SIAŁA BABA M.A.K. I JAK JEJ RYŻY W TYM POMÓGŁ

Siała  baba MAK,
nie wiedziała jak;
ryży wiedział
i powiedział,
że to było tak:

Duża grupa ubekistańskich nieudaczników,
jadąc na wycieczkę,wbiła się w jeden samolot
marszrutę wycieczki mieli już dawno gotową,
-  z druzjami ustaloną na Zopott-skim molo.

Przez całą podróż do wybranego przez nich celu
jedli, pili i tańczyli, jak to na moherów przystało,
niedouczeni piloci w kokpicie grali sobie w tysiąca,
a paru z nich na drzwiach stodoły wokół latało.

Nad lotniskiem Katyleńskim,mgła się nagle pojawiła;
piloci z niechęcią musieli  przerwać swe gry  karciane
wieża kontrolna na lądowanie szybko im  przyzwoliła, 
-zajęci piciem z admirałem, nie kumali co jest grane.

Lecz kiedy na wysokości stu  metrow z dokładką
zobaczyli czubek najwyższej brzozy na  świecie,
uznawszy,że  może się to skończyć niezłą wpadką,
postanowili od Katyleńska natychmiast odlecieć.

Lecz w kokpicie był tłum - ponad dwudziestoosobowy
i z planów tych nic im nie wyszło, chociaż się starali,
bo pijany admirał, szablą im nad głową wymachując
nakazał by natychmiast bez żadnej zwłoki lądowali.

No i niestety, na wskutek tego niefortunnego rozkazu,
brzoza rąbnęła w samolot  ponad dwadzieści trzy razy,
i rozwaliła go na trzy miliony tak malutkich kawałów, 
że z góry było wiadomo - nikt się go złożyć nie odważy.