Ostatni raport Jubilee Debt, a więc prestiżowej instytucji zajmującej się zadłużeniem w skali międzynarodowej sytuuje Polskę Tuska wśród 12 państw na świecie mających największy dług zagraniczny. Jesteśmy w tym gronie jedynym krajem z Europy Środkowo-Wschodniej. Nawet Węgry – symbol zadłużenia – wyprzedziły nas dzięki mądrej polityce prawicy.
Ciekawe, że w tej "12" są państwa strefy euro, których wspólna europejska waluta nie uchroniła od pożaru kryzysu: Cypr, Grecja, Portugalia, Hiszpania. Można więc zapytać premiera Tuska: skoro w III RP kryzys już się właśnie skończył, to dlaczego jesteśmy w gronie krajów, które żyją na kredyt i nie wiążą już nawet końca z końcem? Skoro jest u nas już tak dobrze, to dlaczego zagraniczni specjaliści wsadzają nas do jednego wora z państwami-uosobieniami kryzysu?
Przedostatni "The Economist" wtóruje danym Jubilee Debt. Wczoraj na komisji Unii Europejskiej w Senacie RP pani wiceminister uznała, że nie odniesie się do danych brytyjskiego prestiżowego tygodnika. Ciekawe, bo gdy owe pismo przed laty wychwalało pod niebiosa Tuska, politycy PO cytowali je i odnosili się do niego bez przerwy.
Każdy ekspert powie, że takie uzależnienie kraju od obcego kapitału grozi katastrofą w sytuacji krachu w gospodarce światowej, a choćby i tąpnięcia w globalnym systemie finansowym. Tylko, że tego już wyobraźnia rządu PO-PSL nie obejmuje.
*komentarz ukazał się również w "Gazecie Polskiej Codziennie" (18.09.2013)
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 1620