej występuje postaci, najpospolitsza a najwięcej rozpowszechniona wśród nas zwie się życiem nad stan. (...).
Oto tym grzeszą właśnie żyjący nad stan. Pożerani pychą i żądzą użycia, pragną opływać we wszystko, zakosztować z każdej czary rozkoszy. Nie bacząc na środki i prawa, otaczają się wszelkim zbytkiem. Myśl o jutrze pierzcha; zasady uczciwości gną się, zakon Chrystusowy idzie w poniewierkę, troska o życie wieczne rozpływa się we mgle zmysłowego upojenia, a na pierwsze miejsce występuje łaknące ciało. Jemu pod stopy ściele się każdą ofiarę i nie ma ceny, za którą nie okupiłoby się wszelkiego użycia" (str.90 - 91).

"Jak ciało twardym narzędziem obezwładniasz, tak miękkością osłabiasz ducha" - uczy Grzegorz Wielki. Rozwydrzone zbytkiem ciało bierze górę nad twoim duchem, który traci wszelką siłę odporną, ulega i nagina się do pożądliwości zmysłów; stąd ten brak siły woli, miękkość charakterów, zniewieściałość wobec przeciwności, upojenie bezmyślne w powodzeniu; stąd uganianie się za zewnętrznym blaskiem; ogłupiała żądza imponowania; stąd skamlanie o względy, pomoc, o pyszałkowatość, gdy się ich doznało. (...).
Życie więc nad stan nie tylko rujnuje i rozprasza owoce ciężkiej, a często cudzej pracy, ale co gorsza pielęgnując ciało i pochlebiając mu paraliżuje, upadla ducha. Jak tu żądać, aby człowiek stał dzielnie na straży swojej cnoty, aby mężnie borykał się z wszelkiego rodzaju pokusami, których życie, w tych zwłaszcza warunkach dostarcza mu bez liku, aby posiadał wyrobione poczucie obowiązku, słowem, jak tu żądać, aby był chrześcijaninem, skoro wola jego mdła, charakter wątły, a wszystkie wyższe cele są mu obce ? (...).
"Skąd ciało chwilowo rozkosznie żyje - ostrzega św. Bonawentura - stąd duch ginie na wieki" (str. 91 - 92).

"Niemniej zgubna w skutkach swoich jest niepohamowana żądza wygód. Co się dzisiaj nie robi w świecie dla udogodnienia sobie żywota. Nie chodzi jednak o żywot w chrześcijańskim zrozumieniu, o podniosłe wzory cnoty, o szlachetne współzawodnictwo dusz, o owe Chrystusowe hasło : "ascende superius !", "wstąp wyżej !", lecz o wygody poziome, dogadzające zmysłom i ciału. Sztuka, nauka, technika współczesna wysilają się na to, aby schlebiać naszemu wzrokowi, smakowi, powonieniu, dotykowi, aby usunąć sprzed naszych pożądań wszelkie zapory i całym strumieniem zlać na nas pomyślność. Tym sposobem rozmiękczamy nasze charaktery do reszty i coraz więcej stajemy się niewolnikami własnego ciała i własnych zmysłów" (str. 93).

"Zbytek wytwarza suche, nieubłagane samolubstwo. Ten sam, który trwoni majątek cały na hulanki, który rozkosz zmysłów okupuje zdrowiem i mieniem, ma zazwyczaj serce twarde, jak skała. Nędza ludzka go nie poruszy, łza niedoli nie zmiękczy, a jeżeli się zdobędzie na ten czyn miłosierny to dla dogodzenia swej próżności. Zbytek i skąpstwo chodzą ze sobą w parze : jest to bowiem cechą rozwielmożnionego ciała, że pożądliwość jego rośnie w miarę dogadzania mu. Nie zna ono granic zadowolenia, chyba gdy przyjdzie chwila zupełnego wyczerpania i niemocy.
Wyczerpanie i niemoc, oto ostateczny epilog życia cielesnego !" (str. 93 - 94).

"Czy te uczty wspaniałe, te hulanki rozwiązłe, to użycie bez miary i granic, zapełnią obecnie pustkę waszych serc i sumień ? A wy upojeni szałem zbytku, bezmyślni bałwochwalcy własnego ciała, którzy mu pod stopy ścielicie zdrowie, mienie cześć i zbawienie, czy nie opamiętacie się, rzuciwszy okiem na Chrystusa rozpiętego na Krzyżu." (str. 94).

O lenistwie :

"W pracach jeść z ziemi będziesz ... ściernie i osty rodzic ci będzie .... w pocie czoła twego będziesz pożywał chleba" (Gen, 3, 17-19). Wyrok ten w przedziwny sposób maluje naturę Pana Boga, bo z jednej strony zawiera w sobie karę, zasłużoną skutkiem grzechu, a przeto czyni zadość sprawiedliwości, z drugiej wszakże otwiera zdrój pociechy i tym sposobem jest wyrazem miłosierdzia nieskończonego. Słowem, odczuwamy w nim sprawiedliwego, lecz zarazem i miłosiernego Boga" (str. 99).

"O ile uciążliwość i znój pracy przypomina nam gorycz grzechu i jest wymowną przestrogą przed nim, o tyle owoce jej stanowią niewyczerpane źródło pociechy i wewnętrznego zadowolenia. (...). Oto stają nam przed oczyma zastępy całe zakonników i pustelników, którzy karczując nieprzebyte ostępy leśne, użyźniając odłogi rolne, zdobywają sobie wieniec świętości, występują średniowieczne cechy i zgromadzenia rzemieślnicze, otoczone najczulszą opieką Kościoła, rozbrzmiewa wreszcie po całym świecie głos papieży podnoszący godność pracy - słowem, nie ma bodaj karty w dziejach Kościoła, począwszy od najdawniejszych, a kończąc na chwili współczesnej, w którychby chrześcijańska praca nie znalazła najgorliwszego poparcia, najtroskliwszej opieki i najczulszego ukojenia.
W miarę wszakże, jak wytwarzał się rozdźwięk między Kościołem a światem i słodki zakon Chrystusowy szedł w poniewierkę, praca traciła swój charakter dodatni, a utrzymywała ujemny, czyli innymi słowy, była karą a przestała być pociechą" (str. 100 -101).

"Źródło, z którego płynie grzech pracy przeciwny - lenistwo. Z chwilą jak praca straciła dla nas właściwe znaczenie, a nawet swój niebiański urok, stała się ciężarem, dolegliwą powinnością. Wiadomo, jak ciężko człowiekowi spełniać powinność, jeżeli go nie skłania nieubłagana konieczność lub wyższe pobudki, skoro tych ostatnich brakuje temu, kto odłączył się od Boga, przeto ową konieczność materialną dźwiga szemrząc, ociągając się i rzuca ją niezwłocznie, jeżeli tylko przestała go zniewalać, dusić. Rozluźnienie zatem więzów, łączących człowieka z Bogiem, stracenie sprzed oczu właściwego przeznaczenia, jakie otrzymał, uważać należy za bezpośrednią i główną przyczynę lenistwa" (str. 101 - 102).

"Chcąc należycie poznać naturę grzechu przeciwnego obowiązkowi pracy, trzeba na samym wstępie uczynić różnicę między lenistwem a próżniactwem. Pierwsze jest opieszałością w pracy, drugie wstrętem do pracy. Leniwy spełnia wprawdzie pracę, ale z niechęcią, z szemraniem, spełnia ją niedokładnie, słowem, jak się pospolicie mówi, "aby zbyć". Próżniak ma odrazę do pracy, bezczynność sprawia mu zadowolenie, pożąda jej i dlatego szuka wszelkich możliwych sposobów, aby się od pracy wyłamać. Jest to więc pewnego rodzaju stopniowanie w złem, karygodne i grzeszne.
Żyjemy w czasach, kiedy praca należy do najpopularniejszych i najgłośniejszych haseł. Gdyby wypadło zebrać wszystko, co na ten temat wydeklamowano, utworzyłyby się olbrzymie tomy, a jednak z żalem wyznać należy, iż próżniactwo wybujało za dni naszych niebywale. Nadstawmy ucha, a zewsząd dochodzą nas skargi na lenistwo lub opieszałość w pracy. Grzeszną tą chorobą dotknięci są ludzie na wszystkich szczeblach hierarchii społecznej; zmienia się tylko kształt próżniactwa, ale nie treść" (str. 102 - 103).

"(Oto) rys skreślony ręką św. Bonawentury - "Nawyknienie próżniactwa czyni człowieka miękkim, ociężałym, nie chce on niczego znieść ani nic czynić, chyba tylko to, co mu sprawia przyjemność" (str. 103).

"Próżniactwo - twierdzi kardynał Hugo - nigdy nie jest samo, towarzyszy mu wiele innych występków". W rzeczy samej dowodów na to nie trzeba szukać długo. Rosnąca z każdym dniem zbrodniczość idzie w parze z próżniactwem. (...).
Cóż jeżeli nie próżniactwo uzbraja rękę rozbójnika, włamywacza, złodzieja, aby grabieżą cudzego mienia stworzyć sobie wygodną egzystencję ? (...).
Cóż jeżeli nie wstręt do pracy rodzą zastępy oszustów, sprzeniewierców, fałszerzy, usiłujących bez trudu i znoju zdobyć mienie ? (...).
Tak jest dzisiaj, a co będzie w przyszłości, skoro się pomyśli o tych niezliczonych zastępach dzieci i niedorostków wychowanych od zarania swego żywota w próżniactwie ? (...).
Lata dziecięctwa, które powinny być szkoła bogobojności, uczciwości, umiłowania pracy staja się uczelnią wszelkiego złego, zdrojowiskiem występku (...).
Ratunku ! zdają się wołać kamienie uliczne, dla tych nieszczęsnych ofiar, które w bliższej lub dalszej przyszłości zapełnią więzienia i domy poprawy ! Ratunku dla tych nadziei społeczeństwa, z których wyrośnie przyszła jego niedola i hańba ! Ratunku dla duszyczek wydzieranych przez próżniactwo Bogu i cnocie !" (str. 104 - 105).

"Nie mogę pominąć zgubnego wpływu, jakie wywiera próżniactwo na współczesne obyczaje zwłaszcza wśród kobiet. Mówi się u nas wiele o sponiewieranej godności kobiecej, o zacieśnionym polu jej działalności, o braku swobody i innych niedostatkach, którym zaradzić ma jakoby szeroko zakreślona reforma życia niewieściego. Skargi te, w części nawet uzasadnione, nie płyną zazwyczaj z ust cichych pracownic, tych mrówczych istot, zabiegających około dziatwy i domów, tych prawdziwych aniołów opiekuńczych rodzin; im życie i obowiązki twarde tyle nastręczają tyle pracy, że tylko gorąco proszą Boga, by sił i zdrowia starczyło. w wielu razach natomiast żądzą oną reform kieruje chęć wyłamania się z zakresu przyrodzonych obowiązków lub próżniactwo. Poznajmy dzieje istot upadłych, które sponiewierały godność niewieścią i wzięły rozbrat z cnotą, a przekonamy się, jak zabójczą rolę odegrało próżniactwo. (...).
Niewiasta, która nie umiłowała pracy i w niej nie szuka równowagi, otwiera wstęp do swego serca wszelkiej pokusie i toruje sobie sama drogę do upadku.
Jak to bowiem przygotowuje się nasze niewiasty do życia ? Córki domów wykwintnych wychowują się na przedziwne szermierki salonów, władające o ile możności wszystkimi językami cywilizowanego świata, na niedokończone artystki, niedouczone sawantki, niewolnice mody i konwenansu, roztkliwione bigotki, czułostkowate a bezmyślne filantropki. O pracy, o zawodzie, o twardych obowiązkach życia nie ma mowy, od tego ręce twardnieją, dusza pospolicieje !" (str. 107 - 108).

"Inna drogą wiedzie próżniactwo ubogie dziewczęta do upadku. Otwiera przed nimi ułudne widoki zabawy, zbytku bez trudu i pracy, stawia pracę jako czynnik upokarzający i poniżający, rozbudza pychę i wyniosłość, a wreszcie podnieca chucie zmysłowe" (str. 109).

"Tak zabójczy jest przy tym wpływ lenistwa, że zabija ono powoli siłę i odporność ducha, skutkiem czego wszelkie względy przyrodzonego wstydu, poczucia godności słabną i nieszczęsna istota stacza się coraz niżej, aż utonie w błocie rozpusty" (str. 109).

"Lenistwo wreszcie ma to w sobie, że przenosi się powoli na wszystkie przejawy życia ludzkiego, a więc i na obowiązkowa służbę Bożą. "Próżniactwo bowiem - jak uczy św. Augustyn - jest niczym innym, jak pogrzebem człowieka żywego" (str. 110).

"Praca jest związana z modlitwą tak ściśle, że jedna bez drugiej słabnie i gnuśnieje. Nie dziwmy się tedy, że próżniak unika Kościoła, że nie przystępuje do Sakramentów Świętych, że zaniedbuje przykazania Boże i kościelne, że stygnie w modlitwie, a wreszcie, że lekceważy wszystkie praktyki religijne. dusza jego, leniwieje równie jak ciało" (str. 110).

"A ten Chrystus na krzyżu rozpięty, przy każdym rozbiegu dróg, wyciąga ku niemu przebite ręce i mówić się zdaje : synu opieszały, w próżniactwie pogrążyłeś duszę twoją, wydobytą z otchłani piekielnej tymi rękami; synu leniwy, zamiast pracować na Królestwo niebieskie, tyś zarabiał na sąd, stałeś się jako drzewo bezowocne, które będzie wycięte i w ogień wrzucone" (str. 111).

------

Muszą Państwo przyznać, że uwagi księdza Chełmickiego napisane ponad sto lat temu pozostają nadal aktualne i niezwykle cenne dla dzisiejszego Czytelnika.

---
Kolejny wpis zostanie opublikowany za tydzień.

Odnośnie Arcybiskupa Jędraszewskiego - polecam Państwu cykl programów zatytułowanych "Deo et Patriae" w reżyserii Pani Bogusławy Stanowskiej- Cichoń, a szczególnie ten odcinek, w którym wystąpił m.in. abp Jędraszewski.

 

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika Darek65

07-08-2019 [10:01] - Darek65 | Link:

Wściekły atak lewactwa, a przecież LGBT, to ich znaczący oręż, wynika według mnie z dwóch powodów. Po pierwsze Polska nadal jest ostoją katolicyzmu i tradycyjnych wartości, a to nie jest grunt dla tej chorej ideologii. To wręcz tama. I co gorsze, inne narody mogą w końcu chcieć wziąć przykład. Po drugie, Polacy doświadczyli eksperymentów lewactwa i bolszewizmu na sobie i dlatego 30 lat orki ma ugorze przez Michnika i jego poddanych dużo zmieniło, ale nie przyniosło spodziewanych przez lewactwo efektów. Dodatkowo od 4 lat ich praca zaczyna iść w niwecz, bo co by nie napisać o PIS-ie, to jednak wzbudzili w Polakach poczucie wartości, patriotyzmu, tożsamości narodowej, itp.  Kolejna kadencja PIS-u może doprowadzić do dalszej degradacji działań Michnika, czasami nieodwracalnych. Środowiska lewackie (lgbt) nie cofną się przed niczym, nie będzie żadnych świętości, i na to musimy się przygotować. Ma to jednak dobre strony, maski szybko i brutalnie opadły, wielu niedowiarków naocznie zobaczyło, co to jest i jakie jest groźne. Kościół musi się oczyścić ze złogów i stanąć w pierwszym szeregu. Jeśli tego nie zrobi, to sam przegra i przegrają normalni ludzie. Wczoraj, do programu Minęła 20, była zaproszona jakaś lewaczka, obrończyni lgbt. Jej zachowanie, to była masakra, nie docierały do niej żadne argumenty, wyglądała, jakby była naćpana, albo przyszła z jakiejś sekty. To trzeba pokazywać, pokazywać i pokazywać. Jeden obraz warty 1000 słów.