Witaj: Niezalogowany | LOGOWANIE | REJESTRACJA
V kolumna i inne przypadki
Wysłane przez eska w 07-03-2015 [17:40]
Pamiętam z bardzo wczesnego dzieciństwa przeróżne sytuacje, dziecko tak ma, że utrwala w pamięci obrazy i słowa kompletnie ich nie rozumiejąc i dopiero po wielu latach to wszystko zaczyna układać się w jakiś czytelny wzór.
Pamiętam sąsiadów, którzy pierwsze lata po wojnie spędzili na tzw. Ziemiach Zachodnich, czyli terenach poniemieckich przyznanych Polsce za sprawą Stalina. Nie byli to osadnicy, wypędzeni z polskich ziem zagarniętych przez Sowiety, oni tam pojechali sami wcześniej, dobrowolnie, zaraz za ruskim wojskiem. Na zachodzie zajmowali się głównie łupiestwem (szaber), czyli handlem poniemieckimi dobrami w zamian za żywność dla nowych osadników. To był świetny interes, trwał może dwa lata, oczywiście prowadzony w porozumieniu z miejscową UB i MO. Potem osiedlili się na Górnym Śląsku i od razu mieli ładne mieszkanie, dobre posady itp. , no i tworzyli legendy o swojej przeszłości. Pamiętam kolegę, który dowiedział się w wieku lat trzydziestu, że nie jest synem AK-wca i jego sanitariuszki, tylko bogatego i wykształconego Ukraińca, który uciekł wraz z żoną, córką popa – właśnie na Ziemie Zachodnie. Tyle, że za tzw. „święty spokój” musiał zapłacić współpracą z nową władzą.
Pamiętam Rosjankę, w której zakochał się Ślązak z Wermachtu i pomógł jej uciec z Rosji. Oboje też próbowali zadekować się gdzieś na Śląsku – niestety, na niego doniesiono i musiał wyjechać do Niemiec, ona została na lewych papierach, sama jak palec. Pamiętam przyjaciółkę mojej babci, prawosławną Rosjankę, która w rzeczywistości była rosyjską Żydówką (podsłuchując starsze panie nie tylko nauczyłam się rosyjskiego, ale załapałam podobno bardzo elegancki akcent jeszcze z czasów carskich). Pamiętam przyjaciółkę mojej mamy jeszcze z gimnazjum, tzw. białą Rosjankę, która też żyła na lewych papierach jako żona Polaka. Itp., itd.
Podobnie było ze Ślązakami, jedni wzięci siłą do Wermachtu, uciekli i wracali z zachodu jako żołnierze Andersa, inni cudem wracali z niewoli ze Wschodu. Jeszcze inni byli wyłapywani i wywożeni do Rosji w ramach kontyngentu niewolniczej siły roboczej, a jeszcze inni, z różnych hitlerowskich organizacji - próbowali to ukryć, najczęściej stając się gorliwymi współpracownikami UB przeciwko własnym sąsiadom.
Moja mama była pierwszym rocznikiem studentów politechniki w Gliwicach. Wśród mężczyzn studentów byli ludzie w różnym wieku, zazwyczaj też usiłujący ukryć swoją tożsamość, a przynajmniej przynależność do podziemia (jak mój ojciec). W dzień studiowali, po nocach strzelali się z UB i ruskimi żołnierzami po ruinach (w mieście był garnizon i szpital wojskowy dla Sowietów), jedni zostawali, inni znikali tajemniczo.
To były straszne czasy, ludzie wiedzieli o sobie sporo, ale wiadomo było, że obowiązuje absolutna omerta. Poszczególne grupy i środowiska wewnątrz wspierały się jakoś, ale były szczelnie pozamykane dla obcych. Jedyna informacja przekazywana na zewnątrz, a i to nie zawsze, dotyczyła tych, na których trzeba uważać, bo donoszą. I tak to zostało, pozmieniane metryki, oszukane życiorysy, pogubione kontakty rodzinne, tajemnica. Tamci ludzie już dawno odeszli, następne pokolenia wymieszały się po raz kolejny i dzisiaj już prawie nic nie wiadomo o tamtym czasie.
Akta UB czy SB mówią sporo, ale absolutnie nie wszystko. Nie opowiadają historii, gdzie jeden brat ginie jako oficer we wrześniu 39’, drugi ląduje w Oświęcimiu, a najmłodszy stale się po wojnie gorliwym PPR-owcem i jednak ostrzega starszego przed aresztowaniem. Nie ma w nich tragedii biegnących w poprzek rodzin, ludzi „znikniętych” trwale w Sowietach, czy zamordowanych gdzieś podczas próby ucieczki na Zachód przez zieloną granicę. Nie ma i pewnie nigdy już się nie da tego odtworzyć, bo my, dzieci czy wnuki, pamiętamy tylko tyle, ile nam powiedziano jeszcze za komuny, a to daleko nie było wszystko.
Żyjemy w świecie legend i opowieści wytworzonych na potrzeby ukrycia się przed wszechwładną władzą PRL, a rzekoma prawda ma oblicze akt UB i propagandy komunistycznej, z trudem rozbijanej przez badania IPN i nieliczne w gruncie rzeczy pełne i wiarygodne wspomnienia z tamtych czasów.
Trwa spór o nazwę – czy żołnierze Wyklęci czy Niezłomni. Uważam, że „wyklęci” to prawidłowe określenie, język polski bardzo wyraźnie rozróżnia miedzy wyklętymi, czyli wyrzuconymi poza nawias, a przeklętymi, czyli sługami zła. A oni byli faktycznie wyklęci, nie mieli wyboru. Żadne amnestie im nie pomagały, byli skazani od początku na zagładę. Jedni walczyli do końca z bronią w ręku, inni próbowali uciekać czy jakoś się chować w cywilnym życiu, jeszcze inni próbowali korzystać z amnestii. Nic nie pomagało – musieli być wybici jak zwierzęta, wyklęci nie tylko z „nowego społeczeństwa” PRL, wyklęci także z pamięci. Najlepszy przykład to „Lalek”, zabity już po amnestiach po 56 roku, po rzekomym końcu prześladowań. Przecież on już wtedy z nikim nie walczył, on się już tylko ukrywał – a jednak musieli zastrzelić jak psa. I dlatego o tysiącach z nich nigdy się już niczego nie dowiemy ani nie znajdziemy ich grobów, zwłaszcza tych z Kresów, zaś inni poumierali pod fałszywymi nazwiskami i nawet ich dzieci nie wiedzą, kim był ojciec czy matka naprawdę.
Groza tamtych lat powojennych już tylko czasem wraca w snach z bardzo wczesnego dzieciństwa. Szczątki przypadkiem usłyszanych słów, jakieś tajemnicze wizyty nieznajomych i ten twardy nakaz – nie wolno nic opowiadać o tym, co się słyszało w domu! Nigdy, nikomu, pod żadnym pozorem! A potem poszliśmy w Solidarność i w nasze własne kłopoty, tajności i legendy i zanim się zorientowaliśmy, tamci już odeszli. I nie ma już kogo zapytać....
Dzisiaj, na tej chyba już na zawsze niepełnej wiedzy, nowe pokolenia tworzą swoje legendy patriotyczne, a różne piąte kolumny pracowicie je niszczą. Trwa wojna na symbole pomiędzy trzecim pokoleniem UB i AK, ale nie tylko. Znowu poszczególne środowiska zamykają się we własnych, mocno już zmitologizowanych historiach, a całkiem spore grupy osób budują na tym swoje własne interesy. Sytuacja jest dodatkowo nakręcana przez różne agentury, pracowicie podsycające wszelkie spory w obliczu zagrożenia wojną na Ukrainie. A werble tej nowej wojny coraz bliżej....
A nam nie łzy, nie załamanie rąk
A my z nadzieją w nadchodzące dni
A pośród pól żerują stada wron
A pośród lat echami wojna grzmi
I znów w zaułkach buty, tupot nóg
I ptaków oszalałych czarny wiatr
Kobiety stają u rozstajnych dróg
W żołnierski podgolony patrzą kark. (Okudżawa, Buty)
Inspiracja:
Wiesława > http://nanofiber.salon24.pl/635392,kto-moze-byc-patronem-szkoly-w-polsce-w-2015-roku
Komentarze
07-03-2015 [18:15] - Józef Darski | Link: Spokojnie. Już żadnego nowego
Spokojnie. Już żadnego nowego pokolenia bohaterów walczących o godność i wolność nie będzie. Trzeba by wiedzieć co to godność i wolność i odczuwać ich brak. Na szczęście można jeszcze wyjechać do Europy i święty spokój. Jesteśmy jedynym przypadkiem w historii gdy rewolucjonistami są tylko emeryci, bo młodsi muszą się urządzić. Emeryci wymrą i będzie raz na zawsze spokój.
Przeegzaminowałem właśnie 50 osób. To są ofiary hodowli idiotów w III RP. Już nic ich nie uratuje.
07-03-2015 [18:43] - eska | Link: A ja jednak mam trochę
A ja jednak mam trochę nadziei. Wczoraj miałam kolejną korektę dyplomu - student się spóźnia z terminem, bo kompletnie się zakopał w historii Katowic 1918 -1939. I znajduje znakomite rzeczy, choć przecież to "tylko" urbanistyka. Powstaje projekt fantastycznego "parku pamięci" - od I wojny i powstań śląskich do II wojny i obrony wrześniowej.
Może inżynierowie są jakąś szansą ? :)
Bo że humanistyka leży, to wiadomo ...
08-03-2015 [10:56] - felek | Link: Jeśli reprezentacją są
Jeśli reprezentacją są inżynierowie z NB, to na inżynierów bym nie liczył.:)
13-03-2015 [18:01] - gość z drogi | Link: a ja dzisiaj idąc ulicą
a ja dzisiaj idąc ulicą Katowic minęłam się z gimnazjalistami,którzy w marszu co jakiś czas krzyczeli..."Komorowski zdrajca Polski" i nie młodym ,lez starym musiałam tłumaczyć,że to nie ubliżanie ,lecz surowa PRAWDA... że zdradził Polskę,gdy kłaniał się Ruskim nad ciałami poległych w Somleńsku,rok po strasznym dziele wrogów...
ale ci Starsi jakoś przycichli i uciekli...wstyd mi było więc za nich a nie za Młodych
pozdr
07-03-2015 [22:33] - walD | Link: Proszę nie ściemniać, tylko
Proszę nie ściemniać, tylko uderzyć się samemu pierwsze w pierś!
Młodzi potrzebują przykładu i wzorców do naśladowania!
Skoro Pan jako belfer tak mówi, to z Panem jest jakiś problem........!
Ps. mówiąc w skrócie.
08-03-2015 [01:37] - eska | Link: Problem tutaj to jest zawsze
Problem tutaj to jest zawsze jeden - z głupimi trollami, których nie można wykasować.
08-03-2015 [09:50] - walD | Link: Bardzo Panią przepraszam, ale
Bardzo Panią przepraszam, ale to nie było do Pani