Fantastyczny triumf na ojczystej ziemi

Sporo musieli czekać polscy kibice kolarstwa, by podziwiać zwycięstwo rodaka w Tour de Pologne. W 2003 roku zwyciężył Cezary Zamana, jego wyczyn powtórzył dziś właśnie niekwestionowany bohater ostatnich tygodni polskiego sportu, Rafał Majka.

To jedna z najbardziej prestiżowych i najważniejszych imprez sportowych organizowanych co roku w naszym kraju, a firmujący ją swym nazwiskiem Czesław Lang może być z niej naprawdę dumny. Wyścig dookoła Polski jest częścią cyklu UCI World Tour, i mimo że niekwestionowana trójka wielkich wyścigów to Francja, Włochy i Hiszpania, TdP można uczciwie uznać za spektakularne i cenione na świecie zawody w kolarstwie szosowym.

Majka przyjechał na tegoroczny TdP jako opromieniony etapowymi sukcesami w Tour de France faworyt, gwiazda. Zawodnik profesjonalnej grupy Tinkoff-Saxo udowodnił fantastyczną formę i po kapitalnych zwycięstwach w kluczowych, górskich etapach wyścigu, w dzisiejszej czasówce utrzymał przewagę nad rywalami i ku radości polskich fanów zwyciężył w całej imprezie!

Jako sporadyczny fan kolarstwa muszę uczciwie przyznać, że TdP 2014 okazał się imprezą kompletną. Niemal każdy dzień przynosił wydarzenia ciekawe i warte komentowania. Ekstremalne warunki pogodowe (grad i wichura) na pierwszym etapie, fenomenalna, długa ucieczka Vakoca, bijące rekordy prędkości etapy "sprinterskie". W końcu góry, gdzie tworzący historię polskiego kolarstwa Majka udowodnił swą genialną formę, profesjonalizm.

Finalna "czasówka", cudowna krakowska trasa i goniący polskiego lidera Ion Izagirre, specjalista od indywidualnych zmagań w jeździe na czas. Wymarzone zwieńczenie cudownej imprezy - zwycięstwo Polaka na ojczystej ziemi. Narzekając troszkę, żałuję bardzo, że do profesjonalnego poziomu zawodów nie potrafi dostosować się z przekazem publiczna telewizja, której amatorszczyzna wręcz nie przystoi randze Tour de Pologne. Szkoda ogromna, ponieważ zamiast świętować sukces i zachęcać ludzi do kibicowania kolarstwu, TVP robi wszystko, by zabawę zepsuć, a fanów zniechęcić. Całe szczęście jest jeszcze Eurosport, choć siłą rzeczy tym razem wiele nadrobić nie mógł.

Pytałem przewrotnie przy okazji etapowych zwycięstw Majki we Francji o to, czy te wygrane przywrócą wiarę i entuzjazm kibiców do kolarstwa, dyscypliny, w którą z mocą huraganu uderzył w ostatnich latach problem dopingu. Gdy widzę puszczającego do fanów oko Rafała, na trasie pod Wawelem udowodniającego swą wyższość nad rywalami - mam szczerą nadzieję, że tak. Na rowery!