Wyborcza parodia, czarny koń z Korwina

Miałem kiedyś w Polsce znajomego, który od zawsze sprawował publiczne funkcje połączone z rolą w oświacie. Komunista czystej wody, który potrafił odnaleźć się zawsze (nawet jeśli władzę w mieście sprawuje jakże dzika koalicja Platformy z PiS-em), żywy przykład na to, jak koryto i jego funkcjonowanie jest absolutnie niezależne od reprezentowanej opcji, poglądy się dostosuje, koalicje odpowiednie wybierze, ludzi przekona. Mimo oczywistej, wynikającej z osobistych przekonań niechęci, budził we mnie osobnik specyficzny, swoistego rodzaju podziw - Ci komuniści to się jednak w życiu po 89 roku (i wcześniej oczywiście) poustawiać potrafią, trzymają się razem, w każdych wyborach głosują zwarcie i na swoich, nic, tylko pozazdrościć. A, i jeszcze taki będzie pierwszym, który flagę 3 maja wywiesi, do kościoła na Boże Ciało poleci, a księdza z odpowiednio wypchaną kopertą na kolędę przyjmie.

Tak się zatem jakoś przykro zrobiło, gdy dotarła do mnie informacja, że ten sam Pan z dumą medal ostatnio przyjął od Związku Polskich Kombatantów. Raczej nie za działania zbrojne, z karabinem ma on tyle wspólnego, co ja ze znajomością europejskich trendów muzycznych (że ten Conchit wygra, to się jednak nie spodziewałem), a za m.in., uwaga: walkę z komunizmem. Takie rzeczy tylko w Polsce. Lokalnej.

Żeby nie było tak kolorowo, a któraś z opcji nie poczuła się niesprawiedliwie pominięta - ta mała ojczysta to skrajny przypadek tego, jak władza deprawuje, a nepotyzm, osobisty interes, arogancja i hipokryzja są na porządku dziennym. Aspirująca do lidera PiS-u w regionie pani, traktująca pracowników niczym feudalny, wyjątkowo niesprawiedliwy władca (znów oświata się kłania) przychylność wszystkich i sławę zapewnia sobie przede wszystkim serniczkami, które przy każdej możliwej okazji rozdaje gdzie popadnie (nie będę podpowiadał, w czyjej kuchni i przez kogo pieczone). Oraz tym, że jak prezes raz przyjechał, to prawie sobie nogi połamała, żeby stanąć jak najbliżej jego świetlistej popularności. Jak kogoś z tych okolic chciałbym przekonać, że partia Jarosława Kaczyńskiego to warty rozważenia wybór, daje mi ten ktoś jej przykład... i dyskusja zakończona. Słusznie zresztą.

Platforma z kolei w postaci politycznego spadochroniarza czerpie garściami ze swego guru - premiera, i władzę koncentruje na działaniach pełnych groteski, durnego uroku i nieudolnego marketingu. Festiwale, na które nikogo nie stać, wycieczkowa łódka na rzece, którą można przejść w wybranym miejscu podwijając spodnie do kolan, słoneczny zegar w cieniu - gawiedź się cieszy, pospólstwo wybierze. Można?

Ryba psuje się od głowy, banalne, smutne, prawdziwe. Gdy dziś widzę premiera Tuska, który tym razem przykrywając nieudolność i brak działań w sferze bezpieczeństwa i przeciwpowodziowych zabezpieczeń postanawia zabawić się w starotestamentowego Mojżesza, a wzorzec moralności Kwaśniewski promuje specyficzny model finansowej demokracji na Ukrainie, to już słów i siły brakuje, by to racjonalnie próbować komentować. Zjawisko to jednak coraz częściej nie ma politycznej barwy. Wystarczy popatrzeć na lokalne struktury każdej z liczących się w Polsce partii. Tam gdzie żyjecie, w waszych małych ojczyznach, czy przebijają się jednostki wybitne, których celem jest realna zmiana a nie kariera i własna kieszeń? Wygrywają ludzie z zasadami, zdolni organizatorzy, pełni pasji społecznicy? Czy może jednak ustępują oni pola wszelkiej maści cwaniakom, lizusom, hipokrytom i miernotom? Zakładając, że znają oni w ogóle znaczenie słów takich jak hipokryzja...

Głosować zatem, czy nie, jeśli tak, na kogo? Coraz trudniej przełamywać bierność, zachęcać, sypać argumentami. Wspomniałem Conchitę, austriacką, eurowizyjną kreację pewnego pana, która (które?) w uzasadnionym stopniu każe postawić pytanie - coś ty dobrego narobił, Sobieski? Przecież to głosowanie, manipulacja wynikami na tak ogromną skalę (jury dostosowujące swoje punkty w konkursie w zależności od rezultatów głosowania telewidzów) to przykład na to, jak sterowanie opinią publiczną (nawet w przypadku tak idiotycznym i mało znaczącym jak festiwal piosenki) jest zjawiskiem... powszechnym, usprawiedliwianym.

Wiedza oraz dokonania kandydatów do Parlamentu Europejskiego, ich znaczenie oraz osiągnięcia dla regionów, z których zostali wybrani... No cóż, pomińmy łaskawym milczeniem. Czasami mam wrażenie, że są tak zajęci liczeniem pieniążków i konsumpcją przywilejów, iż zapominają do jakiej frakcji należą czy po co cały ten parlament jest stworzony tak w ogóle. Od pierwszego lepszego, bardziej ogarniętego brukselskiego biurokraty zależy więcej, niż od tych, wybaczcie słowo użyte na wyrost, wybrańców narodu.

Okazuje się, że polska polityka upada na naszych oczach tak nisko, że swoją szansę dostaną w końcu idole pryszczatych jeszcze fanów życia politycznego, liberalnych i prawych bardziej niż lewy but ich lidera, korwiniści. Zastąpią koloryt lokalny Palikota, (samo w sobie jest to chyba jednak ruchem pozytywnym), udowadniając, iż polska scena życia publicznego zmienia się w kabaret szybciej i intensywniej, niż minęły świetlne lata Tuska.

O jakości wyścigu i jego renomie świadczą uczestnicy. Cóż, jaki kraj i wybory, taki czarny koń. Coraz weselej, naprawdę. Weselej na tyle, że najbardziej rozsądną i cenioną przeze mnie coraz bardziej odpowiedzią na to, jak się odnaleźć w polskiej demokracji, jest sugestia: idź, głosuj, to twój obywatelski, społeczny obowiązek... ale oddaj głos nieważny. Z komentarzem soczystym obok, co o tych pasożytach szczerze myślisz, przynajmniej się lżej na sercu zrobi.

Cynicznie sobie jaja robię, powiecie słusznie. A oni z nas wszystkich nie?

 

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika Ula Ujejska

14-05-2014 [23:13] - Ula Ujejska | Link:

Udało się raz z czerwonym biłgorajskim fiutem, to dlaczego ma się nie udać po raz drugi z kolejnym, tym razem po prawej stronie ?
Podobny kant - i do tego pomyślnie przeszedł testy. Teraz można tak manipulować głosami by kolejny raz nie dopuścić PiS do władzy.