Odkręcanie Polski

Kurz po wirtualnej rurze jamałce drugiej szybko nie opadnie. Ale co nas obchodzi jakaś ruska rura,  skoro sam rząd Trzeciej Najjaśniejszej w ogóle takimi duperelami się nie zajmuje. Chcą sobie Rosjanie położyć jakieś rury u nas, to niech kładą, byleby nie na nowiuteńkim asfalcie któregoś z odcinków autostradowych i nie przez boisko, nie przez boisko premiera! W końcu mamy czarno na białym, że rząd Donalda Tuska to jest jedna wielka gała. Gdyby to było porozumienie Europolgola, a nie Europolgazu, to premier już rok temu wiedziałby o takim memorandum. Smutny jest w tym wszystkim ogólny, wręcz antypolski amok. Amok, którego ofiarami padły także tak zwane główne media. Gdybać nie lubię, ale tylko pomyślcie przez chwilę, jak zareagowałaby Monika Olejnik, albo taki śpiący z reguły na wizji Andrzej Morozowski, gdyby premier Kaczyński wykazał się niewiedzą na temat podpisania memorandum. Może wyjaśnić, co to był za dokument? To podpisanie protokołu zgodności co do zamiaru realizacji jakiegoś biznesu, przedsięwzięcia. W tym przypadku ten biznes ten to dwa i pół miliarda dolarów, oraz dalekosiężne skutki polityczne. No i wyobraźmy sobie przed kamerami bezradnego Kaczyńskiego, który mówi, że on nic nie wie. Rozjechaliby chłopcy z teamu Sobieniowski Show? Nie. To byłaby teksańska masakra piłą mechaniczną.
 
Słynny polski Kim Dzong Tusk, czyli red. Jacek Pałasiński („Europa myśli Tuskiem” – swoją drogą są efekty tego myślenia na Cyprze) zażądałby zapewne, by takiego oszołoma jak Kaczor po prostu wywieźć z kraju. Utworzono by gorącą linię na Zachodzie w znany nam od dawna sposób: dzwoni się do „naszych” w zachodnich dziennikach i mówi: -Ale dym, ale dym, ale dym! A potem publikuje się serię komentarzy typu: „Kompromitacja polskiego nacjonalisty Kaczyńskiego: nic nie widział o rurze!” Tymczasem, mija drugi dzień totalnej kompromitacji rządu, a tak zwane media są „lajtowe”. Podszczypują Tuska, delikatnie, tak, żeby co najwyżej wydał z siebie takie małe „ała” i to poza wizją. Takie zachowanie – nawet rządowych na co dzień mediów jest przejawem antypolskości. To nie jest zarzut emocjonalny, tylko racjonalny. Gdyby cokolwiek podobnego zdarzyło się we Francji lub w Niemczech, nie zostałby kamień na kamieniu. Dziennikarze w ciągu kilku godzin zmiażdżyliby cały rząd. Jeśli utrata kontroli nad bezpieczeństwem energetycznym państwa i brak podstawowej wiedzy o najważniejszym od lat kontrakcie energetycznym, to za mało do teksańskiej masakry, to co Donald Tusk ma zrobić, żeby Morozowski  w końcu ożył choć na chwilę na wizji i przestał być zombie?  Dodam, dla ścisłości, że ta ostatnia uwaga  ma charakter czysto merytoryczny. Brak zdecydowanej reakcji mediów, a także zbyt łagodny, moim zdaniem, ton krytyki Prawa i Sprawiedliwości dowodzi, że tej ekipie udało się już stępić nam, nasz narodowy instynkt samozachowawczy.
 
 
Prezydent Hollande nie wie, że coś u nich położą na francuskiej ziemi i jeszcze będą kopać w niej. Ktoś rozumie proste konsekwencje takiego faktu? Przestaje być prezydentem. Jest jeszcze obrzydliwa sprawa filmu ZDF „Nasze matki, nasi ojcowie”, w którym Armia Krajowa to nie armia, tylko jakieś leśne bandy pomagające nazistom w prześladowaniu Żydów. Sikorski skrobnie coś w tej sprawie na 160 znaków, czy nie? Premier się wypowie, zanim odfrunie do ciepłych krajów? TVN 24 nagłośni hańbiące kłamstwo szwabskich „dokumentalistów”? To jest nie do pomyślenia, ale oni wchodzą już w klimaty lat trzydziestych. Niemcy są okrutnie pokrzywdzeni przez los, bo weszli sobie spokojnie do Polski, nikomu nie chcieli zrobić krzywdy, ale wyszły z lasu polskie bandy z AK i im powiedziały, że może by tak razem pomordować. To przerysowanie, ale poczekajcie na tego typu literaturę zza Odrą, gdzie biedny Hans stanie się w Polsce antysemitą, a na wielkich forach zacznie się oficjalnie mówić o  powrocie do granic z 1937 roku. Nie w takiej prymitywnej formie, jak robili to Hupka i Czaja. Zresztą, dlaczego mieliby się jakoś specjalnie czaić? Ruska rura przetarła już szlak w Polsce, by robić tu to, co się chce i kiedy chce.