DEPARTAMENT PLOTKI ZNOWU NADAJE

 

Jakiś czas temu zadzwonił do mnie członek jednego z kościołów protestanckich Pomorza i zaczął prosto z mostu: "Czy Brat głosował na Kaczyńskiego?". Zadziwiony tak postawioną kwestią – człowiek ten znał "idź POD PRĄD" – zapytałem, czemu zawdzięczam to troskliwe zainteresowanie. Usłyszałem taką oto historyjkę: "Dwóch zielonoświątkowców poszło do Jarosława Kaczyńskiego z ofertą współpracy i poparcia. Gdy mu o tym powiedzieli, zostali niegrzecznie potraktowani i usłyszeli, że nie chce on mieć nic wspólnego z żadnymi sekciarzami." Na zakończenie mój rozmówca tryumfalnym tonem zapytał, co ja na to.Odparłem, że nic, że poparłem Kaczyńskiego nie z powodu jego przekonań religijnych ani z powodu jego stosunku do mojego kościoła, ale dlatego, że był najlepszym dla Polski kandydatem z tych, których mieliśmy do wyboru. Na koniec zapytałem, czy chrześcijanie powinni kierować się w swoich wyborach politycznych sympatią polityka do ich kościoła, czy osobistymi korzyściami (dotacje, przywileje itp.), jakie mogliby uzyskać z jego sukcesu, czy dobrem wspólnym? Nieco zmieszany rozmówca przyznał mi "częściowo" rację, ale naciskał dalej - że on zna osobiście tych braci, którzy rozmawiali z Kaczyńskim, że to bardzo szanowani zielonoświątkowcy i jak tak Kaczyński mógł, jaki to on zły i niebezpieczny dla Polski.Widząc brak reakcji na prawdę na poziomie uniwersalnym, przeszedłem do analizy szczegółowej. Czy spotkanie tych szacownych braci zielonoświątkowców to była jakaś oficjalna wizyta u Kaczyńskiego? (Zdziwiłbym się, by umówił się na spotkanie tylko po to, by powiedzieć, że nie chce mieć z nimi do czynienia…). "No…, nie" - zaczął się plątać mój politycznie zorientowany rozmówca. "To jak z nim porozmawiali?" "No, gdzieś na jakimś spotkaniu" – wyjąkał stropiony. "Byłem na ok. dziesięciu spotkaniach z Kaczyńskim w ostatnich miesiącach i nigdy nie udało mi się zbliżyć na kilka metrów do tłumnie obleganego Jarosława, nie mówiąc już o sensownej wymianie zdań. Historia brata wygląda mi na typową plotkę rozsiewaną po to, by odciągnąć protestantów od wspierania sprawy narodowej. Nie zamierzam traktować poważnie tego typu informacji podawanych przez anonimowych "zaufanych" ludzi, które stoją w sprzeczności z realiami i ze słowem zainteresowanego. Jarosław Kaczyński wyraźnie powiedział na wiecu wyborczym w Białymstoku, że Polakiem można być pod różnym krzyżem, nie tylko katolickim." Na koniec wezwałem rozmówcę, by nie powtarzał więcej tego typu plotek, które służą zwycięstwu zła. Po wyborze Komorowskiego protestanci (i nie tylko) szybko przekonają się, jakiego wroga wolności, rodziny i naszych wartości wybrano.Pożegnał mnie słabo ukrywany szyderczy śmiech…

W strukturach SB (a mniemam, że w każdych "porządnych" służbach jest podobnie) był wydział zajmujący się rozsiewaniem plotek. Było to bardzo skuteczne narzędzie manipulowania opinią publiczną, ponieważ informacja skrycie powtarzana cieszyła się większym zaufaniem niż reżimowe media.