Nie mówię nie. Prywatne lecznice kuszą dobrym sprzętem i brakiem kolejek. A lekarze którzy tam przyjmują, są jacyś tacy mniej skwaszeni i opryskliwi. Problem jest jednak jeden - pieniądze. Nie mam ich ja, nie ma ich znaczna część społeczeństwa i nie ma ich resort Ewy Kopacz. Jak więc sprywatyzować służbę zdrowia, bez funduszy? Nasza dzielna pani minister znalazła świetny pomysł. Rozwiązanie przełomowe. Zaproponowała ulgi podatkowe za prywatne leczenie. Brawo! Eureka! Nie słyszę jednak aplauzu. Tak, zapewne wszyscy zwęszyli w tym jakiś podstęp. Nie trudno nawet zgadnąć jaki. Jak to w ostatnim czasie pokazał Donald Tusk, ulgę można wprowadzić i w odpowiednim czasie ulgę można znieść. Niestety obawiam się, że po pewnym czasie tej prywatyzacji i likwidacji państwowej służby zdrowia zwanej nie wiadomo dlaczego reformą nie będzie już powrotu. Będziemy chcieli się leczyć, będziemy musieli słono zapłacić. Tylko dlaczego mamy jeszcze wysłuchiwać, że jest to dla naszego dobra. Przecież wiadomo, że nie każdego będzie stać na wykupienie polisy. Czy rząd zamierza leczyć tylko bogatych? I po co te kłamstwa o dobru pacjenta. Przecież rząd najwidoczniej zamierza nas nie tyle leczyć co na nas zarabiać. Tadeusz Rozłucki
Rząd Donalda Tuska jedną ręka daje a drugą odbiera, nic wiec dziwnego że wśród znacznej części naszego społeczeństwa poniewiera się wśród najgorszych skojarzeń. Jedną z najbardziej znanych person tej ekipy jest minister zdrowia Ewa Kopacz. Ona z kolei cały czas obiecuje, to co jej następcy z pewnością zabiorą. Tym razem mamy pokochać prywatne leczenie.