Tusk nieodrodnym następcą Urbana

Pamiętacie, jak Urban likwidował w PRL bezrobocie? Dla tych, którzy zapomnieli lub urodzili się zbyt późno, aby poznać jego twórczość jako rzecznika komunistycznego rządu przypomnę. Kiedyś komuniści, jak dziś Donald Tusk twierdzili, że w Polsce żyje się lepiej niż na zachodzie. Urban stwierdził, że w PRL nie ma bezdomnych, którzy są w krajach imperialistycznych (tak nazywano zachodnie demokracje). Na dowód dobrobytu powiedział, że w Polsce każdy jest gdzieś zameldowany a biednym bezdomnym z USA wysłał koce. Dziś Tusk pobił rekord hipokryzji Urbana zapowiadając początek końca tzw. „śmieciówek”. Ma to zostać osiągnięte przez objęcie tych umów składką na ZUS. W praktyce skończy się to obniżeniem wypłat z powodu odprowadzenia części pieniędzy na ZUS. Oblicza się, że może to przynieść do 650 milionów zł. dodatkowych wpływów dla Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. I tak Tusk niby to dla dobra najsłabszych pracowników odciąży budżet państwa ich kosztem (o tyle może zmniejszyć dopłaty z budżetu do ZUS)

Niby nowa ofensywa Tuska, to seria konferencji powtarzających zmodyfikowane obietnice z poprzednich kampanii. Jak dotąd na ich realizację premierowi brakowało czasu i z pewnością znów zabraknie. Zresztą to widać gołym okiem skoro zaczął od urlopu. Deklaracje, m.in. o wprowadzeniu darmowych podręczników dla uczniów po szumnych i niezrealizowanych zapowiedziach laptopów dla każdego, w ramach cyfrowej szkoły, brzmią tak atrakcyjnie, jak reklama w „szmateksie” posezonowej wyprzedaży używanych trampek. A likwidacja umów śmieciowych w ustach premiera brzmi tak samo wiarygodnie, jak bajki o cudownym wkroczeniu Polski do grona G-20, czyli najbogatszych państw świata za osiem lat. Im dłużej Tusk i jego klika pozostają przy władzy, tym wspomniane konkretne obietnice stają się coraz bardziej przyziemne. A obietnice silnej pozycji Polski w świecie składane przez premiera mają postać wizji niemożliwych do zrealizowania. Bo o ile mityczny król Midas czego się nie dotknął zmieniał w złoto, o tyle ekipa Tuska większość rzeczy, za które się zabierała, doprowadziła do ruiny.

Na nic zdały się przesłodzone, medialne prezentacje Tuska. Polacy nie dali nabrać się po raz kolejny na zabiegi usłużnych premierowi mediów, które zresztą lamentują, że sondaże wyborcze nawet po „świetlanych wizjach” premiera niewiele się zmieniły. Widocznie Polakom zależy, żeby uratować swój kraj przed całkowitą zamianą w "złoto" Tuska...