(…)
[kolejny fragment książki "Polska - kraj absurdów" ] Mówimy: system „ochrony zdrowia”, choć raczej należałoby mówić o wykańczalni, o systemie destrukcji naszego zdrowia. W dodatku sytuacja systematycznie się pogarsza. Szpitale zwalniają personel, tną pensje, NFZ nie płaci, lekarze nie chcą leczyć, zwłaszcza ludzi starych i przewlekle chorych. Nie tylko małopolskie szpitale wypisują chorych w złym stanie zdrowia, żeby za chwilę powtórnie znów ich przyjąć, tyle że tym razem z innym rozpoznaniem i na inny oddział. Takie idiotyczne . niebezpieczne postępowanie wymuszają zasady rozliczania świadczeń medycznych przez fundusz. Zdarza się, że wypisany pacjent niestety nie wraca do szpitala ponownie, gdyż w międzyczasie schodzi z tego padołu.
Co gorsze, komercjalizacja szpitali i służby zdrowia, o której mówi rząd, w biednym kraju i niezamożnym społeczeństwie nic nie da, bo prywatne szpitale zwyczajnie nie chcą leczyć ciężko chorych pacjentów, wymagających specjalistycznych, drogich procedur leczniczych i długiego pobytu w placówce. Pacjent taki jest całkowicie nieopłacalny. Chcą leczyć jedynie młodych, zdrowych i bogatych. Na przykład w szpitalu publicznym MSW w Warszawie za jedyne 700 złotych można wykupić miesięczny abonament i ominąć kolejki, zostając pacjentem VIP-em.
Mało tego opłatę trzeba wnieść z góry za pół roku i nie można mieć więcej niż 65 lat.
Mamy i takie perełki wśród prywatnych szpitali, jak choćby ten podwarszawski, który pobierał dwukrotnie opłaty zarówno od pacjentów, jak i z NFZ-etu. Ale rekord pobił Uniwersytet Medyczny w Łodzi, który po 38 latach budowy i wydania miliarda złotych nie może być oddany do użytku, ponieważ zabrakło 50 milionów złotych na wyposażenie.
Nic dziwnego, że na operację zaćmy czeka się 2-3 lata, wszczepienia endoprotezy stawu kolanowego czy biodrowego od 3 do 8 lat, a na poradę kardiologiczną nawet rok. Na endokrynologię pacjenci zapisują się „już” na 2017 rok. Mamy też prawdziwą kolejkową listą hańby na zabieg czy wizytę dla dzieci. I tak: do alergologa w Płocku dzieci czekają czasem 250 dni, w Olsztynie – 124 dni, do ortodonty w Inowrocławiu – nawet 340 dni, w Warszawie – „tylko” 75 dni, do dermatologa w Krakowie -75 dni, a w Katowicach – 56 dni. Do okulisty w Częstochowie dzieci muszą czekać czasami 200 dni, a do pulmonologa w Poznaniu i Grudziądzu – ponad 60 dni.
Ci wszyscy skazańcy losu i systemu płacą oczywiście składki zdrowotne, a coroczny budżet NFZ-etu to ponad 60 miliardów złotych. Ale są miejsca, gdzie na lekarza czeka się tylko kilkanaście dni – to zakłady karne. Chcesz się szybko wyleczyć, idź do więzienia.
Czy nie jest totalnym nonsensem, że kilkuletnie dzieci dostają ze szpitali rachunki nawet na kilkanaście tysięcy złotych za leczenie – choć wiadomo, że do 18 lat są ustawowo ubezpieczone?
(…)
Dlaczego chory po udarze mózgu na konsultacje u chirurga musi czasami czekać kilka tygodni, zaś pacjent z rakiem płuc z przerzutami musi poczekać na radioterapię czasem nawet 2 miesiące i więcej? Przecież to wyrok śmierci.
Dlaczego umierającemu pacjentowi z zawałem serca na Śląsku dopiero w 11. z rzędu szpitalu znaleziono miejsce? Dlaczego osoba ze zdiagnozowanym rakiem krwi do hematologa musi czekać nawet kilka miesięcy, jeśli oczywiście nie ma nadmiaru pieniędzy?
Nie od dziś lekceważy się ludzkie życie w obecnym systemie i upadla chorych w najtrudniejszym momencie ich życia. To oczywiście znacznie mniej wdzięczny temat w mediach niż piłkarska impreza czy wyrok dla Dody, Nergala, Kuby Wojewódzkiego czy innego celebryty.
Czy ważniejsza jest troska o związki partnerskie? Obecnie rząd pracuje nad projektem ustawy, która ułatwi zmianę płci już od 16. roku życia.
Ta spirala absurdu pnie się ku szczytom, a chorzy wołają o pomstę do nieba, bo na władzę już nie mogą liczyć. Takiego chaosu w służbie zdrowia nie było od czasów powojennych. Cofamy się coraz szybciej. Urzędnicy bawią się w Pana Boga, lekarze nie mogą lub nie chcą leczyć, pielęgniarki mają pracować do 67 lat, a samorządowcy najchętniej zamknęliby szpital z braku pieniędzy.
Mylna diagnoza, błędna terapia, lata oczekiwania na zabieg czy niespodziewany zgon pacjenta to dziś normalka. Jakby tego było mało, za noc spędzoną przy chorym dziecku rodzic musi zapłacić, wypożyczenie leżaka w warszawskim szpitalu kosztuje 10 złotych, za łóżko we Wrocławiu trzeba zapłacić już 30 złotych.
Chory musi być przyjęty do szpitala na co najmniej 3 dni, bo za krótszy pobyt NFZ nie chce płacić. Zbyt szybko wyleczony pacjent to zły pacjent. Jeśli operacja naczyń wieńcowych, miażdżycy czy tętniaka jest poniżej linii pępka, a to się zdarza – refundacja na niektóre leki się nie należy, jeśli powyżej pępka -przysługuje, bo wtedy jest chorobą przewlekłą. Absurd – arcydzieło do Księgi Guinnessa.
czytaj całość:
http://ewastankiewicz.wordpress.com/2014/05/11/system-ochrony-zdrowia-raczej-nalezaloby-mowic-o-wykanczalni/
—
poza tym na blogu:
- Eska: Nie macie szans, sprzedajna hołoto, nie takie numery wytrzymaliśmy, my – spadkobiercy AK, NSZ, Żołnierzy Wyklętych, …
- Prof. Witold Kieżun: „Recepta na chorobę polskiej transformacji”.
- Tadeusz Płużański – „Lista oprawców”
- Polonijni nauczyciele potraktowani przez PO jak niewygodny balast
- „To jest moja matka, ta Ojczyzna!” … Jej Dobrego Imienia brońmy
- Upokorzone Wojsko Polskie, skompromitowani politycy
- Obowiązkowa demokracja 19/2014 (150)
- Oddajcie nam Annę Walentynowicz !
- Jan Pospieszalski prostuje kłamstwo Gazety Wyborczej
- Grzegorz Braun: Dostrzeganie inspiratorów wojny ukraińskiej tylko na Kremlu to dowód poważnej wady wzroku
- POLONEZ – Niezastąpiony pan Jan! Wspaniały pomysł! I niezastąpiona relacja blogpress.pl
- Koncert „Pieśń Patriotów Królowej Polski” 2.05.2014