Witaj: Niezalogowany | LOGOWANIE | REJESTRACJA
Krótki żywot kolejnego pomysłu rządu
Wysłane przez Zbigniew Kuźmiuk w 17-08-2009 [20:15]
1.Coraz krócej funkcjonują w przestrzeni publicznej kolejne pomysły rządu i samego Premiera,których zasadniczym celem jak się wydaje jest odwracanie uwagi społeczeństwa od skutków coraz bardziej nieudolnego rządzenia.Kto dziś bowiem pamięta o zapowiadanej przez Premiera konieczności kastracji pedofilów, refundacji metody in vitro, dokończeniu reformy systemu emerytalnego, zapowiedzi wyrzucenia z rządu tego czy innego ministra, konieczności podniesienia podatków zresztą parędni później odwołanej, a nawet zapowiedzi wprowadzenia od 2011roku euro,choć ten ostatni pomysł był wałkowany w mediach przez ponad pół roku.
Mija właśnie miesiąc jak po wyjściu ze spotkania z Prezydentem, na zaimprowizowanej na ulicy konferencji prasowej Premier nagle zakomunikował zdumionym dziennikarzom,że bez wpłaty przynajmniej 10 mld zł z zysku Narodowego Banku Polskiego, budżet na 2010 rok się nie domknie i w konsekwencji trzeba będzie podnieść podatki.
Gdyby z takim pomysłem wystąpił jakiś inny Premier albo gdyby się to stało w czasie kiedy bankiem centralnym kierował inny Prezes najprawdopodobniej media pomysłodawcę tej wpłaty „wdeptały by w ziemię”. W tym jednak przypadku dziennikarze i ekonomiści zaczęli analizować jakie to zyski może osiągnąć NBP w 2009 roku i dlaczego tak bardzo broni się przed zadeklarowaniem wpłaty.
Premiera natychmiast i bardzo zdecydowanie wsparł Minister Finansów, który wprawdzie studiował i wykładał w kraju gdzie niezależność banku centralnego jest świętością (W.Brytania) ale na czas bycia ministrem uznał, że tego rodzaju rozwiązania w Polsce nie muszą obowiązywać. Szybko wyliczył,że tylko do maja zysk NBP osiągnął aż 13,7 mld zł i w związku z tym zadeklarowanie wpłaty przynajmniej 10 mld zł w 2010 roku powinno być w zasadzie formalnością
Jeszcze mocniej wypowiedział się szef gabinetu politycznego Premiera, minister Nowak,który stwierdził ni mniej ni więcej tylko,że jeżeli NBP będzie się ociągał z wpłaceniem takiej kwoty, to odpowiednią ustawą taką kwotę „przeksięguje się” bankowi na zysk i zobowiąże do wpłaty do budżetu. Ta wypowiedź wprawdzie spotkała się z lekką krytyką w mediach ale oburzenia nie wywołała.
2.Mija miesiąc od tego wydarzenia i związanego z nim parodniowego zamieszania, powoli kończą się w ministerstwie finansów prace nad projektem przyszłorocznego budżetu, bo już 8 września ma nad nim debatować Rada Ministrów, a jakoś nie słychać,żeby Minister Finansów upominał się o jakąkolwiek wpłatę z zysku NBP. Nie poproszono banku centralnego o dodatkowe informacje z jego planu finansowego na ten rok a w szczególności o prognozy dotyczące kształtowania się rezerw i w konsekwencji zysku w drugiej połowie tego roku. Wygląda więc na to,że Minister Finansów albo nie spodziewa się już osiągnięcia zysku przez bank centralny albo przypomniał sobie,że w Polsce obowiązują identyczne standardy w zakresie bankowości jak w W. Brytanii i ministrowi nawet nie wypada żądać wpłaty od banku centralnego, chyba,że ten bank sam taką wpłatę zadeklaruje.
Co się takiego stało,że rząd już teraz bez rozgłosu zrezygnował z 10 mld zł tak łatwych pieniędzy z NBP, skoro budżet na 2010 rok ma być najtrudniejszym budżetem od roku 1989. Najprawdopodobniej rządowi specjaliści od PR-u przeprowadzili stosowne badania opinii publicznej, które wykazały,że przerzucić odpowiedzialności za niepowodzenia budżetowe na NBP się nie da, co więcej niezależność banku centralnego na tyle mocno utrwaliła się w świadomości społecznej,że jej podważanie może się obrócić tylko przeciwrządowi. Postanowiono więc wycofać się z tego pomysłu, choć nie sądzę aby ktokolwiek z pomysłodawców zastanawiał się ile szkód przyniosło naszemu krajowi zamieszanie spowodowane wypowiedzią Premiera i jego ministrów. Na początku września minie rok od momentu kiedy ni z tego ni z owego premier na Forum Ekonomicznym w Krynicy ogłosił,że w 2011 roku wprowadzimy w Polsce euro. Teraz już wiemy,że było to absolutnie niemożliwe ale zamieszanie w tej sprawie trwało ponad pół roku. Premier zapewne weźmie udział w kolejnej edycji Forum w tym roku i aż się boję co teraz obieca.
Coraz krócej funkcjonują w przestrzeni publicznej kolejne pomysły rządu i samego Premiera,których zasadniczym celem jak się wydaje jest odwracanie uwagi społeczeństwa od skutków coraz bardziej nieudolnego rządzenia.