W początkach XX wieku panna Ewelina Pankhurst pracowała w londyńskim odpowiedniku naszej opieki społecznej. Zajmowała się sierotami. Opieka nad tymi nieszczęsnymi istotami w tamtych czasach polegała na tym, że różne panny Pankhurst przydzielały według list poszczególne dzieci tak zwanym dobrym ludziom. Wraz z sierotą dobry człowiek dostawał pieniążki w sakiewce na wyżywienie i wychowanie sieroty. Panna Pankhurst zauważyła po kilku miesiącach praktyki, że po sieroty w jej oddziale opiekuńczym zjawiają się ciągle ci sami ludzie. I od nowa żądają zestawu dziecko+sakiewka. A czemu? Bo tamto się nie uchowało, spadło z mostu do Tamizy, umarło na koklusz, albo powóz księcia York je przejechał. Panna Ewelina sądziła początkowo, że to tylko jednostkowe wybryki, ale zajrzała do statystyk, albowiem w Zjednoczonym Kurestwie, przepraszam - Królestwie, wszystko było dobrze policzone i odważone, sieroty także. Po wstępnych oględzinach tych danych panna Ewelina Pankhurst, choć była młodą osobą, posiwiała dość mocno. I od tego się zaczęło. Nie od burzy hormonalnej bynajmniej i nie od żądań dotyczących sfery obyczajowej. Prawo głosu było sufrażystkom potrzebne po to, by zmieniać ustawy i bronić życia tych dzieci. Okazało się bowiem, że w biznesie sierocym, tak samo jak w każdym innym panuje pewien porządek. To znaczy jest obszar eksploatacji – opieka społeczna – i obszar wymiany zwany także obszarem zysków – miasto Londyn ze swoimi burdelami, spelunkami, laboratoriami medycznymi oraz prosektoriami. Pomiędzy tymi dwoma obszarami krążą pośrednicy. To są bardzo poważni ludzie i mają bardzo poważne zamiary. Przede wszystkim interesuje ich zysk, a potem zachowanie wszystkiego takim jakie było do tej pory, wyznają bowiem owi ludzie poglądy konserwatywne. Pośrednicy w biznesie sierocym jak wszyscy pośrednicy mają swoje hierarchie i są zorganizowani. Kiedy coś się zaczyna psuć w sieci, która tworzą, tracą wszyscy. I oni zaczęli właśnie tracić pieniądze przez pannę Ewelinę Pankhurst i jej koleżanki. Te dziwne dziewczęta miast siedzieć w domu, przy kominku i haftować, pisały petycje do samej królowej, a nawet pozwalały sobie na demonstracje w Pałacu Buckingham. Jednak hierarchie biznesu sierocego sięgały prawie do samego tronu, więc trudno było im cokolwiek wywalczyć. I co się stało – ano to, że oburzone sufrażystki wyszły na ulice. Oczywiście na początku je wyśmiano. Nie miały bowiem własnych mediów, a te które wtedy istniały nazywały nasze bohaterki albo wariatkami, albo wręcz kurwami. Nie miały nasze bohaterki także swoich służb specjalnych. Co skutkowało tym, że były bite przez policję oraz ludzi wynajętych do tego celu przez najwyższe piętra hierarchii biznesu sierocego, a potem innych biznesów, w poprzek których sufrażystki stanęły. Cały świat z nich szydził i nie było ani jednej osoby, która wzięła by je w obronę. Ani jednego wyobraźcie sobie kolorowego tygodnika dla kobiet, w którym dziś może pokazać się każda kobieta, a nawet także Marek Migalski, kiedy jest mu smutno.
Czy rozumiecie już na czym polega różnica pomiędzy sufrażystką a pisowcem? Otóż na tym, że sufrażystka wychodziła na ulicę sama, z głębokim przekonaniem dla konkretnej idei. Wychodziła w dodatku świadoma, że nie może spodziewać się pomocy znikąd. Pisowiec zaś, lub sympatyk PiS jest na ulicę wyprowadzany, w takim momencie, w jakim jest to komuś tam potrzebne do właściwie nie wiadomo czego. Członek lub sympatyk PiS wychodzi na ulicę, żeby się solidaryzować, żeby zaznaczyć, żeby poprzeć jakąś ideę lub żeby poczuć jedność z innymi członkami i sympatykami PiS. Po czym kiedy już dokona tego bohaterskiego czynu, z ulicy schodzi. Dostaje sygnał, że już nie trzeba i schodzi. Po prostu. Potem rzecz cała opisywana jest w patriotycznych mediach, w sposób znany nam od dawna i dręcząco przewidywalny. Nie jest bowiem prawdą, że nie ma w Polsce „naszych” mediów. Chodzi o to, że nie ma „naszych mediów elektronicznych” gdzie wszyscy mogliby się wyjęzyczyć na dowolny temat i pokazać nowy makijaż. Media papierowe są i one we właściwym tonie i właściwej barwie przedstawią każdą demonstrację. Bo o co chodzi? O Polskę rzecz jasna i jej niepodległość. O odzyskanie Polski, cokolwiek by to nie znaczyło. Mamy demonstracja w obronie TV Trwam i przeciw emeryturom, ale one mają charakter pochodów żałobnych, jednorazowych eventów, bo przecież zbliżają się inne okazje i inne powody do demonstrowania i tamto musimy zostawić, żeby zająć się czymś bardziej aktualnym. To chyba jasne.
Telewizja „Trwam” właśnie dlatego nie będzie umieszczona na Multipleksie, bo tak naprawdę te demonstracje nie są autentyczne. To są tylko jakieś tam aranżacje, które mają pokazać, że my tu także w Polsce potrafimy się zorganizować. Otóż nie potrafimy. Nie obroniliśmy krzyża w 2010 roku, pozwoliliśmy skanalizować nasze emocje, a teraz jesteśmy rozgrywani jak dzieci, bo to jest właśnie konieczne dla dobra sprawy.
Toyah napisał wczoraj bardzo dobry tekst o spotkaniu jakie z członkami PiS odbył Jarosław Kaczyński na Śląsku i w Zagłębiu. Przeczytajcie to. Okazuje się, że Jarosław Kaczyński nie stawia na Internet, bo to zaledwie 15 procent społeczeństwa – tak powiedział. Organizowanie się więc przez Internet nie ma sensu, co innego media - „Uważam Rze” i inne. To jest dopiero sens. I byli tam ci wszyscy działacze, ci wszyscy ludzie, nie rozumiejący po co w ogóle ich tam posadzono i kiwali głowami i klaskali. I powiem wam, że ja bym bardzo chciał poznać tego mędrca, który powiedział Jarosławowi Kaczyńskiemu, że nie ma co się tym Internetem zajmować, bo to zaledwie 15 procent społeczeństwa. Kto to do cholery jest?! Kto ich tam werbuje i skąd przychodzą? Internet to tylko 15 procent? A „Uważam Rze” ile? 6 procent, 2 procent, 11 procent? A „Gazeta Polska”? Ile procent społeczeństwa czyta GP? 1,5 procent? 1 procent, 0,8 procent.
Ludzie, którzy nie potrafią wygrać wyborów mając za sobą moc i tragedię Smoleńska mówią, że Internet jest nieważny, bo to zaledwie 15 procent. I powiedział jeszcze Jarosław Kaczyński, że nie będzie mediów pisowskich, bo to kosztuje dużo pieniędzy. Przecież to jest skandal. Tam nie ma porządnie opłacanego administratora strony, nie ma nic. Nie potrafią zrobić absolutnie niczego poza wyciąganiem ludzi na ulicę właśnie. Niczego. I jeszcze twierdzą, że 15 procent społeczeństwa to jest mało. I nie ma te 15 procent żadnego znaczenia.
Po prostu brakuje mi słów. Wiem bowiem jak wiele można zrobić, nawet kiedy ma się skromne możliwości, a oni mają możliwości olbrzymie. A jedyną ich troską jest to czy dobrze wypadną w telewizji. I co będzie kiedy wypadną źle? Poparcie może im spaść gwałtownie. A wtedy wielu nie załapie się na stołki opozycji w sejmie. Bo o rządzeniu przecież nikt nie myśli. To zbyt kłopotliwe. Podobnie jak administrowanie stroną www, jak udzielanie ludziom informacji, jak komunikacja, jak zwycięstwo wreszcie. Oni mają dać nam zwycięstwo. Jeśli tego nie potrafią zrobić, niech się wynoszą na swoją planetę. Trzeba to powiedzieć wprost i głośno – precz. Dajecie nam sukces albo was nie ma.
Zapraszam na stronę www.coryllus.pl , można tam kupić książki i płyty, o czym na pewno wiecie.
Jeszcze jedno: 23 marca, w przyszły piątek odbędzie się mój wieczór autorski. Uczelnia Vistula, ul. Stokłosy 3, przy metrze o tej samej nazwie. Sala numer 113. Początek o godzinie 18.00. Na miejscu będzie można kupić książki
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 9672
jak zwykle doskonała ocena rzeczywistosci ..GRATULUJE!
były, są i będą. Ma Pan sporo racji. Pomimo różnic powinniśmy szukać PRAWDY. Czy szukamy prawdy? Co robić? Różnić się, ale pięknie i chcieć i móc robić coś pożytecznego. Nade wszystko wiedzieć, po co żyje i jak żyje. Prawdziwa cnota krytyk się nie boi. Krytykujmy szczerze i w prawdzie. Zachęcajmy się do działania. Namawiajmy do wspierania się i szacunku. Nie zniechęcajmy się, bo na to czeka diabeł i zaciera "kopyta".
A według pana ja zachęcam czy zniechęcam?
z twojego tekstu wynika, że demonstracje mają sens tylko wtedy kiedy są... jednoosobowe. każda inna jest przecież "wyciąganiem ludzi na ulicę". poza tym, byłem na kilku demonstracjach i żadna, powtarzam żadna, nie była organizowana przez PiS. robią je często kluby GP, Solidarni 2010 i inne mniejsze grupy w rodzaju Naszości.
a na spotkanie i promocję książek nie mogę niestety przyjść, bo co mnie będzie jakiś coryllus "spędzał", wyciągał z domu i manipulował mną?
zresztą cały ten mglisty i niespójny tekst zmierzał do jednej konkluzji - kupcie moje najwybitniejsze w galaktyce i okolicach książki.
ps. panie wierzhowłowski, co pan coryllus w ogóle na głównej? jakiś kolega szwagra, czy krewny-i-znajomy-królika. zarzuć pan tu ściosa lepiej
Czyli niezależna i GP nie mają nic wspólnego z PiS? A z kim mają coś wspólnego? Możesz zdradzić?
po smoleńsku, to PiS zaczął mieć coś wspólnego z GP i niezalezna. wywarły na Jarosława całkiem przyjemny wpływ. niestety pojawili się też wokół niego "przyjaciele" ze zgoła innej bajki, jak Kluzik-czerwony(!)żakiet-Rostkowska i biedak zaczął gloryfikować Gierka, albo udawać, że w sprawie śmierci brata nic go specjalnie nie dziwi. dlatego słaba ta nasza opozycja. chwiejna, miękka, rozlazła i niezdecydowana. no ale skoro to Jarosław zgromadził wokół siebie prawie 30 procent wyborców, to - nolens volens- trzeba go wspierać. choć wolałbym, żeby udało się to komuś, kto konsekwentnie gada jak seawolf, wyszkowski, czy cejrowski. no, ale oni nie są politykami
zarzucanie przyzwoitym dziennikarzom konformizmu i wysługiwania się jakiejś partii jest wielce obraźliwe. to nie ten adres. przykładów można znaleźć wiele. niektórzy nawet robią za osobistą maskotkę premiera.
ps. taaa, więcej ściosa, mniej coryllusa. kto jest za? albo wait... może nie ściosa, ale tego-którego-imienia-wymawiać-tu-nie-wolno-bo-grozi-to-banem. wie pan o kim piszę, panie admin? ksiązkę opublikował ostatnio... pan rolexa spyta ;)
Czyli przed Smoleńskiem GP nie popierała PiS? Chłopie twoje narracje nadają się do tego samego co erudycja tego gościa wyżej. A Kluzikowa pojawiła się przy Jarosławie dopiero po 10 kwietnia. A dzięki GP PiS ma 30 procent? Seawolf nie jest politykiem? To po co się do cholery zapisał do PiS? Po to żeby klaskać? Żeby utwierdzać i wzmacniać? A w jaki sposób? Poprzez pierdzenie w stołek? Ciekawa metoda.
Ja też mam takie wrażenie, że ten pan coryllus to po to tu wypisuje aby zareklamować swoje książki.
A niezależna jest tylko po to, by reklamować SKOK. Nie wpadłeś na to wcześniej? Aha i jeszcze wycieczki do Izraela.
Czyżbyś opłacał się niezależnej, że pisujesz w niej bo SKOK i reklamodawcy wycieczek się opłacają i dzięki temu niezależna też może funkcjonować
Nie, nie opłacam się, a tobie za komentarze ile liczą?
Jak zwykle pan Coryllus pokolorowal swoj swiat na 'zolto i na niebiesko' ale czego sie nie robi by kopnac PIS.
Wpierw wymysli pania Eweline Pankhurs. Moze mu sie pomylilo z pania Emmeline Pankhurs z domu Goulden ale tego to nie wiadomo(pomylic Eveline z Emmeline to jak pomylic Bartosza z Bartlomiejem). Bo dalej snuje swoja opowiesc jak bracia Grimm o leniwej corce przadki (oczywiscie w wersji krolewicza ktory nie znal prawdy o swojej nowej malzonce). Bowiem pani Emmeline urodzila sie w zamoznym domu pana Robert, ktory jak kazdy bardziej rozgarniety przedsiebiorca, uzywal polityki to psucia interesu konkurencji, jako ze robil w przemysle tekstylno-bawelnianym to walczyl o prawa niewolnikow na faramach bawelnianych. Pani Emmeiline byl inteligentna dziewczynka ale niestety dzieci patrza na swoich rodzicow jak na wzor, a tato Robert nie wytlumaczyl corce, ze ta polityka to tak naprawde biznes i to o co 'walczy' to tak naprawde zeby jego rodzina nie taka mala (Emmeline mial 8 rodzenstwa) nadal zyla na wysokim poziomie (szkola w Paryzu dla Emmeline nie byla oplacana bynajmniej przez angielska rodzine krolewska).I pani Emmeline uwierzyla ze to tak naserio. Wiec pani Emmeline nasluchawszy sie roznych bzdur w domu i obracajac sie w srodowisku lewicujacym miala okazje poznac swojego meza pana Ryska Pankhurst. Wiadomo ze wszystkie Ryski to fajne chlopaki, a jak juz jakis jest prawnikiem i ma gadane a do tego 'walczy o prawa kobiet' - bowiem to pan Rysiek byl duzo wczesniej 'sufrazysta' niz jego pozniejsza zona Emmeline - spodobal jej sie odrazu. Niestety nawet idealy maja swoje przyziemne problemy i nawet taki maz jak malowany pan Rysiek, mial swoje wady a byly to miedzy innymi problemy gastryczne ktore sprawily ze nie dozyl emeruytury i zmarl w wieku lat 64 - tfu zapomnialem ze wtedy nie bylo wieku emerytalnego w Krolestwie pewnie dlatego ze nie bylo emerytur - robiac ze swojej malzonki nie taka stara wdowe (40lat)
Wiadomo bylo ze 'sufrazystki' najmocniej byly wspierane przez socjalistow z parti pracy (to tacy komunisci na wyspie). Przyznanie prawa kobiet do glosu to jak danie prawa do glosu 16latkom a najlepiej 12latkom, bo wtedy latwiej mozna im powiedziec, co jest dobre a co zle i na co maja glosowac. Bo ktoz by nie chcial zeby otoczyc opieka kazdego naslabszego(wiadomo ze kobiety maja miekkie serca a mlodziez nie wie tak naprawde skad biora sie pieniadze), uczynic raj na ziemi, tfu chialem powiedziec socjalizm w wersji komunistycznej, bynajmniej nie realistycznej, bo socjalizmu realnego to sporo polakow doswiadczylo na wlasnej skorze i poza garstka uprzywilejowanych calej reszcie wyszlo to bokiem. A wiadomo ze kazdy chial by zyc w ustroju w ktorym kazdy dostaje wszystkiego wedle swoich potrzeb :)
Moral z tych dwoch bajek jest taki kazda ladna opowiesc, ma swoja brzydka wesje(zazwyczaj ta brzydka jest blizej prawdy). A prawda wynikajaca z tego moralu jest taka 'po owocach ich poznacie'. Jak slodkie sa owoce socjalizmu sporo z nas zna. Niestety malo z nas wie kto zasadzil to drzewo socjalizmu, kto je pielegnowal i jak ono roslo..
Pozdrawiam
dragonball
Czyli co? Kaczyński popiera Internet? To chciałeś powiedzieć?
Ale jesli pisze Pan bajki tylko po to zeby poprzec swoja teze ze Pan Jaroslaw zle uprawia polityke. I porownuje Pan 'pisowca' dla leminga (nie rozniacego sie od zwolennikow Tuska) a za przeciwwage pokazuje Pan postawe 'dzielnych' sufrazystek' (to wlasnie bylo wypuszczanie naiwnych by cos zyskac) musze zaprostestowac. Takie blogowanie to jest uprawianie 'dziennikarstwa spolecznego' na poziomie Tomasza Lisa albo innego Miecugowa. Pomylil Pan Niezalezna z Onetem, badz inna tuba ITI. Nie Panu oceniac polityke J. Kaczynskiego. Czasem trzeba pozwolic przeciwnikowi na blad, ktory go bedzie kosztowal przegranie wojny. PO walczyla o wladze tylko po to zeby jej wladze nie stanely przed sadem, Polska jest tak zadluzona, ze juz nie ma za bardzo co krasc. IMHO Pan J Kaczynski chce zeby rzady 'komuny' skonczyly sie w Polsce jak na Wegrzech - ja juz w to nie wierze ale bardzo chialbym zeby sie tak stalo. Co bedzie to czas pokaze..
Czyli co? W Londynie nie mordowano sierot? A jeśli mordowano to dobrze, bo wbrew lewaczkom i protokomunistkom? A z zarzutami o lewicowość PiS podnoszonymi co jakiś czas zapoznałeś się czy nie? Myślę, że twoja erudycuyjka nadaje się wprost do tego, by ją powiesić na gwoździu w sławojce. Pa.
sie w Polsce jak na Wegrzech ...-
*** Nie skoncza sie.
Orban w przeciwienstwie do JK robil wszystko, zeby caly narod rozbudzic politycznie.
Dlatego narod uwolnil sie z pod propagandy mediow i Orban dostal 66% glosow.
JK unika narodu, boi sie zywiolu, dlatego 50% potencjalnych prawicowych wyborocow zostaje w domach.
Dlatego JK nie wygra jak Orban.
dyskusji. Nawet nauczyłem się czegoś, bo o tym obrzydliwym procederze za szlachetną w sumie ideą sufrażystek nie miałem pojęcia, ale też historia polityki to nie jest moja mocna strona.
Nie zgadzam się natomiast (nie z ortodoksji proPISowskiej) z krytyką ich demonstracji. Wszystkie jak się zastanowimy muszą być odgórnie organizowane, po prostu muszą, inaczej powstaje anarchiczna rewolta. I sufrażystkie wspomniane przez Pana też organizowały odgórnie owe marsze. Ważne jest coś innego - czy idee manif sa sztuczne, bezwartościowe, zideologizowane przez śmieciowe ideologie czy tez wartościowe z wielu innych powodów. Myślę, że PIS robi te swoje manifestacje na ogół z racjonalnym przesłaniem.
Natomiast zgadzam się, że jeśli prawdą jest (?!!!!) owe 15% internautów wykluczonych z zainteresowania PIS (bo to zadziwiająco duża liczba, gdzie ona siedzi?), to przejaw kabotyństwa kogoś z doradców W.Czc. J. Kaczyńskiego. Widać Pan tez szacuje udział procentowy mediów papierowych trochę z sufitu ale myślę niewiele myląc się. Bo w końcu - jak mówił (i ufam jego danym) nie lubiany przez Pana R. Ziemkiewicz, zaledwie milion (!!!) czyta prasę, a ok. 15-16 milionów głosuje, czyli, ok 14-15% to głąby, które nigdy nie powinny głosować. Pół biedy jeśli jeszcze trochę w internecie pogrzebią, ale wątpię.
To raczej wskazanie by owe (podkreślam jeśli to wyliczenie 15% jest prawidłowe) by starać się "zagospodarować" dla siebie ten potencjalny elektorat.
To jest coś znacznie gorszego - to jest sposób na traktowania prezesa jako reklamy wydawnictw.
Powinno oczywiście być: czyli, ok 14-15 milonów to głąby,
"Myślę że Jarosław Kaczyński przesadził. Internet to nie jest 15 procent społeczeństwa.
Internet to najwyżej 10 procent tego społeczeństwa, a pewnie jeszcze mniej." z bloga toyaha
strona PO wcale nie jest lepsza a jak "oczadzeni" ludzie dostaną po
d...e zaczną myśleć twoje wpisy to tylko krytyka a nic wzamian o
wszystkim decydują ludzie a w większości lokalni działacze to "spady"
co nie załapały na "frukty" takie życie
A ty pieprzysz bez sensu. Naucz się składać zdania a potem wróć.
Odnoszę wrażenie że zwolennicy "konserwatywnej polityki" posiadają pewną wadę. Nie potrafimy często z pokorą wysłuchać rzeczowej krytyki aby wyciągać wnioski. Zgadzam się częściowo ze spostrzeżeniami autora. Przykład: zeszłoroczna Rocznica Zbrodni Smoleńskiej. Odbyły się jednocześnie dwie najważniejsze manifestacje: jedna w Warszawie a druga w Krakowie. Kto to wymyślił?! Przykład drugi: Wielki wyjazd na Węgry. Jednocześnie manifa w Warszawie. Znowu się rozdrobniliśmy. Pozwalamy się komuś manipulować ? Zamiast jedności padamy ofiarą drobnych cadyków którzy w głównym nurcie próbują ugrać coś dla siebie? Zamiast uparcie trwać przy swoich "przestarzałych" poglądach można by przecież wykorzystać nowoczesne medium (internet). W Egipcie to właśnie internet był źródłem całej "sprawy". U nas ktoś twierdzi że to margines medialny? Kto to jest?
Wbrew obiegowym opiniom - nie ja.
Rzeczowa dyskusja polega min. na tym że poglądy wyrażają przynajmniej dwie strony. Rzadko mi się zdarza aby autor tematu który jest zazwyczaj zachętą do dyskusji odpowiedział na wpis osoby która zabrała głos w dyskusji. Pan (Pani) o pseudonimie Coryllus właśnie to robi co daje mi przynajmniej pewność że moje uwagi zostały przynajmniej przeczytane. Uważam że to podstawowa "grzeczność" na którą nie stać niektórych wszechwiedzących blogerów a ich wpisy są jedynie słuszną racją. Zachęcam Pana do dalszego wyrażania swoich racji bo osoby otwarte na krytykę będą mogły weryfikować swoje racje. Osoby zacietrzewione w swoich poglądach i tak będą Pana atakować ale niestety ich racje potwierdzają się tylko w kolejnych klęskach wyborczych prawicy.
Coryllus przeszedł dziś sam siebie. (jak Ci nie wstyd, Coryllusie, taką hańbę przynosić biednej emerytce, co to swojego czasu reklamę Ci robiła na swoim blogu, a teraz musi oczami świecić, że ona nie wiedziała, że Ty taki głupi jesteś i takie brednie będziesz wypisywał?)
Piszesz :"....(Pisowiec) kiedy już dokona tego bohaterskiego czynu, z ulicy schodzi.." Rozumiem, że angielskie sufrażystki tym się od Pisowców różnią, że po dzis dzień wysiadują na londyńskich skwerach i ulicach, w charakterze średnio zachowanych szkieletów strasząc małe dzieci?
Czytam to "coś" dalej i czego się dowiaduję? "Telewizja „Trwam” właśnie dlatego nie będzie umieszczona na Multipleksie, bo tak naprawdę te demonstracje nie są autentyczne" O, żesz Ty! To gdyby były autentyczne to by umieścili? Nie pozostało nam nic innego, jak zorganizować protest przeciwko brakowi autentyczności demonstracji popierających przyznanie miejsca na Multiplexie tv Trwam i to absolutnie nie gremialnie tylko każdy osobno, od jednego demonstranta do drugiego obowiązkowe 10m odstępu, bo ma być po "sufrażystkowemu". Po demonstracji wszyscy zostają na ulicach, i udają się (osobno!!) za swym przywódcą Coryllusem do najbliższej księgarni sprzedajacej jego chłam zwany książkami, gdzie każdy będzie mógł otrzymać autograf wraz z dedykacją i wpisać się na listę "Popierających Autentyczne Jednoosobowe Demonstracje Zakończone Reklamą Tfurczości Coryllusa"