Jeden z błędów taktycznych PiS
Dziś przypada podobno „dzień blogera”. Skłania to mnie do pewnej refleksji. Tym bardziej, że za parę dni mini rok czasu od kiedy prowadzę swój blog polityczny. Moja partia polityczna od dawna popełnia duży błąd taktyczny z powodu zaniedbywania najbardziej dynamicznie rozwijającego się medium jakim jest internet.
Nie jest tajemnicą, że Prawo i Sprawiedliwość nie ma „dobrej prasy”. Nie mi teraz analizować jakie są tego przyczyny, ale jest to fakt niepodważalny. Środowiska konserwatywne w politycy mają zresztą z tym problem na całym świecie. Dla przykłady Demokraci od zawsze cieszą się większą życzliwością amerykańskich środków masowego przekazu niż Republikanie. W znacznej mierze jest to związane z faktem, że dziennikarze są grupą zawodową nieco bardziej liberalną niż społeczna średnia. Jakieś duże próby zmiany tego stanu rzeczy wydają mi się z góry skazane na porażkę. Jak więc równoważyć naszą słabszą pozycję medialną? To proste, a niestety zupełnie przez nas niedoceniane. Za pomocą internetu.
Prawo i Sprawiedliwość posiada zarówno własną, bardzo profesjonalną, stronę internetową:
Swoją stronę internetową posiada także nasz Klub Parlamentarny. Zaryzykowałbym nawet tezę, że jest to jedna z najlepszych stron internetowych nie tylko wśród polskich, ale także europejskich partii politycznych. Naprawdę duże uznanie dla osób, które się tym zajmują:
Wreszcie posiada także PiS swój profil na Naszej Klasie:
Wszystko to jest ważne i godne odnotowania. Ale to o wiele, wiele za mało. Krytykujemy obecny rząd za nadmierne przedkładanie PR nad realne działania i bardzo słusznie. Warto jednak samemu także zastanowić się nad formą i jakością własnego przekazu, własnego PR, żeby stał się on atrakcyjny i umiejętnie równoważył działania konkurentów.
Internet stwarza nieograniczone możliwości działania. Trzeba jednak zaryzykować i je wykorzystywać. Dziś widać w internecie, chyba jak w żadnym innym miejscy, dominację PO. Platformersi się „nie czają” jadą po przysłowiowej bandzie. Na początku lipca okazało się, że prośbę wicepremiera Grzegorza Schetyny młodzieżówka PO, Stowarzyszenie „Młodzi Demokracie” monitoruje sieć w bardzo specyficzny sposób. Szefostwo tej organizacji rozesłało do swoich członków maile (cytuję jego fragment) z następującym zadaniem:
„Wszystkie ręce na pokład!
Praca grupy miałaby polegać na dodawaniu na kilkunastu największych polskich portalach (WP, Onet, Gazeta, Dziennik, Interia) komentarzy życzliwych Platformie Obywatelskiej – nie wdawanie się w dyskusje i prowadzenie programowych dyskusji (z własnych obserwacji zapewne zauważyliście, że szkoda na to czasu)
Cała praca polega na tym, żeby kilka razy dziennie odwiedzić portal i dodać do kilku typowych artykułów swój komentarz – potrzeba na to dosłownie kilkanaście minut dziennie (30 min.). Zapewne i tak odwiedzacie te portale, kwestia poświęcenia kilkunastu minut na dodawanie komentarzy.”
Fakt ten ujawniły gazety, pisałem o tym też na swoim blogu 25 lipca. Asystenci posłów i senatorów z PO, pracownicy gabinetów politycznych ministrów i wiceministrów, społeczni asystenci i cała machina polityczna PO, na służbowych sprzęcie zresztą, i w godzinach pracy, nic innego nie robi tylko wypisuje różne bzdurne komentarze. Zresztą są one bardzo często tej samej treści. Bo jak już coś napiszą, to umieszczają w paru miejscach. Wymyślić dla nich coś nowego to zadanie zbyt trudne. Jeden z liderów PO Stefan Niesiołowski użyłby wobec tej grupy zapewne określenia „tłuszcza”. Metoda godna ubolewania, ale jak przeciwnik bije poniżej pasa to należy się z tym faktem liczyć i nie zasypywać gruszek w popiele, tylko samemu zbroić się do walki w sieci.
Tymczasem jesteśmy w tym zakresie daleko w tyle. Nie doceniam tego medium jakim jest internet. Nie doceniła go Hilary Clinton i właśnie z tego powodu przegrała nieznacznie z Barackiem Obamą w prawyborach w Partii Demokratycznej. O tym jak nas (PiS) w ostatniej kampanii „czapkami przykryła” PO w sieci nie będę pisał. Tak czy inaczej to jeden z ważnych elementów, które spowodowały wówczas naszą wyborczą porażkę. Są oczywiście i inne, ale dziś skupiam się na tym.
Niestety nawet najlepiej redagowane strony internetowe to za mało. Trzeba o wiele więcej. Problem leży zarówno w nas samych (politykach PiS), jak i w naszych sympatykach. Jesteśmy z tym zakresie zbyt mało aktywni. Nie wystarczy mieć rację. Należy ją jeszcze w odpowiedni sposób zaprezentować. To tak jak z naszą, polską żywnością jeszcze parę lat temu. Mimo, że zdrowa, ale opakowana w kiepski sposób przegrywała konkurencję z niezdrową żywnością z Zachodu. Dziś profesjonalnie i nowocześnie opakowywana, mimo, że niestety też coraz bardziej nawożona, daje sobie świetnie radę.
Weźmy się wiec bardziej do roboty. W polskiej sieci mamy ponad 2,5 mln blogów. Około 2/3 z tych blogów jest zamieszczonych na stornach portalu Onet.pl. Wśród blogów politycznych aż się roi od polityków PO, SLD, a nawet PSL. Niestety PiS’owców jest jak na lekarstwo. A nawet jak już coś piszą to raz na ruski rok. Pisząc swojego bloga na tym portalu czuje się nieraz, jak polskie wojska przed bitwą pod Kircholmem. Wiem, że my tak lubimy walczyć z trzykrotnie silniejszym przeciwnikiem i potem przez wieki rozpamiętywać bohaterskie zwycięstwa, ale może czas zastanowić się nad bardziej konwencjonalnymi sposobami generowania sukcesu?
Musimy coś z tym zrobić bo zwycięstwa husarii są widowiskowe, ale jak uczy historii krótkotrwałe. Zaprzepaszczono to spod Kircholmu z 1605 i to nasze z 2005 r. także. Warto więc zorganizować porządną armię i wygrać w tradycyjny sposób. Bo jeśli czegokolwiek od Platformy Obywatelskiej warto się uczyć to właśnie tego. Najważniejsza rzecz nie bać się. Wehrmacht też się wydawał niezwyciężony.