Oddajcie mi święto, rabusie!

W dniu dzisiejszym hucznie (i zapewne radośnie) będziemy obchodzić w ojczyźnie piękne, tradycyjne i mające długoletnie (co tam konstytucja) korzenie Święto Flagi. Jako emigrant czuję się wyjątkowo mocno oszukany – 2 maja, wcześniej niż flagowy, ustalono jako Dzień Polonii i Polaków za Granicą, w dowód uznania wielowiekowego dorobku i wkładu emigrantów w odzyskanie przez Polskę niepodległości, wierność i przywiązanie do polskości oraz pomoc Krajowi w najtrudniejszych momentach. Prawda, że brzmi dumnie?

Myślę sobie nieśmiało, to po to Lewandowski 4 bramki Realowi strzela a w rewanżu od Ramosa po twarzy obrywa dzielnie i bez cienia protestu, to po to ja odważnie, cały dzień ciężko pracuję u Angola na chwałę i dumę Rzeczypospolitej, żeby teraz jakaś radiowa Trójka w konszachtach z wybiórczą i moim ulubionym prezydentem moje święto jakąś czekoladową parodią orła zastępowały? Oj brzydko, już ja się z Lewym dogadam! Ja się rozleniwię w robocie na znak protestu a Robert taką figę bramki w finale Ligi Mistrzów strzeli, o! Swoją drogą może to i lepiej dla takiego na przykład premiera, przynajmniej mniej za telefon w maju zapłaci, a on teraz taki oszczędny przecież, bidulek.

Żarty na bok, przynajmniej na chwilę. Wbijają nam do tych naszych makówek przez całą historyczną edukację, że naprawdę mamy powód do bycia dumnymi – konstytucja druga na świecie, pierwsza na starym kontynencie. Po co? Pozostaje otwartym pytanie, na ile ta wiedza przy obecnym poziomie nauczania w głowach dzisiejszych uczniów zostaje. Może właśnie dlatego obchody majowych świąt próbuje zastąpić się, przepraszam za uproszczenie, jajcami?

Ulotki z żartobliwymi, patriotycznymi wierszykami rozrzucane z helikopterów? Wesoły, pokojowy marsz z ogórkowym autobusem na czele? W tym wszystkim dziennikarze "wcale-nie-prezydenckiego-radia" oraz, podstarzały już troszkę, polski Copperfield Pol. Na koniec odsłonięcie słynnego już, 2-metrowego, czekoladowego orła. No tak, krzyż przed Pałacem Prezydenckim to przeszkadzał...

"Narobimy trochę bałaganu, by zatrzymać na chwilę Polaka, który może nie jest tak skory do uśmiechu, do tego, żeby optymistycznie spojrzeć na różne rzeczy" – mówiła dyrektor Trójki, Magda Jethon. Czegoś nie rozumiem – przecież ogólnie Polska, nie licząc smoleńskiej sekty Macierewicza i paru moherów tryska humorem. Smoleńsk ma dawno za sobą a nieskończone pastwiska zielonej wyspy są wręcz nienasyconym źródłem inspiracji i dobrego nastroju dla wszystkich lemingów. Co tu poprawiać zatem? Zresztą, namawiają do uśmiechu, jasne – jak się niektórzy internauci czy blogerzy zaczęli "uśmiechać" i żartować zgodnie z ideą pomysłu z tego "mogącego wszystko orzełka", to się nagle pomysłodawcy zaczęli oburzać, że to niezgodne z duchem i literą prawa, a z dobrym obyczajem na pewno. Phi, to wolno się śmiać w końcu, czy nie?

Czekam niecierpliwie na ciąg dalszy. Ma ukazać się seria artykułów w wybiórczej, zwalczającej nasz narodowy wewnętrzny pesymizm. Piosenka "Ożeł morze" to murowany hit, będzie platyna? Do tego dorzucamy limitowaną serię super koszulek, konkurs "wywiń orła"... Współczuję szczerze prześmiewcom tej akcji. To największe przekleństwo satyryków, Andrus to nieźle wymyślił – jak można żartować z czegoś, co samo w sobie jest groteską w najczystszej postaci? 

Jednym z kluczowych punktów komorowskiej akcji ma być tworzenie specjalnych metek, na których każdy ma możliwość z grupy pewnych narodowych cech wybrać te, z których jest najbardziej dumny jako Polak. Wybaczcie, że odświeżę na tę okazję stary jak świat dowcip (niektórzy mawiają, że nie ma starych anegdot, są tylko starzy ludzie): Kochanie, powiedz proszę, co ty we mnie cenisz najbardziej? - pyta Bronek. Niezależność? Tolerancję? Odwagę? Znajomość ortografii? Poczucie humoru! - odkrzyknie wspólnie naród.

Na koniec splotę sobie wierszyk, niech ktoś podpowie, gdzie mam wysyłać, żeby tę koszulkę wygrać:

Wybiórcza, trójka i Komorowski
z tej wielkiej dla ojczyzny troski
ptasią dziś akcję zorganizowały,
by uśmiać się mógł naród, dumny i wspaniały!

Co tam historia, akty heroizmu
Nauczmy leminga ciągłego optymizmu;
Bo gdy kraj się sypie, to potrzeba nam czego?
Odpowiedź jest jasna – polskiego orła, czekoladowego!