Proszę nie pomyśleć, że bronię niedoszłego zamachowca, ale wyrażone myśli w poniższym tekście są wynikiem wątpliwości. Przedstawię również alternatywną wersję wypadków jako, że niewątpliwie dostrzegam wiele nielogiczności w całej sprawie i mam nieodparte wrażenie, że uczestniczymy w jakiejś manipulacji.
Ponieważ nie wiem, jak było naprawdę, pozwolę sobie na snucie niczym nieuzasadnionych przypuszczeń. Zacznijmy od wtorku, kiedy Polska wstrzymała oddech. Okazało się, że w naszym kraju znaleziono groźnego terrorystę, który planował wysadzić Sejm, chociaż w mediach dominuje wersja zamachu na prezydenta i premiera. Działania operacyjne prowadzono od zeszłego roku. Tymczasem ABW zawiadomiła o groźbie zamachu premiera i prezydenta dopiero na początku listopada, a nie zawiadomiono marszałka sejmu chociaż to na sejm miał nastąpić atak. Dlaczego? A może premier i prezydent wiedzieli wcześniej? Wykryto 4 tony materiałów wybuchowych, które miały stanowić bombę zagrażającą konstytucyjnym organom państwa. Jednak tych 4 ton nam nie pokazano. Groźny terrorysta podobno szkolił współpracowników dla przeprowadzenia planowanej zbrodni. Miał się kierować ksenofobią, antysemityzmem i nacjonalizmem, chociaż chciał wysadzić wszystkich, a zatem jest anarchistą, a nie nacjonalistą. To jednak mogłoby wskazywać na lewackie inspiracje, a według oficjalnej wersji terrorysta ma być wiązany ze skrajną prawicą a nie lewicą.
Prokuratura i ABW ujawniły co chciały, a o innych sprawach milczy zasłaniając się tajemnicą śledztwa bądź ustawą o tajemnicy państwowej. Nie aresztowano wszystkich członków groźnej grupy. Może to oznaczać jedno: mamy do czynienia działaniami tajnych agentów lub informatorów, poetycko zwanych działającymi pod przykryciem.
Nie wiemy, co zawierają nagrane taśmy z rozmowami niedoszłego zamachowcy. Mogą być kluczowe dla zrozumienia całej sprawy. Raczej nie ma na nich zbyt wiele. Chyba, że chodzi o dozowanie napięcia, bo puszczenie groźnych wypowiedzi po tym kiedy narastają wątpliwości, może wytrącić argumenty tym, którzy podejrzewają polityczne gierki służb. Jeśli jest to zaplanowany scenariusz, to za kilka dni nastąpi kolejny etap dreszczowca fundowanego społeczeństwu.
To, że nie pokazano góry materiałów wybuchowych tych 4 tony, czyli około 100 worków, być może świadczy, że ich po prostu nie ma, ale może się okazać, że je pokażą w następnym odcinku serialu pt. ”Zamach na Prezydenta”. Tymczasem pokazano nam arsenalik, bo nazywanie tego co pokazano arsenałem, to wielka przesada.
Przypominam sobie sprawę łapówek posłanki PO Sawickiej. Wtedy dano jej możliwość wypłakiwania się przed kamerami i oskarżania agentów CBA o inspirowanie i podżeganie do przestępstwa. Wtedy ujawniono personalia agenta, który działał w tym postępowaniu. Politycy PO oskarżali PiS o inspiracje i polowanie na PO. Wtedy opozycja miała prawo poddawać w wątpliwość działania legalnej władzy i nikt się z tego powodu nie oburzał. Dziś kiedy złapano niedoszłego zamachowca, nie dano mu możliwości publicznej wypowiedzi. Znamy tylko oficjalną wersję śledczych, a w mediach trwa nagonka na PiS, jakoby zamachowiec miał być wynikiem naszej mowy nienawiści.
Nie wykluczam, że wobec niedoszłego zamachowca zastosowano prowokację. Dlaczego, nie wiem, ale przedstawię swoją hipotetyczną, alternatywną wersję wypadków na swoim blogu w następnym odcinku mojego serialu o szczytach władzy.