„Baba z wozu, koniom lżej”- to stare polskie powiedzenie dziś śmiało można strawestować na: „Ateny z wozu, Unii lżej”...
Zadyma, która ma teraz miejsce w Atenach - zarówno polityczna w rządzie, jak i ta na ulicach - przybliża i uprawdopodabnia scenariusz opuszczenia przez Republikę Grecji strefy euro. To oczywiście woda na młyn eurosceptyków, którzy słusznie będą podkreślać, że cały projekt eurolandu był od początku bardziej polityczny niż ekonomiczny i że obecne jego problemy można było przewidzieć wcześniej. Zresztą każdy student ekonomii niezaczadzony euroentuzjazmem mógłby od razu skomentować, że wsadzanie do jednego wora krajów bardzo bogatych i bardzo biednych sprowadzi się głównie do eksploatacji tych drugich pzez te pierwsze i zdobycia na przykład przez Zachodnie Niemcy większych rynków zbytu na południu Europy (w tym Grecji).
A ja tylko nieśmiało przypomnę, że Merkel z Sarkozym pogonili poprzedniego premiera Grecji - Papandreu tylko za to, że facet nie wykluczał (!) referendum czy przyjmować od Unii „Pakt pomocowy”, czy nie i samodzielnie wystąpić z eurostrefy. Cóż, na jego wychodzi. Tyle, że już go nie ma, bo w Berlinie i Paryżu zdecydowano, że w Atenach ma być nowy rząd.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 1694
Istnieje powszechne mniemanie, że to Grecy rozłożyli strefę euro, ba nawet całą Unię. Pomijam, czy ten pogląd jest słuszny, w sensie ekonomicznym, czyli merytorycznym. Mnie uderza sam sposób formułowania opinii, tak w mediach, jak i w rozmowach prywatnych: Grecy zawinili, Grecy obijali się, Grecy żyli ponad stan... itd. Załóżmy, że wśród Greków istniał jakiś, skromny być może, odsetek ludzi rzetelnych, pracowitych i uczciwych. Załóżmy, że było ich, dajmy na to 5-10%. Czy wobec tych 10 procent uczciwych, możemy nasze negatywne opinie rozciągać na CAŁY ten naród, nawet jeśli pozostałe 90 proc to obiboki? Moim zdaniem, nie godzi się tego robić. Wypada, dla ścisłości, chyba mówić tak: "WIELU Greków żyło ponad stan"; "wobec ekonomicznej beztroski CZĘŚCI Greków, załamało się euro"; "NIEKTÓRZY Grecy posiadali nieuzasadnione przywileje"... itd. Wypada też, konsekwentnie unikając stygmatyzacji całych narodów, mówić precyzyjnie: "to nie Węgrzy i ich forint położyli naszą złotówkę". Albo też: "nie wszyscy Kaszubi są bufonami i nie potrafią rządzić".. Prawda, że tak jest uczciwiej? A w każdy razie bezpieczniej. Bo dzięki temu będziemy mogli zażądać, żeby nareszcie nasi Bracia zza Odry, obwiniali za kradzieże w sklepach już nie wszystkich Polaków, a tylko tych co istotnie kradną ( czyli zaledwie może jakieś 70 proc gości z Polski). Możemy też na przykład żądać, by Żydzi w końcu przestali mówić o nas, jako o narodzie sprawców holokaustu, skoro realny nasz współudział w niemieckiej zbrodni dotyczył ułamka promila Polaków. Z Żydami moglibyśmy nawet pójść na taki układ, że jak przestaną nas w ten holokaust wrabiać, to my na jakiś czas też taktownie zamilczymy, która to w istocie nacja rozkłada euro, UE i w ogóle wszystko dookoła. ;-)