Wydaje się, że tak postawione pytanie powinno być zaczątkiem poważnej dyskusji na temat systemu podatkowego w Polsce. Niestety, tylko wydaje się. Gdyż zaraz po tak postawionym pytaniu rozpocznie się dyskusja, ale dyskusja zideologizowana pomiędzy wyznawcami podatków niskich i wyznawcami podatków wysokich. Przy czym każda z grup, ponieważ swój pomysł będzie przedstawiała na przykładzie modelowym, będzie w czasie tej dyskusji tylko utwierdzała się w słuszności swoich poglądów, odmawiając jakiejkolwiek słuszności oponentowi. Dziecinnie proste. Przecież jak się przyłoży pomysł z niskimi podatkami do modelu gdzie obowiązują podatki wysokie, to ten pomysł z niskimi podatkami staje się całkowicie nieracjonalny i nie mający prawa zaistnieć. I odwrotnie. Tak więc zamiast dyskusji mamy wzajemne zarzucanie sobie głupoty ekonomicznej.
Jeżeli już między tymi dwoma grupami dojdzie do jakiegoś kompromisu, to jest to klasyczny kompromis polski, polegający na nie rozwiązaniu realnie żadnego problemu, a jedynie propagandowemu ogłoszeniu „zgody” i „końca kolejnej wojny polsko-polskiej”. Kompromis podatkowy między zwolennikami niskich i wysokich podatków polega na tym, że ci pierwsi godzą się aby państwo brało na siebie maksymalnie dużo zadań ( duże podatki - dużo zadań), w zamian za co drudzy godzą się na to aby podatki były maksymalnie niskie. No tak, czy ktoś w Polsce widział aby w czasie dyskusji podatkowej w Polsce, po pytaniu o ich wysokość, padła odpowiedź: „ale to zależy, jakie zadania chcemy aby państwo realizowało z tych podatków”? Cóż, kolejny dowód na to, że tak właściwie każdy temat polityczny w Polsce zawsze przechodzi obok problemu, a proponowane w czasie takiej dyskusji rozwiązania, właściwie niczego nie rozwiązują.
Z podatkami w Polsce przede wszystkim trzeba rozprawić się z jednym szkodliwym mitem, jakoby to w Polsce najbogatsi głównie utrzymywali nasze państwo. Jest to głęboka nieprawda, jeżeli weźmie się pod uwagę, że powyżej 2,5 krotności średniej krajowej nie odprowadza się składek ubezpieczeniowych. To znaczy, że realnie najbogatsi płacą mniejsze składki ubezpieczeniowe (podatek ubezpieczeniowy) niż najbiedniejsi, nie zarabiający powyżej 2,5 krotności średniej krajowej.
Kwestia druga, to wbijanie do naszych pustych, albo nabitych tylko ideologią łbów, że podatki trzeba przede wszystkim korelować z wydatkami państwa. Oczywiście, że jestem za niskimi podatkami, tylko proszę w takim razie wyjść do ludzi i powiedzieć im, że państwo nie da na to, nie da na tamto i wycofuje się w ogóle ze wszelkich swoich zobowiązań. Proszę w ogóle sprawdzić jakie i kiedy państwo na siebie wzięło zobowiązania, i czy można się ot tak ad hoc z tych zobowiązań wycofać, czy nie będzie to zbyt kosztowne, bo nagle się okaże że danego zadania nie można zakończyć, albo że trzeba wypłacać olbrzymie odszkodowania.
Oczywiście, że jestem za wysokimi podatkami, tylko proszę mi pokazać jak wygląda droga takiego podatku, to znaczy od kogo jest pobierany, przez kogo, na jaki cel, jak ten podatek później wędruje po jakich urzędach, instytucjach, żeby się nie okazywało, że podatek drogowy służy przede wszystkim na opłacenie urzędów go pobierających, a braki na drogi bierze się z podatku kolejowego.
Ponieważ jednak tak postawione zagadnienia są zarówno dla zwolenników niskich czy wysokich podatków za trudne, bo kogo by tam interesowało, jakie Rzeczpospolita ma obowiązki wobec obywateli, bo liczy się przecież, że w Stanach to podatki są niskie, a mają wszystko. Tudzież kogo by interesowało, że można przy wysokich podatkach stworzyć potwora biurokratycznego, który będzie z każdą chwilą potrzebował coraz większych podatków, bo przecież w Norwegii są wysokie podatki i mają wszystko.
Znów zawołam o „Księgi Sądu Ostatecznego” (the doomsday book’s) dla Rzeczypospolitej. Spisanie wszystkiego co jest w Polsce i co może być realnie opodatkowane i w jakiej wysokości. Do tego spisu wysłałbym wszystkich teoretyków ideologii podatkowych (zarówno niskich jak i wysokich podatków), tak aby zobaczyli jak wygląda Polska, jakie ma problemy, jakie Polacy mają dochody, czego oczekują od Państwa, i co im Państwo obiecuje. I dopiero po takim spisie, uzbrojonym w wykaz dochodów naszego Państwa i z wiedzą o tym, czym Państwo powinno się zajmować, można do dyskusji podatkowej zasiąść.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 1976
w nawiązaniu do problemu, który poruszył autor
Niedawno Pan Premier Jarosław Kaczyński powiedział o potrzebie napisania nowej Konstytucji
Zacytuję fragment z listu, który wysłałem do posłów Prawa i Sprawiedliwości w lutym 2011r.
Otóż dwa lata temu napisałem:
…. Na konferencji pn.„O Polsce, o gospodarce, o nas” Pan Premier J.Kaczyński zwrócił się do Polaków (a więc także do mnie) o wskazywanie rezerw jakie mogłyby być wykorzystane w nadchodzących (trudnych a nawet dramatycznych) czasach, które nastąpią jako skutek działań i zaniechań rządu Króla Maciusia DonTuka.
Chciałbym „wtrącić swoje trzy grosze” do pracy legislacyjnej
„grosz pierwszy” – czyli: „tanie” Państwo
Otóż mówiąc hasłowo „tanie Państwo” wszyscy w domyśle zgadzają się, że … administracja jest zbyt rozbudowana i należy ją zmniejszyć. Ale jak to się dzieje, że administracji mamy coraz więcej? Co prawda hasło „tanie Państwo” jest samo z siebie fałszywe bo powinno chodzić o optymalizację kosztów a nie jakieś sztuczne „obtanienie” (jak to sobie umyślił Król Maciuś DonTuk, że … administrację obtani o 10%)
A czemu nie o … 43%?!.
W sanacji Państwa chodzić powinno o sprawne Państwo i to za tym celem musi stać cała analiza stanu i program sanacji.
w Programie „Samorządność i Przedsiębiorczość 6xP” PiS zwraca uwagę na potrzebę (cyt.) „…stworzenia teorii samorządu, który odpowiadałby na pytania komu służy, jakie zadania, jakie rozwiązania...” – i to jest „oczywistą oczywistością”. Ale trzeba poważnie, dogłębnie i od nowa zdefiniować nie tylko rolę samorządu ale najpierw „rolę Państwa” „na miarę naszych czasów” (cytując klasyka).
I to należy wykonać pierwej - zanim zleci się zadania samorządowi
Nie ma na to odpowiedzi także w Programie PiS pn. „Nowoczesna, Solidarna, Bezpieczna Polska” a kontynuacja reformowania funduszy publicznych rozpoczętego przez panią prof. Z.Gilowską – już nie wystarczy
Mam 60 lat i jestem całe dorosłe życie budowlańcem a więc dam przykład z tej dziedziny
Jeżeli kolejne nowelizacje Ustawy „Prawo Budowlane” dokładają obowiązków administracji – to jak do cholery można zmniejszyć tą administrację?
Potrzebna jest nowa Ustawa „Prawo Budowlane” - i nie chodzi mi o kolejną jej nowelizację a o radykalną ZMIANĘ MYŚLENIA, zmianę FOLOZOFII w tej materii.
Ponieważ podobno "wojna to zbyt poważna sprawa – żeby zostawić ją generałom" wnoszę aby już odsunąć tych „profesorów-doktorów” którzy od wielu-, wielu lat majstrowali przy tej Ustawie a w efekcie od lat przybywa i paragrafów i absurdów i … zadań administracji
Potrzeba zupełnie innej IDEI PRAWA (nie tylko budowlanego)
Administracja budowlana ma wreszcie zrobić miejscowe plany zagospodarowania przestrzennego! (dzisiaj zaledwie około 5% - 8% powierzchni kraju objęte jest takimi planami)
Administracja ma wreszcie zająć się rezerwowaniem terenów pod infrastrukturę gmin i Państwa – bo jak długo będziemy wstrzymywać ważne inwestycje z powodu sporów prawnych lub błotniaka zielonego?
Niech administracja określi tereny zalewowe "wodą 100-letnią" i raz na zawsze wyłączy je z przeznaczenia pod tereny budownictwa mieszkalnego – bo ile razy można ratować powodzian?
Urzędnik administracji budowlanej nie ma zajmować się wydawaniem nowych pozwoleń na budowę jeżeli np. chałupa jest wyższa o 10 cm niż w projekcie albo, że sklep jest szerszy o 1,0m niż narysowano w planie!
Niech administracja przestanie wydawać 100.000 pozwoleń na budowanie parkanów i garaży! (by potem w statystykach – pokazywać sukces jak to się rozwija budownictwo w Polsce)
Tak! nastał czas na budowę nowej Polski, na budowę nowej Konstytucji
I jestem przekonany, że mimo wszystko Polacy dojrzeli do swojego Państwa, którego jedną z myśli przewodnich będzie pogląd wyrażony przez o.dominikanina Jacka Bocheńskiego (cyt.):
„… są tylko trzy sytuacje, kiedy trzeba zajmować się drugim człowiekiem:
po pierwsze gdy jest pod naszą opieką
po drugie gdy o to poprosi
po trzecie gdy nam zagraża”