Uwagi Lavaud oraz pytanie o ustępstwa na rzecz pojednania

Zastanawiając się nad istotą Polskości oraz potrzebą analizowania jej w dzisiejszych czasach, dochodzę do wniosku, że nasza wiedza na temat Polski - jej nieodgadnionego piękna, spoczywa ukryta gdzieś w przeszłości. Cóż bowiem można orzec o Polsce w dniu dzisiejszym ? Czy można powiedzieć, że współcześni ludzie stanowią odzwierciedlenie Polskości ?
Czytając przedwojenną literaturę religijną, podjęłam próbę utożsamienia Polskości (w jej prawdziwym, czyli niezafałszowanym znaczeniu) z pojęciem "świętości". Przyjęłam przy tym założenie o niesprzeczności pomiędzy "znamieniem kapłaństwa" (opisywanym w poprzednich wpisach), a typowo polskim stylem życia - szczególnie wyraźnie widocznym na przykład w okresie zaborów.

W trakcie czytania refleksji przedwojennych kapłanów, we wszystkich miejscach tekstu, w których mowa była o "świętości", podstawiłam słowo "polskość". Efekty takiej operacji stylistycznej zaskoczyły mnie ogromnie, powodując wystąpienie uczucia radości i smutku zarazem.

Ojciec Benedykt- Maria Lavaud w swoim artykule zatytułowanym "Kapłaństwo a świętość" (mieszczącym się w zbiorze "Kapłan wśród ludzi" z 1938 roku) wymienił kilka znamienitych cech subdiakonów. Postanowiłam podstawić pod słowo "subdiakon", wyrażenie : "prawego Polaka, w którym ziszcza się Polskość".

Proszę spojrzeć na rezultaty :

"Aby być godnym (subdiakonem) prawym Polakiem, w którym ziszcza się Polskość, trzeba by już mieć w udziale wiarę Apostołów, miłość i męstwo Męczenników, heroiczną czystość Dziewic, wiedzę Doktorów (Kościoła), wyrzeczenie wewnętrzne świętych Zakonników, oddalenie od świata - co do gotowości ducha -  Pustelników, skruchę najbardziej bohaterskich Pokutników i najbardziej umartwionych Świętych, cnoty wszystkich (polskich) świętych Wyznawców, z których każdy szczególnie żywo odtwarza jakiś rys Boskiego Oblicza, jedynie doskonałego i bezwzględnie pięknego" (Lavaud, str. 69).

Czy nie sądzicie Państwo, że w powyższym, krótkim opisie zawiera się esencja Polskości - tak szanowanej i pieczołowicie pielęgnowanej przez całe pokolenia Polaków ? Wymowa tekstu pozwala utożsamić go zarówno z osobą duchowną jak i osobą świecką, odznaczającą się "charakterem sakramentalnym" (czyli fenomenem wspominanym przez ks. Żychlińskiego).

I jeszcze drugi fragment, w którym pod pojęcie "świętości" zastosowałam pojęcie "polskości". Ze względu na charakter tekstu, jego treść odniosłam w pierwszym rzędzie do osób duchownych :

"Nie jest zdolny do naprawy obyczajów ten, kto nie posiada Polskości (świętości) ! Oto, kapłani godni, pracowici. Widzi się ich przy pracy. Ludzie ich szanują, ale się nie nawracają. Zjawia się  nosiciel Polskości (święty) : wokół niego dokonywa się przemiana obyczajów. Iluż to godnych, cnotliwych kapłanów umarło, pozostawiając bez nawrócenia parafie i dusze, które im były powierzone ! A oto żaden kapłan - nosiciel Polskości (święty) nie porzucił ziemi, nie doprowadziwszy dusz do poprawy, do pokuty" (Lavaud, str.77).

Czy zacytowane (i nieco tylko zmodyfikowane) urywki nie odzwierciedlają polskiej duszy - owej wspólnej cechy, łączącej miliardy wcześniejszych pokoleń, żyjących na polskiej ziemi ? Czy jej wyrazicielem nie był nasz rodak - św. Karol Wojtyła, kardynał Stefan Wyszyński, biskup Sebastian Pelczar i wielu wielu innych ?

W przytaczanym zbiorze artykułów ("Kapłan wśród ludzi") pojawia się pewna dosyć istotna kwestia, jaką jest stopień dostosowania duchownego do otaczającego go świata, a szczególnie do powierzonych mu dusz wiernych. Do jakich rozmiarów może sięgać to "dostosowanie" ? Czy zakładany bądź już przyjęty kompromis nie wiąże się ze szkodami dla samego kapłana ? Na ile kapłan może usprawiedliwiać poczynania wiernych "zewnętrznymi okolicznościami" ? Czy nie powinien raczej wykazywać większej dbałości o dusze ludzkie i w żadnym razie nie łagodzić surowych wymagań religijnych ?

W identyczny sposób, możnaby zadać pytanie, na ile dążenie do "zgody" czy "jedności" narodu miałoby stanowić usprawiedliwienie dla rezygnacji z choćby części wyznawanych zasad, niewielkiego odejścia od ochrony powierzonych od wieków wartości itd. Otóż, odpowiedź wydaje się prosta. Może jeszcze prostsza niż w odniesieniu do dylematu przed jakim staje kapłan pragnący nawrócenia dla swoich parafian. Należy przyznać, że nawet niewielka rezygnacja, minimalne jedynie dostosowanie do "warunków światowych" stanowi już pierwszy etap na drodze do całkowitego wyrzeczenia się Polskości, do zaprzepaszczenia dorobku poprzednich pokoleń, a w końcu - także do utraty rozumu, do stania się bezwolnym przedmiotem w ręku nędznych manipulatorów.

Osobiście uważam, że najbardziej godnymi tytułu nosiciela Polskości są zwykli, szarzy Polacy - obrońcy Krzyża na Krakowskim Przedmieściu, ludzie noszący chorągwie ze sztandarem Chrystusa- Króla, siedzący w kąciku tramwaju lub autobusu odmawiający Różaniec, przystępujący codziennie do sakramentu Komunii św.

Ale to również ci, którzy doskonale rozumieją przedwojenne teksty religijne i którzy znają ich prawdziwą wartość.

A na ile do Państwa przemawia przedwojenna książka religijna ? Wydaje się, że odpowiedź na to pytanie pozwoli zorientować się każdemu z moich Czytelników odnośnie tego, w którym miejscu ten się znajduje.

---
Kolejny wpis zostanie opublikowany za 2 tygodnie.
Niezmiennie zachęcam Państwa do własnych poszukiwań oraz pogłębionej refleksji nad przeczytanym przedwojennym tekstem.