Januszu Palikocie! Idźcie tą drogą...

Jak to dobrze, że mamy w Polsce Janusza Palikota. On nawet o tym nie wie, jak pożytecznym i nieświadomym idiotą jest dla prawicy. Nikt tak jak on nie działa na rzecz Jarosława Kaczyńskiego. Jego coraz bardziej debilne wypowiedzi, jego agresja, bluźnierstwa, oskarżenia, plucie na PiS, to piękna robota. Jeśli lider ruchu czegoś tam twojego głosi dziś, że Jarosław Kaczyński podpalił Polskę i jest wymarzonym agentem rosyjskim , to Palikot jest wymarzonym agentem prawicy. Naopowiadał sobie znowu w TOK FM, jak to Jarosław Kaczyński jest winien wszystkiemu, dokładnie wszystkiemu, co złego dzieje się w Polsce. Nie jest durniem, więc wie, że ten jego powrót do wojowniczej retoryki, już niczemu nie służy, nikogo już do niego przyciągnie, poza tęczowymi wyborcami. Nikt, tak jak on, nie rozwalił do końca lewicy, jak to miło prawda? Te jego Europy plus, Ruchy Twoje i Moje, ruchy własnego imienia, on po prostu ma w głowie jakiegoś takiego „rucha”, który nim rucha na co dzień. Uwielbienie faszystowskich mediów (bo to są media faszystowskie w czystym przedwojennym niemieckim wydaniu)dla Janusza Palikota nie zna granic. Oczywiście celuje w tym TVN 24. Palikot, lewicowa i lewacka skamielina III RP, ciągle się tam pojawia. Dziś w TOK FM zrobił kolejny krok „do przodu”.
 
 Okazuje się, że Tusk ma taśmę z rozmową Prezydenta Lecha Kaczyńskiego z Jarosławem Kaczyńskim na kilkanaście minut przed zamachem. On ją ma i dostał ją od Amerykanów z wdzięczności za więzienia CIA w Polsce. Gdyby takie bzdety opowiadał polityk opozycji, redaktor  Dominika Wielowieyska  przegryzłaby krtań gościowi, ale to Palikot, naczelny pajac III RP. Jak on wplątał starych lewicowych lisów w swoje projekty, to doprawdy ciekawostka. W każdym razie niech mówi, niech mówi tak jak dziś w TOK FM, że PiS jest straszny, że Jarosław Kaczyński jest straszny, niech wszystkie te media dalej nadają tę swoją antypisowską operę. Do pewnego momentu ratowało to słupki poparcia dla złodziejskiej partii zwanej obywatelską, ale dziś już nic jej nie uratuje, żadna, nawet głęboka jak gardło rekonstrukcja. Zresztą sam Donald Tusk poddał się przyznając, że jest już tyko pół- Tuskiem i naradę zwołał w  Puł-tusku. Tak na marginesie, wiedzcie  - a donoszą o tym zaprzyjaźnione wiewiórki zza Odry - że nikt już serio nie traktuje Tuska w Berlinie. Jest tam traktowany jak polityczny trup, którego gdzieś trzeba wywieźć. No  bo się starał. Stara się też Palikot, człowiek z tej samej bajki co premier. Januszu Palikocie! Idźcie dalej tą drogą! Do Waszego sprawiedliwego końca.
 
Już tak na marginesie wynurzeń Palikota zadzwonił do mnie Julian – znany z filmu „Pingwiny z Madagaskaru” Rozmowa była jak zwykle żywiołowa. Julian nie rozumie, dlaczego w Polsce rządzą takie dziwne człowieki. Ponieważ Julian uwielbia błyskotki, szpan i splendor, to bardzo chce poznać „Zegaroczłowieka”, czyli Pana Sławka. Niestety, rozczarował się Julian, gdy usłyszał,  że „Zegaroczłowiek” miał podróbkę markowego czasomierza. – Nie chcę go widzieć nawet na Madagaskarze – powiedział i odłożył słuchawkę. A ja pomyślałem sobie, że „Zegaroczłowiek” i  człowiek wielu Ruchów stworzyliby fajną parę. Po prostu szkoda, że nie są razem. Najsztub mógłby się w końcu nasycić do woli w swoim TOK FM takim nowym Ruchem Rucha.