FAKT i Prima Aprilis.

   W dniu wczorajszym zmarł dziennikarz Robert Leszczyński, dla ludzi siedzących w muzyce, jak ja - osoba głównie związana z muzyką, recenzjami płyt, koncertami, i całą otoczką w branży rozrywkowej. Dla reszty osób, głównie politycznych, albo tych co rzadko wychodzą z domu - palikociarz, lewak, cwelina, celebryta, gwiazdor,  Ale nie o nim chciałem tu pisać, tylko o tym co się dzieje w mediach gdy ktoś umiera w Prima Aprilis. Otóż wiadomość ów pojawiła się na stronie fejsbukowego Faktu. Ludzie jak to ludzie. Nie uwierzyli. No bo jak tu wierzyć gazecie, której tytuły przyprawiają o spazmy śmiechu - ''Termokoc chciał mnie zabić'',''Zabił, bo nie dostał golonki'', ''UFO mnie oszukało'', ''Kumpel odgryzł mi penisa''. 

    Fejsbukowicze ''fuck'towi'' jakoś nie mogli uwierzyć i piszą w stylu:  Żarty zartami ale ze smierci sie nie zartuje... jak zawsze fakt... tylko oni mogli cos takiego wymyslec! czy to jakis debilny ZART ???!!! jesli tak to ktos jest idiotá !!!, Ze śmierci się nie żartuje pojeby z faktu!

  Pierwszy raz w życiu, FAKT zareagował i zaczął odpisywać na komentarze na swoim wallu fejsbukowym. Autocenzura FAKTu ''zrobiła mi dzień'' wczoraj, czegóż to my się nagle dowiadujemy o Fakcie, oto kilka cytatów redaktorków tej gazety:

  FAKT: Nie żartujemy. Są granice...,    Niestety to nie żart, Doroto, są granice, których nie przekraczamy. To nie jest żart niestety..., Poprosimy o trochę szacunku do zmarłego... , FAKT: My nie żartujemy. Piszemy poważnie.

  No ubaw po pachy! Nagle się dowiedziałem, że Fakt to poważna gazeta, która mówi i pisze prawdę i poważnie traktuje czytelnika że zna ''granice'' i wie co to ''umiar''. Te ich posty wrzucane pod wieloma postami fejsbukowiczów były komiczne. No bo jak...przyzwyczailiśmy się że FAKT - czytamy chyba tylko z własnej głupoty i dla beki, a tu taki NEWS w Prima Aprilis. A może z polskim społeczeństwem nie jest jeszcze tak źle, skoro nie wierzą FAKTowi i wiedzą jak robią z nich w balona, to dobry znak. Tak czy owak, dawno nie widziałem reakcji gazety na własnym ''wallu' która się tłumaczy w tak żenujący sposób.