Propozycję ustanowienia przestępstwa o nazwie kłamstwo wołyńskie podsunął mi prezes olsztyńskiej Unii Polityki Realnej, Piotr Lisiecki, którego Rodzina poniosła osobiste straty w ludobójstwie na Kresach. Jak wielu Polaków, jesteśmy zbulwersowani, że w majestacie prawa i za nasze pieniądze dokonuje się zakłamywania bardzo świeżej historii. Ks. Isakowicz-Zaleski na swoim bogu zamieścił niedawno artykuł Moniki Śladewskiej z "Przeglądu", z którego dowiadujemy się na przykład, że niejaki W. Wojciechowski z gazety wiadomo jakiej ma czelność stręczyć Polakom książkę, która „pozwoli Polakom zrozumieć racje Ukraińców w spojrzeniu na partyzantów UPA". Ciekawe, co zrobiliby Żydzi i państwo Izrael, gdyby ktoś reklamował w Izraelu książkę, która „pozwoli Żydom zrozumieć racje Niemców w spojrzeniu na żołnierzy SS”? Z artykułu dowiadujemy się także, że w encyklopedii PWN hasło poświęcone UPA i Wołyniowi traktuje o rzekomych „walkach UPA z Niemcami”. To tak, jakby w izraelskiej encyklopedii wychwalać zasługi strażników Auschwitz na froncie wschodnim. Czy nie czas, by państwo Polskie skończyło z przymilaniem się do wszystkich swoich sąsiadów kosztem swoich interesów, prawdy historycznej i pamięci nielicznych ocaleńców z naszego holocaustu?
Polacy powinni uczyć się od Żydów skuteczności w walce o swoje interesy. Mamy dziś sytuację wręcz kuriozalną – państwo polskie ściga z urzędu kłamstwo oświęcimskie dotyczące negowania ludobójstwa dokonanego przez Niemców na Żydach, a na temat ludobójstwa dokonanego na Polakach można kłamać do woli…