
Kątem oka podglądam powtórkę z przesłuchania Donalda Tuska przez Komisję ds. Amber Gold.
Otóż, stali czytelnicy mojego blogu wiedzą, że w latach 2010 - 2015 napisałem ponad tysiąc tekstów krytykujących Donalda Tuska oraz Jego Platformę, - obnażając konsekwentnie ich wszystkie draństwa. Tak. Tak. To nie pomyłka. Ponad tysiąc notek na ten temat napisałem. Ale pisząc te teksty starałem się ważyć słowa i trzymać klasę.
Ale po tym, co przed chwilą zobaczyłem wszystko szlag trafił, bo choć wykluczałem do tej pory taką możliwość, zmieniam zdanie i dopuszczam prawdopodobieństwo, że Tusk może wygrać następne wybory prezydenckie w Polsce.
Dlaczego?
Bo upolitycznienie tego przesłuchania było żenujące, a wyłączanie przez Małgorzatę Wassermann mikrofonu Donaldowi Tuskowi w momentach dla Komisji niewygodnych ostatecznie poderwało jej autorytet w moich oczach. Tak nie wolno postępować. Szczególnie prawnikowi. A skutki takiego działania będę dla PiS-u przeciw-skuteczne. O bucie przewodniczącej oraz pisowskich członków Komisji nawet nie wspominam.
I jeszcze słowo do partii rządzącej. Co wy wyprawiacie! Do jasnej cholery! Rozum żeście postradali?! Czy Wy nie widzicie, że sami się wystawiacie do strzału?!
Krzysztof Pasierbiewicz (em. nauczyciel akademicki, niezawisły bloger oddany prawdzie i sprawom ważnym dla polskiego państwa)
Post Scriptum
Wciąż mam nadzieję, że to zachowanie pani Małgorzaty Wasserman wynikało z traumy po śmierci ojca w katastrofie smoleńskiej. Ja wiem, czym jest taka trauma, o czym napisałem w liście otwartym do posłanki Joanny Scheuring-Wielgus, który teraz Panu zacytuję:
„Podczas dzisiejszej konferencji prasowej w Sejmie posłanka Nowoczesnej Joanna Scheuring-Wielgus, powiedziała, cytuję fragmenty:
„Mowa nienawiści jest czymś, co rozprzestrzenia się w sposób skandalicznie szybki. Obowiązkiem nas polityków jest bardzo szybka reakcja i zrobienie wszystkiego, by mowa nienawiści nie doprowadziła do zabójstwa" - mówiła. "Obowiązkiem nas polityków jest zrobić wszystko, aby wykluczyć z naszego życia mowę nienawiści, która może doprowadzić do bardzo strasznych sytuacji" - dodała. Tymczasem - jak mówiła Scheuring-Wielgus -w polskiej polityce cały czas "dominuje zachowanie odwracania głowy od problemów…”, koniec cytatu. Więcej czytaj: http://prawo.gazetaprawn…
Więc najpierw coś Pani Posłance opowiem.
Działo się to pierwszego sierpnia 1952. Jako ośmioletni chłopiec byłem na kolonii letniej w podkrakowskim Sierakowie. Szczęśliwi, opaleni wróciliśmy z kolegami znad rzeki na obiad. Ku mojemu zdumieniu pani wychowawczyni przekazała mi wiadomość, że ktoś na mnie czeka w kancelarii pana kierownika. Jeszcze bardziej się zdziwiłem na widok wuja Ludwika, który mi powiedział, że tata jest trochę chory i musimy wracać do Krakowa. Choć bardzo mi było żal zostawiać kolegów ucieszyłem się ogromnie, bo będąc Jego oczkiem w głowie, świata za Ojcem nie widziałem. Pociąg wlókł się niemiłosiernie, a ja nie mogłem się doczekać chwili, kiedy wreszcie się przytulę do Ojca. W końcu dotarliśmy z dworca na naszą ulicę. Wujek chciał mi coś powiedzieć, ale wyrwałem mu się i oszalały ze szczęścia, na łeb na szyję popędziłem do ukochanego taty. Gdy dobiegłem do naszej kamienicy serce przeszył mi paraliżujący ból i niebo spadło mi na głowę. Na bramie wisiała klepsydra z napisem:
Mgr inż. Michał Pasierbiewicz
ukochany mąż i ojciec
żołnierz Armii Krajowej
zmarł przeżywszy lat 46…
Tacie pękło serce. Zamęczyła go ubecja, a dokładniej mówiąc kilku oficerów bezpieki pochodzenia żydowskiego po tym, jak ujawnił swoją akowską przeszłość. Nie wytrzymał szczucia i upokorzeń w pracy, gdzie był dyrektorem technicznym, obrzydliwych intryg, prowokacji, bezustannego śledzenia, ciągłych rewizji domowych i niekończących się wielogodzinnych przesłuchań na bezpiece.
Na pogrzebie było tyle samo bliskich i przyjaciół, co ubeków, którzy obstawili cały Cmentarz Rakowicki, a gdy kondukt dotarł do naszego rodzinnego grobu, przyczaili się za przyległymi grobowcami. Pamiętam, że gdy ksiądz rozpoczął modlitwę nad grobem, nagle wśród żałobników zrobiło się jakieś dziwne zamieszanie i rozległy się zaaferowane szepty. To przyjaciele taty z konspiracji wkroczyli do akcji i raptem na trumnie pojawiła się wiązanka biało czerwonych goździków z szarfą, na której widniał napis: „Naszemu kochanemu dowódcy przyjaciele z Armii Krajowej”. Do dzisiaj nikt nie wie, kto i jakim cudem położył tę wiązankę na trumnie, za co wtedy groziło więzienie, o ile nie gorzej. Z tego, co było potem zapamiętałem jedynie, że jak trumnę spuszczano do grobu Mama ścisnęła mnie kurczowo za nadgarstek aż mi z bólu w oczach pociemniało. A jak kondukt się rozchodził spostrzegłem, że mam całą dłoń we krwi. Mama miała zawsze zadbane, długie paznokcie.
Matka nie umiała sobie poradzić z nieszczęściem, jakie nas spotkało. Więc musiałem z nią chodzić przez lata codziennie na cmentarz, choć przesiadywanie godzinami na ławeczce przy mogile w czasie, gdy koledzy grali w piłkę było dla małego chłopca prawdziwą torturą. A mój starszy brat porzucił na zawsze szkołę, jak mu dyrektorka renomowanego krakowskiego liceum, co warto zaznaczyć komunistyczna działaczka pochodzenia żydowskiego, przy całej klasie powiedziała, że takie szczeniaki akowskie jak on trzeba było w wiadrze topić.
Te koszmarne wydarzenie wpędziły nas w straszliwą traumę, a na mnie pozostawiły piętno, które w pewnym sensie zwichnęło mi życie. Mama wytrzymała jeszcze 15 lat i również odeszła…”, koniec cytatu z mojego listu do posłanki Scheuring-Wielgus.
Ale trauma, traumą. Zaś, jeśli polityk decyduje się przyjąć kierownictwo w państwowej komisji śledczej, to mimo choćby nie wiem jakiej traumy musi trzymać klasę i język za zębami. A temu zadaniu pani Małgorzata Wassermann niestety sprostać nie zdołała.
A tu link do tekstu oryginalnego – vide: https://www.salon24.pl/u…
Post Post Scriptum
Nigdy nie piszę dwóch notek w ciągu jednego dnia, lecz tym razem strasznie się wkurzyłem i zrobiłem wyjątek
"A w tej drugiej notce Autor zupełnie niepotrzebnie wkleił po raz nie wiedzieć już który ten sam tekst o śmierci swojego ojca..." ------------ Skoro Pan nie czuje, dlaczego go wkleiłem to już nie mój, lecz Pański problem. Co do reszty komentarza prawie całkowicie się zgadzam, poza określeniem "ta panienka", które nie jest eleganckie z powodu funkcji piastowanej przez panią Małgorzatę Wassermann.
I proszę nie przekręcać mojej płci - czy to ma być jakaś złośliwość? Jeśli tak, to raczej dość marna i do Pana Krzysztofka poziomu niepasująca...
A Pan jest ortodoksyjnym pisowcem, więc takiego właśnie komentarza się po Panu spodziewałem. Nic nowego.
Zadaniem przewodniczącego jest prowadzić wiarygodnie obrady, przesłuchanie, a jeżeli ktoś usilnie odbiega od tematu i próbuje formować sobie wygodną narrację przesłuchania, to innego wyjścia nie ma.
Teraz pojawia się kwestia przysięgi, którą wypowiedział przed przesluchaniem.
Należy wybrać udokumentowane fakty, i jego wypowiedzi mijające się z prawdą i ukarać za kłamstwa pod przysięga. Niech teraz on się broni i potwierdzi, że mówił prawdę. W końcu przysięgę po coś się mówi.
Nie można dopuścić, żeby ktoś pod którego rządami wykwitlo i bujalo swobodnie tysiące afer,, ordynarnego złodziejstwa, kto zwinąl państwo polskie, szydzil z pokrzywdzonych i oglądających.
Urządził polityczny spektakl, a pani Małgorzata doskonale sobie z oszustem poradziła.
Ja wiem, i każdy kto czyta tego propagandowego bloga wie, że wszystko co robi PiS czy ktoś z ramienia PiS jest be.
Ale autor musi sobie z tym sam poradzić, bo wiarygodność stracił już dawno temu.
"Pinokio drwi z komisji i ludzi pokrzywdzonych, i kłamie w żywe oczy. a Pan Pasierbiewicz wróży mu prezydenturę. Żenada...." ---------------- Wrócimy do tego tematu za kilka miesięcy.
Kto wpadł na pomysł takiego dealu, nie wiem, ale jest to typowe dla radosnej twórczości uprawianej przez krakowskie struktury PiS. Ciekawe, kiedy do kandydowania z pisowskich list zaproszą Palikota i kodziarzy...
PS. Pani Wasserman mój głos w wyborach otrzymała. Czy zagłosuję na PiS w kolejnych wyborach, nie wiem.
"Kto wpadł na pomysł takiego dealu..." ----------------- Tego niestety nie wiem, ale rozumiem Pańskie rozgoryczenie.
Profesor Terlecki,Kaczyński i teraz Pani Wassermann...zacytuję ci słowa,których użył Henryk Sienkiewicz do jednej postaci: "Jestes kanalia,łotr,zdrajca i arcypies!
Masz dość,czy mam ci jeszcze w oczy plunąć?"
Pasierbiewicz...wypromowany przez sekretarza POP PZPR na AGH...dzięki partii obronił doktorat...zwykły karierowicz i szuja...mam znajomych na AGH..ale ich
opinia...nie przejdzie na NB...
Sitting dog size ...kompleksy...i mitomania...ssak...który nie zasługuje,aby go umieścić w gatunku homo...
PS Panie Adminie!
Proszę o konkretną odpowiedź....wiem,że mnie Pan nie lubi...ale mottem NB jest "strefa wolnego słowa"....to taki chwyt erystyczny dla ubogich duchem?
Łgarstwo Woleńskiego o moim doktoracie wypromowanym przez PZPR powtarza Pan już nie wiem który raz z rzędu. A jak chodzi o notkę, to w post scriptum zacytowałem moją inną notkę opublikowaną na NB pod tytułem "Pytanie prawicowego blogera do posłanki Scheuring-Wielgus", którą przeczytało grubo ponad 43 tysiące Internautów, co jest chyba rekordem Naszych Blogów. Proszę sobie sprawdzić - vide: https://naszeblogi.pl/64… i nie rozśmieszać mnie z łaski swojej.
Efektem jej odreagowywania na krakowski blamaż było zdradzenie się z osobistym celem pognębienia Tuska.
Szczerze? Pani widziała nie to co było, lecz to, co Pani chciała widzieć. A na to Pani zaślepienie polityczne ja już nic nie mogę poradzić. Serdeczności!
Szacunek jest do posiadania i nie należy się nim chwalić. Ale musi Pani jeszcze trochę postudiować, żeby to zrozumieć.
P.S. Przyznaję, że nigdy nie widziałem takiego fałszywca jak pan. przy okazji gratuluję panu i wam, krakowskim komuchom "super" prezydenta na kolejne 5 lat.
https://scontent-frx5-1…
http://pl.memgenerator.p…
Głosując w roku 2015 na PiS liczyłem, jak życie właśnie pokazuje błędnie, - na mniejsze zło. I to jest moja ostateczna dla Pana odpowiedź.
Doskonały kapitan szalupy o nazwie Komisja skutecznie trzymał w ryzach całą załogę w starciu z u - bootem.
Jestem pod wrażeniem zwłaszcza, że "spektakl" oglądałam z "postępowym liberałem", do którego jakby coś dotarło.
Tusk opanował świetnie zasady prowadzenia sporu i trafiła kosa na kamień - żadne sofizmaty nie przeszły . Wasserman była świetna. Ona go położyła i przyszpilała ironią, faktem, ucinaniem i odcinaniem wycieczek w niejasności, tematy poboczne. Kownacki też merytorycznie podołał. Dajmy spokój z tym co kto powiedział - a tamten powiedział, że tamten powiedział, jesteśmy ponad to rzężenie. Niech będzie - skoro Wasserman jest wg. nich pisowską pipą to staję za nią.