Udusić Putina, a Tuska tam nie ma?

Nie pisałem ostatnio z powodów wakacyjnych. Gdy mam bowiem urlop, to jedną z mych podstawowych zasad jest omijanie szerokim łukiem tego, co się u nas w kraju dzieje - czyli po sprawdzeniu, że żaden sąsiad nas nie najechał, prezydent jest ciągle ten sam a "lemingostwo" się szerzy z niezmienną, wybiórczą prędkością, staram się głębszych analiz czy rozważań unikać. Szlag mnie może bowiem trafiać codziennie, na pewno jednak nie w wakacje.

Jedną z największych londyńskich atrakcji turystycznych jest muzeum figur woskowych Madame Tussauds. Zaiste dziecięca zabawa, gdzie indziej można znaleźć okazję, by ustrzelić sobie fotkę z Deppem, Adele, Kidman, Lopez, Boltem, Obamą... a także Gandhim czy Einsteinem? Gwiazdy kina, muzyki, sportu, politycy, postacie historyczne, brytyjska rodzina królewska (do Kate i Williama kolejka sporawa, za to z pełną dozą skromności stwierdzam, że moja rodzinka pięknie wygląda razem z nimi na zdjęciu, szlachecka krew zapewne). Do tego przejażdżka zabawkową kolejką-taksówką w celu poznania "londyńskiego ducha" (spiryt of London) i marvellowskie kino 4D, komnata strachu. Warto takie miejsce choć raz w życiu zobaczyć, choć lojalnie uprzedzam, że bywa tłoczno a i swoje trzeba w kolejce odstać.

Osobiście zainteresowały mnie bardzo reakcje ludzi wobec woskowych figur znanych postaci świata polityki. O ile z Obamą zdjęcie chce mieć prawie każdy zwiedzający, a Merkel jest raczej średnio popularna, to taki Putin wywołuje specyficzne reakcje. Jeśli ktoś robi sobie z nim zdjęcie, to raczej z gestem mało sympatycznym. O ile środkowy palec skierowany do niego od strony naszych "swiadomych Smoleńska" rodaków jest zrozumiały, to "duszenie" itp. wyrazy miłości są charakterystyczne. No cóż, nawet w takim muzeum wiadomo, kto jest "bad guy" w Europie, tylko u nas się kroi atmosferę wzajemnej miłości i zrozumienia. Swoją drogą już widzę, jakby takie muzeum było w Warszawie i ktoś sobie na taki gest wobec rosyjskiego prezydenta pozwolił - wybiórcza ma temat na pierwszą stronę a Lis prawi morały o faszyzmie i agresywnych moherach.

A propos popularności i znaczących politykach - jestem w szoku wręcz przeogromnym, że swej figury woskowej w londyńskim muzeum nie posiada nasz wybitny premier, który tylko dlatego, że chce ratować ojczyznę przed szponami faszystów z PiS-u i niezależnych moherów zrezygnował z kariery szefa wszystkich szefów w Europie. Przecież podobno świat tak kocha i docenia naszego lidera? Przeoczyłem może... Chyba, że jego figura czeka, aż podobne muzeum powstanie w Moskwie, "hala wybitnych i zasłużonych" czy cosik w tym stylu...

Ewentualnie nie patrzyłem wyraźnie w komnacie strachu, kto wie?