BOZE DZIELO WOJTYLY

Boże dzieło Wojtyły
 
- ukoronowane dzisiejszą kanonizacją jest naszym wspólnym tytułem do chwały, choć tylu rodaków nie pamięta o jakże istotnym ( chyba najważniejszym! ) apelu o LUDZI SUMIENIA dla Polski! Bez nich  Polska nigdy nie stanie się normalnym i praworządnym krajem, a pozostanie jakąś „tratwą dla oligarchów”...płynących spokojnie po swoim Eldorado, gdy miliony młodych muszą szukać pracy za granicami tego Eldorada stworzonego wyłącznie dla elit i dzieci resortu. Nieraz i adepci wyższych uczelni muszą w Anglii zmywać naczynia albo być robotnikami na budowach.  Nie znaczy to, że bycie robotnikiem jest czymś hańbiącym, ale nie po to robi się magisterium! Nawet Słowacki, który przeczuł słowiańskiego papieża, nazywał siebie robotnikiem Boga ( w wierszu „Tak mi, Boże dopomóż”):
                               Z pokorą teraz padam na kolana.
                                   Abym wstał silnym Boga robotnikiem.
                               Gdy wstanę – mój głos będzie głosem Pana,
                                   Mój krzyk – ojczyzny całej będzie krzykiem,
                               Mój duch – aniołem, co wszystko przemoże.
                               Tak mi dopomóż, Chryste Panie Boże!
    Strofka ta może i wyobrażać modlącego się Jana Pawła II, który w swej godności namiestnika Chrystusa był również „robotnikiem Boga”! I pracował dla dobra całej planety, a także i Polski...choć tu może Jego wpływ od r.1989 próbowano zahamować w pewnych kręgach. I niestety, dość skutecznie, bo apelu o „ludzi sumienia” nie wysłuchano do dzisiaj, a właśnie ci „ludzie sumienia” są warunkiem sine qua non Polski normalnej, oczyszczonej z peerelowskiego szlamu. W stajniach IIIRP jest więcej nieczystości niż w stajniach Augiasza. Niestety, te same oblicza ( jak Kwaśniewski, Miller, Oleksy itd itp) rządzą lub komentują sytuację...
        Kiedyś wygłupiali się też Gierek, Jabłoński i Jaroszewicz, którzy w gratulacyjnej depeszy stwierdzili, że decyzja konklawe „sprawiła Polsce satysfakcję”, gdyż na tronie papieskim zasiadł syn narodu budującego „wielkość i pomyślność swej socjalistycznej ojczyzny” (!)…Za fasadą tych słów ukryto straszliwe prześladowania z lat stalinizmu, tysiące ofiar tego okresu, a także niemniej okrutne represje z okazji poznańskiego czerwca, marca 1968 roku, grudnia 1970 na Wybrzeżu czy z okazji strajków w Ursusie, Radomiu i Płocku w 1976 roku, a wreszcie stanu wojennego. A gdyby dodać do tego jeszcze indywidualne polowania na obywateli, którzy kontestowali reżim i okupację sowiecką. Właśnie słusznie zauważył Ścios: „... Polacy nigdy nie usłyszeli od władz „wolnej Rzeczypospolitej”, że czas „polski ludowej” był okresem okupacji sowieckiej. Nigdy nam też nie powiedziano, że Rosjanie są odwiecznym i najgorszym wrogiem polskości...” ( koniec cytatu). A życie w PRL-u dalekie było  od „wielkości i pomyślności”, przypominało  wegetację pod nadzorem milicyjnych pałek czy terroru petard z gazem, a nieraz czołgów i helikopterów, z których strzelano do ludzi nad Bałtykiem…Reżim PZPR znajdował się w stanie utajonej wojny z narodem, a wybuchała ona kilkakrotnie w otwartych konfliktach aż do 1989 roku.
        Trwa boże dzieło Wojtyły w Kraju, jak świadczą o tym grupy młodzieży modlącej się przy pomnikach Jana Pawła II w polskich miastach, niejednokrotnie nawet o północy. Albo ludzie pielgrzymujący dziś do Rzymu na kanonizację, ale dopóki ci sami ludzie nie wybiorą do rządu „ludzi sumienia” nie ujrzą Polski swoich marzeń...Cóż z tego, że liczne edycje o Nim ukazują się na całym świecie jak „A global pilgrim” (Chicago, Triumph Books 2005) czy „The Private Prayers of Pope John Paul II” ( New York – London - Toronto – Sydney – Singapore,Pocket Books, 2002), w której uczy nas jak się modlić, a zwłaszcza mówi nam jakim darem Boga dla człowieka jest modlitwa. Dopóki nie posłuchamy Jego mądrej rady o LUDZIACH SUMIENIA nie mamy nawet co marzyć o normalnej Polsce! Nie uleczymy Kraju samą tylko radością z Jego świętości...
        
                                                       Marek Baterowicz