Fałszywe kroki - układu dwupartyjnego ciąg dalszy

 

Wybory prezydenckie są dobrą okazją do ostatecznego spolaryzowania sceny politycznej na dwa przeciwne obozy. Już widać, że będą liczyli się dwaj kandydaci – Lech Kaczyński i ktoś ze stajni gen. Czempińskiego. Obecnie trwa więc gorączkowe poszerzanie flanek. I tak, z odsieczą Platformie ruszył znany „katolicko-narodowy” polityk, Roman Giertych, a PiS wyraźnie zbratało się z SLD dopuszczając do zwolnienia z TVP Anity Gargas za emisję filmu Grzegorza Brauna o TW Wolskim vel Jaruzelskim.Obydwa ruchy nadwyrężyły możliwości tolerowania kompromisu u polityków i sympatyków głównych partii. Z ostrym atakiem na PO za Giertycha ruszył Palikot, mający osobiście na pieńku z adwokatem swojej byłej żony, który próbuje wyśledzić jego ukryte miliony. Odwołania Gargas nie może zaakceptować europoseł Migalski  i Naczelny Gazety Polskiej.Trudno zrozumieć tak radykalne ruchy w obydwu wiodących formacjach. Zarówno Jarosław Kaczyński, jak i gen. Czempiński to wytrawni stratedzy. Dlaczego tak ryzykują? Budując wsparcie na jednym skrzydle swoich ugrupowań, mogą stracić drugie, a nawet część centrum. Wątpliwa jest też sama idea przeciągnięcia elektoratu katolicko-narodowego do PO i postkomunistycznego do PiS. Czyżby więc w pogoni za wyborczym sukcesem nasi stratedzy doprowadzą do klęski swoich ugrupowań? Nie można tego wykluczyć.O wiele bardziej naturalna wydawała się dotychczas droga przeciągnięcia części elektoratu konserwatywno-liberalnego na stronę PiS (co proponował np. poseł Górski z PiS), a młodych, postępowych lewicowców do PO. Jednakże wzajemne głębokie wejście na terytorium wroga w mojej ocenie przyniesie PO i PiS więcej szkody niż pożytku.  Oczywiście dotychczas powyższe trendy były widoczne, ale nigdy dotąd nie zostały ukazane opinii publicznej w sposób tak ostentacyjny. Dla wyrobionego obserwatora sceny politycznej jasne było, że Giertych od 2007 roku współpracuje z PO, a PiS robi umizgi do elektoratu lewicy hasłem o Polsce solidarnej. Co innego jednak działania zakulisowe czy pijarowskie, a co innego członkowstwo Giertycha w PO czy utrącenie przez PiS - do spółki z SLD - ikony patriotycznego dziennikarstwa. Oceniam, że większe straty na takiej grze poniesie PiS. O ile elektorat PO jest bezideowy i zbudowany raczej na negacji Kaczorów, o tyle trzon wyborców PiS, który oparty jest na patriotach, byłych działaczach niepodległościowych, antykomunistach, uczciwych Polakach, może tego nie wytrzymać.Jarosław Kaczyński zapytany ostatnio w Lublinie (15.02) o to, jak widzi połączenie rozbitej prawicy patriotycznej, odpowiedział:Szanowni Państwo. Ja oczywiście z pełnym szacunkiem odnoszę się do pewnych środowisk, które są poza Prawem i Sprawiedliwością, ale proszę zwrócić uwagę na to, że mamy dzisiaj bardzo rozbudowane badania i analizy politologiczne. Nie mieliśmy tego niestety przed 2007 rokiem i to nas bardzo drogo kosztowało - obawiam się, że Polskę też kosztowało. W związku z tym – dzisiaj mamy i one wskazująca jedno: że poza pojedynczymi województwami, bardzo nielicznymi, to prawica, elektorat prawicowy jest zjednoczony – wokół Prawa i Sprawiedliwości.Takie podejście przywodzi mi na pamięć słowa Pisma:Pycha chodzi przed upadkiem, a wyniosłość ducha przed ruiną. Przyp. 16:18Gdyby w obecnym stanie sceny politycznej PiS poszło w rozsypkę, nie będzie czasu na zbudowanie nowej formacji, a wybory prezydenckie, samorządowe i przyspieszone parlamentarne wygrają bezapelacyjnie ludzie dawnego układu.Jarosław Kaczyński wie, że by wygrać, trzeba czasem ryzykować. Nie można jednak ryzykować rozbicia całej formacji i zaprzepaszczenia szansy na IV RP!!! Zamiast niebezpiecznie paktować z postkomunistami, lepiej wrócić do zbudowania silnej, zjednoczonej centroprawicy. Taki projekt spełnia oczekiwania szerokich kręgów świadomych wyborców i idzie w zgodzie z wahadłem nastrojów społecznych, które wychyla się w prawo, szczególnie w kierunku wolności gospodarczej. Ostentacyjne szukanie poparcia u postkomunistów to krok wstecz, z którego nie będzie odwrotu. Obóz patriotyczny potrzebuje silnego przywództwa, by nie powtórzyć klęski AWS. Jarosław Kaczyński był dotychczas najpoważniejszym kandydatem do odegrania tej roli. Manewr z poparciem postkomunistów, choć mający precedens w historii (Komunistyczna Partia Polski poparła przewrót majowy Piłsudskiego), nie powiedzie się w warunkach demokratycznych…

Kilka tygodni temu opisałem kształtujący się naszych oczach podział sceny politycznej pomiędzy PO i PiS – „Układ dwupartyjny”. Dziś mamy kolejne odsłony tego „dramatu”, które wprowadzają przeciętnego wyborcę w stan konsternacji. Czy zagrywki z Giertychem i SLD nie przepełnią czary goryczy?