Wipler! Podaj hasło!

Jak widzę kampania wyborcza nabiera coraz żywszych rumieńców, a nasi politycy konsekwentnie zmieniają Polskę w jeden wielki dom wariatów, od lewa, przez środek, do prawa. I myślę, że się Państwo ze mną zgodzicie, że Polska weszła już w ostatnie stadium paranoidalnej schizofrenii, za czym jest już tylko czarna dziura.

Dziś hitem dnia jest poseł Przemysław Wipler, który od rana uskarża się w telewizji, jakie miał problemy, gdy nagle cała Polska usłyszała, że pobił policjantów na służbie, a żona omal od niego nie odeszła.

Więc żeby Państwa trochę wyluzować i dać trochę oddechu od bieżącej polityki, a także, by pan Wipler sobie nie myślał, że tylko jego spotkało nieszczęście, opowiem teraz nie mniej mrożącą krew w żyłach historię cytując fragment mojej książki wspomnieniowej pt. „Podaj hasło!”. I spoko! Nie jest to kryptoreklama, bo nakład już się wiele lat temu wyczerpał. 

No to cytuję:

„O tym, co widmo strachu może zrobić z ludźmi niech Was przekona ta oto przysięgam prawdziwa opowieść.

Moja pierwsza żona nazywana Grażką, przepiękna, długonoga, rasowa blondynka i jedna z topowych modelek lat siedemdziesiątych posiadała pewną niezwykłą cechę charakteru, jaka w świecie mody jest wielką rzadkością.

Bowiem ta adorowana przez wszystkich modelka, była niewymownie ciepłą, lubiącą dom rodzinny gospodynią utrzymującą ten dom w iście sterylnym porządku.

Pewnego roku, przed Wielkanocą, z ogromnym zapałem rozpoczęła obrządek świątecznych porządków. A że z domu wyniosła twarde przekonanie, iż najlepsza sprzątaczka jej w tym nie dorówna, sama umyła okna, wyprała firanki, wytrzepała dywany, wypastowała podłogi i zostawiwszy mieszkanie bez jednego pyłku udała się w wielki czwartek do rodzinnej Łodzi, skąd miała nazajutrz przywieźć od troskliwych teściów świąteczne smakołyki domowej roboty.

Nazajutrz, jak nie trudno zgadnąć nadszedł wielki piątek, dzień, w którym od dawna, tradycyjnie, chadzałem z przyjaciółmi na świąteczne jajko do znanej krakowskiej knajpy w hotelu „Pollera”. Były to uroczyste i przemiłe spotkania odbywane w gronie najbliższych przyjaciół, w większości ludzi nauki, sztuki i palestry, którą to tradycję zapoczątkowali z końcem lat sześćdziesiątych znani w Krakowie bliźniacy Wacek i Leszek Janiccy (bracia Kliemlicze z Potopu).

W radosnej atmosferze czasu Wielkiej Nocy, w wirze żarliwych rozmów, plotek i dowcipów, ktoś nadto rozochocony zamówił z rozpędu o jedną flaszkę więcej niż zwykle, co wprowadziło wszystkich w tak szampański humor, iż żaden z biesiadników nie chciał się ruszyć do domu. Kelner jednak nalegał, że czas zamknąć knajpę.

Bóg winnej latorośli zrobił jednak swoje, a ja rozochocony świąteczną atmosferą, w myśl starej ułańskiej zasady, że "żyje się raz" obwieściłem zebranym, iż nie ma, co przerywać tak miło rozpoczętej świątecznej zabawy, więc zapraszam wszystkich do domu na małą wódeczkę.
Zakupiwszy w po drodze kilka flaszek żytniej, grono miłych gości opadło jak szarańcza na świeżo wysprzątane przez Grażkę mieszkanko.

Przez szacunek dla pracy solidnej małżonki poprosiłem gości, by zdjęli obuwie, co jak się już niebawem sami przekonacie, miało kluczowe znaczenie dla puenty mojej opowieści. 
Panie rozgościły się w kuchni gdzie przygotowały wymyślne zakąski z tego, co znalazły w świątecznej lodówce, panowie zaś zasiedli w salonie, z powodu braku miejsca na kremowym dywanie.

Bankiet rozwijał się cudnie. A że magnetofon przeraźliwie rzęził obecny na imprezie Andrzej Sikorowski, który wtedy rozkręcał jeszcze jako student swój ledwie raczkujący kabaret „Pod Budą”, zasiadł do gitary i począł przygrywać. Spontaniczna Zorba w krakowskim wydaniu i żarliwe dyskusje z papierosem w ustach, zmieniły w mgnieniu oka wysprzątany salon w kompletną ruinę na wzór Hiroszimy po wybuchu bomby atomowej. A odlot był tak wielki, iż nie było już siły żeby go powstrzymać.

Nagle, ogarnięty paniką przypomniałem sobie, że za pół godziny, pociągiem osobowym Łódź Kaliska – Kraków wraca do domu Grażka. Ogarnięty trwogą z miejsca wytrzeźwiałem zbierając w popłochu myśli jak przy najmniejszych stratach wprowadzić do domu troskliwą małżonkę.

Zakładając możliwość przyjazdu milicji, z którą jako niepokorny dysydent miałem przegwizdane, przed wyjściem na dworzec ustaliłem z gośćmi, że drzwi mają otwierać wyłącznie na hasło, pamiętam do dzisiaj „zielony ogórek”. 
W drodze na dworzec miejski zakupiłem kwiatki, a w jakiejś cudem boskim złapanej taksówce błagałem Wszechmogącego by pociąg nie dojechał, bądź się chociaż z dwie godziny spóźnił. 

Niestety Bóg nie wysłuchał mojego błagania, a ja, oblałem się zimnym potem, kiedy zobaczyłem wytaczającą się z trudem z zatłoczonego pociągu objuczoną jak wielbłąd małżonkę, po której było widać na pierwszy rzut oka, że jedno, o czym marzy, to żeby się już znaleźć w swoim wysprzątanym, przytulnym mieszkanku.

Gdy sobie zdałem sprawę, że totalna wtopa jest nieunikniona zadecydowałem, że nie ma, co kombinować i wyznałem małżonce prawdę, iż mamy właśnie w domu kilku miłych gości. Niestety, zmęczona Grażka uznała to desperackie i szczere wyznanie za z lekka głupawy przedświąteczny żarcik i mimo wielokrotnych zapewnień, że to wszystko prawda, nie słuchając kompletnie, co mówię marzyła, żeby się wreszcie znaleźć w swoim ciepłym domku.

Swój błąd pojęła dopiero na klatce schodowej, kiedy z czwartego piętra dotarły do niej pierwsze odgłosy bankietu. Wtenczas zagotowała i wiedziona dziką furią dostała jakiegoś nadludzkiego kopa i z bagażami w rękach, im wyżej tym chyżej skakała jak antylopa po dwa stopnie, by w mgnieniu oka dotrzeć pod drzwi jej wysprzątanego mieszkania, zza których dobiegały odgłosy szczytującej świątecznej birbantki.

Rozjuszona Grażka rzuciła się z pięściami na drzwi. Muzyka raptownie ucichła, a po dłuższej chwili, zza drzwi dał się słyszeć, znany z „Umarłej Klasy” Tadeusza Kantora głos niejakiej Puni, oznajmiający bezdusznie: - PODAJ HASŁO!!!

Tego już było dla Grażki za wiele i choć się to wydaje nieprawdopodobne, jakimś tajemnym sposobem szał mojej małżonki przemienił się w rodzaj magicznej mocy, jaką mają ludzie potrafiący wzrokiem wyginać łyżeczki i - drzwi się nagle otwarły.

Przed oczami Grażki rozpostarł się istny krajobraz po bitwie. Na odświeżonych meblach walały się w nieładzie butelki i szklanki, a w wyczyszczony dywan ktoś niechcący wdeptał świąteczne zakąski. I na domiar złego wszędzie leżał popiół, bo w wirze zabawy zapomniałem gościom podać popielniczki.

Grażkę wyprostowało, po czym zastygła w bezruchu.

Widząc, że żartów niema goście w grobowej ciszy rzucili się do ucieczki. Był jednak pewien szkopuł, bowiem chcąc zabrać buty, musieli podejść do tego posągu.

W tej trudnej sytuacji dwóch ówczesnych docentów, obecnie profesorów Jagiellońskiej Wszechnicy, nie bacząc na koszta zwiało na bosaka.

A pewien znany dzisiaj prawnik, którego oglądacie często w telewizji, uciekł włożywszy buty pewnego artysty, uwaga! o trzy numery za małe! odkrywając pomyłkę dopiero pod domem, gdy sobie obtarł stopy aż do żywej kości. Nazwiska nie ujawniam z oczywistych względów.

A co było potem, kiedy goście zwiali, domyślcie się Państwo sami. Mogę tylko powiedzieć, że do dzisiaj czuję zapach parafiny, gdy następnego ranka, zanim Grażka wstała, walcząc z namolnym pawiem czołgałem się po dywanie z gorącym żelazkiem próbując wywabić plamy z bankietowych świeczek.

Przez całą wielką sobotę moja piękna żona zawzięcie milczała, a ja udawałem, że mnie niema w domu. Wieczorem Grażka jednak pękła i zaczęła smażyć przywiezione od teściów domowe pierogi. Po czym warknęła pod nosem: – Kolacja na stole!

Gdyśmy tak razem siedzieli w milczeniu zapytałem debilnie czy mnie jeszcze kocha, na co się moja Grażka rozbeczała i zanosząc się szlochem, na ściśniętym gardle wydusiła z siebie:

– Wiesz dobrze, że cię kocham, ale jak już musiałeś sprowadzić do domu tę hołotę, to mogłeś, chociaż k…wa pozwijać dywany.

Wtedy ją przytuliłem i tak już zostało aż pogasły światła...", koniec cytatu.

Krzysztof Pasierbiewicz
(nauczyciel akademicki)

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika andzia

06-11-2014 [20:39] - andzia | Link:

Wielki Piątek jest dniem zadumy nad Męką Chrystusa,dniem skupienia i powagi. Tego dnia obowiązuje post ścisły.
Szkoda słów ...

Obrazek użytkownika Krzysztof Pasierbiewicz

06-11-2014 [21:03] - Krzysztof Pasie... | Link:

@andzia

Właśnie w obawie przed takimi, jak Pani zastanawiałem się, czy ten tekst zamieścić nie tylko na S24, gdzie wywiązała się wokół niego piękna dyskusja - patrz: http://salonowcy.salon24.pl/61..., lecz także na Naszych Blogach, gdzie znajdą się tacy, którzy mnie za niego wyklną. 

Reszta jest milczeniem.

Obrazek użytkownika andzia

06-11-2014 [22:34] - andzia | Link:

Gdyby drrr mógł sprzedać się za cenę,jaką sobie wystawia,zrobiłby najlepszy interes w życiu.
Już pisałam,że pycha umiera dopiero w trzy godziny po śmierci człowieka;pańskiej potrzeba będzie kilku lat ...

Obrazek użytkownika Krzysztof Pasierbiewicz

07-11-2014 [08:37] - Krzysztof Pasie... | Link:

Pani Andziu,

Jak czytam podobne komentarze czasem myślę, czy dobrze robię umieszczając moje teksty na Naszych Blogach.

Lecz na szczęście podobni Pani i panu Felkowi oszołomieni nienawiścią do wszystkich i wszystkiego zawistnicy stanowią znakomitą mniejszość czytelników i komentatorów Naszych Blogów.

Więc muszę Panią rozczarować oświadczeniem, że nie zniechęcicie mnie Państwo w dążeniu do tego, co robię dla Polski.

Pozdrawiam.       

PS. Proszę w wolnej chwili obejrzeć i wysłuchać, co mówiłem na ten temat w czasie mojego wystąpienia w Księgarni Gazety Polskiej w Krakowie:
http://www.youtube.com/watch?v...

Obrazek użytkownika Boguslaw

07-11-2014 [09:28] - Boguslaw | Link:

Pan to ... "robie dla Polski"...... Matko Boska !!!.

Obrazek użytkownika Boguslaw

07-11-2014 [09:37] - Boguslaw | Link:

Aaa zapomniałem. Dlaczego pan wykasowal ze swojego komentarza ze Andzia i Felek to "przykład ortodoksyjnych PiS -owców" ?.
Jeszcze jedno - zdjęcie pana żony ... co ona panu zrobiła ze pan to jej zrobił.

Swoją drogą "fajna" kobitka , a jaka podobna do posła Terleckiego ....

Obrazek użytkownika felek

07-11-2014 [10:56] - felek | Link:

Felek i Andzia "... oszołomieni nienawiścią do wszystkich i wszystkiego zawistnicy..." Bynajmniej, drogi Panie, jestem raczej wesołek, o czym wiedzą dobrze wszyscy, którzy prawidłowo odcztują moje wpisy. Pan nie może ich tak odczytać z prostego powodu: z niedostatku inteligencji. Także i mój internetowy nick wymyśliłem sobie z mojej niefrasobliwej przekory. I zapewniam - lubię ludzi. Z jednym wszakże wyjątkiem. Samą głupotę można by jeszcze wybaczyć, ale jej kompozycja z chamstwem jest już niestrawna. Nie toleruję więc głupich i bezczelnych chamów, na dodatek zupełnie bezpodstawnie i w ordynarny sposób lansujących się na autorytety. A to jest właśnie Pana przypadek.

Obrazek użytkownika andzia

07-11-2014 [11:03] - andzia | Link:

Pasierbiewicz,nie pochlebiaj sobie,że miałabym ochotę zniechęcać czy zachęcać Pana do czegokolwiek.
Pana czas już minął i nie ma mowy o tym, że zrozumie Pan,iż można mieć inne zdanie niż nauczyciel akademicki.Niech żyje Pan swoimi wspomnieniami,Pana prawo,ale jeśli Pan się nimi chełpi publicznie,to trzeba się liczyć z różnym odbiorem.
JEDNEJ RZECZY NIE MOGĘ ZNIEŚĆ - PANA PYCHY,a co gorsze,niczym nie uzasadnionej,bo chyba nie powyższym,czy jemu podobnymi tekstami.
Od młodszych Blogerów na NB mógłby (w co nie wierzę),nauczyć się z humorem,finezją,fantazją,kulturą,odpowiadać na niekorzystne komentarze.

Obrazek użytkownika mada

06-11-2014 [20:52] - mada | Link:

Żeby tylko z tego pańskiego pisania nie było jakiegoś większego nieszczęścia. Poprzednio, jak napisał pan o badaniu długości przyrodzenia, to policjantka zaraz ściągnęła portki Wiplerowi i badała jego przymioty. Niestety, film pokazał, że nie była zadowolona.

Obrazek użytkownika Krzysztof Pasierbiewicz

06-11-2014 [21:05] - Krzysztof Pasie... | Link:

"Niestety, film pokazał, że nie była zadowolona..."
---------------------
A dlaczego "niestety"? Jeśli można spytać oczywiście.

Serdecznie Panią pozdrawiam.

Obrazek użytkownika U1

06-11-2014 [21:20] - U1 | Link:

?

Obrazek użytkownika felek

06-11-2014 [22:29] - felek | Link:

Cd. mojego komentarza dotyczącego K. Pasierbiewicza .

Gdy czyta się ostatnie popisy "publicystyczne" i polemiczne autora tego blogu, zwłaszcza pod poprzednim tekstem, chciałoby się zakończyć mój komentarz krótko i dosadnie: głupota i prostackie chamstwo. Ale bądźmy cierpliwi i spójrzmy jeszcze przez chwilę na pana KP przez powiększające szkiełko.
Wśród niezliczonych komplementów jakimi obdarza notorycznie sam siebie Pasierbiewicz pojawił się ostatnio i taki - rogata dusza! Trudno doprawdy o lepszy powód do rozbawienia. Przypominam sobie bowiem sprzed jakiegoś czasu relację Pasierbiewicza z jego obecności na spotkaniu z Janem Hartmanem, słynnym profesorem filozofii i genderyzmu. Na tym spotkaniu rogata, jak sam Pasierbiewicz pisze, dusza Pasierbiewicza, a także jego wysokiej, jak sam Pasierbiewicz mniema, próby intelekt zaowocowały jednym zaledwie i jak pamiętam zupełnie nieistotnym zdaniem prostym z pytajnikiem, którym to Pasierbiewicz nieśmiało pisnął w stronę Hartmana. By uzyskać równie krótką i równie nieistotną odpowiedź. I co więcej? I nic. Słownie - nic. Ten miejscowy gromowładny mentor Pasierbiewicz nie pisnął do Hartmana więcej ani razu. A wydawałoby się, że powinien roznieść Hartmana w puch! Chciałem wówczas zapytać tego tutaj intelektualistę i herosa ducha po co właściwie był na tym spotkaniu, ale zwyciężyła litość. Dziś widzę, że niesłusznie, bo heros wciąż nadyma się i puchnie z dnia na dzień grożąc już wręcz paskudną eksplozją. I, aby było jasne, nie chodzi mi bynajmniej o herosa. Chodzi o środowisko naturalne, którego czystość w wyniku tej paskudnej eksplozji, czy może raczej eksplozji paskudztwa, musiałaby doznać znacznego uszczerbku.

Ciąg dalszy nastąpi.

Życzę dobrej nocy.

Obrazek użytkownika Krzysztof Pasierbiewicz

07-11-2014 [00:05] - Krzysztof Pasie... | Link:

@All
Pan Felek znów się napatoczył, napiął mózgowe zwoje, przykucnął i zrobił swoje.

Obrazek użytkownika felek

07-11-2014 [11:03] - felek | Link:

@All :)
Pasierbiewicz, jaki jest, każdy widzi... No, nie przesadzajmy z optymizmem, może jednak nie każdy. :)

Obrazek użytkownika Lektor

07-11-2014 [17:55] - Lektor | Link:

Na felek - coś dla ciebie: http://niepoprawni.pl/sites/de...

Obrazek użytkownika Boguslaw

07-11-2014 [10:01] - Boguslaw | Link:

Mam takie trzy zdania.
Dlaczego z Pana komentarza wykasowal pan ze Andzia i Felek to "ortodoksyjny PiS" ?.(mam to w pamieci)
Co panu zrobiła zona ze pan jej to zrobił? (umieścił jej zdjęcie )
Podsumowanie tego pana wpisu jest dla mnie oczywiste - ładna ta Pani taka podobna do Terleckiego.

Obrazek użytkownika Krzysztof Pasierbiewicz

07-11-2014 [12:56] - Krzysztof Pasie... | Link:

Pan jest ogarnięty taką nienawiścią, że cokolwiek bym Panu odpowiedział, Pan i tak będzie wiedział swoje, więc sobie daruję odzew na Pański komentarz.

Zdrowia życzę.

Obrazek użytkownika felek

07-11-2014 [16:28] - felek | Link:

Nietrudno zauważyć, że p. Pasierbiewicz wszystkich swoich oponentów nie tylko obrzuca wyzwiskami, ale także zarzuca im nienawiść (inne przykłady poniżej). Normalnie jak "PełO"!:)

Obrazek użytkownika felek

07-11-2014 [16:21] - felek | Link:

Wpisywałem się tutaj i wczoraj, i dzisiaj, ale przyznam, że powyższy tekst przeczytałem dopiero teraz. Z reporterskiego, że tak powiem, obowiązku. Czytanie bzdur, na domiar grafomańskich, wymaga jednak znacznego wysiłku woli. Ale muszę przyznać, że tym razem mój wysiłek został nagrodzony. Gdy doczytałem do słów "niepokorny dysydent", to Pasierbiewicz o sobie!, wybuchnąłem gromkim śmiechem! Świetny początek listopadowego weekendu! Pozdrowienia, p. Krzysztofku!:)

Obrazek użytkownika Krzysztof Pasierbiewicz

07-11-2014 [16:41] - Krzysztof Pasie... | Link:

Czytelnicy mojego blogu doskonale wiedzą, który troll kryje się za pseudonimem "felek". Takie mamy niestety naukowe "elity". Smutne.

Obrazek użytkownika felek

07-11-2014 [19:23] - felek | Link:

Cała nadzieja w Panu, p. Krzysztofku. Uszy do góry!

Obrazek użytkownika felek

07-11-2014 [19:56] - felek | Link:

A swoją drogą to bardzo Pan złagodniał. Co ja mówię - złagodniał. Pan jesteś łaskawca! Pan mnie awansował na "elitę", choćby i w cudzysłowiu! Mało tego, ta elita jest naukowa! Daj Pan już spokój, p. Krzysiu, bo mnie się w głowie poprzewraca z tego szczęścia!

Obrazek użytkownika SylwiaKrap

07-11-2014 [17:54] - SylwiaKrap | Link:

Panie Krzysztofie,
z wielka przyjemnoscia I usmiechem czytalam Panskie wspomnienie...Cieszy mnie Pana poczucie humoru I umiejetnosc ukazywania polskiej rzeczywistosci poprzez trafne I pelne swady jezykowej historyjki z zycia wziete.Z wielka uwaga czytam wszystkie Pana blogi I nie moge sie doczekac nastepnych.Serdecznie Pana pozdrawiam I zycze nieustajacego"lekkiego piora".
Sylwia z Kanady.

Obrazek użytkownika Krzysztof Pasierbiewicz

07-11-2014 [19:34] - Krzysztof Pasie... | Link:

"Z wielką uwagą czytam wszystkie Pana blogi i nie mogę się doczekać następnych..."
------------------------
Nie ma większej nagrody dla piszącego niż to jedno Pani zdanie.

Dziękuję za te słowa Pani Sylwio i serdecznie pozdrawiam,
Krzysztof Pasierbiewicz

PS. Proszę pozdrowić ode mnie Kanadę, gdzie byłem ostatni raz w roku 1967.

Obrazek użytkownika felek

07-11-2014 [22:53] - felek | Link:

Kanada dziękuje za pozdrowienia!:)))

Obrazek użytkownika felek

07-11-2014 [19:40] - felek | Link:

Sylwia Krap. Do tego z Kanady!:) Ach, pan Krzysztof wielce utalentowany: poczucie humoru, i umiejętność ukazywania, poprzez trafne i pełne swady językowej historyjki... Podpowiem od siebie: i króliki z kapelusza też umie wyjmować. Kanadyjskie.:)

Obrazek użytkownika SylwiaKrap

08-11-2014 [15:50] - SylwiaKrap | Link:

Jesli to prawda(o tych krolikach),to Pan Pasierbiewicz jeszcze bardziej urosl w moich oczach...Pozdrawiam Pana serdecznie,zyczac usmiechu I sloneczka na co dzien oraz wiecej zyczliwosci dla innych:)