Witaj: Niezalogowany | LOGOWANIE | REJESTRACJA
Jeszcze o ustanowieniu 14 października Dniem Obrońców Ukrain
Wysłane przez Robert Kościelny w 17-10-2014 [18:58]
Pan Przemysław Żurawski vel Grajewski tłumaczył nam niedawno na łamach niezależna.pl, że na Ukrainie od dawna 14 października był tradycyjnym świętem Opieki Matki Bożej, zwanym Pokrową. Był to także Dzień Ukraińskiego Kozactwa. I do tych faktów nawiązał prezydent z czekolady, Piotr Poroszenko, ustanawiając 14 października dniem Obrońców Ojczyzny. Tylko zrządzeniem złośliwego losu, ów dzień to również rocznica powstania Ukraińskiej Powstańczej Armii. Antybanderowcy czepili się tego przypadku, jak przysłowiowy pijany ogrodzenia, wyciągając zeń jawnie fałszywe wnioski - takie wrażenie odebrałem czytając z kolei tekst pana Dawida Wildsteina w tejże niezależna.pl („Historia antyukraińskiej pomyłki”).
Tytuł wpisu Przemysława Żurawskiego vel Grajewskiego brzmi: „Kozacy i UPA”, zdając się sugerować: „gdzie Rzym, gdzie Krym”.
Otóż w tym wypadku Rzym leży bardzo blisko Krymu, a może nawet, przynajmniej w pewnych partiach, oba obszary nakładają się na siebie. Bo Kozacy to nie tylko, jakby zapewne chciał Autor, step szeroki, którego okiem…, czy też hołubce, bandura , dumki i horyłka. To nie tylko Piotr Konaszewicz-Sahajdaczny, hetman wojsk zaporoskich, wielki wódz dobrze służący Rzeczypospolitej, broniący jej Kresów przed Moskwą, Tatarami i Turkami. To również, Bohdan Chmielnicki i kozackie powstanie, które wybuchło w 1648 r., opisywane przez Henryka Sienkiewicza w „Ogniem i Mieczem”. To właśnie podczas kozackiej rewolty doszło po raz pierwszy na ziemiach należących do Rzeczypospolitej do pogromu ludności żydowskiej. Żydzi, ginęli z tych samych rąk, które niosły śmierć polskiej szlachcie i księżom-jezuitom; bowiem wszyscy oni uchodzili w oczach buntowników za przedstawicieli znienawidzonego systemu, znienawidzonej cywilizacji budowanej na tych ziemiach przez Lachów.
Czy naprawdę nic nie przypomina „widok znajomy ten”?
Pan Mikołaj Jemiołowski, naoczny świadek wydarzeń na Ukrainie podczas powstania Chmielnickiego, wspominał w swym pamiętniku, że Kozacy Żydów „z żonami i dziećmi [...] z gruntu wykorzeniali”. Inny świadek Filip Kazimierz Obuchowicza zostawił przerażający opis okrucieństwa Kozaków wobec Żydów i szlachty pozbawionych ochrony wojska koronnego. Po zdobyciu zamków, w których schroniła się okoliczna szlachta, „okrutną śmiercią i wymyślnymi mękami oboja płeć tracona [była], kościoły złupione, ołtarze i sakrament Najświętszej Krwie Pańskiej bestyjalsko sprofanowane [zostały]”. Wykopywano z ziemi ciała zmarłych, zabijano duchownych. Dochodziło do gwałtów i bestialstwa wręcz niebywałego: „dziatki małe w oczach rodziców na rożnach pieczone, a rodzicom na pokarm dawane i cokolwiek szalony jad wściekłego rodu chamskiego skonfederowany na zgubę chwały Bożej i stanu szlacheckiego z piekła najgorszego mógł wymyślić, wszystkiego bez pomsty dokazował”. Albrycht Stanisław Radziwiłł choć nie należał do stronnictwa zdecydowanego na twardą rozprawę z Kozakami i raczej zalecał rozmowy z nimi, niż wojnę, również wspominał o niesłychanym okrucieństwie Kozaków, któremu „nawet okrucieństwo barbarzyńców nigdy nie mogło się równać”. Bezwzględność żołnierzy Chmielnickiego sprawiła, że „jeńcy będący u nich prosili, żeby ich wydano Tatarom”. Poza tym wojsko kozackie dopuszczało się profanacji: „bluźnili Bogu katolików i mówiąc różne rzeczy deptali Najświętszą Eucharystię”.
Tak więc kozackie zaszłości są różne. Do czego nawiązują banderowcy – wiemy. Natomiast - jak rozumiem tych, którzy według Dawida Wildstaina, popełniają „antyukraińską pomyłkę” – brak jest pewności, że ci, którzy świętują dzień 14 października sięgną raczej po tradycję wielkiego Sahajdacznego niż Chmielnickiego, dzielnych mołojców ze stepowych stanic, niż po tradycję „jadu wściekłego rodu chamskiego skonfederowanego” na zgubę chwały Boga i naszej Ojczyzny.
Korzystając z okazji…
…chciałbym jeszcze dodać coś co od dawna leżało mi na sercu, ale o czym do tej pory nie pisałem , bo będąc gościem na tej stronie, powstrzymywała mnie świadomość, iż gość ma swoje prawa, ale również obowiązki, a najważniejszym z nich to nienadużywanie cierpliwości gospodarza.
Trzeba być – mówiąc oględnie - mocno nawiedzonym, żeby księdzu Tadeuszowi Isakowiczowi-Zalewskiemu odmawiać wpisów w niezależna.pl i insynuować ukraińską krew na rękach. Obrażając w ten sposób kapłana o wielkich zasługach dla kraju oraz dla ludzi, jak mało którzy potrzebujących ludzkiego ciepła, dobroci, miłosierdzia. Czyniąc przykrość wielkiemu humaniście, w najgłębszym, bo chrześcijańskim tego słowa znaczeniu.
A z drugiej strony dopuszczać co tydzień do głosu np. pana prof. Glińskiego, człowieka który się skompromitował przyjęciem po Tragedii Smoleńskiej orderu od polityka, od którego nie honor przyjąć kromki chleba, nawet gdyby się umierało z głodu i było na etapie wkładania do ust wszystkiego co wpadnie pod rękę.
Ale takie to mamy - pożal się Panie Boże! - elity. Również te „antysystemowe”. O czym zresztą wielokroć na tym miejscu pisałem.
Komentarze
18-10-2014 [11:23] - alchymista | Link: Pańska argumentacja jest nie
Pańska argumentacja jest nie do zbicia, ale brakuje mi propozycji rozwiązania naszego najwiekszego problemu, jakim jest Moskowia.
Jeżeli uwaza Pan, że los Ukrainy jest bez znaczenia w tej sprawie, to być może z perspektywy Szczecina tak to może wygląda. Szczecin nigdy do moskowii nie należał, więc może po niego swoich łap Moskowia nie wyciągnie. Najwyżej pookupuję lat kilka, porabuje, pogwałci... W tym czasie obywatele miasta Szczecina będą się spotykac na tajnych kompletach i opowiadać sobie jak to źli kozacy gwałcili kobiety i dzieci.
Ta ironia jest wyrazem goryczy, nie złośliwości pod Pańskim adresem.
18-10-2014 [12:07] - Robert Kościelny | Link: Bardzo dziękuję za
Bardzo dziękuję za wpis.
Postaram się, gdy czas pozwoli, przedstawić swoją skromną propozycję odnośnie Ruskich. Teraz chciałbym tylko dodać, że boleję nad tym, że w imię polityki znów rezygnuje się z wartościowych ludzi na rzecz bmw, a w najlepszym razie ugrzecznionych konfromistów. Tak niestety jest również po naszej- nienaszej stronie.
Pozdrawiam