1. Od paru dni osłabia się wyraźnie złoty w stosunku zarówno do euro, amerykańskiego dolara jak i szwajcarskiego franka, wskaźniki na warszawskiej giełdzie spadają po blisko 2% dziennie tak, że najważniejszy z nich WIG-20 niebezpiecznie zbliżył się do 2000 pkt, a wszystko to jak słyszymy od usłużnych wobec rządu ekonomistów przez greckie wybory, a dokładnie konieczność ich zorganizowania po raz drugi, niewiele ponad miesiąc po tych majowych.
To zadziwiające tłumaczenia, bo przecież poważna sytuacja w Grecji i możliwość jej wypchnięcia poza strefę euro, powinna osłabiać właśnie euro wobec innych walut w tym także złotego.
Jak to się więc dzieje, że euro osłabia się wobec duńskiej czy szwedzkiej korony, brytyjskiego funta, a wobec złotego się jednak umacnia, choć powinno być na odwrót, skoro to strefa euro ma coraz poważniejsze kłopoty.
2. Niestety w Polsce przez ostatnie parę lat, obowiązuje narracja, że jeżeli coś złego dzieje się z naszymi finansami, złotym, a w konsekwencji z gospodarką, to przez złe rządzenie w krajach strefy euro albo sytuację w jakimś innym kraju UE.
To nic, że dług publiczny wzrósł przez ostatnie 4 lata o ponad 350 mld zł czyli o ponad 60%,że kolejne 60-70 mld zł długu jest zamiecione pod dywan, że na jego obsługę przeznaczamy już rocznie ponad 40 mld zł, cały czas powody dewaluacji złotego i spadków na giełdzie, są poza naszymi granicami.
Ciągle chwalimy się wzrostem gospodarczym sięgającym w ostatnich 2 latach 4% PKB ale rynki finansowe jakoś nie uznają tego za gwarancje tego, że będziemy bez problemów obsługiwali w przyszłości swoje zadłużenie.
Stąd taka presja ministra Rostowskiego, żeby jak najszybciej uchwalić podniesienie wieku emerytalnego i wysłać rynkom finansowym sygnał, że w przyszłości będziemy mniej dopłacać do systemu emerytalnego, a więc na pewno starczy pieniędzy budżetowych na obsługę długu.
3. Co więc powoduje taki niepokój rynków wobec naszego kraju, skoro przy jakimkolwiek niepokoju w którymś z europejskich krajów, kapitał zagraniczny „wieje z Polski drzwiami i oknami”?
Po pierwsze na pewno tempo przyrostu długu publicznego, które poza Grecją i Irlandią, było najszybsze w Europie (jak już pisałem przyrost o ponad 60 % a z długiem „zamiecionym pod dywan” sięgającym 70%,w ciągu ostatnich 4 lat).
Drugim powodem jest wielkość zadłużenia naszego sektora publicznego i prywatnego razem w walutach innych niż krajowa. Na koniec 2010 roku wyniosło ono 315 mld USD czyli ponad 66% PKB, po I kwartale 2011 roku już blisko 350 mld USD czyli ponad 70 % PKB, a na koniec 2011 roku sięgnęło 400 mld USD.
Przy postępującej dewaluacji złotego wierzyciele zaczynają się obawiać czy polskie firmy, gospodarstwa domowe, wreszcie polskie państwo, które pożyczyły tak olbrzymie sumy w walutach , będą w stanie obsługiwać swoje długi, a w konsekwencji je całkowicie spłacić, zwłaszcza że wzrost gospodarczy w naszym kraju jest coraz słabszy. I stąd takie odpływy kapitału i w konsekwencji dewaluacja złotego i gwałtowne spadki na giełdzie.
4. Tak więc to nie tylko zawirowania w krajach strefy euro w tym w szczególności Grecji, sytuacja u naszych bliższych czy dalszych sąsiadów jest powodem coraz większych naszych kłopotów ale beztroska rządzących i przekonanie, że wszechobecnym PR-em można wszystko.
Na nic więc ciągłe zwalanie winy Tuska i Rostowskiego, że kłopoty zarówno w finansach publicznych jak i w gospodarce, to niestabilność strefy euro, być może wyjście Grecji z tej strefy i rozlanie się greckiego kryzysu na inne peryferyjne kraje tej strefy.
To wszystko ma oczywiście negatywny wpływ na to co dzieje się w systemie finansowym naszego kraju ale największe zagrożenie dla stabilności naszej waluty i wzrostu gospodarczego ma ogromny dług publiczny, przekraczający 850 mld zł, którego już ponad 1/3 jest zaciągnięta walutach obcych, a także zadłużenie sektora prywatnego (przedsiębiorstw, banków i gospodarstw domowych) w walutach obcych. Sumarycznie zadłużenie publiczne i prywatne w walutach obcych sięga już 400 mld USD i czyli prawie 80% naszego PKB.
Gwałtowna dewaluacja złotego to katastrofa dla tych, którzy są zadłużeni w tych walutach, w tym także dla skarbu państwa.
Zwalanie odpowiedzialności za to co dzieje w Polsce ze złotym, na giełdzie i w gospodarce, na Grecję, chyba już naszym rodakom nie wystarczy.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 2386
Oczywiście, że nie chciał słuchać Tuska i jego doradców.
dlaczego do dnia dzisiejszejszego nie wprowadzono obowiązku ich złożenia przez wszystkich! Budżet jest nadal rozkradany przez kolesiów, a korupcja kwitnie! Biedni płacą coraz większy haracz podatkowy bo WAM wciąż mało.
Grecy olejcie Unie.
To lichwiarska splata.
Wskrzeszcie Midasa.
Kupicie pol swiata!!
H.AnyuPOdy
Słaba polska gospodarka, pozbawiona w ostatnim dwudziestoleciu przez "reformatorów" rodzimego przemysłu, runie w ciągu kilku, najwyżej kilkunastu miesięcy. Państwo Tuska nie jest już w stanie spłacać długów, nie mówiąc o zobowiązaniach socjalnych i innych podstawowych funkcjach państwa, typu obronność, bezpieczeństwo wewnętrzne, ochrona zdrowia i edukacja. Platforma wyprzedała w Polsce wszystko, co miało jakąkolwiek wartość i nie ma już dziś czym podtrzymywać swojego trwania. System opiera się na przerośniętej warstwie urzędniczej i proreżimowych mediach.
Bardzo możliwe, że bankructwo Grecji zostanie wykorzystane do usprawiedliwienia katastrofy gospodarczej Polski (obwinią za nią kryzys grecki). Platforma szykuje państwo na wielki krach od kilkunastu miesięcy: ogranicza dostęp do informacji publicznej, pacyfikuje opozycję, wprowadza i ćwiczy procedury kryzysowe. Pospiesznie wpłacono też do MFW 28 mld zł na ratowanie Grecji, ponieważ za chwilę Tusk sam wyciągnie rękę po pomoc. System zacznie się sypać po mistrzostwach w piłce nożnej. Za cenę doraźnej pomocy niemieckiej Tusk zgodzi się na autonomię regionów i w perspektywie na oderwanie Śląska od macierzy. Potem będzie już tylko gorzej - upadek państwa będzie jedynie formalnością. Jeśli ten scenariusz nie sprawdzi się w ciągu dwóch lat, tym gorzej dla nas, bo to będzie oznaczało, że został odwleczony w czasie i uderzy w nas ze zdwojoną siłą.
A dlaczego zachowanie złotego porównuje pan z walutami krajów rozwiniętych (Szwecja, Dania, Wielka Brytania), skoro każdy, kto ma choćby blade pojęcie o rynkach finansowych wie, że dla świata wciąż jesteśmy w koszyku krajów rozwijających się? Niech pan zerknie na wykresy rubla, forinta czy korony czeskiej - tam Donek nie rządzi, a w ostatnich dniach też był zjazd w stosunku do euro. Nawet kłamać trzeba umieć :)
A TY już jesteś specjalistą od kłamania ?Którego stopnia?
Mając 1 milon urzędników i 4y miliony POciotków od tych urzędników,już nic mnie nie zdziwi,Zastanawia mnie tylko jedno Kiedy nastąpi Cienka Czerwona Linia...Ludzkiej Cierpliwości i wytrzymałości w Łupieniu i Niewolnictwie XXI w w Środku Europy