Gender nasz powszedni

„Daj chłopaka”... Łatwo powiedzieć. A skąd wziąć, jak nie ma?
-----------------------------------------------------------------

I. Daj pijaka i Polaka

Ze starego sentymentu radio w samochodzie nastawione mam na „Trójkę” i tak się składa, że od czasu do czasu puszczają tam piosenkę zespołu Mikromusic „Takiego chłopaka”. Na potrzeby notki zreferuję przesłanie – oto kobiecy „podmiot liryczny” zwraca się do losu o zesłanie księcia z bajki, zaś specyfikacja zamówienia skonstruowana jest na zasadzie negatywnej. Wyliczane są mianowicie cechy przyszłego chłopaka, których bohaterka stanowczo sobie nie życzy. Leci to następująco: „Daj chłopaka / nie wariata / daj nie palacza / nie biedaka / daj nie pijaka / nie Polaka / daj nie brzydala (…) daj nie cwaniaka / nie pajaca (...)” - i tak dalej. Koniec końców jednak dziewczę spuszcza z tonu, by w finale prosić już o kogokolwiek: „Prześlij mi chłopaka / Daj Polaka / tak, chcę wariata / chcę pijaka / tak, daj siłacza / daj brzydala / tak, daj Polaka (...)”.

Jak można się domyślić, tzw „doświadczenia życiowe” musiały uzmysłowić rozegzaltowanej panience, że „życie to niejebajka” i stąd końcowe drastyczne ograniczenie wymagań na zasadzie: „niechby pił, niechby bił, byle był”. Ideały dostępne są bowiem jedynie w tanich romansidłach i w zasadzie jedyne już czego posuwająca się w latach bohaterka oczekuje od wybranka, to zdrowa tężyzna fizyczna - „daj siłacza”. Reszta nieistotna – może być nawet brzydki i pijący Polak...

II. Genderyzm dnia codziennego

Ktoś może interpretować powyższe jako gorzką piosnkę o odzieraniu z barwnych złudzeń, które towarzyszy dojrzewaniu, ja jednak pozwolę sobie na zastosowanie innego klucza w kontekście toczącej się dyskusji na temat ideologii gender. Otóż nic innego, jak właśnie pełzający, powszedni genderyzm dnia codziennego doprowadził do potężnego kryzysu wzorców męskości, stąd też faceci w typie pożądanym przez większość kobiet, którzy i tak bywali towarem dość deficytowym („Gdzie ci mężczyźni” Danuty Rinn – pamiętacie?) obecnie są już w niemal kompletnym zaniku. Powszechna feminizacja na wszelkich możliwych poziomach – od promowanych stylów wychowania, poprzez edukację, skończywszy zaś na popkulturowej propagandzie – sprawiła, iż faworyzowany jest model metroseksualnego nadwrażliwca. A po takiej obróbce otrzymujemy (tzn. Panie otrzymują) z reguły kompletnego popaprańca i niedorajdę (piosenkowego „wariata” i „pajaca”) uciekającego często wraz ze swymi problemami wynikającymi z rozchwianej osobowości w nałogi („pijaka”). Ostatnią rzeczą do jakiej się taki nadaje jest stworzenie stabilnego związku dającego kobiecie poczucie emocjonalnego i materialnego bezpieczeństwa.

Cóż, sameście, drogie Panie, tego chciały. Facet miał być mniej „patriarchalny”, bardziej wrażliwy i ładny na dodatek? No to mamy znerwicowanych, wypacykowanych lekkoduchów z zaburzoną - jak to określają genderyści - „płcią kulturową”. A potem taka jedna z drugą wyje tęsknie do księżyca niczym wyposzczona suka - „daj chłopaka”... Łatwo powiedzieć. A skąd wziąć, jak nie ma?
Oczywiście, zaraz usłyszę, że to nie tak, że chodziło o to, by mężczyzna był jednocześnie czuły i zaradny, ładny i męski, niczym w tej biesiadnej piosence „Czy chciała by pani Polaka / Polaka, Polaka ach tak / Bo Polak w potrzebie przytuli do siebie / Polaka, Polaka ach tak”. Tyle, że to nie funkcjonuje w ten sposób – albo patriarchalny macho z tak wykpiwaną przez feministki rycerską, opiekuńczą szarmancją wobec „płci słabej”, albo niedorobione dziwadło lub miałki lowelasik. Kreacja bytu idealnego mającego poprawić naturę i sprawdzone mechanizmy społeczno-kulturowe kończy się zwyrodnieniem i osobistymi porażkami, czy wręcz zmarnowanym życiem. O metroseksualnych „orłach-sokołach” nikt nie słyszał, bo takie zwierzę nie istnieje.

III. Gender przyswojony

Tymczasem jednak produkcja nowego człowieka, mająca ostatecznie „zdekonstruować” „kulturowe stereotypy płciowe” po propagandowej „podgatowce” wkracza w okres instytucjonalizacji. Placówki oświatowe – od przedszkoli począwszy – kuszone są genderowymi projektami finansowanymi przez Unię Europejską w ramach których chłopców przebiera się w sukienki i każe się im bawić lalkami. To na początek – podobnie jak dobrowolność skorzystania z tej „oferty”. Niebawem wkroczymy w etap obligatoryjności z sankcjami dla niepokornych rodziców, którym nie będzie w smak realizacja takiej akurat formy „obowiązku szkolnego” – jak dzieje się to obecnie w Niemczech. Oj, to dopiero wkrótce będzie skowyt - „daj chłopaka”...

Osobiście ciekawi mnie społeczna skala przyswojenia tego obłędu – wszak w „genderowych przedszkolach” realizujących „równościowy” program zalecany przez Radę Gospodarczą i Społeczną ONZ sprzeciwy rodziców są dość sporadyczne. I tu przypomina mi się pani Magdalena Żakowska (żona „tego” Żakowskiego), która niegdyś na łamach „Wyborczej” w artykule „Jeśli mój syn będzie gejem…” pochwaliła się arcypostępowym wychowywaniem swego synka – zafundowała mu mianowicie coś w rodzaju domowego „genderowego przedszkola”. Jak bajka o myszce Gryzikruszce, która jest „dużo bardziej niegrzeczna od swojego męża”, to bez końcowej sceny w której bohaterka sprząta w domu lalek - spuentowane wyrażeniem żalu, że z książki nie da się wyrwać tej ostatniej kartki. Jak Bob Budowniczy, to z podkreśleniem żony Marty, która „jest bardziej od Boba rozgarnięta i potrafi szybciej niż on wyremontować mieszkanie”. No i wreszcie ta urocza niepewność, gdy synek w sklepie z zabawkami wybiera sobie różowy wózek by wozić w nim pluszowego królika, iż „na razie nie mam pewności, jakiej jest orientacji”… A do kompletu cytat z koleżanki, która radośnie obwieszcza: „Marzę o chłopcu i żeby był gejem, bo do końca życia będzie miał ze mną silną emocjonalną więź, jak w filmach Almodóvara" oraz zapowiedź kupienia polskiej edycji gejowskiej książeczki dla dzieci „Z Tangiem jest nas troje" o parze homoseksualnych pingwinów wychowujących małego pingwina – albowiem, jak stwierdza o swym synku pani Magdalena: „Jedno wiem na pewno - homofobem nie będzie”.

To wszystko miało miejsce w roku 2009. Teraz pani Żakowska mogłaby uzupełnić postępową tresurę od kołyski odpowiednio sformatowanym przedszkolem i patrzeć spokojnie jak gender nasz powszedni wydaje swe owoce. Tylko dziecka żal.

Gadający Grzyb

Notek w wersji audio posłuchać można na: http://niepoprawneradio.pl/

Na podobny temat: http://niepoprawni.pl/blog/287/wypisy-z-antycywilizacji-postepu-ap-odc-1

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika Magdalena

26-12-2013 [19:24] - Magdalena | Link:

gąsienicami to będzie z niego kukułka ...
jak sobie pomyślę, że się kiedyś zaśmiewałam z pomysłów Łysenki ...
Gdzie te czasy gdy śpiewano "Czy chciałaby Pani Polaka? Polaka, Polaka ach tak!"

Obrazek użytkownika Gadający Grzyb

05-01-2014 [19:58] - Gadający Grzyb | Link:

Bo ten cały "gender" to właśnie łysenkizm antropologiczny ;)

pozdr.
GG