Przejdź do treści
Strona główna

menu-top1

  • Blogerzy
  • Komentarze
User account menu
  • Moje wpisy
  • Zaloguj

Panie Prezesie! PIS musi się otworzyć na świeże umysły!

Krzysztof Pasierbiewicz, 14.01.2013
Rozpoczął się nowy rok i na horyzoncie polskiej sceny politycznej majaczą już kolejne wybory.
 
Chcąc uniknąć posądzenia o stronniczość chciałbym już na wstępie zaznaczyć, że nie jestem członkiem „Prawa i Sprawiedliwości” ani żadnej innej partii politycznej. Niemniej jednak w świetle szkodnictwa polityczno-gospodarczego, jakiego od kilku lat dopuszcza się bezkarnie rząd Donalda Tuska zdecydowanie mi bliżej do partii Jarosława Kaczyńskiego niźli do Platformy.
 
Tezy zawarte w notce oparłem z jednej strony na obserwacji polskiej sceny politycznej, z drugiej zaś na doświadczeniu blogerskim. Bowiem w ciągu ostatnich dwóch lat Internauci z różnych opcji politycznych dodali do moich notek na S24 i Niezależnej,pl ponad dziesięć tysięcy komentarzy, co pozwoliło mi poznać nastroje i preferencje polityczne potencjalnych wyborców. Warto też podkreślić, że w przeciwieństwie do doniesień medialnych, komentarze te były wyrażane poza kontrolą polityków, w czym nota bene upatruję sens blogowania.   
 
Po upadku komuny tak zwane „partie solidarnościowe” zaczęły obsadzać stanowiska. Wtedy naczelnym, a w wielu przypadkach jedynym kryterium powierzania tych partyjnych funkcji była tak zwana „karta niepodległościowa”, czyli zasługi w walce z komuną, za czym niekonieczne szły kompetencje i zdolności do zarządzania gminą, dzielnicą, miastem, województwem, a w przypadku partii rządzących - państwem.
 
Nie ma też co ukrywać, że już wtedy w Polsce rozpoczęła się walka o władzę pomiędzy PIS i PO. Początkowo jedni i drudzy byli amatorami. A prawda jest taka, że amator, choćby nie wiem jak dobrze chciał nigdy nie wygra z zawodowcem, a nawet jak uda mu się wygrać jedną rundę to nie jest w stanie wygrać całej walki.
 
Tę „oczywistą oczywistość” jako pierwsi pojęli ludzie tworzący szeregi KLD i UD, którzy przy okrągłym stole weszli w trwający do dnia dzisiejszego sojusz z komunistami, a dokładniej mówiąc szkolonymi w Moskwie zawodowcami mającymi w dodatku powiązania z wyedukowanymi, wiadomo przez kogo tajnymi służbami. To z tego pnia wyrosła Platforma Obywatelska.
 
Początkowo do robienia kariery politycznej wystarczała sama „karta niepodległościowa”, bo po pięćdziesięciu latach zniewolenia ludzie zawierzali ślepo każdemu, kto miał w życiorysie walkę z czerwonymi.
 
Jednakże znalazły się farbowane lisy, które szybko zapomniały o naszym narodowym dziedzictwie przepoczwarzając się w „patriotów nowoczesnych”, których historia zapamięta z tego, że bez skrupułów zerwali z przeszłością i staropolskimi korzeniami. To oni poparli wprowadzenie stanu wojennego ogłaszając generała Jaruzelskiego mężem stanu. To oni po upadku komuny zablokowali lustrację. To spośród nich wyrośli siewcy relatywizacji wartości. To wtedy Michnik z Cimoszewiczem przekonali Polaków by wybrali Prezydentem Aleksandra Kwaśniewskiego stawiając tym samym post-komunistów u władzy de facto do dnia dzisiejszego.
 
Zaś ludzie zgrupowani w szeregach PIS uznali, i słusznie, że to, co zrobili ludzie Michnika, Mazowieckiego, Geremka et consortes wchodząc w układ z czerwonymi było rodzajem niedochowania wierności ideałom wyrosłym z naszych narodowych korzeni, a oni pozostaną na zawsze wierni hasłu BÓG – HONOR – OJCZYZNA.
 
Niestety zawodowcy z obozu post-komunistycznego zaczęli z zadziwiającym powodzeniem lansować pamiętne hasła, że  „lewactwo to cnota, a patriotyzm to obciach”;historia to zbytek; duma narodowa to antysemityzm; tradycja to ksenofobia; honor to przeżytek; moralność to frajerstwo; kombinowanie to sposób na życie; i tak dalej.
 
W efekcie „konserwatywnej” partii Jarosława Kaczyńskiego przyprawiono gębę partii„martyrologiczno-cierpiętniczej”, co skutecznie odstraszało ludzi młodych.
 
Bo czasy się zmieniały, wstąpiliśmy do Unii Europejskiej, Polacy zaczęli jeździć za granicę i formuła ciągłego narzekania, którą na własny użytek nazywam „polityką daremnych gorzkich żalów” zaczęła stawać się anachroniczną, gdyż ludzie się już wypłakali i chcieli się cieszyć odzyskaną wolnością, a nie tylko, skądinąd słusznie, krytykować rządy Tuska.
 
I trzeba powiedzieć otwarcie, że PIS przespał ten krytycznie ważny moment, czego efektem była utrata ludzi młodych, czego najlepszym dowodem jest reguła, że na wszystkie spotkania organizowane pod egidą Prawa i Sprawiedliwości przychodzą wyłącznie ludzie w wieku 60 plus, a młodzi uczestniczą w nich jedynie śladowo.
 
Pójdę jeszcze dalej. To co prominentni i nie ma co ukrywać posunięci w latach posłowie PIS uważają za „doświadczenie” niezbędne do prowadzenia Polski w dobrą stronę okazało się nieprzystającym do błyskawicznie zmieniającej się rzeczywistości syndromem starych przyzwyczajeń. Że tylko przypomnę hasło „czy się robi, czy się leży, dwa patyki się należy” – i nie oszukujmy się, ten slogan wrósł w podświadomość działaczy partyjnych starszej generacji.
 
Natomiast ludzie młodzi, ukształtowani już w Polsce wolnego rynku i wychowani w etosie pracy wiedzą, że nic nie ma za darmo. Dlatego uważam, że do doprowadzenia do wygrania wyborów przez Prawo i Sprawiedliwość w strukturach tej partii niezbędni są ludzie młodzi (trzydziesto i czterdziestolatkowie), którzy już nie pamiętają nie tylko komuny, lecz także czasu po okrągłym stole, kiedy się odbywała najbardziej intensywna indoktrynacja polskich mózgów przez doktrynerów III RP. 
 
O ile prominentni posłowie PO to w większości cyniczni i wyrafinowani zawodowcy, albo jak kto woli spryciarze, którym „karta niepodległościowa” była potrzebna li tylko i wyłącznie do uwłaszczenia się na majątku narodowym po upadku komuny, o tyle starsza generacja prominentów PIS to przyzwoici ludzie, lecz w znakomitej większości bardziej lub mniej przeidealizowani polityczni amatorzy.
 
Dlatego uważam, że Jarosław Kaczyński powinien obecnie gruntownie zreorganizować swoją partię i w miarę możliwości obsadzić prominentne stanowiska ludźmi młodymi. Jest jeszcze na to czas.
 
Ale dlaczego? Może ktoś zapytać.
 
Wszyscy wiedzą, że dzisiejszym światem rządzi kilkanaście korporacji. Nasuwa się więc pytanie skąd się bierze ten korporacyjny sukces? Otóż na przełomie wieku współpracowałem jako tłumacz-konsultant przez około dziesięć lat z jedną z najpotężniejszych amerykańskich korporacji, która budowała fabrykę w Krakowie. Miałem więc okazję przyjrzeć się ich polityce kadrowej. Otóż sprawa polegała na tym, że menadżerom, z reguły ludziom młodym, powierzano określone zadania. Taki menadżer, zwykle przez dwa do trzech lat mozolnie organizował swoje poletko. A w momencie, kiedy wszystko miał już dopięte na ostatni guzik, dostawał kompletnie nowe zadanie do wykonania w całkowicie innych warunkach, często na innym kontynencie. A wiecie dlaczego? Bo władze korporacyjne zakładały, że jeśli taki menadżer pracowałby nadal na swoim poletku uległby rozleniwieniu, jego efektywność a więc przydatność dla korporacji ulegałaby z czasem stopniowemu pogorszeniu.
 
W tym miejscu chciałbym przypomnieć, co pisałem kiedy Prawo i Sprawiedliwość przegrało ostatnie wybory, cytuję: „Dla niektórych, powtarzam niektórych działaczy PIS głównym celem jest łagodzenie napięć i utwierdzanie wyborców w nie zawsze zgodnym z prawdą przekonaniu, że wszystko działa w partii jak należy i w następnych wyborach ludzie znów powinni zagłosować na nich.
Dokładniej chodzi mi o działaczy partyjnych różnych szczebli siedzących całymi latami na ciepłych poselskich posadkach, jak ja to mówię w wyniku wieloletniego „zasiedzenia”.
Działacze ci uaktywniają się jedynie tuż przed wyborami, a ich polityka zdaje się prowadzić do tego by partia te wybory przegrała na tyle bezboleśnie, by oni zachowali swoje stanowiska na kolejną kadencję. Czasem, celem upozorowania partyjnych „reform” robi się roszady między działaczami, bacząc jednak pilnie by do nowych władz broń Boże nie załapali się jacyś nowi ludzie, a szczególnie młodsi, zdolniejsi i pracowitsi niż oni. Im na wygraniu wyborów nie zależy, bo zdobytej władzy trzeba bronić, a to już wymaga pracy i umiejętności, co nie jest ich najmocniejszą stroną. Oczywiście w Prawie i Sprawiedliwości jest multum bardzo wartościowych i nad wyraz pracowitych ludzi, ale oni sami nie uciągną, jeśli partia nie pozbędzie się działaczy hamulcowych...”, koniec cytatu.
 
Ale zrobienie czegoś takiego jest niewykonalne! – słyszę już krzyki prominentów partii Jarosława Kaczyńskiego.
 
Otóż w korporacji, o której wspomniałem tłumaczyłem często rozmowy operacyjne dotyczące restrukturyzacji zakładu. I najczęstszym pytaniem jakie zadawali mi Amerykanie i Szwajcarzy było: „Christopher, dlaczego za każdym razem, jak chcemy coś zaproponować polskiej stronie oni odpowiadają, że to niemożliwe?”. Otóż wielokrotnie przekonałem się na własne oczy, że to, co starym pracownikom wydawało się niemożliwe okazywało się możliwym. Trzeba było tylko trochę dobrych chęci, odrobinę wyobraźni i odwagi no i oczywiście respektu przed przełożonymi.
 
Ale jakim cudem można czegoś takiego dokonać w Prawie i Sprawiedliwości? Znowu ktoś zapyta.
 
Otóż moim zdaniem, oprócz odmłodzenia kadr kierowniczych,  trzeba zatrudnić, choćby za ciężkie pieniądze specjalistów od dostosowywania wizerunku partii do nowych realiów. A to muszą robić zawodowcy. Może z zagranicy???
 
Bo ktoś musi wreszcie przekonać niektórych „starszych” prominentów PIS, że w dzisiejszych czasach, kiedy w Polsce zagościła na dobre „cywilizacja” złotoustych oratorów, chwytliwych sloganów, świecidełek i gadżetów, nie czas się unosić ambicją i honorem, bo przeciwnik tylko czeka na nasze potknięcie. Trzeba im uświadomić, że obecnie w polityce wystarcza jeden nierozważny krok by od szlachetności przejść do naiwności, od martyrologii do mniemanologii, od wzniosłości do śmieszności, od patetyczności do upierdliwości i tak dalej.
 
Krzysztof Pasierbiewicz
(nauczyciel akademicki)

Post Scriptum
W związku z krytyką prezesa Jarosława Kaczyńskiego, pragnę przypomnieć, co pisałem w notce "Niezniszczalny", cytuję:
Moja notka jest adresowana do niektórych, powtarzam niektórych prominentów PIS z otoczenia Jarosława Kaczyńskiego.
Natomiast pana prezesa bym tak bezwzględnie nie atakował bo proszę sobie przypomnieć ileż to razy cynicy z Gazety Wyborczej bili Jarosława Kaczyńskiego niżej pasa, a sędziowie udawali, że tego nie widzą. Zaś sprzedajni fotoreporterzy zrobili mu tysiące szpetnych fotek.
Ileż nieczystych ciosów musiał przyjąć Prezes.
Na korpus – od brutalnie faulujących dziennikarskich hien: Olejnik, Kolendy-Zaleskiej, Lisa, Żakowskiego, Wołka, Szostkiewicza, Kuczyńskiego i nieustannie go punktujących jadowitą kpiną „satyryków” Szkła Kontaktowego.
Ile bolesnych ciosów dostał na wątrobę – od sprzedajnych lizusów z tytułami profesora: Kuźniara, Markowskiego, Krzemińskiego, Czapińskiego, Śpiewaka, Nałęcza et consortes, którzy go przedstawiali ludziom, jako ludojada pożerającego na śniadanie niemowlęta..
Ileż trafień na szczękę zaliczył – od politycznych rzezimieszków: Palikota, Nowaka, Sikorskiego, Grupińskiego, Olszewskiego…
No i ta straszliwa seria brudnych ciosów, jaką dostał w splot słoneczny od tandemu do mokrej roboty Miller – Anodina.
Bili bezlitośnie. A gdy się tylko zachwiał, z loży różowego salonu rozlegało się zdziczałe wycie: Złam mu szczenę!!! Wal go w potylicę!!! Wybij zęby!!! No bij!!! Zabij!!! Dorżnij!!! A że ludzi nietrudno podpuścić, rozpalona widownia wyła razem z nimi.
A, gdy prezes schodził po walce do szatni, pluli na niego w przejściu obłąkany z nienawiści Niesioł i toksyczna Janka, a internetowe stado warchlaków z chlewni zakochanej w Tusku emisariuszki spod Wawelu wylewało mu na głowę hektolitry pomyj i fekaliów.
Nazajutrz Gazeta Wyborcza wybijała tłustą czcionką nagłówki: „Już nigdy nie wróci na deski”. „Kaczyński na zawsze skończony”.
A ten znienawidzony przez post-komunistów „kurdupel z wiecznie rozwiązaną sznurówką” odradzał się za każdym razem jak Feniks z popiołów. Odnowiony, rześki, gotowy do walki.
Jak to możliwe??? Głowią się ci, co go zdawało się mieli na widelcu, którzy już tyle razy witali się z gąską, a gdy na Polskę spadła tragedia smoleńska zacierali ręce, że tym razem już się nie podniesie.
Otóż odpowiedź wydaje się prosta.
Choć rozumiem, że można Kaczyńskiego nie lubić, to nie sposób zaprzeczyć, że pan prezes, przy wszystkich jego wadach, posiada jakiś nadprzyrodzony polityczny instynkt, który go czyni niezniszczalnym. A tego lekceważyć nie wolno.
  • Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
  • Odsłony: 12836
Domyślny avatar

Dalej

15.01.2013 12:26

Może se Pan tak pisać w nieskończoność, Panie Krzysztofie.
Jarek po Smoleńsku kopnął w dupę dziesiątki tysięcy garnących się do pomocy, dosłownie kopnął, to i teraz się nie "otworzy".

Woli mieć pod sobą armię miernych biernych ale wiernych.
A teraz go już nie potrzebujemy - bez pomocy PiSu nauczyliśmy się sami organizować.

Krzysztof Pasierbiewicz

Krzysztof Pasierbiewicz

15.01.2013 16:01

Dodane przez Dalej w odpowiedzi na Może se Pan tak pisać w nieskończoność, Panie Krzysztofie.

My, to znaczy??? Bardzo jestem ciekaw!
Pozdrawiam serdecznie,
Krzysztof Pasierbiewicz
gośćXXI

gośćXXI

15.01.2013 12:51

PiS miał szansę ok. 1,5 roku, niedługo po Smoleńsku. Wtedy trzeba było iśc jak taran do przodu i zmiażdzyć przeciwnika, PiS miał wtedy poparcie większej części narodu. Ale nie, jakaś załosna gąska Kluzik (marionetka w czyichś rękach?) wyperswadowała prezesowi taką taktykę i wtłoczyła go w gorset skopanego cierpiętnika, który, ależ broń Boże nie wykorzysta tragedii Smolenskiej i oburzenia narodu. Jak to jest?: niby prezes nikogo nie słucha, niby taki despota, a kręcą nim jak pacynką! Taką szansę zaprzepaścić...
Krzysztof Pasierbiewicz

Krzysztof Pasierbiewicz

15.01.2013 16:05

Dodane przez gośćXXI w odpowiedzi na PiS miał szansę ok. 1,5 roku,

Tak! Zgadzam się z Panem. Trzeba było pojść za ciosem. Ale trudno iść za ciosem po nokaucie, czym była niewątpliwie tragedia smoleńska.
Pozdrawiam serdecznie,
Krzysztof Pasierbiewicz
gośćXXI

gośćXXI

16.01.2013 18:44

Tak, to prawda,trudno po takiej tragedii.Co prawda polityk też człowiek, ale jako polityk nie może sobie pozwalać na słabość i powinien być przygotowany na tego typu tragiczne zaskoczenia (znajomośc naszej historii do tego typu "zaskoczeń" przygotowuje). Od tego jest się politykiem.

Stronicowanie

  • Pierwsza strona
  • Poprzednia strona
  • Wszyscy 1
  • Wszyscy 2
Krzysztof Pasierbiewicz
Nazwa bloga:
Echo24
Zawód:
Emerytowany nauczyciel akademicki, tłumacz, publicysta niezależny, autor, tenisista, narciarz, człowiek wolny
Miasto:
Kraków

Statystyka blogera

Liczba wpisów: 1, 593
Liczba wyświetleń: 12,555,476
Liczba komentarzy: 30,114

Ostatnie wpisy blogera

  • Niedorżnięta wataha
  • List otwarty do prof. Pawła Śpiewaka
  • A jednak miałem nosa pisząc, że mi nie po drodze z PiS-em

Moje ostatnie komentarze

  • Pamięta Pan jeszcze? - vide: https://raskolnikow2.fil… Serdeczności!
  • @Autor & @ALL   ---   W wolnej chwili zapraszam do lektury - vide: https://www.salon24.pl/u…
  • Jacy akademicy, takie uniwersytety - czytaj: https://www.salon24.pl/u…

Najpopularniejsze wpisy blogera

  • Nieznane oblicze Witolda Gadowskiego
  • Kraków olał post-komuszą subkulturę TVN-u
  • Pytanie prawicowego blogera do posłanki Scheuring-Wielgus

Ostatnio komentowane

  • Alina@Warszawa, Niestety owo PROSTACTWO (skupione wokół Tuska) wróciło do władzy. Że to niewyobrażalne "prostactwo" nie trzeba nikogo przekonywać - kto inny mógłby przyswoić i używać 8* w przestrzeni publicznej do…
  • Beskidzki Góral, Tego platfusa przejrzałem na wylot. Hedonista, wlazłby do doopy, każdemu za kilka kliknięć i marzy o zerżnięciu na boku głupiej dziewoi.
  • keram, Jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma !!! Z uporem maniaka  część z nas nie potrafi się zadowolić tym czym dysponujemy , tym co mamy, lecz natychmiast przechodzi do natarcia. …

Wszystkie prawa zastrzeżone © 2008 - 2025, naszeblogi.pl

Strefa Wolnego Słowa: niezalezna.pl | gazetapolska.pl | panstwo.net | vod.gazetapolska.pl | naszeblogi.pl | gpcodziennie.pl | tvrepublika.pl | albicla.com

Nasza strona używa cookies czyli po polsku ciasteczek. Do czego są one potrzebne może Pan/i dowiedzieć się tu. Korzystając ze strony wyraża Pan/i zgodę na używanie ciasteczek (cookies), zgodnie z aktualnymi ustawieniami Pana/i przeglądarki. Jeśli chce Pan/i, może Pan/i zmienić ustawienia w swojej przeglądarce tak aby nie pobierała ona ciasteczek. | Polityka Prywatności

Footer

  • Kontakt
  • Nasze zasady
  • Ciasteczka "cookies"
  • Polityka prywatności