Ewa Kopacz była złym ministrem zdrowia i złym marszałkiem Sejmu.
Była i jest – więc zapewne także będzie – wredną kłamczuchą.
Nie spodziewam się, by była dobrym premierem polskiego rządu.
Ale…
Ale gdyby ktoś miał zamiar raz jeszcze nazwać ją „prowincjonalną lekarką”, to niech przedtem chwilę pomyśli, czy wypada tak en passant obrażać tymi słowami tysiące wspaniałych lekarek i innych pracownic służby zdrowia z prowincji?
A piszę to m.in. do:
pani prof. Jadwigi Staniszkis (ur. w Warszawie) [link z 10 IX],
pana redaktora Jarosława Warzechy (ur. w Kutnie) [link z 14 IX],
pana muzyka Pawła Kukiza (ur. w Paczkowie) [link z 21 IX].
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 4146
Nie wiem, jakie były ambicje państwa Lisów, ale że ich córka Ewa [Kopacz po nieżyjącym od roku mężu, wojskowym prokuratorze, z którym pięć lat wcześniej wzięła rozwód] ma ambicje, które nie pozwoliły jej realizować się jedynie w Radomiu lub Szydłowcu - to fakt.
Nieco więcej na ten temat pod linkiem: http://naszeblogi.pl/19999-kiedy-sejmem-rzadzi-rozwodka