Toyah zamieścił u siebie absolutnie kuriozalną rzecz. Mamy oto zrzut dyskusji z twittera, w której biorą udział tuzy prawicowego dziennikarstwa czyli Warzecha i Fuesette oraz pani nazwiskiem Szafrańska, która na portalu pl.wolności dręczy czytelników zbliżeniami swojej twarzy. Dyskusja toczy się wokół osoby Toyaha oraz skupionego przy nim towarzystwa, czyli także mnie. Najciekawsze są w tej dyskusji dwa wątki. Po pierwsze: Warzecha uważa GW za poważną gazetę, a pani Szafrańska chce by nas całkowicie i nieodwołalnie usunięto z niszy sprzedażowo-medialnej zajmowanej przez prawicę, a wszystko w imię wolności słowa i jakości debaty.
Teraz wyjaśniam szczegóły. Oto Toyah kiedyś zrobił taką zgrywę, że napisał tekst o rzekomym przejęciu go przez GW za pośrednictwem Józefa Monety. Parę osób błyszczących w salonie przenikliwością nabrało się na ten numer, między innymi dociekliwy badacz rzeczywistości o nicku Stary Wiarus. Potem wszystko się wyjaśniło, pośmialiśmy się, pożartowali i życie potoczyło się swoim trybem. I oto po jakimś czasie, Krzysztof Fuesette umieszcza na twitterze link do tego tekstu, z komentarzem sugerującym, że ów materiał może toyaha skompromitować. Jak rozumiem poprzez skojarzenie jego postaci z GW. Na co mistrz pilotowania Boeingów Łukasz W, odpowiada, że to nie może być prawda, bo toyaha nikt poważny, czyli GW w życiu by nie zatrudnił.
Jeszcze lepsza jest pani Szafrańska, która pisze że toyah i coryllus kompromitują prawicowych dziennikarzy. Ja bardzo przepraszam, ale jak można - po przeczytaniu dialogu Fuestette – Warzecha i zrozumieniu go - jeszcze bardziej skompromitować prawicowych dziennikarzy? Będę wdzięczny za wyjaśnienie tej kwestii. Oznajmiam jednocześnie, że nie zamierzam fotografować Warzechy bez gaci, bo to co on napisał wraz ze swoim kolegą na twitterze w zupełności wystarczy za całą sesję zdjęciową.
Potem pani Szafrańska pisze, że trudno jej zrozumieć naszą obecność w przestrzeni publicznej, bo my przecież tylko opluwamy. No więc tak, na 1500 tekstów opublikowanych w salonie24 o Ziemkiewiczu napisałem może 20, o Warzesze może 10, a o Fuesette dwa albo pięć. Moja praca, bo to jest praca w przeciwieństwie do tego co robią wymienieni wyżej ludzie podający się za dziennikarzy, podporządkowana jest działalności wydawniczej oraz promocyjnej. Mam w związku z tym pytanie: czy jeśli sam dobrowolnie z czasem wyjdę z tego co nazywane jest prawicową niszą i będę gromadził publiczność na swoim portalu, przy swoich książkach oraz programach publicystycznych, czy wtedy pani Szafrańska również będzie domagała się usunięcia mnie z przestrzeni publicznej? Problemy pani Szafrańskiej próbuje rozwiązać Warzecha kierując ją, z wyraźną rezygnacją do Józefa Orła. Bo to on nas przecież sprowadził do telewizji niezależnej, gdzie to niedawna brylowali tylko oni, czyli „nasi”. No więc powiem tak: powinniście panowie dziękować Bogu najwyższemu, że Orzeł nas tam ściągnął, bo przez to jeszcze się trochę mitygujemy. Myślę jednak, że to się zmieni niedługo, bo może uda nam się wspólnymi siłami, z pomocą dobrych ludzi uruchomić własną publicystykę telewizyjną. A wtedy marny wasz los.
Wyobraźcie sobie, że mam dobrą pointę do tego tekstu. Oto ona: w filmie „Va banque” jest taka scena, Kwinto, Duńczyk i dwóch młodych złodziei planują skok, ale nie mogą wymyślić sposobu na dostanie się do wnętrza banku. W końcu jeden z młodzieńców, grany przez świętej już pamięci Jacka Chmielnika, mówi: wchodzimy na bezczelnego, przykładamy kasjerom pistolety do brzuchów...Na co odzywa się Witold Pyrkosz, grający faceta nazwiskiem Duńczyk i nie patrząc nawet w stronę Chmielnika mówi do Machulskiego: Kwinto kto to jest?
No więc ja mam to samo pytanie do mojego kolegi toyaha: kto to jest? Kim są ci ludzie? Ta pani z twarzą na dwie szpalty i tych dwóch gości w beretach? Kto to do cholery jest?
Oto link do tekstu toyaha http://osiejuk.salon24.p…
Zapraszam również na stronę www.coryllus.pl gdzie można kupić nasze książki.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 4982
gdzie koło swojego własnego zdjęcia umieszczonego niewątpliwie przez nią samą czuje potrzebę wyjaśniania: "Jestem kobietą."
http://szafranska.redblog.dziennikwschodni.pl/
ponadto
bardzo BŁYSKOTLIWIE
również w "strefie biznesu"
zamieszcza piorunujący tekst odsłaniający zadziwiające mechanizmy i kulisy
b i z n e s u
pisząc na http://www.strefabiznesu.dziennikwschodni.pl/artykul/gdzie-robie-zakupy-mucha-szafranska-gwiazda-borowik-46403.html
tekst zaczynający się od słów: "Uwielbiam robić zakupy na bazarku. Kupuję tam warzywa, owoce, ale też inne produkty spożywcze."
Ona nic nie rozumie z tego, co piszesz i to ją denerwuje po prostu.
No i to oczywiście, że Ci się dobrze sprzedaje twoje dzieło i masz z tego "pieniążki". Jakbyś narzekał, że się nie sprzedaje, to byś nie był tak atakowany.
Jak pomyśleć, ile by można kupić za "pieniążki" na bazarku "też innych produktów spożywczych", to można się przecież zdenerwować.
Coryllusie, masz sto razy większe IQ i sto razy szersze horyzonty od bazarku,
więc
przeczytaj (jeśli na razie nie czytałeś), jak działają pewne najsprawniejsze organizacje sieciowe w ruchach intelektualnych XX i XXI wieku.
Wydano to w Polsce kilka miesięcy temu.
"Aby dotrzeć do tego, co kryje się za ideologią, literaturą i innymi opowieściami, trzeba przeanalizować, co się dzieje z pieniędzmi."
TAK WIĘC,
Analiza (której-m się nauczył z niesamowitych książek Coryllusa) w DWÓCH krokach:
1). Na http://pl.wikipedia.org/wiki/%C5%81ukasz_Warzecha podaje zapewne Warzecha sam o sobie: "Jest (!) członkiem rady redakcyjnej "Międzynarodowego Przeglądu Politycznego"."
2). Na stronie zaś owego "Międzynarodowego Przeglądu Politycznego" czytamy: "Szanowni Państwo, Z przykrością zawiadamiamy, że zakończyliśmy wydawanie Międzynarodowego Przeglądu Politycznego. Ostatni wydany numer (26 -2/2010) ukazał się w 2010 roku. Zachęcamy do zakupu numerów archiwalnych i lektury artykułów umieszczonych na stronie." czyli http://mpp.org.pl/
"A CORYLLUS SPRZEDAJE !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! USUNĄĆ GO !!! USUNĄĆ !!!"
To jest jakaś przerażająca mizeria i bardzo miałka zawiść "tych ludzi".
Ten cały Warzecha to chyba jest jakimś kogoś znajomym albo jakimś kumplem, bo nic ciekawego nigdy nie napisał.
Jak widzi Twoją popularność, to w neuronach wydziela mu się zawiść i on nad tym nie panuje.
Na żadne targi książki też by NIKT do niego nie przyszedł. Nie miałby po co.