Ksiądz Mądel i linga Siwy

Ktoś może pomyśleć, że linga to nazwisko jakiegoś kibica napisane z błędem, a Siwy to jego ksywka, a że wspominam księdza Mądla to pewnie chodzi o jakieś jego nowe występy w temacie kibiców. Nic z tego. Administracja zachęca nas do dyskusji na temat wczorajszego zakneblowania księdza Mądla, stąd jego nazwisko, a linga Siwy to ponoć w sanskrycie, albo w czymś innym, po prostu prącie Siwy. Uwaga! Prącie to nie jest nazwisko kibica Ruchu Chorzów! Zastosowałem więc tutaj jak widzicie dwa zabiegi, które powinny zwiększyć poważnie klikalność tego tekstu. Uczyniłem to z rozmysłem, albowiem sprawdzam czy administracja widząc w tytule nazwisko Mądel i seksualną aluzję wrzuci tekst na pudło. Istnieje oczywiście obawa, że administratorzy nie wiedzą co to linga, ani nawet prącie, ale dajmy im szansę. Nawet jeśli nie wiedzą to dawna ekipa z blogu Pantryjoty wie, bo ja już kiedyś o tej lindze pisałem i oni z tego mocno szydzili, tak więc na pewno doniosą gdzie trzeba, jak to mają w zwyczaju. Zaproszono mnie ongi do miasta Londynu. Pojechałem i mój gospodarza ówczesny, a obecnie przyjaciel, kazał mi iść nad brzeg Tamizy i popatrzeć na City zza rzeki. - Tam mieszka szatan – powiedział. Poszedłem, popatrzyłem i musiałem się zgodzić z jego opinią. Nie wyglądało to dobrze. Gdyby widoczek podrasować w komputerze, dodać jakieś chmury, jakieś nietoperze wielkości kibica Ruchu Chorzów na niebie, łunę i ze dwa równolegle świecące księżyce, piekło byłoby jak malowanie. Takie kosmiczne, rzecz jasna, nowoczesne, a nie ludowe, które jak pamiętamy, przypomina zamkniętą kopalnię węgla, po której oprowadza wycieczki ktoś w typie księdza Mądla. W Londynie głównie chodzi o wszystkie biurowce, które tam stoją za rzeką i straszą tym błyszczącym, czarnym szkłem na ścianach. One mają różne dziwne kształty, a jeden właśnie wygląda jak linga Siwy. Kiedy napisałem o tym dawniej, Pantryjota, pouczał mnie, że nie mówi się linga tylko lingam, że nie chodzi o prącie tylko o jakąś metafizykę, ale ja nie słuchałem, bo my tu wiemy swoje.

I w tym lingamie – prąciu, jak upiera się mój przyjaciel, co wczoraj tu zadzwonił, żeby podzielić się ze mną fantastycznym wprost spostrzeżeniem – kursuje z góry na dół winda, jak w szybie kopalnianym. Ona zwozi na dół wyrobników, którzy tyrają w dość specyficznej kopalni. Otóż według kolegi mego całe to City to jedynie nadziemna część wielkiej Kopalni Czasu. O co chodzi? O to, że czas można sprzedawać za pieniądze i to się właśnie nazywa lichwa, albo dobrze oprocentowany kredyt, jeśli ktoś chce się dalej łudzić. Centralna kopalnia czasu znajduje się właśnie tam, na drugim brzegu Tamizy. Czas jest tam wydobywany spod ziemi, następnie w teczkach transportowany na górę, a potem sprzedany pośrednikom po całym świecie, takim mniejszym handlarzom czasem, czyli innym niż obecne na Wyspie bankom.

Kolega mój odkrył dzięki uważnemu obserwowaniu drugiego brzegi Tamizy istotę rewolucji i podał mi jej definicję, która jest opisowa, a nie lapidarna, ale w istocie oddaje sens działań zwanych rewolucją. Chodzi o to, żeby wszyscy, nawet najbiedniejsi byli zadłużeni w banku. To się gdzieniegdzie nazywa wolnością, taka sytuacja. Na przykład w Indiach, gdzie modne są te małe kredyty dla biednych, niczego nie rozumiejących kobiet, które rzekomo mają im pomagać stanąć na nogi. Jest to kłamstwo. Chodzi o uzależnienia od banku jak największej ilości ludzi. Ponoć dobrze to wszystko jest widoczne przy lekturze ostatniej części wspomnień Mieczysława Jałowieckiego, zatytułowanych „Requiem dla ziemiaństwa”. Ja tego jeszcze nie czytałem, ale powtarzam co mi powiedziano. Oto Jałowiecki mimo tego, że w gospodarowaniu na wielkich obszarach ma szósty dan, ciągle jest albo ledwo nad kreską, albo tuż po i cała jego aktywność to właściwie odwlekanie katastrofy. Świat pieniądza bowiem to świat naczyń połączonych i nie da się bez poważnych pozabiznesowych środków walczyć z okolicznościami stwarzanymi przez banki. Nawet jeśli w oparciu o ziemię można zakładać własne banki i na nich zarabiać. Jałowiecki i jemu podobni byli ostatnią przeszkodą przed zadłużeniem wszystkich, od oficjalisty zwanego później dyrektorem PGR począwszy na ostatniej folwarcznej dziewce kończąc. To oni brali kredyty, na rozwój gospodarstw, to oni ponosili ryzyko i negocjowali z bankami. Byli wytrawnymi graczami w większości i banki bez użycia siły nie mogły sobie z nimi poradzić, bo w ramach istniejącego prawa, zawsze znajdowali jakąś furtkę. Część z nich upadała, ale szło to zdecydowanie za wolno. Bank nie miał dostępu do szerokich mas ludności, a dostęp ten pozwoliłby mu urozmaicić ofertę i dostosować ją do indywidualnych potrzeb odbiorcy, czyli mówiąc wprost wziąć w niewolę całe pokolenia i populacje zamieszkujące duże obszary globu. W dawnych czasach, kiedy na drugim brzegi Tamizy nie było jeszcze lingi Siwy tylko jakieś inne rzeczy, taka operacja nie była możliwa bez rewolucji i wojny. Tak więc rewolucja i wojna wybuchła i zmiotła z powierzchni ziemi ostatnie relikty feudalizmu, które to relikty zakładały okowy na spracowane dłonie ludu miast i wsi, a przy ludzie płci żeńskiej manipulowały jeszcze czasem jakąś lingą, czy też jak chce Pantryjota lingiem, czy może lingamem...Na to wszystko postępowy świat nie mógł się zgodzić, to trzeba było zmienić koniecznie i w końcu z wielkim trudem zmieniono. Istotnym zaś sensem działań rewolucji, było właśnie to, na co zwrócił uwagę mój kolega – eliminacja pośredników kumulujących na sobie ryzyko i nie dających się bankom - skuteczna eliminacja. Jedynymi ludźmi, którzy nie mają dziś kredytu w banku są ci goście z peruwiańskiej części Amazonii, co ich kilka lat temu pokazywali, jak mierzą z łuków do latającego nad nimi helikoptera. Odważni faceci, powiem wam, ale już niedługo tego ich fikania. Rewolucji tam nie będzie, bo i po co? Obyczajowa nie ma racji bytu, bo każdy z lingą na wierzchu lata, technologiczna także nie, bo czym tam jeździć, pozostaje więc wódka i tym ich załatwią. No chyba, że ksiądz Mądel oprzytomnieje, nie zechce jednak robić kariery w mediach, nie ożeni się z jakąś Żydówką, jak ten cały Bartoś, tylko z pokorą przyjąwszy wyroki hierarchii i Pana Boga dobrowolnie zgodzi się ich nawracać. To by było niezłe, bo ksiądz Mądel jest obcykany i on może – po otrzeźwieniu – miałby szansę na to, by poradzić sobie z tymi facetami w garniakach, co pewnego dnia do dżungli peruwiańskiej zawitają i rozmiękłe od deszczu umowy kredytowe przez dzikimi położą. Jak możecie pomódlcie się więc za księdza dobrodzieja, może dadzą mu szansę i będzie w tej dżungli jak muszkieter z Indianami samowtór drewnianą szpadą z balsy odpierał ataki diabłów co z lingi Siwego w Londyńskim City wyłażą. Trzeba być dobrej myśli.

Póki co wszystkich zapraszam na stronę www.coryllus.pl. Gdzie trwa promocja książki Baśń jak niedźwiedź tom I i audiobooka. Do tego jeszcze sprzedajemy książkę pod tytułem „Dom z mchu i paproci”, wszystko w cenie 25 złotych plus koszta wysyłki.  

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika NASZ_HENRY

20-08-2013 [10:41] - NASZ_HENRY | Link:

Jakby Mądel w dżungli peruwiańskiej faktorie założył to mógłby PO wyborach, wielu PObratymcom dać schronienie ;-)

Obrazek użytkownika Magdalena

20-08-2013 [12:25] - Magdalena | Link:

Nie Obirek?

Obrazek użytkownika Coryllus

20-08-2013 [13:09] - Coryllus | Link:

A co to za różnica? 

Obrazek użytkownika Magdalena

20-08-2013 [13:18] - Magdalena | Link:

znaczna, Bartoś jako bardziej hałaśliwy pasuje mi raczej do jakiejś wokalistki niż do pani profesor :)

Obrazek użytkownika Coryllus

20-08-2013 [13:31] - Coryllus | Link:

Jakiej profesor? To była jakaś oficer wywiadu...

Obrazek użytkownika NASZ_HENRY

20-08-2013 [13:35] - NASZ_HENRY | Link:

podpowiada "była żona izraelskiego dyplomaty pracującego w Polsce ;-)

Obrazek użytkownika boson

20-08-2013 [15:30] - boson | Link:

no prosze, a teraz jest szefem hebraistyki na UW...

Obrazek użytkownika Magdalena

20-08-2013 [12:35] - Magdalena | Link:

linga niespecjalnie przemawia do wyobraźni ...kilka dni temu obserwowałam ten zabieg z użyciem "cipy" i faktycznie, licznik szalał :)

Obrazek użytkownika Dino

21-08-2013 [00:50] - Dino | Link:

Czy w przedostatnim zdaniu tekstu nie powinno być 'samopięt'? Samowtór znaczy chyba :'we dwóch'.Proszę wybaczyć upierdliwość, ale Pana teksty czytam zawsze z najwyższą uwagą i przyjemnością.

Obrazek użytkownika Coryllus

21-08-2013 [07:31] - Coryllus | Link:

Tak, samopięt byłoby znacznie lepsze...