Witaj: Niezalogowany | LOGOWANIE | REJESTRACJA
Strzeż się świńskiego pęcherza, panienko!
Wysłane przez Marcin Tomala w 18-04-2014 [19:43]
Pięknymi wiosennymi krokami zbliżają się do nas wielkanocne święta. Także dla wszystkich emigrantów to dni specyficzne, tęsknota za ojczystymi stronami połączona z próbą syntezy rodzinnych tradycji z "lokalnymi" zwyczajami. Nie oszukujmy się, masowych powrotów do kraju, podobnych do tych bożonarodzeniowych, nie ma. Tu gdzie mieszkam, w UK, wielu z Polaków kupi sobie żurek w butelce, jakąś dobrą wędlinkę prosto z polskiego sklepu, obowiązkowo chrzanik (po angielsku końską rzodkiewkę, bezczelni), niektórzy pomalują jajeczka (bez skojarzeń), odwiedzą (często anglikański) kościół.
Warto zaznaczyć, że nie tylko Wielka Niedziela i Poniedziałek są z reguły dniami wolnymi od pracy (Bank Holiday). Także w piątek można swoje zmęczone cztery litery rzucić na (postną rzecz jasna) kanapę, choć wielu z odpoczywających pokutników wybiera rodzinne wycieczki, spacery, czy nawet podróż nad lokalne, zimne acz zawsze urocze morze. Ot, niby kraj postępowy i mało religijny, ale piątek ironicznie wolny.
Ok, że sobie tak lokalnie, po angielsku westchnę - co z tymi miejscowymi, świątecznymi zwyczajami? Celebracja świąt zaczyna się tradycyjnie w Wielki Czwartek (Maundy Thursday). Dla nas wszystkich jest to oczywiście pamiątka Ostatniej Wieczerzy, kiedy Jezus umył nogi swoim uczniom i ustanowił Eucharystię. Słowo Maundy pochodzi od francuskiego Mande, czyli “polecenie” lub” mandat” i oznacza słowa skierowane przez Chrystusa ku apostołom, “byście się wzajemnie miłowali, jak Ja was umiłowałem.” W Wielkiej Brytanii królowa bierze udział w specjalnej ceremonii, która sięga czasów Edwarda I. Wybrani obywatele seniorzy, zasłużeni dla lokalnych społeczności, są obdarowywani specjalnymi monetami, umieszczonymi w czerwonych i białych sakiewkach – odpowiednio symbolizujących datki dla biednych oraz lata panowania monarchy.
Good Friday, czyli Wielki Piątek – tak naprawdę nie różni się wiele od tego, co możemy spotkać w polskich kościołach – celebrujemy drogę krzyżową, medytujemy nad śmiercią Chrystusa, bardzo miłym i ciekawym zwyczajem spotykanym w wielu miejscach jest wspólne (ekumeniczne wręcz) odprawianie drogi krzyżowej przez katolików i baptystów – sam miałem zaszczyt nieść krzyż podczas takiej uroczystości w uroczym małym miasteczku w Kencie, dodam dumnie – krzyż wcale nie miał rozmiaru symbolicznego. Grzechy młodości ważą, choć zapewne tych związanych z moimi blogowymi opiniami o polskiej rzeczywistości nawet bym nie podniósł. Raczej.
Nie ma święconki, śmigusa-dyngusa. Choć z drugiej strony tylu już nas tutaj, że kto wie? Na pewno bez problemu można znaleźć w sobotę polski kościół święcący pokarmy, więc można tę piękną polską tradycję przy odrobinie wysiłku kultywować. Mamy za to indyka, jagnięcinę, obiad w pubie ze znajomymi, rodziną. Jest krzyż, palemki (tak, tak!). Co z innymi, brytyjskimi atrybutami Wielkanocy?
Pisanki! Easter Eggs to dla Anglików przede wszystkim czekoladowe jajka puste w środku, którymi dzielimy się przy niedzielnym śniadaniu, lub częściej chowamy przed dziećmi w ogródku – dokładniej, czyni to za nas Easter Bunny – króliczek wielkanocny. Ciekawe, że tradycja ta wywodząca się tak naprawdę z Niemiec, jest popularna i lubiana na Wyspach. Niektórzy tradycjonaliści podchodzą do sprawy królików jeszcze poważniej, razem ze znajomymi oraz ich strzelbami próbują się pobawić w troszkę mniej popularną zabawę w szukanie samego królika. Jeszcze inni biorą ugotowane na twardo jajka, wspinają się na pobliskie wzgórze, po czym spuszczają jajeczka w dół – które najszybsze, wygrywa. No cóż, co kraj, to obyczaj.
A propos lokalnych dziwactw, drogie panie, strzeżcie się “tańców Morrisa” (Morris Dancing) – jest to taniec ludowy (jedna z jego wielu wersji, dokładniej), w którym to młodzi mężczyźni, przystrojeni w kapelusze, wstążki i dzwoneczki, zawieszonym na końcu długiego kija świńskim pęcherzem próbują dotknąć przechodzące obok nich kobiety – ma to dla nich oznaczać szczęście! Oczami wyobraźni widzę wersję polską - większy patyk, w miejsce dziewcząt politycy, a i świński pęcherz bym chętnie czymś solidniejszym zastąpił. Piękne! Koniecznie trzeba spróbować to na naszym gruncie zaszczepić.
Należy jeszcze wspomnieć o Easter Bonnets (specjalne ręcznie robione czepki, maski ozdobione wstążkami), można je podziwiać na specjalnej wielkanocnej paradzie w Londynie, przepysznych bułeczkach pieczonych w Wielki Piątek (Hot Cross Buns) czy tradycyjnym simnel cake (choć osobiście nigdy nie przejdę do porządku dziennego nad taka ilością suszonych owoców i kandyzowanych skórek cytryny razem wziętych, okropność). Eh, serniczek...
Wszystko o czym pobieżnie wspomniałem, to tylko wierzchołek góry lodowej, warto pamiętać, że Wielkanoc spędzona z dala od ojczyzny nie musi być wyłącznie przepełniona smutkiem i tęsknotą. Pamiętając o naszych, pięknych tradycjach, kultywując ich duchowy wymiar warto często dać szansę lokalnym zwyczajom.
Wesołych Świąt wszystkim rodakom, i tym na obczyźnie, i tym w kraju, życzę wraz z Najbliższymi szczerze i, a co mi tam, raz na jakiś czas można, z optymizmem! Happy Easter!
Komentarze
18-04-2014 [21:56] - RobertJerzy | Link: Wszystkim Rodakom na
Wszystkim Rodakom na Obczyźnie i Panu, rzetelnemu kronikarzowi naszej najnowszej Emigracji na Wyspach Bóg Zapłać i wiele radości ze Zmartwychwstania Pańskiego. Jesteśmy z Wami i bardzo tęsknimy!
18-04-2014 [23:02] - Marcin Tomala | Link: Ślicznie dziękuję za tak
Ślicznie dziękuję za tak cudne i miłe życzenia, szczerze je odwzajemniając, pozdrawiam!