V kolumna i inne przypadki

   Pamiętam z bardzo wczesnego dzieciństwa przeróżne sytuacje, dziecko tak ma, że utrwala w pamięci obrazy i słowa kompletnie ich nie rozumiejąc i dopiero po wielu latach to wszystko zaczyna układać się w jakiś czytelny wzór.   

   Pamiętam sąsiadów, którzy pierwsze lata po wojnie spędzili na tzw. Ziemiach Zachodnich, czyli terenach poniemieckich przyznanych Polsce za sprawą Stalina. Nie byli to osadnicy, wypędzeni z polskich ziem zagarniętych przez Sowiety, oni tam pojechali sami wcześniej, dobrowolnie, zaraz za ruskim wojskiem.  Na zachodzie zajmowali się głównie łupiestwem (szaber), czyli handlem poniemieckimi dobrami w zamian za żywność dla nowych osadników. To był świetny interes, trwał może dwa lata, oczywiście prowadzony w porozumieniu z miejscową UB i MO. Potem osiedlili się na Górnym Śląsku i od razu mieli ładne mieszkanie, dobre posady itp. , no i tworzyli legendy o swojej przeszłości. Pamiętam kolegę, który dowiedział się w wieku lat trzydziestu, że nie jest synem AK-wca i jego sanitariuszki, tylko bogatego i wykształconego Ukraińca, który uciekł wraz z żoną, córką popa – właśnie na Ziemie Zachodnie. Tyle, że za tzw. „święty spokój” musiał zapłacić współpracą z nową władzą.
    Pamiętam Rosjankę, w której zakochał się Ślązak z Wermachtu i pomógł jej uciec z Rosji. Oboje też próbowali zadekować się gdzieś na Śląsku – niestety, na niego doniesiono i musiał wyjechać do Niemiec, ona została na lewych papierach, sama jak palec. Pamiętam przyjaciółkę mojej babci, prawosławną Rosjankę, która w rzeczywistości była rosyjską Żydówką  (podsłuchując starsze panie nie tylko nauczyłam się rosyjskiego, ale załapałam podobno bardzo elegancki akcent jeszcze z czasów carskich). Pamiętam przyjaciółkę mojej mamy jeszcze z gimnazjum, tzw. białą Rosjankę, która też żyła na lewych papierach jako żona Polaka. Itp., itd.
    Podobnie było ze Ślązakami, jedni wzięci siłą do Wermachtu, uciekli i wracali z zachodu jako żołnierze Andersa, inni cudem wracali z niewoli ze Wschodu. Jeszcze inni byli wyłapywani i wywożeni do Rosji w ramach kontyngentu niewolniczej siły roboczej, a jeszcze inni,  z różnych hitlerowskich organizacji - próbowali to ukryć, najczęściej stając się gorliwymi współpracownikami UB przeciwko własnym sąsiadom.
    Moja mama była pierwszym rocznikiem studentów politechniki w Gliwicach. Wśród mężczyzn studentów byli ludzie w różnym wieku, zazwyczaj też usiłujący ukryć swoją tożsamość, a przynajmniej przynależność do podziemia (jak mój ojciec). W dzień studiowali, po nocach strzelali się z UB i ruskimi żołnierzami  po ruinach (w mieście był garnizon i szpital wojskowy dla Sowietów), jedni zostawali, inni znikali tajemniczo.
   
    To były straszne czasy, ludzie wiedzieli o sobie sporo, ale wiadomo było, że obowiązuje absolutna omerta. Poszczególne grupy i środowiska wewnątrz wspierały się jakoś, ale były szczelnie pozamykane dla obcych. Jedyna informacja przekazywana na zewnątrz, a i to nie zawsze, dotyczyła tych, na których trzeba uważać, bo donoszą. I tak to zostało, pozmieniane metryki, oszukane życiorysy, pogubione kontakty rodzinne, tajemnica. Tamci ludzie już dawno odeszli, następne pokolenia wymieszały się po raz kolejny i dzisiaj już prawie nic nie wiadomo o tamtym czasie.
   Akta UB czy SB mówią sporo, ale absolutnie nie wszystko. Nie opowiadają historii, gdzie jeden brat ginie jako oficer we wrześniu 39’, drugi ląduje w Oświęcimiu, a najmłodszy stale się po wojnie gorliwym PPR-owcem i  jednak ostrzega starszego przed aresztowaniem. Nie ma w nich tragedii biegnących w poprzek rodzin, ludzi „znikniętych” trwale w Sowietach, czy zamordowanych gdzieś podczas próby ucieczki na Zachód przez zieloną granicę. Nie ma i pewnie nigdy już się nie da tego odtworzyć, bo my, dzieci czy wnuki, pamiętamy tylko tyle, ile nam powiedziano jeszcze za komuny, a to daleko nie było wszystko.
   
   Żyjemy w świecie legend i opowieści wytworzonych na potrzeby ukrycia się przed wszechwładną władzą PRL, a rzekoma prawda ma oblicze akt UB i propagandy komunistycznej, z trudem rozbijanej przez badania IPN i nieliczne w gruncie rzeczy pełne i wiarygodne wspomnienia z tamtych czasów.
   Trwa spór o nazwę – czy żołnierze Wyklęci czy Niezłomni. Uważam, że „wyklęci” to prawidłowe określenie, język polski bardzo wyraźnie rozróżnia miedzy wyklętymi, czyli wyrzuconymi poza nawias, a przeklętymi, czyli sługami zła. A oni byli faktycznie wyklęci, nie mieli wyboru. Żadne amnestie im nie pomagały, byli skazani od początku na zagładę.  Jedni walczyli do końca z bronią w ręku, inni próbowali uciekać czy jakoś się chować w cywilnym życiu, jeszcze inni próbowali korzystać z amnestii. Nic nie pomagało – musieli być wybici jak zwierzęta, wyklęci nie tylko z „nowego społeczeństwa” PRL, wyklęci także z pamięci. Najlepszy przykład to „Lalek”, zabity już po amnestiach po 56 roku, po rzekomym końcu prześladowań. Przecież on już wtedy  z nikim nie walczył, on się już tylko ukrywał – a jednak musieli zastrzelić jak psa. I dlatego o tysiącach z nich nigdy się już niczego nie dowiemy ani nie znajdziemy ich grobów, zwłaszcza tych z Kresów, zaś  inni poumierali pod fałszywymi nazwiskami i nawet ich dzieci nie wiedzą, kim był ojciec czy matka naprawdę.
   
   Groza tamtych lat powojennych już tylko czasem wraca w snach z bardzo wczesnego dzieciństwa. Szczątki przypadkiem usłyszanych słów, jakieś tajemnicze wizyty nieznajomych i ten twardy nakaz – nie wolno nic opowiadać o tym, co się słyszało w domu! Nigdy, nikomu, pod żadnym pozorem! A potem poszliśmy w Solidarność i w nasze własne kłopoty, tajności i legendy i zanim się zorientowaliśmy, tamci już odeszli. I nie ma już kogo zapytać....
   
   Dzisiaj, na tej chyba już na zawsze niepełnej wiedzy, nowe pokolenia tworzą swoje legendy patriotyczne, a różne piąte kolumny pracowicie je niszczą. Trwa wojna na symbole pomiędzy trzecim pokoleniem UB i AK, ale nie tylko.  Znowu poszczególne środowiska zamykają się we własnych, mocno już zmitologizowanych historiach, a całkiem spore grupy osób budują na tym swoje własne interesy. Sytuacja jest dodatkowo nakręcana przez różne agentury, pracowicie podsycające wszelkie spory w obliczu zagrożenia wojną na Ukrainie. A werble tej nowej wojny coraz bliżej....

A nam nie łzy, nie załamanie rąk
A my z nadzieją w nadchodzące dni
A pośród pól żerują stada wron
A pośród lat echami wojna grzmi

             I znów w zaułkach buty, tupot nóg
             I ptaków oszalałych czarny wiatr
            Kobiety stają u rozstajnych dróg
            W żołnierski podgolony patrzą kark. (Okudżawa, Buty)

Inspiracja:
Wiesława > http://nanofiber.salon24.pl/635392,kto-moze-byc-patronem-szkoly-w-polsce-w-2015-roku
 

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika Józef Darski

07-03-2015 [18:15] - Józef Darski | Link:

Spokojnie. Już żadnego nowego pokolenia bohaterów walczących o godność i wolność nie będzie. Trzeba by wiedzieć co to godność i wolność i odczuwać ich brak. Na szczęście można jeszcze wyjechać do Europy i święty spokój. Jesteśmy jedynym przypadkiem w historii gdy rewolucjonistami są tylko emeryci, bo młodsi muszą się urządzić. Emeryci wymrą i będzie raz na zawsze spokój.
Przeegzaminowałem właśnie 50 osób. To są ofiary hodowli idiotów w III RP. Już nic ich nie uratuje. 

Obrazek użytkownika eska

07-03-2015 [18:43] - eska | Link:

A ja jednak mam trochę nadziei. Wczoraj miałam kolejną korektę dyplomu - student się spóźnia z terminem, bo kompletnie się zakopał w historii Katowic 1918 -1939. I znajduje znakomite rzeczy, choć przecież to "tylko" urbanistyka. Powstaje projekt fantastycznego "parku pamięci" - od I wojny i powstań śląskich do II wojny i obrony wrześniowej.

Może inżynierowie są jakąś szansą ? :)
Bo że humanistyka leży, to wiadomo ...

Obrazek użytkownika felek

08-03-2015 [10:56] - felek | Link:

Jeśli reprezentacją są inżynierowie z NB, to na inżynierów bym nie liczył.:)

Obrazek użytkownika gość z drogi

13-03-2015 [18:01] - gość z drogi | Link:

a ja dzisiaj idąc ulicą Katowic minęłam się z gimnazjalistami,którzy w marszu co jakiś czas krzyczeli..."Komorowski zdrajca Polski" i nie młodym ,lez starym musiałam tłumaczyć,że to nie ubliżanie ,lecz surowa PRAWDA... że zdradził Polskę,gdy kłaniał się Ruskim nad ciałami poległych w Somleńsku,rok po strasznym dziele wrogów...
ale ci Starsi jakoś przycichli i uciekli...wstyd mi było więc za nich a nie za Młodych
pozdr

Obrazek użytkownika walD

07-03-2015 [22:33] - walD | Link:

Proszę nie ściemniać, tylko uderzyć się samemu pierwsze w pierś!

Młodzi potrzebują przykładu i wzorców do naśladowania!
Skoro Pan jako belfer tak mówi, to z Panem jest jakiś problem........!

Ps. mówiąc w skrócie.

Obrazek użytkownika eska

08-03-2015 [01:37] - eska | Link:

Problem tutaj to jest zawsze jeden  - z głupimi trollami, których nie można wykasować.

Obrazek użytkownika walD

08-03-2015 [09:50] - walD | Link:

Bardzo Panią przepraszam, ale to nie było do Pani