Platforma dogorywa. Młodzi już nie chcą Tuska. I najwyższa pora, bo nam zrobił z Polski szambo.
Postkomuszej szajce zatrzęsły się portki. A ogarnięta paniką Janina Maria Paradowska lansuje rozpaczliwie na premiera narwanego synalka Platformy z Biłgoraja.
Nie wiem jak dla was kochani, ale dla mnie ten pocieszny facio to żywy dowód, że Darwin miał rację – masywna żuchwa bez bródki, cofnięte czółko z prostolinijnym zarysem wałów brwiowych, typowe dla tego gatunku wieczne zadowolenie z siebie i skołtuniona grzywa jakby co dopiero się obudził albo nie miał lustra w domu.
I żaden fryzjer, kosmetyczka, SPA, ni paryski krawiec nic tu nie poradzą.
Bo najbardziej wystrzałowy garnitur od Bossa za cholerę na nim nie chce leżeć a żadne cygaro, choćby nie wiem jak markowe, nie skryje wstydliwej prawdy, że ten facet nie odróżnia aromatu Cohiby od swądu skisłego ogórka.
Bo to moi drodzy, przepraszam za przaśność gwary podkarpackiej, taki, cytuję za pewnym góralem: "wiejski kokiet, co to łazi po wsi i ku uciesze gawiedzi, to burknie, to pierdnie, to ch...ja pokaże".
Krzysztof Pasierbiewicz
(nauczyciel akademicki)
Patrz również: http://salonowcy.salon24.pl/353957,seks-w-kosciele
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 10786
biednym , gdzie laski , piaski i karaski , wyrabiano ręcznie przetaki.
Najcenniejsze były z końskiego włosia . Stąd powiedzenie że w Biłgoraju
na targu , pilnowało się nie konia , tylko jego ogona .
Żył tam tam sobie obrotniaczek a że był właśnie obrotny , to i u dziadka w warsztacie materiału nie brakowało ! Lubił także przyrodę , biegał więc po
sławnych Biłgorajskich lasach i tam spotkał pewnego " gajowego " z pobliskiej Sowieckiej Budy . Ten to gajowy bardzo lubił strzelać i miał z
czego , tylko nie bardzo wiedział do czego ! A konkretnie gdzie to COŚ jest co by do tego strzelił ! Obrotniaczek wiedział i powiedział i tak się uzupełniali i razem kłusowali .
Ale jak mawiają dworskie parobki , z oficerskimi " gwiostkami " COŚ za COŚ ,
dostał do nich kontakt ,od gajowego , oni mieli kasę w " banku żiemskim "
nie mieli jak wydać , potrzebowali słupa i słup się znalazł !
Teraz tylko pozostało dać " na słupie " ogłoszenie o chęci zakupu Większej
Wódeczki w pobliskim Lublinie i interes zaczął się kręcić .A i słup z prostego korniaka jak to w PRL-owskiej bajce zamienił się Mordziastego Przaśniaka .