Na naszych oczach pada kolejna bariera moralna. Władze Szwajcarii rozważają możliwość zniesienia zakazu związków seksualnych między krewnymi. Jak daleko jeszcze posunie się ta kultura zmysłowego hedonizmu nie wiadomo.
Obecne projekty zmian obowiązującego w tej dziedzinie prawa to chyba pokłosie rewolucji seksualnej lat sześćdziesiątych. To wtedy na Zachodzie padały jedne po drugich fundamenty etyczne naszej cywilizacji. Szczególnie te dotyczące relacji kobiet i mężczyzn. Oczywiście w imię wolności. O pardon! W imię swawoli, bo ta z prawdziwą wolnością duchową nie ma nic wspólnego.
Naturalną pochodną tych mentalnych zmian było również zliberalizowanie zapisów prawnych dotyczących aborcji. Wbrew cywilizacji chrześcijańskiej patologia stała się normą i to według niej kształtowano kolejne pokolenia. Świat zachodni przełyka te gorzką pigułkę do dziś dnia. Co więcej poprzez telewizję, film oraz prasę lansowano bez opamiętania swobodę seksualna. Powoli także oswajano zachodnie społeczeństwa z homoseksualizmem. Do wielu filmów i seriali wprowadzano postaci, które afirmowały skłonności seksualne do osób tej samej płci. Najczęściej były to postacie: przystojne, nie przeciętne, wrażliwe i skłonne do empatii.
Na tym się jednak nie skończyło. Ten swoisty przewrót moralny miał swój ciąg dalszy, a były nim tzw. związki homoseksualne. Po dosyć mocno przeoranej, w wyniku zmian obyczajowych, zachodniej społeczności przeszło to niemal bez większego sprzeciwu. Kolejnym krokiem w tym szaleńczym tańcu było zaakceptowanie adopcji dokonywanej przez homozwiązki.
W międzyczasie w wielu zachodnich krajach zalegalizowano eutanazję, mimo sprzeciwów, że będzie ona nadużywana wobec osób przewlekle chorych i starców. Tym razem liberalna lewica podjęła próbę obalenia fundamentu jakim jest rodzina poprzez zgodę na związki kazirodcze. Skłania to do pytania dokąd zmierzamy. Ile jeszcze świętości zostanie podeptanych. Zdaniem inicjatorki projektu Simonetty Sommarugi, szwajcarskiej minister sprawiedliwości z ramienia Partii Socjaldemokratycznej to kolejny krok do przodu, bo zakaz kazirodztwa „odbierał ludziom autonomię”. Można zapytać: co dalej? Legalizacja poligamii? Związków trzech lub więcej partnerów? Zgoda na adopcję przez nie dzieci? A może zgoda na pedofilię? Oczywiście po to, by ludziom nie zabierać autonomii. Ale chyba lepiej zabrać taką „autonomię” niż odebrać rozum.Tadeusz Rozłucki