Ekspert idealny

Wymarzonym przez Gazetę Wyborczą ekspertem co do badania „katastrofy Smoleńskiej” jest człowiek, który w dzieciństwie nie oglądał wybuchów, niewypałów czy palących się stodół. Taki człowiek w dzieciństwie powinien się zajmować najlepiej swoją seksualnością, odpowiadać na pytanie, czy tak naprawdę jest chłopcem czy woli jednak być dziewczynką. Jeżeli już by zdarzyło mu się oglądać w dzieciństwie palącą się stodołę, to koniecznie musi pamiętać, że to była najprawdopodobniej taka sama stodoła jak w Jedwabnem, gdzie źli Polacy zamknęli Żydów.
 
Ekspert idealny od katastrof lotniczych, nie powinien latać samolotem. Jeżeli zaś już zdarza mu się latać to najlepiej aby w czasie lotu oglądał filmy, najlepiej np. Małgorzaty Szumowskiej, albo coś z klasyki Wajdy. Dobrze byłoby żeby w czasie lotu rozmawiał ze stewardesami. Jeżeli taki ktoś jednak w czasie lotu obserwuje skrzydła, to znaczy że jest wariatem, bo niby po co skrzydła i ich pracę oglądać, i nie można z nim o niczym rozmawiać. Pomyślcie państwo. Takie ładne stewardessy, a on sobie pracę skrzydeł ogląda.
 
Wskazane jest, żeby ekspert powoływał się na sprawdzone materiały dowodowe. Na przykład na artykuły w Wyborczej w których piloci mówili czy też chcieli powiedzieć czy też dawali do zrozumienia : „jak nie wylądujemy to nas zabije”. Ekspert, który powołuje się na własne obliczenia na kartce papieru z założenia jest niewiarygodny. No chyba że tą kartką papieru byłby fragment Wyborczej z artykułem mówiącym o generale Błasiku w kokpicie TU 154M.
 
Jeżeli chodzi o uczestnictwo w kursach, to udział w kursie medycznym na potrzeby bycia milicyjnym balistykiem dyskredytuje takiego człowieka we wszystkim. Taki kurs to nędza, bo wszyscy wiemy jak nędzna była Milicja Obywatelska w słusznie minionych czasach. Gdyby to był jakiś kurs marketingu czy tam kurs public relations czy też kurs jak dobrze wypadać w mediach, na jakich z pewnością wysyła się naszych prokuratorów, a które to kursy prowadzą sprawdzeni dziennikarze to co innego.
 
O Smoleńsku najlepiej jak mówią: kabareciarze. Np. panowie, którzy występują w Szkle Kontaktowym. To, że są oni uczestnikami jednej z popularniejszych audycji telewizyjnych. To, że mają dobry kontakt z publicznością i byli wielokrotnie nagradzani laurami na poszczególnych konkursach śmiechu stanowi znakomitą rękojmię, że to co oni powiedzą na temat Smoleńska to prawda. Sprawdzona prawda. Odpowiednia prawda.  
 
Katastrofę Smoleńską najlepiej wyjaśnią Prokuratorzy Wojskowi, koledzy tego Prokuratora co to odegrał melodramatyczną scenę targnięcia się na własne życie. Świadczy to bezspornie o wysokim poziomie wrażliwości prokuratorów i jest znakiem, że taki emocjonalny prokurator lepiej wyjaśni rożne poziomy naprężeń w samolocie, niż jakiś tam profesor co sobie lekkomyślnie robi badania w myślach i zapisuje je na skrawku papieru.
 
Wyjaśnią ją lepiej, ci którzy byli w Smoleńsku, który jak to medialnie opisywała Marszałek Kopacz „pracowali ręka w rękę” z rosyjskimi kolegami. Wyjaśnią ją lepiej Ci, którzy przekopali według Marszałek Kopacz dokładnie na 2m wgłab, czy też mniej dokładnie jak mówi stenogram, ziemię wkoło miejsca katastrofy, czy też tam gdzie była potrzeba, jak mówi stenogram. Oni są znacznie lepsi niż ekspert co to trzymał kawałek metalu z samolotu przez 40 minut.
 
Wreszcie rzecz najważniejsza. Gwarancją prawidłowego wyjaśnienia tego co wydarzyło się w Smoleńsku, dają osoby które za życia Śp. Pana Prezydenta Lecha Kaczyńskiego były jego największymi politycznymi przeciwnikami. Który w swojej gazecie rysowali tą prezydenturę jako pasmo nieszczęść i katastrof dla Rzeczypospolitej. Osoba, która nienawidziła Prezydenta Kaczyńskiego, lub też go lekceważyła to jest właśnie ten najwłaściwszy ekspert od katastrofy. Taka jest odpowiedź dla Pana Janusza Wojciechowskiego. Ekspert idealny. Przede wszystkim amoralny.