Kamienie na szaniec – rzucone, ale czy potrzebnie ?

W galimatiasie wydarzeń nie zauważyłbym, że pojawi się tytułowy film. Dostaliśmy (Niepoprawne Radio PL) zaproszenie na prasową projekcję. Obiło mi się tylko o uszy że : „nie warto”, ale argumentów nie czytałem i nie słyszałem. Może i dobrze, bo poszedłem, a film mnie zaskoczył.
To moja druga recenzja. W pierwszej wieszczyłem porażkę produkcji i się sprawdziło. W tej nie wieszczę sukcesu, ale tylko dlatego, że o sukces polskiego filmu dziś trudno. O sukces kasowy mogą zawalczyć i mam nadzieję, że ten film zastąpi dotychczasowe komunistyczne produkcje, które wciąż lecą na państwowych kanałach telewizyjnych. O sukces międzynarodowy będzie trudniej, bo wojna z Niemcami niemodna, słowo „Pawiak” nieznane, a nastolatkowie z bronią przeciw „prawowitej” władzy – niewskazani.
Kto w świecie zrozumie, że Niemcy to to samo co okrutni faszyści, a Polska w której były „polskie” obozy koncentracyjne walczyła z ich „Matkami i Ojcami”? Kto serio potraktuje i skojarzy oddziały w niemieckich mundurach rozstrzeliwujące ludzi z łapanki? Co to jest „łapanka” ? Albo tajemnicze „AK”?. Może wymagałoby dodanie obszernego wyjaśnienia historycznego do zagranicznej emisji.
Treść tych kilku ostatnich zdań mówi o nowym filmie, ale też w nowych czasach. Chciałoby się zapytać British Airways, czy puszczą na swych niemieckich liniach ten film?
A film wzrusza, ma znakomitą muzykę (choć czasami jakby tej muzyki brakuje, a czasem się nieco rozmija z fabułą – to moje wrażenie), ale też znakomitych młodych aktorów. I momenty też są (niestety?). Dwa lub z „ulicznym” pocałunkiem licząc, trzy. Jest to zarzut naszych środowisk do filmu. Nie wiem jak wyglądała moralność tamtych harcerzy, ale mnie nie raziły te sceny. Równie dobrze mogłoby ich nie być, ale są. W ocenie wielu starszych ludzi, wtedy, za okupacji czy przed wojną to …
Rozumiem. Rozumiem też wycofanie się z firmowania filmu przez konsultanta historycznego prof. Grzegorza Nowika (ISP PAN) bo film „dalece odbiega od tego co wiem o czasach, ludziach i tych wydarzeniach”.
 

Mimo wszystko film jest dobry i wciągnie młodych w historię, nie znudzi i nie zanudzi, dziewczyny zapłaczą, a chłopcy może pomyślą nad tym jak oni by się w podobnej sytuacji znaleźli. Ci młodzi aktorzy myśleli, jak powiedzieli podczas konferencji po filmie.
Ten film ma wady, ważne i co gorsza zamierzone. Jedna, związana z rozterką : czy można zabijać? Czy harcerz może zabijać? Zamierzona, co potwierdził reżyser Gliński. Autorzy znaleźli jakieś listy bohaterów tej historii i taki wniosek wysnuli. Może to i prawda, choć mi to wygląda na uzasadnienie wprowadzenia dodatkowego elementu to fabuły. Owszem wzbogaca on i uzasadnia pewne sceny, ale mnie takie rozterki nie pasują ani do wojny, ani do młodych porywczych i prawych ludzi, ani do tamtych czasów, kiedy nie tylko harcerze ale i dzieci wiedziały jaka jest jedyna droga walki ze złem ostatecznym.
Druga, to przebijająca się gdzieś, pomiędzy wierszami, niezbyt pochlebna informacja o Armii Krajowej. Owszem, dbająca o młodych by ich nie narażać, ale niekonsekwentna, kręcąca i nieszczera, a także będąca zupełnie gdzieś obok i ponad. AK w tym filmie to zakulisowy partner i dyrygent, a nie największa podziemna armia antyniemiecka w Europie. Skoro mi tego brakuje, to jak ma zrozumieć rolę AK w II WŚ zagraniczny widz? A może wcale nie musi?
I trzecia wada filmu, którą starałem sobie zniwelować myślą, że ten film to zastępstwo dla PRL-owskich produkcji. Nie do końca jednak potrafię wyjaśnić sobie dlaczego…
 
Dlaczego dziś reżyser, scenograf, producent nie opowiada o drugim zupełnie nieznanym froncie wojny, o froncie walki z sowiecką Rosją, bardziej bezwzględnym i okrutnym, pozbawionym elementarnych cywilizacyjnych cech okupantem.
 
Szczególnie dziś, po kilku dniach Narodowej Pamięci o Żołnierzach Wyklętych.