Wywiad

W zeszłym roku pojawiły się niepokojące wiadomości o Pana problemach na uczelni. Jak wygląda Pana obecna sytuacja?
Zatrudnienie na Uniwersytecie Marylandzkim na pozycji full time faculty opiera się na umowach odnawianych w lipcu każdego roku. W czerwcu ubiegłego roku zostałem poinformowany, że umowa ze mną nie będzie przedłużona. W związku z obowiązującym 6-miesięcznym wypowiedzeniem, od początku grudnia 2013 r. nie jestem już pracownikiem Uniwersytetu.
 
Jak Pan odebrał całą sprawę? Miał pan świadomość, że coś wokół Pana dzieje się złego?
Od pierwszego wystąpienia przed Zespołem Parlamentarnym w lipcu 2011 roku prof. Lakowicz wiedział o moim zaangażowaniu się w sprawę wyjaśniania katastrofy smoleńskiej. Przed wyjazdem do Brukseli na początku 2012 r. na wysłuchanie przed Parlamentem Europejskim ustaliliśmy, że Uniwersytet Marylandzki może być przywołany jedynie jako miejsce mojej pracy, bez wykorzystania jego logo. Przestrzegałem tych warunków i dlatego wielkim zaskoczeniem była dla mnie nagła decyzja o nieprzedłużeniu umowy.
 
Czy podstawą nieodnowienia umowy były kwestie merytoryczne?
Najlepiej zilustruje to „historia jednej publikacji”. W ubiegłym roku byłem współautorem czterech publikacji w renomowanych czasopismach naukowych. Trochę za dużo jak na ewentualny zarzut o brak aktywności naukowej, dlatego z publikacji redagowanej już pod koniec ubiegłego roku usunięto moje nazwisko. Po mojej interwencji przywrócono je z obietnicą, że jest to już finałowa wersja (mam tę kopię). Sądziłem, że sprawa została ostatecznie wyjaśniona. Okazało się jednak, że dane słowo nie zawsze obowiązuje obie strony, moje nazwisko ponownie znikło z listy autorów.

Co dla Pana oznacza utrata pracy? Jakie komplikacje wiążą się z tą sytuacją?
Utrata pracy, nie jej zmiana, zawsze jest ogromnym stresem i powodem wielu problemów. W moim wypadku są to szczególnie dotkliwe kłopoty. Z powodów zdrowotnych muszę mieć ciągłe i pełne ubezpieczenie, które teraz utraciłem. Prywatne ubezpieczenie zdrowotne jest bardzo kosztowne. Nie mniej ważne jest to, że straciłem zatrudnienie po prawie 20 latach zaangażowania i pracy w budowanie reputacji jednego z najlepszych laboratoriów nie tylko tu, w Stanach, ale i na świecie, w dziedzinie spektroskopii fluorescencyjnej, mojej specjalności zawodowej, z której doktorat zdobyłem w Polsce.
 
Czy problemy na Uniwersytecie w Maryland mają związek z Pańską pracą dotyczącą badania katastrofy smoleńskiej?
Mogę podać dokładną datę, kiedy zaczęły się moje problemy. Mają one związek ze spotkaniem ministra Macierewicza z prof. Lakowiczem, dyrektorem Centrum Spektroskopii Fluorescencyjnej, w końcu maja ubiegłego roku. Po ukazaniu się informacji w polskich mediach o tym spotkaniu, do prof. Lakowicza dotarło fałszywe, niezgodne z prawdą tłumaczenie na angielski, że podczas tego spotkania min. Macierewicz podziękował mu za jego wkład w badanie katastrofy smoleńskiej. Następnego dnia został wystawiony list o nieprzedłużeniu ze mną umowy o pracę. Tego listu nie otrzymałem, ponieważ został on szybko zastąpiony nowym, z datą czerwcową. Jednak z powodu pomyłki administracji uczelni posiadam kopie obydwu listów.
 
Zbieżność dat jest bardzo wymowna. Przy okazji omawiania pańskiej sytuacji w Polsce pojawiły się wiadomości, że stał się Pan ofiarą nagonki ze strony Polaków, którzy przesyłali do uczelni donosy na Pana i usiłowali zmusić uczelnię do Pańskiego zwolnienia. Czy to prawda?
Nagonka trwała od pierwszego mojego wystąpienia przed Zespołem Parlamentarnym w lipcu 2011 roku. Wtedy zdecydowałem się na podanie swojego nazwiska i nazwy uczelni, na której byłem zatrudniony. Znając sytuację w Polsce, byłem świadomy, że pociągnie to za sobą – mówiąc oględnie – bardzo negatywne konsekwencje. Nie pomyliłem się, reakcja była natychmiastowa. W sieci trwały nawet poszukiwania zdjęć z okolicy, w której mieszkam. W początkowym okresie czytałem wiele z tych donosów, często bardzo niewybrednych, skierowanych do prof. Lakowicza. Nadawcy pisali je po polsku, zmyleni jego nazwiskiem, nieświadomi, że zupełnie nie zna języka polskiego. O ironio, byłem wówczas tłumaczem tych donosów. Jednak kropla drąży skałę, trwało to prawie dwa lata i mrówcza praca osób zaangażowanych w zniesławianie mnie sfinalizowana została w maju ubiegłego roku. Podobna akcja, z różnym skutkiem, podjęta została wobec prof. Biniendy i Cieszewskiego. Nie będzie chyba zaskoczeniem, że w każdym z tych przypadków przewijają się te same nazwiska.

Czy dziennikarze odegrali w tej sprawie jakąś rolę?
Tak, i nawet nie kryli się z tym zaangażowaniem. Przykładem niech będzie dziennikarz radia TOK FM Paweł Pisaniecki, który opublikował na swoim blogu w notce pt. „Macierewicz w USA - Wielka mistyfikacja, która może doprowadzić do międzynarodowego skandalu!” fragment korespondencji z prof. Lakowiczem. Z lektury tego e-maila można się zorientować, że nie był to incydentalny list w sprawie majowego spotkania, ale dłuższa wymiana korespondencji, na co wskazuje nagłówek listu (subject). Podobnie nie krył swojego zaangażowania prof. Artymowicz, który już jesienią 2011 próbował nawiązać kontakt z prof. Lakowiczem w języku polskim, we wpisie na salon24.pl: „Jak dr Nowaczyk i szef ZP wykiwali prof. Lakowicza”.
 
Czy obecna sytuacja zmieni Pańskie zaangażowanie w sprawię smoleńską?
Nie.

 Jakie ma Pan dalsze plany i możliwości zawodowe? Czy sytuacja w Maryland może stać się dla Pana problemem w innych miejscach?
Szukam pracy. W konflikcie z Uniwersytetem reprezentuje mnie biuro prawnicze z Filadelfii. Nie wiem, jakie będą skutki braku porozumienia z uczelnią i skierowania sprawy do sądu. Tym bardziej nie wiem, jakie będą rezultaty dalszych działań „życzliwych” mi osób. Wiem natomiast, że je podejmą. Oczywiście, moja sytuacja w innym miejscu zatrudnienia nie będzie łatwa. Nigdzie nie patrzy się przychylnym wzrokiem na osoby, które wkraczają na drogę prawną z pracodawcą.
 
W PRL-u działał Pan w opozycji antykomunistycznej. Jak Pan ocenia fakt, że i dziś za działalność naukową można mieć w Polsce poważne problemy? Naukowcy zaangażowani w sprawę smoleńską są ciągle ofiarami ataków...
Byłem zaangażowany w działalność opozycyjną od końca lat 70. ubiegłego wieku w różny sposób, który zależał od dostępnych możliwości. W swoim Uniwersytecie Gdańskim miałem opinię czarnej owcy. Gdy padały pytania, kto podpisał, kto był na manifestacji, kto strajkował, nawet o mnie nie pytano, mój udział był oczywisty, naturalny. Jak powiedział mój szef na kolejnym spotkaniu w „sprawie” – Pana to już nawet nie pytam. Wówczas jednak fizyka była nauką przyrodniczą. Zaangażowanie opozycyjne nie miało wpływu na moją aktywność naukową, nie licząc oczywiście ciągłego braku czasu wykradanego na „przestępczą” działalność.
 
Teraz fizyka jest już polityczna?
Po 10 kwietnia fizyka, wraz z całą gamą nauk technicznych, przeszła w Polsce do działu „nauk politycznych”. Okazało się również, że poziom wiedzy z tych dziedzin zdecydowanie wzrósł wśród wielu dziennikarzy i polityków, których nigdy bym o to nie posądzał. Mówiąc bardzo skrótowo: w wojnie wytoczonej przez media środowisku nauk technicznych każdy chwyt jest dozwolony. Ze strony dużej części naukowców w Polsce, a szczególnie ich oficjalnych przedstawicieli, taki stan rzeczy jest najczęściej milcząco aprobowany. Tą sytuacją mogą być zdziwieni tylko ci, którzy wcześniej uwierzyli w „samooczyszczanie” się prawników, dziennikarzy, naukowców. Bez potrzeby lustracji, oczywiście „dzikiej”. Za to teraz nadszedł czas „ucywilizowanej weryfikacji”.

Rozmawiał Stanisław Żaryn

http://wpolityce.pl/wydarzenia/75716-prof-nowaczyk-nie-jestem-juz-pracownikiem-uniwersytetu-w-maryland-nagonka-trwala-od-pierwszego-wystapienia-przed-zespolem-smolenskim-nasz-wywiad

 

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika foros

04-03-2014 [22:34] - foros | Link:

powodzenia Panie Profesorze i zdrowia.
Mam nadzieję, że wolna wreszcie Ojczyzna nie zapomni o Panu i podobnych Panu patriotach.

Obrazek użytkownika Andrzej-emeryt

04-03-2014 [23:29] - Andrzej-emeryt | Link:

Chyba Panie Kazimierzu Pan pamięta czasy w Polsce gdy pod każdym wynalazkiem, wnioskiem racjonalizatorskim też podpisywała się tzw.: czapa. Często pomysł zawłaszczano, pozbywając się samego twórcy. Widocznie i ta moda ukąsiła już MERY. Co do "Smoleńska: to Pan posiadając dostęp do "parku naukowego" tylko ujął technicznie to co o "Smoleńsku 2010" wszyscy wiemy. I za to dziękujemy. Podłe są retorsje. Co zrobi pan Lakowicz gdy USA, wielki i potężny Izrael i daj Boże Rosja ujawnią zdjęcia satelitarne z 10.04.2010 roku?.

Jak widać jest PAN ostatnim naukowcem na uczelniach amerykańskich który zachował "HONOR". Myślę , że powstanie w Polsce jakaś inicjatywa pomocowa dla Pana w którą zaangażuje się wielu rodaków. Myślę, że także Światowa Polonia. Chociażby na leczenie. Ja panu mocno dziękuję.

Obrazek użytkownika Pokrzywa

05-03-2014 [06:44] - Pokrzywa | Link:

to współcześni Niezłomni i Wyklęci.
Historia znów rzuca "perły przed wieprze".

Obrazek użytkownika Antykacap

05-03-2014 [08:19] - Antykacap | Link:

No cóż, macki czerwonej ośmiornicy sięgają za ocean, ale naprawdę przyjdzie moment gdy je skutecznie odrąbiemy, odrąbiemy ze tak powiem z imienia i nazwiska, ten czas nadchodzi.
Sledze blogi, wpisy itd. nikt tego nie mówi wprost, ale wszyscy myślimy podobnie - tego układu już sie nie da zmienić perswazja, ten czas został stracony.
Ton i charakter wpisów charakterystycznie, sukcesywnie się zmienia, a to oznacza ze osiągamy jako naród jakiś punkt kulminacyjny , po przekroczeniu którego nie będzie odwrotu, ani tzw."zmiłuj się"
Dziękuję za prace którą Pan wykonał, jestem dumny ze Polska ma takich synów, życzę wszystkiego najlepszego.

Obrazek użytkownika Szamanka

05-03-2014 [08:55] - Szamanka | Link:

Tylko proszę nie opuszczać głowy! Przecież Bóg jeszcze istnieje!
Wiem, że każde słowo otuchy jest teraz i ważne, i, w rzeczywistości, puste.
Ale mocno wierzę, że znajdzie się uczelnia, dla której nauka i prawda to nie sprzeczności, ale jedna, podstawowa i święta zasada.
Niechby się Panu udało spotkać właśnie teraz na swej drodze ludzi sprawiedliwych.
Tak bardzo Pana przepraszam za postępki łotrów.
Może jednak Jezus nie wszystkim łotrom wybacza?
To byłoby takie maleńkie zadośćuczynienie...
Serdecznie pozdrawiam i jesteśmy z Panem i Pana Bliskimi!

Obrazek użytkownika andzia

05-03-2014 [09:30] - andzia | Link:

Niestety,w czerwonej zarazie sprawiedliwość jest sporadycznie wytwarzanym produktem ubocznym.
Ufajmy jednak,że niedługo to się zmieni i wszyscy niegodziwcy poniosą odpowiedzialność za szkalowanie Pańskiej,Profesorze,Osoby.