Ciotka płacze tylko jesienią (odc. II)

Ciotka i kurczaki siedziały w poczekalni na dworcu kolejowym Szczecin- Dąbie i wszyscy razem i z osobna płakali, strasznie płakali.  Nikt nie wie, jak kury płaczą, ale ludzie widzieli kałuże łez obok kur zmieszane z ziarnem i liśćmi (chyba jesiennymi) oraz świeżo zniesionymi jajami, które też płakały. Płakała ciotka, można rzec, że nawet szlochała, bo szloch był dokładnie rejestrowany przez służby specjalne kilku państw, które mają rejestrator wskazujący czy jest szloch, czy go nie ma. Tak więc ciotka szlochała, a kury płakały, to było takie coś jakby zamiast ko-ko, takie bardziej ło-  ło. Chór płaczących kur to było zjawisko raczej niespotykane w tej części Europy.

Owszem płakały na przykład często wyzwolone kury Paryża, genderowskie kury z Londynu, albo kury lesbijki z Berlina, ale żeby tak nieznośnie płakały  heteroseksualne kury z Polski, to tego jeszcze nie było. Najważniejsza była z całej tej polskiej kurzej ferajny  Koszka, przywódczyni  kur  z całego dworca. Ona dawała te znaki na ło……..  i reszta wyła jak głupia. Ciotka natomiast już przeszła w regularne wycie z płaczu, to był stan ekstazy, a służby zarejestrowały wycie na swoich rejestratorach.  Sygnał poszedł do NSA (ENESEJ), żeby sprawdzić, czy nie jest to wycie z lekka terrorystyczne. Ciotka,  mimo wycia słyszała jednak Koszkę i krzyknęła :

- Dlaczego ryczycie kury ?

- Bo jest jesień Ciociu, jesień!!!! – odkrzyknęły kury i zawyły jeszcze głośniej

Tylko jedna kura nie płakała , to była taka mała kura o imieniu Nieznoszka.  Nie znosiła jaj dla zasady, czyli innymi słowy była to kura wyzwolona chowu miejskiego, warszawskiego typu gender. Siedziała sobie na ławce z dwoma kurami  lesbijkami i jednym kogutem gejem i razem śpiewali:

Zimno się zrobiło

Bo już idzie jesień

Już nie jest tak miło

Bo się skończył wrzesień

Słońce już nie grzeje

Chociaż jeszcze świeci

Czasem strasznie wieje

Liść za liściem leci.

Kiedy skończyły śpiewać, znowu było słychać tylko niesamowity płacz, wręcz skowyt około stu tysięcy kur, jakie zgromadziły się w dworcowej poczekalni. Stojący wokół nich ludzie rzucali kurom ziarno, chleb, cukierki, ziarna kawy, a nawet złote  monety, żeby tylko się uciszyły. Ale skądże. Kury płakały dalej, aż w końcu i ludzie zaczęli płakać razem z kurzą ferajną . Ten płacz dotarł do całej Europy, cała Europa już płakała, tylko dlatego, że już jest jesień. A kiedy ciotka na chwilę się ocknęła, chyba ze szlochu (rejestrator nie działał) to powiedziała:

- Kury i ludzie z całej Europy! Już niedługo będzie Zima. Zima! Zima! – krzyczała do dworcowego megafonu, a megafon powtarzał za Ciotką każde słowo. Wtedy już wszyscy zaczęli ryczeć. I Angela Merkel i Adam Szejnfeld.  Wtedy to  dzielna kurka Nieznoszka, nie za bardzo podobna do prawdziwej kury – bo miała takie włosy na głowie i okulary – wtedy to wystąpiła  ona z genialnym projektem zniesienia pór roku.

- A kto powiedział, że jesień to jesień, albo że chłopak to chłopak? – zaczęła swoje przemówienie.

- A kto powiedział, że lato to lato, a kura to kura? – dodała i wezwała wszystkich ludzi Europy i wszystkie kury,  by przeciwstawili się porom roku.  Podobno protestował Vivaldi, ale go zagłuszono.

To wezwanie podchwyciła ciotka i przestała w końcu płakać, co zarejestrowały rejestratory  służb specjalnych.  Otrząsnęła się z płaczu, to znaczy tysiące litrów łez spłynęło z niej na podłogę poczekalni,  tak że inne kury pływały sobie swobodnie do wiosny po całym dworcu.

- Kury! Koniec jesieni, nie ma jesieni, rozbieramy się i opalamy –wezwała. I wszyscy wyszli przed dworzec. Kury porozbierane do rosołu położyły się na trawie i  zaczęły się opalać. CCN, BBC i Sky News filmowały nasze polskie kury z powietrza, a komentatorzy byli  pełni zachwytu, że Polska znowu jest w awangardzie postępu w walce z porami roku. Posłanka Grodzka była tego dnia rozchwytywana wszędzie, mało nie pogubiła włosów i butów. W rezultacie całej tej wspaniałej akcji walki z naturą, większość kur rozchorowała się i zdechła, nikomu nie przynosząc pożytku, poza ogólną obserwacją zdechnięcia. No bo zdechła kura na rosół? Zdechła kura nadaje się tylko na zdechnięcie. Światowe agencje doceniły jednak wysiłek polskich kur, zgodnie podkreślając, że to dopiero początek walki z głupimi porami roku. Pór roku powinno być znacznie więcej – powiedział lider Zielonych Daniel Cohn – Bendit, znawca dzieci i przyrody.

Daniel Olbrychski, wybitny polski i międzynarodowy aktor tak skomentował to wszystko w CNN:

- Nie można mieć  wszystkiego naraz, nie każda kura była dobrze odżywiona i  przygotowana do walki, niektóre kury nie nasmarowały się olejkami przeciwsłonecznymi  i  poparzyły się słońcem. Walka z jesienią, proszę Państwa, to nie byle co, także do ziemi obiecanej jeszcze droga daleka.  My Polacy, czasami nie myślimy, zanim coś zrobimy. Przytoczę tu słynną sentencję mojego mistrza Andrzeja Wajdy:

Gdy nic mi nie wychodzi to jadę do Łodzi

A w Łodzi kupię sobie psa

Albo nawet  psy dwa.

Jak sami widzicie, takie mam życie

Jak nic nie wychodzi to jadę do Łodzi

Gdy rano się budzę, to strasznie się nudzę

Nie wiem co robić mam.

Słoik odkręcam, nad masłem się znęcam

No wszystko dlatego, że jestem sam.

Zabiję muchę za jednym ruchem,

Herbatę wypiję, bo tak już żyję.

I myślę o Łodzi, gdy nic nie wychodzi.

Takie już życie bez Łodzi mam.

-Tyle mistrz Wajda- dodał mistrz Daniel Olbrychski i zaapelował do wszystkich kur, które przetrwały ten protest, by pojechały z nim razem do Łodzi.  Bo jak nic nie wychodzi , to jadę do łodzi. – zakończył wywiad dla CNN, nasz wielki aktor i mentor.  Tę jego genialną myśl, jak zawsze, podchwyciły amerykańskie media, a nawet sam prezydent  Barack Obama. W swoim porannym, radiowym wystąpieniu do Afrobiałoamerykanolatynosoportorykańczyków i innych ras powiedział:

- Gdy nic mi nie wychodzi, to jadę do Łodzi!

Najlepiej na tej  jesiennej zadymie wyszła ciotka. Podpisała trzy kontrakty na cztery książki, chyba że było odwrotnie, czyli cztery na trzy. Ale na pewno były to tytuły : „Cry I”, „Cry II” i „Kraj III”. Pamiętajcie od dziś, bo to jest ważne, i jesienią, i latem, i bez pór roku (dla gender), że jak nic  nie wychodzi to…..

A poza tym:

Cokolwiek się stanie

Zjem dziś śniadanie

Jajko postawię na sztorc

Żółtko wydłubie

Ja się już gubię

Do Łodzi jadę,

Bo tam dam radę.