Jak MAK-iem zasial

 
       Listopad rozpoczął się ofensywą układu władzy, albowiem reżim Platformy tzw. Obywatelskiej czuje się niepewnie wobec sporej liczby publikacji internetowych utrzymanych w duchu : „bekniecie za Smoleńsk”!  Oczywiście bekną, bo prawda smoleńska wyjdzie na wierzch, tak jak kiedyś katyńska, choć tłumiona lat tyle. Tym razem nie rzyjdzie nam czekać aż tak długo, ale narazie bataliony Tuska mogą dalej rozrabiać bezkarnie ( jak długo jeszcze?),bo ich lider z koleżkami i tak w razie czego znajdą azyl w Szwajcarii albo na Bermudach. A w dniu Święta Zmarłych w sukurs przyszedł premierowi redaktor naczelny „Rzeczypospolitej” Bogusław Chrabota publikując na swych łamach artykuł „Świeczki na grobach smoleńskich”.  Zaatakował w nim tych Polaków, którzy nie wierzą w absurdalny raport MAK-u i nonsensowne bajania Anodiny. Zdaniem redaktora Chraboty są to „jacyś rozhisteryzowani pełnomocnicy, mecenasi, eksperci, samozwańczy profesorowie, awanturnicy, polityczni cwaniacy...”(!?) Ciekawe, samozwańczych profesorów to raczej znajdziemy po stronie PO, a takiego eksperta jak dr Lasek to szukać ze świecą! Ten cytat odzwierciedla styl prawie stalinowskiej nowomowy, podobnych zwrotów używał w r. 1953 Tadeusz Mazowiecki porównując ks. biskupa Kaczmarka ( skazanego na 12 lat więzienia) i innych oskarżonych bezpodstawnie księży do ...sługusów imperializmu amerykańskiego, a nawet do niemieckich kolaborantów.  Dzisiaj  Mazowieckiemu sprawiono uroczysty pogrzeb, podkreślając z emfazą, że odszedł od nas pierwszy niekomunistyczny (?) premier, a przecież w tym stwierdzeniu jest zasadnicze kłamstwo: Mazowiecki od lat stalinizmu był kolaborantem PRL-u w szatach działacza PAX-u czy potem redaktora naczelnego „Więzi”. I mało kto pamięta o książce „Wróg pozostał ten sam” (1952), a jednym z autorów tej stalinowskiej agitki był Tadeusz Mazowiecki. Czy można więc dziwić się, że układ okrągłostołowy powierzył mu stanowisko premiera?  Bynajmniej, właśnie taki „dysydent” z domieszką stalinowskiego betonu zapewniał byłym kadrom PZPR pełną ochronę poprzez politykę grubej kreski. I opóźniał wyjście sowieckich dywizji z IIIRP. Taki to polityk szykował warunki dla ewolucji Unii Wolności w Polską Ośmiornicę ( czyli PO), która dzisiaj dławi Polskę na wszelkie sposoby. Porównanie partii Tuska do ośmiornicy wyszło spod pióra sławnej skrzypaczki i poetki osiadłej pod Wiedniem. Joanna Mądroszkiewicz ma absolutny słuch i wyczucie prawdy, a wieczór jej wierszy z cyklu „Polska Ośmiornica” odbył się 26 X br w gdyńskim klubie „Gazety Polskiej”. Niestety, ta oceaniczna metafora oddaje rzeczywisty stan rzeczy: polski naród i kraj są w mackach tej politycznej „ośmiornicy” , która dusi społeczeństwo a głaszcze oligarchów. A w kwestii smoleńskiej „katastrofy” ma być jak MAK-iem zasiał.
       11 Listopada miała miejsce kolejna akcja Ośmiornicy,  niby polskiej a całkowicie antypolskiej. Celem jej ataku był znowu – jak w latach poprzednich - Marsz Niepodległości, w którym szli przedstawiciele wielu środowisk patriotycznych i prawicowych z Polski oraz goście z zaprzyjaźnionych ruchów narodowych, delegacje z Węgier, Włoch czy Francji, także uczestnicy poprzedzającego Marsz Antyszczytu Klimatycznego oraz Polacy z Wilna, duchowni. Marsz Niepodległości rozpoczął się modlitwą i błogosławieństwem z zakończył odśpiewaniem hymnu „Jeszcze Polska nie zginęła...” przez kilkadziesiąt tysięcy osób w parku na Agrykoli. Ocenia się, że w tej potężnej manifestacji brało udział około stu tysięcy ludzi, lecz brutalne szarże policji, lewaków i zamaskowanych tajniaków rozproszyły częściowo pochód, zatem nie wszyscy dotarli do Agrykoli. Dramatycznie wyglądał napór policji na ulicy Belwederskiej, dochodziło tam już do tratowania się, gdy wreszcie cofnięto oddziały. A przy ulicy Skorupki z dachu domu leciały kamienie i butelki z benzyną, rzucane przez squattersów- lewaków, za cichą zgodą policji, która wręcz podjudziła mieszkańców tego domu do kryminalnych zachowań rozsiewając uprzednio fałszywe plotki, że budynek ma być obiektem agresji ze strony...Marszu! Sytuacja zagrożenia dla tego budynku była  bluffem policji, która oczywiście nie zabezpieczyła domu, ani nie poddała kontroli, zamierzając wykorzystać squattersów( czyli dzikich lokatorów) przeciwko legalnej demonstracji.
    Marsz Niepodległości w Warszawie został wykorzystany z całym cynizmem przez rząd Tuska do ataków na opozycję i organizacje młodzieżowe, które niosły transparent „Idzie nowe pokolenie!”, a także drugi z napisem: „Polski prezydent został zamordowany w Rosji”. Tym samym bannerem, w wersji angielskiej, Solidarni 2010 powitali uczestników Szczytu Klimatycznego, co musiało zirytować gabinet tusko-cieni. Dla nich zresztą wszystko jest pretekstem do politycznej napaści, a więc premier natychmiast obarczył winą Jarosława Kaczyńskiego za zamieszki w stolicy, choć zmajstrował je przecież rząd Polskiej Ośmiornicy, gdy lider PiS-u brał udział w pokojowej manifestacji w Krakowie. Marsze z okazji Święta 11 Listopada odbyły się bowiem w wielu miastach kraju, najznaczniejsze z nich właśnie w Krakowie, Lublinie, Poznaniu, Łodzi czy we Wrocławiu. Tylko w Warszawie doszło do „zamieszek”, wywołanych szarżami policji, na szczęście sytuację opanowały straże Marszu. Niejasne są okoliczności spalenia budki wartowniczej przy ambasadzie Rosji, ale szum wokół tego incydentu napędza propagandę rządu, a zatem  że niby w interesie PO leży prowokowanie napięć między Moskalami a Lechitami, stąd oskarżanie opozycji o nacjonalizm i wiele innych „grzechów”. Jest w tym chytra polityka PO-owców, którzy w ten sposób grają na społecznym lęku przed wojną z Rosją, a ta – zdaniem premiera i prezydenta – grozi nam w razie zwycięstwa wyborczego...PiS-u! Jest to oczywiście prymitywny bluff Ośmiornicy, bo przywódcom PiS-u na wojnie z Moskwą wcale nie zależy, a rewindykowanie prawdy w śledztwie smoleńskim też nie stanowi casus belli. Jedynie sama Rosja mogłaby wybrać wariant wojenny, ale tylko w kontekście światowych układów, gdyby np. napięcia wokół Syrii czy Iranu, a może nawet starań Ukrainy o akces do UE, uległy ostrym perturbacjom. Ostatnio okręty rosyjskie wizytują nawet porty Egiptu, co nie jest mile widziane w stolicach  Zachodu.
     Z okazji Święta Niepodległości mądre słowa usłyszeliśmy z ust metropolity gdańskiego, arcybiskupa Sławoja Leszka Głodzia: „...powrócił dawny model funkcjonowania środków społecznego przekazu. Odgórna dyrektywa, jedyna słuszna interpretacja, siła propagandy, a dla innych, co mają inne zdanie: kpiny, inwektywy, lekceważenie, ośmieszanie, odbieranie godności i znaczenia.” I tak w praktyce wygląda: peany dla PO,  obelgi wobec PiS-u, a w ogóle ma być jak MAK-iem zasiał! Tylko wtedy PO może pielęgnować swoją „demokrację”, a innych podejrzewać o...”faszyzm”, a nawet „populizm”.  Arcybiskup dodał też, że „Polska nie jest własnością zwycięskich ugrupowań politycznych, bo Polska jest domem całej wspólnoty narodowej i to naród jest suwerenem Ojczyzny.”  Słowa naprawdę godne uwagi i zapamiętania szczególnie w kontekście święta 11 Listopada, które na pamiątkę tak historycznej daty jak odzyskanie niepodległości po epoce rozbiorów, powinno być celebrowane z największą czcią dla tamtych pokoleń. Ich gigantyczny i wspólny wysiłek przywrócił nam miejsce w atlasie Europy. I tej niepodległości musieliśmy jeszcze bronić w starciu z Rosją sowiecką. Pamięć o legionach i heroicznych bojach jest chyba solą w oku pogrobowców PRL-u , jeśli  z taką zaciekłością zakłócają obchody tego Święta szczując policję na Młodzież Wszechpolską i na wszystkie organizacje patriotyczne, z AK i PiS-em włącznie, idące w listopadowym Marszu Niepodległości. A za co przeprasza Moskali prezydent ? Jak może piromański wybryk garstki zapaleńców lub fachowych prowokatorów przerzucać na barki całego narodu ? Taka ocena incydentu pod rosyjską ambasadą sugeruje chyba  zaburzenia umysłu, któremu obce są lucida intervalla.