I dziś dla odmiany ja o czym innym. Pozytywnym. O niewielkiej lokalnej, oddolnej bezinteresownej inicjatywie ludzi tuż zza południowej granicy, którym chciało się zrobić coś, co służyć będzie innym. Ot, tak, po prostu, pro publico bono.

Parę dni temu podczas kilkudniowej plecakowo-namiotowej wędrówki polsko-słowackim pograniczem mieliśmy okazję nocować w cudownym miejscu. Miejsce znajduje się, dosłownie, za górami, za lasami, a konkretnie w samym środku Gór Leluchowskich pośród rozległych łąk zajmujących obszerną przełęcz, kilkanaście metrów za granicą, w pobliżu źródła Kráľova studňa (Studnia Królewska), przy zapomnianym już dawnym trakcie handlowym na Węgry. Stoi sobie tutaj postawiona przez Słowaków niewielka chatka – turystyczny schron oraz drewniana, kilkunastometrowej wysokości wieża widokowa. Moją uwagę zwróciła z pozoru banalna, w istocie wiele znacząca informacja, którą lokalne stowarzyszenie umieściło na wspomnianej chatce.

W wolnym przekładzie:
Ta turystyczna chatka, ażeby mogła zostać tutaj postawiona, nie potrzebowała funduszy Unii Europejskiej, ale jedynie entuzjazmu, rąk i głów zwykłych ludzi, miłośników przyrody. Nasz wysiłek sprawił nam wiele satysfakcji. Wszystkim odwiedzającym chcemy wyjaśnić, że wszystko, co tutaj się znajduje, uczyniliśmy z zamiłowania (dosłownie: uczyniliśmy z miłości – sme urobili z lásky – przypis. własny) i ku radości tych, którzy w przyrodzie szukają ciszy. Prosimy wszystkich, którzy będą stąd odchodzić, zabierzcie ze sobą spokój, który tu znaleźliście, ale także: zostawcie po sobie porządek. Aby także ci, którzy przyjdą po Was, znaleźli tu miejsce, do którego człowiek pragnie powrócić.
Członkowie obywatelskiego stowarzyszenia Král’ova studňa (Źródło Królewskie)
A żeby było jeszcze ciekawiej, i gdyby ktoś pytał się, cóż to za prężne stowarzyszenie, wyjaśniam, że chodzi o grupę mieszkańców jednej z typowych, słowackich wsi, leżącej tuż za miedzą (a że wieś Lenartov, bo o niej mowa, leży we wschodniej Słowacji, gdzie mówią o sobie „vychodniary”, można powiedzieć, że jest to taka trochę „Słowacja B”). Jak można przeczytać na stronie internetowej założonej przez owych zapaleńców, latem 2009 grupa mieszkańców miejscowości wybrała się z dzieciakami pod namioty w rejon owej Kráľovej studni. Urzeczeni pięknem miejsca, założyli stowarzyszenie o takiej też nazwie. Sami z własnej inicjatywy uporządkowali teren wokół zarośniętego przez krzaki i trudnego już do znalezienia źródła. Po dwóch latach zbudowali wieżę widokową a niewiele miesięcy później postawili chatkę – drewniany schron, po słowacku pieszczotliwie zwany útulňa /utulnia/. Obok niewielkiej, zamykanej części tworzą ją dostępne dla wszystkich zadaszenie, a także otwarte poddasze z miejscem na ewentualny nocleg dla kilku osób. Obok chatki miejsce na ognisko i huśtawka. Nie zapomniano o postawieniu w pobliżu sławojki.
Fundusze? Sponsorzy? Ktoś przecież jest właścicielem wioskowej knajpki, ktoś inny jest miejscowym rzemieślnikiem, ktoś znów ma traktor potrzebny do wywiezienia materiału. A w okolicy jest jeszcze kilka innych rodzinnych firm (dodajmy, że na Słowacji tego rodzaju stowarzyszeniom przekazać można nie jeden ale dwa procent podatku). Kilka tygodni temu w ramach oficjalnego otwarcia chatki owo lokalne, wioskowe stowarzyszenie, zapraszając również mieszkańców i turystów z polskiej strony gór, zorganizowało międzynarodową imprezę na kilkaset osób, z gulaszem, z piwkiem, z zespołami folklorystycznymi, wreszcie z rozmaitymi atrakcjami dla najmłodszych, pod nazwą Pierwsza Słowacko-Polska Wędrówka do Królewskiego Źródła. Wszystko to z inicjatywy grupy zapaleńców z wsi zagubionej wśród wschodniosłowackich gór i lasów! Podobnych inicjatyw, i to właśnie, co ciekawe, będących dziełem lokalnych społeczności z małych miejscowości, jest u południowych sąsiadów więcej. Mówiąc górnolotnie, mały, choć znaczący przyczynek do budowania społeczeństwa obywatelskiego.


Dlaczego z takim uznaniem o chatce i wieży postawionej przez obywateli Lenartova? Ano, wiem o czym mówię, bo że tak powiem, siedzę w temacie i mam porównanie z losami podobnych, niewielkich obiektów po polskiej stronie granicy, znajdujących się w gestii różnych górskich stowarzyszeń i klubów z tradycjami, funkcjonujących w 750-tysięcznym mieście.

Gdyby kogoś interesowało:
turystyczna mapa Słowacji:
http://mapy.hiking.sk/
strona internetowa stowarzyszenia Kráľová studňa:
http://www.kralovastudna…
I na deser z jutuba: Z polsko-słowackiego pogranicza... czeskie country w wykonaniu zespołu Kollárovci z Kolačkova