ORLIKI CZY WAŁY?

 

Państwo ma kilka kompetencji unikatowych i wiele niepotrzebnie „przysposobionych”. Do pierwszej grupy należy odpowiedzialność za obronę przed wrogami zewnętrznymi (tu lekcja ze Smoleńska jest aż nadto wymowna) oraz bezpieczeństwo wewnętrzne (w tym antypowodziowe). Druga grupa jest wręcz nieograniczona – a jednym z jej bardziej kuriozalnych przykładów jest zapewnienie obywatelom możliwości gry w piłkę na fajnych boiskach.

Gdyby Polska była krajem bogatym jak Emiraty Arabskie, to taka fantazja czy wręcz fanaberia władzy nie odbiłaby się na funkcjonowaniu państwa nawet w czasie kryzysu. Gdy jednak pieniędzy jest za mało na wszystkie rządowe cele, kluczową sprawą jest wybór priorytetów. Dobry gospodarz wybierze rzeczy istotne dla bezpieczeństwa państwa, a niekoniecznie wzbudzające aplauz obywateli. Trudno się dziwić, że nie każdy będzie się zachwycał pakowaniem miliardów w budowę wałów czy zbiorników przeciwpowodziowych, gdy ładnie przygrzewa letnie słońce i nie ma gdzie pograć w piłkę. Gospodarz-pozer wybierze w takiej sytuacji inwestycje w rozrywki. Nie kupi też sprzętu dla wojska czy nowego samolotu dla VIP-ów. Ważne, by wyborcy przyklaskiwali, a z poważniejszymi sprawami jeszcze zdążymy…Tym razem jednak nie zdążyliśmy. Nie obarczę winą za ten stan rzeczy samego premiera Tuska (choć powinien podać się już dawno do dymisji z innych paragrafów). On jest tylko emanacją zapotrzebowania politycznego beztroskiej większości. Gdy nie było czarnych chmur na horyzoncie, większość go nadal chwaliła i za nic miała brak poważnej troski o państwo. To, że w czasie posiedzeń Sejmu poszedł z kolegami pokopać, przydawało mu nawet popularności luzaka i normalnego człowieka.Pytaniem zasadniczym jest, czy ten „szybki kurs dojrzewania”, jaki Bóg zaserwował Polakom, skończy się zdaniem egzaminu. Czy zrozumiemy, że wybory to nie festiwal rozrywkowych obietnic, ale brzemienna w skutkach decyzja powierzenia steru państwa odpowiedzialnym osobom. Czy zrozumiemy, że liczą się nie pijar czy wygląd, ale mądrość i odwaga? Czy zrozumiemy, że państwo niczego nie daje i nie jest workiem bez dna, ale wspólnym „gospodarstwem składkowym”, które musi realizować najpierw rzeczy ważne? Inaczej mówiąc, czy dojrzejemy, by wybrać mądrego gospodarza, czy też znowu wybierzemy beztroskiego Dyzia?

 

 

PS

Pod tym linkiem można zobaczyć naszą (z rodziną i przyjaciółmi) nocną wycieczkę po Warszawę w dniu 10.05.2010 - tu akurat pod Pałacem Prezydenckim. "Warto rozmawiać", 20.05.2010 - od 39 min 30 sekundy.

 

Prawda o państwie wychodzi na jaw w kryzysie. A my mamy akurat dwa pod rząd! Obraz jest fatalny. Po Smoleńsku pytałem, czy mamy państwo. Podczas powodzi zapytam o finanse. Na co idą nasze pieniądze? Na fanaberie czy na potrzeby?