Fałszywy akord Jankiela

Było cymbalistów wielu,Ale żaden z nich nie śmiał zagrać przy Jankielu(Jankiel przez całą zimę nie wiedzieć gdzie bawił,Teraz się nagle z głównym sztabem wojska zjawił).Wiedzą wszyscy, że mu nikt na tym instrumencieNie wyrówna w biegłości, w guście i w talencie.Proszą, ażeby zagrał, podają cymbały;Żyd wzbrania się, powiada, że ręce zgrubiały,Odwykł od grania, nie śmie i panów się wstydzi;(…)Lecz starców myśli z dźwiękiem w przeszłość się uniosły,W owe lata szczęśliwe, gdy senat i posłyPo dniu Trzeciego Maja w ratuszowej saliZgodzonego z narodem króla fetowali;Gdy przy tańcu śpiewano: "Wiwat Król kochany!Wiwat Sejm, wiwat Naród, wiwat wszystkie Stany!" Mistrz coraz takty nagli i tony natęża;A wtem puścił fałszywy akord jak syk węża,Jak zgrzyt żelaza po szkle - przejął wszystkich dreszczemI wesołość pomięszał przeczuciem złowieszczem.Zasmuceni, strwożeni, słuchacze zwątpili:Czy instrument niestrojny? czy się muzyk myli?Nie zmylił się mistrz taki! On umyślnie trącaWciąż tę zdradziecką stronę, melodyję zmąca,Coraz głośniej targając akord rozdąsany,Przeciwko zgodzie tonów skonfederowany;Aż Klucznik pojął mistrza, zakrył ręką licaI krzyknął: "Znam! znam głos ten! to jest T a r g o w i c a!"Gdy naród podnosi się w niespodziewanym zrywie i otrzeźwieniu po latach marazmu i, zdawało się nieuchronnego, zmierzania do upadku, historia znowu się powtarza. Obecne dni narodowego poruszenia przypominają opisywany przez Mickiewicza tamten czas majowy, gdy „gdy senat i posły, po dniu Trzeciego Maja w ratuszowej sali, zgodzonego z narodem króla fetowali”. Na tle tego szlachetnego poruszenia serc przeraźliwie i fałszywie zabrzmiała nuta zdrady targowickiej. To nic, że część zdrajców może miała dobre intencje, ale nie miała pojęcia o dobru państwa. Dobre intencje nie usprawiedliwiają. I obecnie zebrała się w Krakowie grupa krzykaczy o umysłach i sercach ukształtowanych przez gazetę i telewizję. Może są naiwni i głupi, ale za to, co zrobili, będą się wstydzić do końca życia. 

Nie wierzę też w spontaniczny charakter tej „targowiczki”. Od lat organizuję przeróżne pikiety i manifestacje i wiem, jak ciężko jest wyprowadzić ludzi z domu - choćby w najsłuszniejszej sprawie. Gdy uda się zgromadzić kilkadziesiąt, maksymalnie sto kilkadziesiąt, osób to coś niezwykłego. A tu kilkuset młodych ludzi w jednym mieście!

Mam podejrzenie graniczące z pewnością, że spontaniczna inaczej akcja krakowskiej młodzieży jest bezpośrednio zbieżna z wydarzeniami z połowy marca br., kiedy radni PiS z Krakowa zaproponowali nadanie honorowego obywatelstwa Lechowi Kaczyńskiemu. Apolityczna rzekomo akcja okazała się zorganizowana przez młodzieżówkę PO i powiązana z bezpośrednią akcją polityczną. Razwiedka już wcześniej ćwiczyła mobilizację młodzieży przez SMS-y przy okazji ostatnich wyborów parlamentarnych. Nawet Prezydent Krakowa opisując haniebne popisy części krakowskiej młodzieży użył słów: 

Ci, którzy już protestowali, wypełnili już swój polityczny obowiązek i już tego robić nie będą.  

 

Sprawa ma też szersze tło. Zryw 80’ został spacyfikowany siłą przez TW Wolskiego, a wolność 89’ została nadana przez tow. Kiszczaka. By kontrolować zachowania polityczne Polaków postawiono na straży „autorytety” i dano im odpowiednie narzędzia medialne. (Zbieżność dzisiejszego wystąpienia Andrzeja Wajdy i fakt, że jest on jednym z trzech fundatorów GW kwotą … 5 zł, jest oczywiście całkowicie przypadkowa. Źródło: Stanisław Remuszko - autor książki „Gazeta Wyborcza. Początki i okolice", Remuszko.pl). Do dzisiaj niezależne polskie media znajdują się na obrzeżach głównego nurtu społecznego odbioru. Oto przejmujący komentarz internetowy opisujący efekt obróbki medialnej młodego pokolenia: NienawiśćSytuacja z zajęć na studiach zaocznych, Poznań, sobota, po godzinie 9 rano. Studentka otrzymuje SMS z informacją, że prez. Kaczynski zginął w katastrofie lotniczej. Wyrzuca ramiona w gore i krzyczy: "Niebo się rozjaśniło nad Polska!".Studia zaoczne, absolwenci studiów zaocznych to trzon "młodych, wykształconych z dużych miast". Jaką nienawiścią trzeba dysponować, by na wieść o śmierci prezydenta zareagować taką radością! Skąd się taka nienawiść wzięła w tej dziewczynie? Przecież na pewno nie znała osobiście prezydenta.Odpowiedz jest jedna: media. To one przez kilka ostatnich lat zatruły dusze narodu. To one przez ostatnich kilka lat codziennie sączyły jad nienawiści. To te powtarzane wielokrotnie wypowiedzi polityków: Palikota, Niesiołowskiego, Tuska, Komorowskiego, Gronkiewicz-Waltz:"To nie jest mój prezydent, to pisowski prezydent""to pisowska podłość""jaka wizyta, taki zamach, trzeba ślepego snajpera, żeby nie trafił z 30 metrów""mnie prezydent nie jest potrzebny, ja nie potrzebuje prezydenta""Kaczyński jest półtrupem"i setki innych, powtarzanych każdego dnia zwłaszcza na nabożeństwie nienawiści o 22 wieczorem w TVN-ie. Te historie z Borubarem, irasiadem, Benhauerem, które wszyscy znali na pamięć, bo im media nie pozwoliły zapomnieć. A teraz szubrawcy udają, że płaczą.Nie miejmy złudzeń. To chwilowe. Już słychać coraz częściej, że to Kaczyński kazał pilotowi lądować. W radiu mówiła tak Lena Kolarska-Bobinska i powtarzają to już coraz częściej, także na salonie 24, różne "k...y nachalne i zuchwale". Palikot i Niesiołowski, a także prawica agenturalna w rodzaju Wielomskiego (z jego zegarem precyzyjnie odmierzającym czas do zakończenia kadencji) na razie milczą. Ale to tylko na raz. Wiedzą, że teraz nie wypada. Za parę dni rusza ponownie do akcji.

By odzyskać pole, musimy myśleć nie tylko o inicjatywach politycznych jednoczących wszystkie siły patriotyczne wokół Jarosława Kaczyńskiego, ale i przełamać medialne panowanie fałszywych, sączących antypolski jad autorytetów. Znowu sięgnę do Wieszcza i słów ks. Robaka: „potrzeba dom oczyścić z śmieci; oczyścić dom, powtarzam, oczyścić dom, dzieci!". Wyciągając lekcję z mickiewiczowskiej historii musimy to zrobić mądrze i spokojnie. Nie możemy pomylić wroga z przyjacielem, nie możemy działać zbyt pochopnie i nie atakować frontalnie – na to zapewne jesteśmy jeszcze za słabi.

Nie mam gotowej recepty na to arcyważne zadanie. Jest wiele tęgich głów po naszej stronie. Ja tylko wzywam do zajęcia się tą sprawą, bo wrogie media przybierając teraz maskę żałoby, za kilka dni wrócą do mącenia w polskich głowach (jeśli już tym zaplanowanym mąceniem nie jest uderzanie w akordy tylko beznadziejnej żałoby, sugestii winy Prezydenta, czy „pojednania ponad podziałami” bez rozliczenia winnych).

Na koniec przypomnę tylko pierwotną misję „Gazety Wyborczej”: reprezentować wszystkie nurty obozu Solidarności. Czy dzisiaj stać nas na urzeczywistnienie takiego planu? Może to nie jest realne, może powinniśmy stworzyć jeden wspólny dziennik informacyjny, z minimalną ilością komentarzy i partnerską sieć czasopism reprezentujących poszczególne nurty myśli patriotycznej, które uczciwie będą walczyć o zwolenników i prowadzić merytoryczną dyskusję o dobru Polski? 

Ważne też by pomyśleć nad twórczymi sposobami morzenia finansowym głodem mediów internacjonalistycznych. Dali nam przykład Kibice Lecha Poznań: „TVN – nie oglądam, Wyborcza – nie czytam”.

Zanim przejdę do współczesnej rzeczy, wróćmy na chwilę do słów Wieszcza, na którychśmy wszyscy chowani. Niech ten język cudowny przeniesie nas w tamte czasy naszej trudnej historii.